tag:blogger.com,1999:blog-43580168184920033052024-03-19T04:50:05.956+01:00DARK - Harry Styles FanfictionPierwsze polskie tłumaczenie fanfiction Dark, autorstwa H28.
Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.comBlogger77125tag:blogger.com,1999:blog-4358016818492003305.post-54173167807230233702014-03-31T20:56:00.001+02:002014-03-31T20:56:28.425+02:00DRUGĄ CZĘŚĆ "DARK"...<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">...ZNAJDZIECIE POD TYM ADRESEM! </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-large;"><i><b><a href="http://knockout-fanfiction.blogspot.com/" target="_blank">KNOCKOUT</a></b></i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-large;">:) </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-large;"><i><br /></i></span></div>
Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com67tag:blogger.com,1999:blog-4358016818492003305.post-46536807311467038702014-03-18T17:50:00.003+01:002014-03-18T17:50:53.717+01:00Odpowiedzi na pytania + kilka słów ode mnie. <div style="text-align: center;">
Heeeeeeeeeeeeeeeeeej :D</div>
<div style="text-align: center;">
Tak jak obiecałam, zaprezentuję Wam kilka odpowiedzi, których udzieliła Hannah na niektóre zadane jej pytania. Ja dowiedziałam się z nich kilku fajnych informacji i od razu pomyślałam o tym, że Was też zainteresują :) więc do dzieła, a potem zajmę się już tym, co chcę Wam powiedzieć od siebie :P</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Pytanie: Czeeeść :) chciałam ci tylko powiedzieć, że jak spotkałam Harry'ego to powiedziałam mu, żeby przeczytał 'Dark' :) Odpowiedział wtedy, że dużo o nim słyszał i nawet kawałek przeczytał!!!</div>
<div style="text-align: center;">
Odpowiedź: Cześć, o mój dobry Boże...</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
P: NIE, ONI MUSZĄ DO SIEBIE WRÓCIĆ! Wiesz już jak długa będzie druga część? I tak bardzo ci dziękuję za to, że dla nas piszesz :) (Mogłabyś nazwać drugą cześć "Light", wiem, że to trochę słaby pomysł, ale gdyby na końcu okazało się, że wszystko znowu jest między nimi dobrze to byłoby idealnie)</div>
<div style="text-align: center;">
O: Nie jestem jeszcze pewna. Dziękuję, że czytasz! Awww, to urocze xx</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
P: Gdzie będziesz zamieszczać rozdziały sequela?</div>
<div style="text-align: center;">
O: Tutaj i na stronie 1dfanfic. </div>
<div style="text-align: center;">
[Jak tylko Hannah zacznie publikować rozdziały to oczywiście dam Wam link do oryginału i do strony]</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
P: omfg! Potrzebuję drugiej części Darka natychmiast!!</div>
<div style="text-align: center;">
O: Piszę!</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
P: Pamiętam, jak ktoś cię pytał, czy Harry w Dark ma jakieś tatuaże, a ty odpowiedziałaś wtedy "jeszcze nie". Czy to znaczy, że zrobi sobie jakiś tatuaż w drugiej części?</div>
<div style="text-align: center;">
O: Może...</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
*** </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
P: Możesz nam trochę zaspojlerować co będzie w sequelu?? Akcja będzie działa się w przyszłości, czy może tylko jakiś miesiąc później?</div>
<div style="text-align: center;">
O: Akcja będzie odgrywała się kawałek w przyszłość :)</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
P: Był jakiś konkretny powód tego, że wybrałaś imię "Bo"? Jakieś symboliczne znaczenie? Może są z nim związane jakieś wspomnienia?</div>
<div style="text-align: center;">
O: Uznałam, że to urocze imię i zapadające w pamięć :)</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
P: Zaczęłaś już pisać drugą część Dark? Chciałam też zapytać, czy ma jakąś nazwę, czy będzie się po prostu nazywać Dark 2. Kocham CIĘĘĘ</div>
<div style="text-align: center;">
O: W rzeczy samej! Wydaje mi się, że druga część zasługuje na osobny tytuł :) Też cię kocham x</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
P: Te ostatnie rozdziały były niesamowicie dobre i przy każdym płakałam, ale proszę, mogłabyś wyjaśnić mi ostatni rozdział? Na przykład na końcu Bo mówi, że musiała walczyć sama. Wydaje mi się, że nie do końca zrozumiałam co tam się wydarzyło. [...]</div>
<div style="text-align: center;">
O: Dziękuję, że czytasz! W zasadzie przez tych kilka ostatnich miesięcy Bo czuła, że ktoś się nią opiekuje, że cały czas nad nią czuwa i jej pilnuje. Ta noc, kiedy go znowu wreszcie zobaczyła (przed barem), była także nocą, kiedy widziała Harry'ego po raz ostatni.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
P: CZEŚĆ, MAM PYTANIE. Co miałaś na myśli pisząc "Musiałam walczyć sama"? Harry odszedł, czy co?? Dzięki xx</div>
<div style="text-align: center;">
O: Harry odszedł. Rozpłynął się, uciekł, zniknął w Ciemności. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
P: Te części z rozdziału 59. o "uczuciu obserwowania"... Jest możliwość, że są to cytaty z jakiejś pracy, którą Bo pisała jako aplikację do szkoły/na studia? Czy może za bardzo to analizuję? Naprawdę kochałam Dark, to była tak dobrze napisana historia, ale w sumie wcale nie czuję się tak, jakby się już skończyła, no przecież będzie część druga! [...]</div>
<div style="text-align: center;">
O: Jesteś bardzo bystra!! Dziękuję :) Mam nadzieję, że spodoba ci się sequel! x</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
_____________________________________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Zadawaliście mi wczoraj od groma pytań, dlatego prosiłam, zebyscie poczekali do dzisiaj i przeczytali te odpowiedzi tutaj, bo ja naprawdę nic więcej nie wiem, więc pytanie mnie o to, kiedy pojawi się pierwszy rozdział drugiej części naprawdę jest bezcelowe. Czekam tak samo jak Wy :)</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">Przechodząc do części oficjalnej!</span></div>
<div style="text-align: center;">
Na początku garść statystyk odnośnie Waszych dokonań na tym naszym blogu :D</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<ul>
<li>Na tę chwilę (18.03.2014, godzina: 17:00 XD) bloga z tłumaczeniem <span style="font-size: large;">Dark odwiedziliście <b>4020394</b> razy</span>!</li>
<li>Post cieszący się największą popularnością to <a href="http://dark-fanfiction.blogspot.com/2013/03/najpierw-przeczytaj.html" target="_blank">"Najpierw Przeczytaj"</a> - <b>26171</b> wyświetleń. (Co mnie strasznie cieszy, bo widocznie się posłuchaliście i najpierw poszliście czytać tam lolz xD)</li>
<li>Na blogu znajduje się <b>75</b> postów, do których dodaliście <span style="font-size: large;"><b>7494 </b>komentarzy</span> (jak na tę chwilę).</li>
<li>Bloga obserwuje <b><span style="font-size: large;">881</span></b> osób! </li>
</ul>
<div>
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Te liczby są dla mnie piorunujące i nadal ciężko mi uwierzyć w to, że moim tłumaczeniem udało mi się przyciągnąć tu tyle osób, co znaczy, że chyba nie jest tak źle z moimi umiejętnościami przekładu z angielskiego na nasz język ojczysty xD (Dobra, przecież wiem, że główną zasługę odgrywa tu fabuła i niemal nadnaturalne zdolności pisarskie autorki, ale pomyślałam, że trochę pokozaczę, że to niby dzięki mnie xD)</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Mówiłam Wam już, ale jeszcze powtórzę... DOSTAŁAM ZGODĘ NA TŁUMACZENIE DRUGIEJ CZĘŚCI DARK, DLA KTÓREJ POWSTANIE CAŁKIEM NOWY BLOG - CYTUJĄC ZA AUTORKĄ, UWAŻAM, ŻE SEQUEL ZASŁUGUJĘ NA ODRĘBNĄ STRONĘ, poza tym, nie umiałabym pogodzić dwóch fanfików o różnych tytułach na jednej stronie, to chyba zrozumiałe.</div>
<div style="text-align: center;">
NIE MUSICIE SIĘ W OGÓLE PRZEJMOWAĆ. GDY TYLKO POJAWI SIĘ PIERWSZY ROZDZIAŁ DRUGIEJ CZĘŚCI I BĘDĘ ZNAŁA JEJ TYTUŁ TO OD RAZU ZAŁOŻĘ BLOG I ZAJMĘ SIĘ SPRAWAMI ORGANIZACYJNYMI O POWIADOMIENIU WAS O JEGO ADRESIE ITD. NA BANK ZNAJDZIECIE GO TUTAJ W SPECJALNYM POŚCIE, PLUS POJAWI SIĘ PO PRAWEJ STRONIE U GÓRY, GDZIE MACIE LINKI DO MOICH POZOSTAŁYCH TŁUMACZEŃ, PLUS PODAM NA TWITTERZE, PLUS NAPISZĘ O TYM RÓWNIEŻ NA BLOGU GDZIE TŁUMACZĘ CHILLS, CZYLI OGÓLE WSZĘDZIE WAM GO WEPCHNĘ, AŻ W KOŃCU WIECZOREM ZAJRZYCIE DO LODÓWKI A TAM WYSKAKUJE LINK DO DRUGIEJ CZĘŚCI DARK I BĘDZIECIE SRALI "NIE BAMBI, WEŹ DAJŻE JUŻ SPOKÓJ, JUŻ WIEMY, GDZIE BĘDZIE TŁUMACZENIE DRUGIEJ CZĘŚCI DARK". </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Wczoraj byłam tak rozemocjonowana tym, że skończyłam tłumaczyć Dark, że az się rozchorowałam z tego wszystkiego XD i siedze teraz pod kołdrą cała zasmarkana z glutem pod nosem i się ruszyć nie mogę, bo mnie wszystko boli i jeszcze mi tak cholernie oczy łzawią od kataru, że ja pierdyle... :/ </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
TERAZ OFICJALNIE CHCIAŁAM WAM BARDZO <i>BARDZO</i> <b>BARDZO </b><span style="font-size: large;">BARDZO</span> <b><i><span style="font-size: large;">BARDZO</span></i></b> <span style="font-size: x-large;">BARDZO</span> </div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><u><span style="font-size: x-large;">BAAAAAARDZO</span></u></i></b> </div>
<div style="text-align: center;">
PODZIĘKOWAĆ ZA WSZYSTKO! ZA TO, ŻE ŻEŚCIE TU ZE MNĄ CAŁY CZAS BYLI, ZA TO, ŻE WYKAZYWALIŚCIE SIĘ OGROMNĄ CIERPLIWOŚCIĄ, BO JAK WIEMY ROZDZIAŁY POJAWIAŁY SIĘ DOŚĆ RZADKO. ZA TO, ŻE MIMO WSZYSTKO WCHODZILIŚCIE TUTAJ I NAWET JEŚLI SIĘ WKURZALIŚCIE I WYRAŻAJĄC BUNT MÓWILIŚCIE, ŻE NIE BĘDZIECIE JUŻ CZYTAĆ, BO AUTORKA SOBIE Z WAMI DYNDA TO I TAK WIEM, ŻE NADAL SPRAWDZALIŚCIE CZY POJAWIŁA SIĘ AKTUALIZACJA I STRASZNIE WAM ZA TO DZIĘKUJĘ! :D</div>
<div style="text-align: center;">
DZIĘKUJĘ KAŻDEJ JEDNEJ OSOBIE. TYM, KTÓRZY WCHODZILI TUTAJ OD MOMENTU, KIEDY TYLKO PODAŁAM PIERWSZY LINK NA TWITTERZE, (pamiętam Was i to tylko dzięki Wam postanowiłam kontynuować tłumaczenie. Pamiętam, że powiedziałam raz, że nawet jeśli mój blog miałyby czytać tylko te cztery osoby to i tak nie przestanę dla nich tłumaczyć <zaraz się rozryczę>, pamiętam to jak wczoraj. Także Wam dziękuję wyjątkowo!) ALE DZIĘKUJĘ TEŻ WSZYSTKIM TYM, KTÓRZY DOŁĄCZALI DO NAS "PO DRODZE" I NADAL POJAWIAJĄ SIĘ NOWI CZYTELNICY :)</div>
<div style="text-align: center;">
DZIĘKUJĘ ZA KAŻDY KOMENTARZ! ZA WSZYSTKIE PRZECUDNE SŁOWA, BO NAWET NIE ZDAJECIE SOBIE SPRAWY Z TEGO JAK WIELKI UŚMIECH WYWOŁYWAŁY ONE NA MOJEJ FACJACIE. DZIĘKUJĘ ZA CHWILE WZRUSZENIA, ZA MOŻLIWOŚĆ WSPÓLNEGO PRZEŻYWANIA WSZYSTKICH EMOCJI ZWIĄZANYCH Z HISTORIĄ BO I HARRY'EGO.<strike> bo ja na serio kurewsko uwielbiam ten fanfic ;____;</strike></div>
<div style="text-align: center;">
DZIĘKUJĘ ŻE BYLIŚCIE I ŻE JESTEŚCIE, NO I MAM OGROMNĄ NADZIEJĘ, ŻE BĘDZIECIE I WSPÓLNIE BĘDZIEMY MOGLI PRZEJŚĆ JESZCZE PRZEZ DRUGĄ CZĘŚĆ TEJ PASJONUJĄCEJ HISTORII, KTÓRA POŁĄCZYŁA DWÓJKĘ LUDZI POZORNIE TAK OD SIEBIE RÓŻNYCH, ALE TE RÓŻNICE WŁAŚNIE POZWOLIŁY IM STWORZYĆ NIEZAPOMNIANY DUET, KTÓRY ZAWSZE JUŻ BĘDZIE ZAJMOWAŁ SZCZEGÓLNE MIEJSCE W MOIM SERCU I PODEJRZEWAM, ŻE NIE TYLKO W MOIM :)</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
DZIĘKUJĘ!</div>
<div style="text-align: center;">
KOCHAM WAS NAPRAWDĘ BARDZO BARDZO MOCNO!</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://media.giphy.com/media/g3xeQPxe9HAWI/giphy.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://media.giphy.com/media/g3xeQPxe9HAWI/giphy.gif" height="320" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">PS. Czytałam, że dla wielu z Was 'Dark' był pierwszym fanfikiem, który w ogóle zaczęliście czytać. </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">Przyznam się Wam do tego, że mnie też rozdziewiczył Dark lolz xD </span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com136tag:blogger.com,1999:blog-4358016818492003305.post-91070037512315921282014-03-17T18:54:00.000+01:002014-03-17T18:54:26.253+01:00"THE END."<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;">KONIEC.</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Deszcz nie pokrzyżował naszych planów na wieczór. Lucy wzięła ze sobą parasolkę, pod którą gnieździłyśmy się we trzy. Zoe wybrała szybki sprint do drzwi, przy okazji je dla nas przytrzymując. Cmoknęłam ją w policzek w podzięce, za to poświęcenie swojej fryzury dla dobra grupy.<br />
- Okej, okej... Właźcie - skarciła nas zaczepnie.<br />
W Black Dog było mnóstwo ludzi. Był to jedyny bar w okolicy, gdzie można było znaleźć porządne stoły do gry w bilarda, a ci, chętni do gry w rzutki, mieli specjalnie wydzielone dla siebie obszary. Lubiłam jego atmosferę, pasował mi bardziej niż jakiś zagrzybiały pub. Nikt nawet nie myślał o tym, żeby tam tańczyć. Stara szafa grająca zamontowana na jednej ze ścian, odtwarzała własnie jeden z nowych utworów Arctic Monkeys.<br />
Charlotte wykłóciła się dla nas o stolik w rogu baru, po czym zacięcie pomachała w naszą stronę, pospieszając, by nikt nie ubiegł nas w zajmowaniu przy nim miejsc.<br />
- Ej, ej, ej! - zawołała Zoe, udzielając reprymendy facetowi, który już zabierał się do podebrania jej miejscówki. - To moje, skarbeńku.<br />
Zaśmiałam się, kiedy mężczyzna, jak na prawdziwego dżentelmena przystało, wysunął krzesło spod stolika i gestem ręki wskazał, by usiadła. Podziękowała mu, a na jej policzki wypłynął rumieniec, dopasowujący się odcieniem do jej włosów.<br />
- Pójdę nam po jakieś drinki - podniosłam głos, by mogły usłyszeć mnie ponad głośno rozmawiającymi ludźmi.<br />
- Chcesz, żebym poszła z tobą? - zaoferowała Lucy, poprawiając wsuwkę do włosów, która podtrzymywała jej grzywkę.<br />
- Nie, dzięki. Trzymaj mi miejsce!<br />
Dziewczyny wystawiły swoje kciuki, dając mi do zrozumienia, że nie mam się o co martwić, a ja odwróciłam się na pięcie, by rozpocząć swoją przeprawę prze tłum zbitych ciał. Niektórzy ludzie nie kwapili się, by pomóc mi dostać się do baru, więc grzecznie poklepywałam ich po ramieniu dając znać, że chcę przejść.<br />
Kiedy wreszcie dotarłam do swojego miejsca docelowego, przyparłam całym ciałem do drewnianej lady i czekałam na kogoś z obsługi. Biedna barmanka miała ręce pełne roboty. Razem z samą właścicielką lokalu obijały się o siebie co jakiś czas, próbując dotrzeć do nowych klientów. W tamtej chwili byłam pewnie na szarym końcu listy priorytetowej.<br />
- Chyba przydałyby ci się jakieś obcasy.<br />
Zerknęłam w prawą stronę, by dostrzec szeroki uśmiech i parę brązowych oczu.<br />
- Proszę? - zapytałam.<br />
Jego czoło zroszone było potem, a ciemne włosy przyklejały się do wilgotnej skóry.<br />
- Żeby cię zauważyły. - Wskazał gestem ręki na wysokość lady barowej.<br />
Ludzie otrzymujący swoje zamówienia od razu odchodzili, a na ich miejsce przybywali nowi, bardziej spragnieni klienci. To było niekończące się koło, aż do momentu, w którym zabrzmieć miał dzwonek, oznajmiający przyjmowanie ostatnich zamówień.<br />
- Och, nic nie szkodzi, mogę poczekać - uśmiechnęłam się.<br />
Z powrotem przeniosłam zwrok na obsługę za barem, pochylając się nad nim, by przykuć czyjąś uwagę.<br />
- Musisz być bardziej dobitna - powiedział, po czym podniósł palce do ust i zagwizdał głośno.<br />
Dźwięk był ledwo słyszalny w gwarze, ale wystarczająco wyraźny by zbić mnie z tropu z uwagi na bliską odległość gwiżdżącego. Wzdrygnęłam się, śmiejąc razem z chłopakiem, kiedy mężczyzna za barem spojrzał w naszym kierunku.<br />
- Podziałało! - przyklasnęłam mu.<br />
- Za każdym razem działa.<br />
Odpowiedź okraszona była puszczeniem oczka w moją stronę. Poczułam jak jego ciało przyciska się do mojego, kiedy więcej ludzi naparło na nas z każdej strony, próbując zaskarbić sobie uwagę barmana. Chłopak złożył swoje zamówienie, po czym spojrzał na mnie.<br />
- Zamówię ci drinka.<br />
- Dziękuję, nie trzeba. Jestem ze znajomymi.<br />
Skinęłam głową w kierunku stolika, który chwilę temu opuściłam. Miałam nadzieję, że Lucy dotrzyma swojej obietnicy i zaopiekuje się moim miejscem.<br />
- Och, no daj spokój - zachęcił rozbawionym tonem.<br />
- Nie, serio.<br />
Potrząsnęłam głową, odmawiając. Zapłacił za swoje piwo, ale ja byłam zbyt wolna, żeby złożyć zamówienie na kolejkę drinków, zanim barman przesunął się dalej, z powrotem spychając mnie na sam koniec listy ludzi do obsłużenia. Westchnęłam głośno, kładąc swoją torebkę na ladzie, między dwoma podstawkami pod napoje.<br />
- Więc - zaczął brązowooki. - Spotykasz się z kimś pokroju jakiegoś greckiego boga?<br />
Zaśmiałam się, marszcząc czoło i żartobliwie wyrażając swoją konsternację.<br />
- No wiesz, wysokiego, napakowanego gościa, który mogłyby złamać mnie w pół przy pomocy swojego małego palca.<br />
Pociągnął łyk piwa ze swojego masywnego kufla, cały czas przyglądając mi się znad szkła.<br />
- A skąd wiesz, że nie spotykam się z grecką boginią? - Pochyliłam się w jego stronę, by dosłyszał moją ripostę.<br />
- To dopiero byłoby ostre. Pozwoliłabyś mi popatrzeć?<br />
Fuknęłam hamując śmiech, co wziął jako przyzwolenie. Delikatnie chwycił mnie za łokcie, uprzednio odstawiając na ladę swoje piwo, po czym pochylił się lekko do mojego ucha. Jego palce miękko wtopiły się w odkrytą skórę moich rąk. Nie byłam przyzwyczajona do takich gestów otrzymywanych od płci przeciwnej. Jedyny chłopak, od którego chciałabym tego typu intymności, nie był już dłużej częścią mojego życia, pomijając kilka przypadków, w których moje serce zaczynało bić szybciej, bo mogłabym przysiąc, że wyczuwałam go przy sobie. Ukrytego, czuwającego.<br />
- Jak masz na imię?<br />
Gorąco jego oddechu nagle sprawiło, że poczułam ciarki pod skórą i szybko zniechęciłam się do udzielenia mu jakichkolwiek odpowiedzi.<br />
- Bo - odparłam nerwowo.<br />
- Ja jestem Darren.<br />
- Chyba wrócę do swoich znajomych.<br />
Odwróciłam się na pięcie, by uciec, zanim miałabym okazję dostrzec konsternację w jego wyrazie twarzy. Do momentu, gdy nie chodziło mu o nic więcej, szło nam jak po maśle.<br />
- Hej.<br />
Lepka dłoń chwyciła za mój nadgarstek, hamując moje ruchy i zmuszając mnie, żebym ponownie stanęła z nim twarzą w twarz. Puścił moją rękę, kiedy wyczuł moje zdenerwowanie, ale nadal nie miał zamiaru skończyć swojego przesłuchania.<br />
- O co chodzi? Przecież nawet jeszcze nic nie zamówiłaś?<br />
- Chyba mi się na razie nie uda. Trochę tu tłoczno, wrócę później - rzuciłam pospiesznie, by jak najszybciej zniknąć pośród tłumu.<br />
- Mówiłem, że ci postawię.<br />
Darren stracił swoją miejscówkę przy barze, nadal naciskając na rozmowę. Wymówka, żeby zbliżyć się z uwagi na hałas w pubie, robiła się coraz mniej wiarygodna.<br />
- A ja odmówiłam - oświadczyłam pewnym głosem.<br />
Dotyk jego palców na moim ramieniu, nie był czymś pożądanym. Otworzył usta, żeby nadal wykłócać się o swój punkt widzenia, ale nie dane było mu dokończyć.<br />
- Ej, stary. Ktoś na zewnątrz chciałby zamienić z tobą słówko.<br />
Oboje z Darrenem, spojrzeliśmy na faceta otrzepującego swój płacz ze świeżego deszczu. Jasnym było, że dopiero co wszedł do środka uciekając przed brytyjską mżawką. Podziękowałabym mu za to cudowne wyczucie czasu, gdyby nie to, że Darren nadal niepewnie stał przy moim boku.<br />
- Kto to taki?<br />
- Nie wiem. - Mężczyzna wzruszył ramionami. - Po prostu czeka przed barem.<br />
Wykorzystałam dane mi błogosławieństwo i ulotniłam się do stolika moich koleżanek. Darren jeszcze dwukrotnie zawołał mnie po imieniu, po czym już z bezpiecznej pozycji obserwowałam, jak razem z moim wybawcą kierują się w stronę drzwi.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
W końcu dotarłam do stolika bez szwanku, zajmując swoje miejsce i wyjaśniając dziewczynom aktualny status zamawiania drinków. Nie robiły mi z tego powodu zbytnich problemów, cieszyły się, że możemy po prostu pogadać, albo spróbować swoich sił w grze w bilard. Ciekawskim wzrokiem zerkałam w stronę drzwi wejściowych, wypatrując powrotu Darrena. </div>
<div style="text-align: left;">
Minuty później drzwi stanęły otworem, gdy ktoś zrobił niezły pokaz wkraczając do pubu. Zbladłam, gdy rozpoznałam potykającą się sylwetkę, mijającą grupki stojących ludzi. Zerwałam się na równe nogi i ruszyłam w jego stronę, słysząc za sobą wołania moich koleżanek. Jego włosy były lekko zmierzwione, lewe oko już zdążyło napuchnąć, a krew ciurkiem sączyła się z jego nosa. Był w kiepskim stanie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Mówiłaś, że z nikim się nie spotykasz! - wrzasnął Darren.</div>
<div style="text-align: left;">
- Bo nie spotykam.</div>
<div style="text-align: left;">
Zignorował moje osłupienie, biorąc to za zwykłą grę. Dłonią wytarł krew spod nosa, zanim ta miała szansę wypełnić jego usta.</div>
<div style="text-align: left;">
- To kto to, kurwa, był?</div>
<div style="text-align: left;">
Przecisnęłam się obok niego, gorączkowo biegnąc w stronę drzwi wyjściowych. Moje prawe ramię naparło na ciężkie drewno, by umożliwić mi wydostanie się na przemoczoną londyńską ulicę. Nie zajęło mi dużo czasu, zanim go zauważyłam, anioła, który zawsze przy mnie był. Przejechał kciukiem po knykciach swojej prawej dłoni, testując elastyczność palców, po czym zacisnął je w pięść.</div>
<div style="text-align: left;">
Stałam zaraz przed barem, ale zadaszenie nie dawało mi schronienia. Obserwowałam Harry'ego stojącego po drugiej stronie ulicy, zanim jego gromiący wzrok podpalił moje ciało żywym ogniem. Było ciemno i lał leszcz, czułam wzrost gęsiej skórki spowodowanej zimnem, ale nie mogłam zmusić się do tego, żeby coś mnie to obchodziło. Był tutaj.</div>
<div style="text-align: left;">
Kaptur od bluzy naciągnięty został na dzikie loki, zaczesane do tyłu przy pomocy bandany. Ochrona nad moją osobą, nie została przez niego ani razu zachwiana. Po miesiącach nieuchwytnych znaków i najwyraźniej, uzasadnionych spekulacji, był tutaj. Moje serce szalało, osłaniane żebrami, a mała i może niezbyt ważna część mnie pragnęła posiąść ciemność, w której zniknął.</div>
<div style="text-align: left;">
Niedługo po tamtej nocy przestałam odczuwać jego obecność. Nie istniał już po to, by się mną opiekować.</div>
<div style="text-align: left;">
Musiałam walczyć sama. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
___________________________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;">KOCHANI BYŁ TO OSTATNI ROZDZIAŁ TEGO CUDOWNEGO FANFIKA. </span></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://i.perezhilton.com/wp-content/uploads/2013/12/x-factor-ratings-down-finale-loss.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://i.perezhilton.com/wp-content/uploads/2013/12/x-factor-ratings-down-finale-loss.gif" height="166" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b>Teraz jeszcze tylko na gorąco jedno wielkie, OGROMNE <u>DZIĘKUJĘ</u>, bo serio mam łzy w oczach i nie chcę tu bełkotów wypisywać, bo zasługujecie na poważną przemowę xD</b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
MAM DLA WAS BONUS W POSTACI KILKU ODPOWIEDZI NA PYTANIA, KTÓRE UDZIELIŁA HANNAH, (znajdziecie tam odpowiedzi dotyczące sequela i tego ostatniego rozdziału, także strasznie polecam się nimi zainteresować :D)ALE JE PRZETŁUMACZĘ JUŻ WAM JUTRO I JUTRO TEŻ POZWOLĘ SOBIE NAPISAĆ WAM TE WSZYSTKIE PODZIĘKOWANIA I W OGÓLE BO SAMA JESTEM ROZEMOCJONOWANA TYM, ŻE "DARK" WŁAŚNIE SIĘ SKOŃCZYŁ :(((</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
PS. Mam już pozwolenie na tłumaczenie drugiej części, soł YEAHAHHAHAHAHAHA! :D </div>
<br />
<br />
<br /></div>
Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com276tag:blogger.com,1999:blog-4358016818492003305.post-53884332233870296752014-03-10T19:57:00.001+01:002014-03-10T19:57:12.842+01:00Rozdział 59.<div style="text-align: center;">
<b>Czy kiedykolwiek czułaś się obserwowana? </b><b>Obserwowana, odczuwając raczej znajome bezpieczeństwo, niźli złowieszczy zew prześladowania? </b><b>Czy kiedykolwiek czułaś się <i>pilnowana</i>?</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
________________________________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">(Harry)</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
Zatrzymałem się na miejscu parkingowym, zaciągając ręczny i wyłączając silnik. Kiedy tylko uporałem się z odpięciem pasa bezpieczeństwa, moje dłonie znowu zaczęły szwankować. Przynajmniej, gdy prowadziłem miały jakieś zajęcie, mocno zaciskając się na kierownicy. Wydawało się, jakby same dla siebie znajdowały coś do roboty, kiedy ja nie miałem już nic, ani nikogo do trzymania. Drżały, obrywały skórki przy paznokciach, szczypały moją skórę, żeby uzmysłowić mi fakt, że naprawdę tam byłem. Znowu.</div>
<div style="text-align: left;">
Moja dolna warga prawie krwawiła od ciągłego przygryzania, podczas gdy ja wierciłem się na fotelu kierowcy. Przetarłem oczy zaciśniętymi pięściami, próbując zwalczyć zmęczenie nieprzespanych nocy. Lekko podwinąłem rękaw mojego płaszcza, dwa razy sprawdzając godzinę na zegarku przy moim nadgarstku. Cztery minuty.</div>
<div style="text-align: left;">
Nie mogłem znieść swojego widoku, gdy przypadkowo zerknąłem w lusterko wsteczne. Moje oczy podkrążone były ciemnymi oblamówkami, usta spierzchnięte i suche. Nie przypominałem siebie. Wiedziałem, że zawdzięczam to tylko i wyłącznie sobie. Zmierzałem w jednym kierunku, a tym kierunkiem było dno i nie zanosiło się na jakąkolwiek poprawę. </div>
<div style="text-align: left;">
Była 17:14, właśnie wtedy urwałem się wcześniej z pracy, tylko po to, żeby się upewnić. Tomowi w końcu udało się mnie złapać. Powiedział, że jest zaniepokojony tym, że po blisko miesięcznym życiu w pojedynkę, nadal nie zrobiłem żadnego postępu. Lawinowo traciłem klientów, co poskutkowało zmniejszeniem ilości dni pracy z pełnego tygodnia, do zaledwie trzech dni. Nie miałem serca przyznać mu się do tego, że skończyłem już próbować.</div>
<div style="text-align: left;">
Trzy minuty.</div>
<div style="text-align: left;">
Naciągnąłem beanie głębiej na czoło, zerkając jeszcze raz w lusterko wsteczne, po czym wysiadłem z samochodu. Miałem skostniałe dłonie, palce odrętwiały mi z zimna, a paznokcie obgryzłem prawie do krwi. Szamotanie się z kluczykami od auta stało się jeszcze większym wyzwaniem, kiedy zdałem sobie sprawę z rosnącego niepokoju w który coraz bardziej się zagłębiałem. Dwie minuty. Klatka piersiowa ciążyła mi jak kamień i miała trudności z nadążeniem za biciem mojego serca. Miałem wrażenie, jakby wszystkie moje obawy i cały strach nagle zwaliły mi się na głowę, zmuszając mnie bym zamknął oczy i oparł czoło o lodowato zimny metal karoserii samochodu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ja pierdole - wydyszałem w panice.</div>
<div style="text-align: left;">
Nie teraz, błagałem w myślach, zachłystując się powietrzem, które utknęło w dole mojego gardła. Kurwa. Udało mi się ustać bez podpierania się o auto. Wzdrygnąłem się, próbując zwalczyć uczucie kompletnego braku pewności siebie i zagubienia, po to, by przejść krótki kawałek drogi do mojego stałego miejsca. </div>
<div style="text-align: left;">
Stanąłem tam gdzie zawsze, ponownie sprawdzając godzinę. 17:32. Oparłem się plecami o murowaną ścianę jednego z tych staromodnych przystanków autobusowych. Wiedziałem, że pewnie długo już tam nie postoi, z uwagi na to, że rada miasta wyburzała je po to, by zastąpić nowoczesnymi, przeszklonymi wiatami. Byłem wdzięczny za tę ceglaną osłonę, gdyby ściany były przezroczyste z łatwością by mnie zobaczyła. </div>
<div style="text-align: left;">
Jak na zawołanie, wyszła ze sklepu po drugiej stronie parkingu samochodowego. Nawet stamtąd gdzie stałem zauważyłem róż jej policzków i lekko zaczerwieniony nos. Obserwowałem jak wciska końce szalika za poły kurtki, zasuwając ją chwilę potem. Bo dreptała w miejscu, próbując zapewnić sobie odrobinę ciepła, kiedy czekała na zewnątrz. Mój oddech wydostawał się kłębami pary spomiędzy popękanych ust, gdy patrzyłem na nią z bezpiecznej odległości. Zastanawiałem się czy jej palce są tak zimne, jak moje, ukryte głęboko w kieszeniach płaszcza.</div>
<div style="text-align: left;">
Tylko jej widok sprawiał, że czułem się spokojny. Spokój, to coś czego nie mogłem zapewnić sobie sam. W jakimś stopniu była powodem tego w co się zamieniłem, ale najwyraźniej była również rozwiązaniem. Ulgą ciężaru w mojej piersi, który zdawał się miażdżyć moje wnętrze dniami, gdy nie mogłem jej obserwować.</div>
<div style="text-align: left;">
Dan wyszedł na zewnątrz, a wszelkie małe oznaki szczęścia, które czułem momentalnie przygasły. Rozmawiali, gdy zamykał drzwi na klucz. Czułem jakby ktoś zaciskał pięść na moim żołądku, widząc z jaką swobodą konwersują. Nie dotykali się, ale oczywistym było, że chciał opleść ją ramieniem, ku nieświadomości Bo.</div>
<div style="text-align: left;">
Gdyby czekała na mnie, zaśmiałbym się z jej czerwonych policzków i lekko trącił jej nos swoim. Potem przycisnąłbym ją do siebie i okrył moim rozpiętym płaszczem. Moje dłonie pocierałyby jej plecy, żeby chociaż w małym stopniu zrekompensować jej brak ciepła spowodowany zaciekłą pogodą. Gdybym był na jego miejscu, to bym ją pocałował. </div>
<div style="text-align: left;">
Ale nie byłem.</div>
<div style="text-align: left;">
To Danowi posyłała swój rozbawiony uśmiech, a gest ten był dla mnie równoznaczny z ostrzem setek noży wbijających się w moje serce. Czułem przeszywającą pustkę z powodu braku jej obecności. Już nigdy by tak na mnie nie spojrzała, ale ja byłem strasznie samolubny, życząc sobie czegoś odwrotnego. Nie zrobiłem nic, by ulżyć swojemu cierpieniu, kiedy szli do jego samochodu. Czułem jedynie wzbierający niesmak, kiedy otworzył dla niej drzwi, a ona wspięła się do środka.</div>
<div style="text-align: left;">
- Pierdolony dupek - bąknąłem, odwracając się na pięcie, by zniknąć za rogiem. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>To dziwne uczucie, coś zarezerwowanego jedynie dla baśni o aniołach stróżach. </b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Skurwysyn.. </div>
<div style="text-align: left;">
Znowu tam był. Tak samo jak przez dwa ostatnie popołudnia, rujnując tych kilka minut widzenia jej po pracy, które tak ceniłem. Przycisnąłem do piersi materiał zwinięty w kłębek, budując w sobie odwagę, której resztki znalazłem w motywacji.</div>
<div style="text-align: left;">
Tak naprawdę nic nie było zaplanowane. Nie miałem innego celu, jak jedynie dostarczyć przedmiot, który trzymałem. Przekroczyłem cichą ulicę, idąc przy krawędzi parkingu, po czym przeskoczyłem niski murek, podpierając się jedną ręką. Krzyknął coś do wnętrza sklepu, żartobliwie kogoś pospieszając, aż wreszcie jego wzrok spoczął na mnie.</div>
<div style="text-align: left;">
Prawdopodobnie, chodziło o to w jaki sposób szedłem w jego kierunku, albo to jak bardzo zaciśnięta była moja szczęka. Byłem prawie pewien, że spodziewał się dostać po ryju, tak przynajmniej wywnioskowałem po tym, jak ostrożnie zrobił kilka kroków w tył. Uderzyłbym go, prosty prawy sierpowy wystarczyłby, żeby odpadł, ale nie byłem tam po to, żeby powodować szkody.</div>
<div style="text-align: left;">
Kiedy realność mojej obecności ulokowała się w jego umyśle, strach ustąpił. Gardziłem tym, jak na mnie patrzył, coś łączącego zmieszanie i subtelne zwycięstwo. Między nami była mała różnica wzrostu, ale za to poczucie utrzymania dominacji nad sytuacją znacznie większe. W ogóle mi to nie przeszkadzało, bo wiedziałem jakim zarozumiałym palantem był Dan.</div>
<div style="text-align: left;">
- Daj jej to - poinstruowałem pewnym głosem.</div>
<div style="text-align: left;">
Moja pięść zatrzymała się przy jego torsie, a razem z nią materiał, który zmiąłem w kłębek.</div>
<div style="text-align: left;">
- Co?</div>
<div style="text-align: left;">
Spodziewał się konfrontacji i wyglądało na to, że był lekko rozczarowany jej brakiem. Miałem pewność, że uwielbiał opowiadać swoim kumplom o tym, jak dostawał wpierdol, co tylko potwierdzało fakt jak wielkim niedojdą był. </div>
<div style="text-align: left;">
- Po prostu jej to daj.</div>
<div style="text-align: left;">
Dan doskonale wiedział, kim jest osoba, o której mówię. Miał zamiar utrudnić mi sprawę, ale nawet mimo tego, wolałem mierzyć się z nim, niż stanąć twarzą w twarz z nią.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ona nic od ciebie nie chce. Już nie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jesteś teraz jej przedstawicielem, czy co?</div>
<div style="text-align: left;">
Nie odezwał się.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jesteś za bardzo pewnym siebie fiutem, zdajesz sobie z tego sprawę? - rzuciłem.</div>
<div style="text-align: left;">
Dan zachichotał pod nosem na mój komentarz, ale nawet nie próbował zaprzeczać. Nie musiał.</div>
<div style="text-align: left;">
- Cóż, właśnie ten <i>pewny siebie fiut...</i> - zaakcentował przez zaciśnięte zęby - ...spędza teraz czas z twoją byłą dziewczyną. </div>
<div style="text-align: left;">
- Wiesz, co, jebać to wszystko - warknąłem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wiem, że ją zostawiłeś. Wiem, że chce ruszyć na przód.</div>
<div style="text-align: left;">
- Z tobą? - zadrwiłem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wie, że jej nie skrzywdzę.</div>
<div style="text-align: left;">
- No tak, cóż.. Ja nie mam zamiaru kierować się tymi samymi zasadami wobec ciebie.</div>
<div style="text-align: left;">
Ruszyłem do przodu, łapiąc pewnie za kołnierz kurtki Dana i unieruchomiłem go w miejscu, żeby wymierzyć cios. Nie martwiłem się już tym, że to może zdenerwować Bo. Na to było już za późno. I tak pewnie mnie nienawidziła. Pierwsze uderzenie prosto w twarz Dana nie wyrządziłoby większej różnicy. Jego niebieskie oczy wyglądały na sumiennie zszokowane, ale wkrótce przekonałem się, że nie działo się tak za sprawą mojej zbliżającej się pięści.</div>
<div style="text-align: left;">
- Harry?</div>
<div style="text-align: left;">
Głos był niewiarygodnie cichy. Moja zaciśnięta dłoń zamarła nad twarzą Dana, tylko po to, by chwilę później opaść bezwiednie przy moim boku. Krew zaczęła krążyć mi tak szybko, że jej puls słyszałem w uszach. Zaschło mi gardle, a oddech stał się nierównomierny. Obserwowałem ją z ukrycia tak wiele razy, upewniając swój marny umysł o jej bezpieczeństwie. Nie byłem jednak gotowy na spotkanie twarzą w twarz.</div>
<div style="text-align: left;">
- Bo, nie - zaczął prosząco Dan.</div>
<div style="text-align: left;">
Zignorowała jego polecenie, wychodząc zza moich pleców i stanęła za Danem, skanując sytuację. Była ubrana w ciężki płaszcz, co wydało mi się bardziej odpowiednim rozwiązaniem, niż cienka sportowa kurtka, którą miała na sobie kilka dni wcześniej. Chronione rękawiczkami z jednym palcem, dłonie zwisały po obu jej bokach. Oczy Bo nie skrywały ani śladu zaskoczenia, a jedynie tylko bystry błysk strachu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chciał mnie uderzyć - wciął się Dan.</div>
<div style="text-align: left;">
- Możesz szczerze powiedzieć, że nie zrobiłeś nic, żeby go sprowokować? - zapytała retorycznie. - Odsuń się.</div>
<div style="text-align: left;">
Poczułem przeszywającą pustkę w żołądku, kiedy w męczarniach dotarło do mnie to, że ona broni go przede mną. Dan wysmyknął się spomiędzy moich palców i stanął między mną, a Bo, ale ona pewnie chwyciła go za przedramię i przeciągnęła za siebie. Czułem, jak tracę grunt pod nogami. Czułem się nie na miejscu. Nikt mnie tam nie chciał.</div>
<div style="text-align: left;">
Moje palce wciąż mocno ściskały materiał odzieży, nic nie zachwiało tego uścisku od momentu, gdy poziom mojej frustracji gwałtownie wzrósł. Nie wydawało mi się, żeby moje nogi były na tyle silne, by znowu powiodły mnie z daleka od niej, więc stałem tam w miejscu, niechętnie przysłuchując się ich kłótni. </div>
<div style="text-align: left;">
- Po prostu idź poczekaj w samochodzie!</div>
<div style="text-align: left;">
Rzadko kiedy widziałem Bo tak złą. Nawet z pochyloną głową, gniew w jej głosie był niespotykany.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie zostawię cię z nim - zaprotestował Dan.</div>
<div style="text-align: left;">
- To się, kurwa, zamknij! Nie jesteś tu wcale potrzebny!</div>
<div style="text-align: left;">
W jakimś sensie, czerpałem przyjemność z tego, że to on był obiektem jej frustracji. Było nas już dwoje. Zostało rzucone lekceważące "dobra", zanim sytuacja została wyklarowana z jego obecności. Trzask zamykanych drzwi samochodowych, potwierdził fakt, że zostaliśmy sami po raz pierwszy od momentu, gdy zostawiłem ją płaczącą na górze schodów prowadzących do mojego mieszkania. Ta wiedza nie dodała mi otuchy, ani poczucia pewności siebie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ja..</div>
<div style="text-align: left;">
- To twoje - przerwałem jej, czując rosnącą panikę.</div>
<div style="text-align: left;">
Mój głos był ochrypły i zmęczony. Bałem się, że nie weźmie ode mnie skrawka materiału, który jej podałem. Zmarszczyła czoło nie rozpoznając ubrania, więc po krótkiej szamotaninie rozplątałem zwiniętą w kłębek koszulkę. Wyglądała trochę żałośnie. Planowałem zostawić ją przed sklepem, a potem po prostu się wycofać, ale pomysł spalił na panewce, gdy tylko zobaczyłem Dana.</div>
<div style="text-align: left;">
Bo wzięła ode mnie ubranie i uważnie obserwowałem, jak zdejmuje swoją prawą rękawiczkę, po czym wpycha ją do kieszeni płaszcza. Jej nagie palce momentalnie skuliły się wokół materiału mojej koszulki. Nie chciałem sobie niczego wmawiać, ale jej gest był czymś w rodzaju upragnionego spotkania. Tęskniła za nią. Prawdopodobnie było to jedynie dyktowane tym, że Bo naprawdę lubiła tę koszulkę. Nic sentymentalnego, po prostu przyjemność estetyki dotyku. Chociaż desperacko pragnąłem, żeby to, jak trzymała tę koszulkę, było spowodowane tym, że należała kiedyś do mnie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Harry, byłeś tu wcześniej? Byłeś u...</div>
<div style="text-align: left;">
- To nie po to, żeby cię przestraszyć.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie boję się - uśmiechnęła się łagodnie, spoglądając w dół na kawałek materiału.</div>
<div style="text-align: left;">
- To tylko po to, żeby.. Żeby upewnić się, że wszystko u ciebie w porządku. Obiecałem...</div>
<div style="text-align: left;">
- Wiem.</div>
<div style="text-align: left;">
Odwróciłem na moment od niej wzrok, zerkając na Dana, który z miną rozpuszczonego bachora siedział w samochodzie. Jego wyraz twarzy jasno dał mi do zrozumienia, jak bardzo nienawidził tego, że rozmawiałem z Bo. Wiedziałem, że to było małostkowe, gówniarskie podejście, ale to ja znalazłem ją pierwszy. Byłem jej, zanim w ogóle się jeszcze poznali.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dobrze się odżywiasz? </div>
<div style="text-align: left;">
- Co? - odpowiedziałem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Twoja twarz wygląda inaczej.</div>
<div style="text-align: left;">
Dłoń Bo sięgnęła do mojego policzka, tylko po to, żeby moje całe ciało momentalnie się spięło, a jej oczy zaszkliły. Refleks zmusił mnie do dystansu, obrony przed potencjalnymi, nieodwracalnymi szkodami wywołanymi jej dotykiem. Chciałem mieć tę kontrolę.</div>
<div style="text-align: left;">
Łzy popłynęły po jej policzkach.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chyba nie da się mnie naprawić - przyznałem.</div>
<div style="text-align: left;">
Smutno potrząsnęła głową i poczułem się tak, jakby moje ciało nie godziło się więcej oglądać tego jak płacze. Chwilowo zwalczyłem demony, które nadal trzymały mój umysł jako zakładnika i wziąłem ją w ramiona. Jej okryta rękawiczką dłoń oplotła mój kark, ale Bo, po chwili zmagania z jej zdjęciem odrzuciła ją na ziemię, by desperackim gestem wczepić gołe palce w mój kark. Wtuliłem głowę w zagłębienie między jej szyją, a ramieniem, dotykając suchymi ustami jej ciepłej skóry.</div>
<div style="text-align: left;">
- Będę ci się przyglądał - wyszeptałem.</div>
<div style="text-align: left;">
Poczułem jak przechodzi ją dreszcz, razem ze świeżą falą łez. Kołysałem ją w swoich ramionach, a ona całowała mnie po linii szczęki i policzku. Życie, które na chwilę we mnie tchnęła ponownie zostało mi wydarte, kiedy odstawiałem ją na ziemię. Jej dłoń ścisnęła moją, palce powoli wysmykiwały się z wspólnego uścisku, po czym już tylko patrzyłem jak odchodzi.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Dotarłem pod samochód i dopiero wtedy poczułem rozdzierającą mnie ciemność, która przeszyła moją pierś, wypełniając puste miejsca, czekające na nią.</div>
<div style="text-align: left;">
Nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Osunąłem się po masce auta i usiadłem na zimnej ziemi, przyciągając kolana do klatki piersiowej. To nigdy nie było częścią planu. Powinienem był zostać w ukryciu. Wtedy przynajmniej zrujnowałbym tylko jedno z nas. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
__________________________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
Ej bez kitu, aż mi jest niedobrze bo to ja nie wiem co ja mam napisać, jest mi niedobrze fizycznie, chce mi sie wymiotować bo czuje, nie, właściwie nic nie czuje, takie wielkie nic i tak mi smutno, jezu to jest takie ciężkie. Miałam dal Was mowę całą, ale nie mogę. Ni eumiem dskcbhx vuijzxcnm bvhuisdkl ;___________________;</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
OKEJ, BIORĘ SIĘ W GARŚĆ.</div>
<div style="text-align: center;">
...</div>
<div style="text-align: center;">
nope, jeszcze nie </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://gifrific.com/wp-content/uploads/2013/12/Jack-Donaghy-Crying-Into-Pillow-30-Rock.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://gifrific.com/wp-content/uploads/2013/12/Jack-Donaghy-Crying-Into-Pillow-30-Rock.gif" height="180" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
OKEJ, JUŻ TERAZ.</div>
<div style="text-align: center;">
A WIĘC TAK... TYLKO PLZ UWAŻNIE CZYTAJCIE, ŻEBYM NIE POWTARZAŁA :D</div>
<div style="text-align: center;">
BO CI CO CZYTAJĄ COLD/CHILLS WIEDZĄ ŻE JEŚLI KTOŚ MUSI SIĘ POWTARZAĆ, TO POTEM JEST BARDZO ZŁY I ROBI DZIWNE RÓŻNE RZECZY XD</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
MOŻNA POWIEDZIEĆ, ŻE BYŁ/JEST TO OSTATNI ROZDZIAŁ FANFIKA PT. "DARK", JEDNAK JEST JESZCZE JEDEN "ROZDZIAŁ" ZATYTUŁOWANY 'THE END' I TEN BĘDZIE OSTATNIM OSTATNIM! W TEJ CZĘŚCI FANFIKA. </div>
<div style="text-align: center;">
POJAWI SIĘ DRUGA CZĘŚĆ DARK, TZW SEQUEL, ALE JESZCZE NIC NIE WIEM DOKŁADNIE, CZYLI GDZIE, JAK, KIEDY I CO, WIĘC NIESTETY NIE BĘDĘ WAM MOGŁA NIC NA RAZIE POWIEDZIEĆ. PEWNYM JEST JEDNAK TO, ŻE BĘDZIE. JEŚLI SKOMPLETUJE INFORMACJE I UZYSKAM ZGODĘ NA TŁUMACZENIE DRUGIEJ CZĘŚCI, TO Z OGROMNĄ PRZYJEMNOŚCIĄ I RADOŚCIĄ CHCIAŁABYM KONTYNUOWAĆ TĘ OTO CUDNĄ PRZYGODĘ Z PERYPETIAMI HARRY'EGO I BO, BO SIĘ Z NIMI ZŻYŁAM TAK ŻE NAWET SOBIE TEGO NIE WYOBRAŻACIE. </div>
<div style="text-align: center;">
I TERAZ KOLEJNA SPRAWA, ODNOŚNIE WŁAŚNIE TEGO KOŃCZĄCEGO WSZYSTKO ROZDZIAŁU. </div>
<div style="text-align: center;">
KIEDY CHCECIE, ŻEBYM GO PRZETŁUMACZYŁA?</div>
<div style="text-align: center;">
POMYŚLAŁAM, ŻE NAJLEPSZYM WYJŚCIEM BYŁABY AKTUALIZACJA W PRZYSZŁY PONIEDZIAŁEK, ZAWSZE MUSIELIŚCIE DŁUGO CZEKAĆ NA ROZDZIAŁY, WIĘC ŻEBY ROZCIĄGNĄĆ WAM ODROBINĘ TO OCZEKIWANIE NA DRUGĄ CZĘŚĆ OPOWIADANIA, POMYŚLAŁAM, ŻE MOŻE CHCIELIBYŚCIE, ŻEBYM NIE TAK OD RAZU DODAWAŁA KOLEJNY ROZDZIAŁ, BO POTEM ZNOWU WIADOMO CZEKAĆ TRZEBA I TAKIE TAM (a ja też odrobinę samolubnie wspomnę, że mam jeszcze jedno opowiadanie do tłumaczenia, gdzie tez sporo osób czeka na aktualizację, a i tak wiecie, że zawsze czytelnicy Dark byli priorytetem, bo były długie odstępy w dodawaniu rozdziałów i jak sie pojawił znienacka to wszystko rzucałam, przekładałam terminy z dodawaniem na drugim blogu i tutaj tłumaczyłam Wam najpierw. WIĘC DAJCIE ZNAĆ, CZY TERMIN 17.03 WAM PASUJE. MAM SZCZERA NADZIEJĘ, ŻE TAK :) PISZCIE W KOMENTARZACH.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
JESZCZE MAM DO WAS JEDNĄ PROŚBĘ, WIEM, ZE CZĘSTO WAS PROSZE O JAKIEŚ GŁOSOWANIA, NO ALE JAK NIE WY TO KTO XD </div>
<div style="text-align: center;">
MOJE DWA BLOGI Z TŁUMACZENIEM ZOSTAŁY NOMINOWANE DO 1D AWARDS I CHCIAŁABYM WAS ŁADNIE POPROSIĆ, ŻEBYŚCIE NA MNIE ZAGŁOSOWALI :) </div>
<div style="text-align: center;">
GŁOSOWAĆ MOŻNA <a href="https://docs.google.com/forms/d/1NYnJGCRWDMWHaDkFM-x_JJj5yMd_fOCPs1XFESkVoZs/viewform" target="_blank">TUUUUUUTAAAAAAJ</a> I GŁOSY SĄ NIELIMITOWANE, WIĘC JAKBY KOGOŚ PONIOSŁA CHUĆ TO MOŻE I ODDAĆ GŁOSY DWA, A NAWET I PIĘĆDZIESIĄT XD ŻARTUJE, nie no, ale serio xD ŻART ZNOWU XD </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
COŚ JESZCZE CHCIAŁAM.... ALE JUŻ NIE WIEM. </div>
<div style="text-align: center;">
DOBRA, NO TO KOŃCZĘ, A WY PISZCIE JAK WAM SIĘ PODOBAŁO, ILE WIADER ŻEŚCIE WYPŁAKAŁY ITD. NO I DAJCIE MI ZNAĆ CO SĄDZICIE O TEJ KOLEJNEJ AKTUALIZACJI W PONIEDZIAŁEK ;) C'YA LOVE YA <3 DZIĘKUJĘ, ŻE CZYTACIE I ŻE RAZEM ZE MNĄ DOTARŁYŚCIE JUŻ PRAKTYCZNIE NA SAMĄ METĘ :) </div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com263tag:blogger.com,1999:blog-4358016818492003305.post-3492266060663510722014-02-15T20:10:00.001+01:002014-02-15T20:10:41.852+01:00Rozdział 58.Kiedy promienie słońca przedarły się przez małe luki po obu stronach moich zasłon, w duchu odliczyłam kolejną noc niespokojnego snu. W palce chwyciłam zimne prześcieradło obok mnie, które kiedyś było zajmowane przez kogoś, kogo obraz wyświetlał się teraz boleśnie w mojej pamięci. Nienawidziłam go za to.<br />
Dni ciągnęły się jeden za drugim i zlewały w jedno. Nie wiedziałam nawet, czy jest weekend, czy zwykły dzień tygodnia. Szybkie zerknięcie na wyświetlacz mojego telefonu potwierdziło fakt, że była sobota. Westchnęłam i z powrotem opadałam w poły pościeli, pośród których zmagałam się ze snem przez całą noc. Miałam nadzieję, na wrócenie w objęcia morfeusza. Miałam również nadzieję, że nic mi się nie przyśni. Tylko tak mogłam od niego uciec. Moja mama miała jednak inne plany.<br />
- Dzień dobry.<br />
Jęknęłam, zakopując się głębiej w bałaganie na łóżku. Poczułam kołysanie materaca, a po chwili jej dłoń spoczęłam na moim, spowitym kołdrą, ramieniu.<br />
- Bo, chodź. Obiecałaś mi.<br />
Jej ton głosu był łagodny, ale zdanie skrywało napięcie. Miała dość tego, że ciągle zamykałam się w swoim pokoju, a ja miałam dość przebywania tam. Z samą sobą. Obiecałam sobie, że chociaż jeden dzień spędzę kompletnie ubrana i wykąpana.<br />
- Przyniosłam ci herbatę.<br />
Niechętnie wysunęłam głowę spod przykrycia i dostrzegłam parujący kubek, ustawiony na mojej zagraconej szafce nocnej. Przydałoby się posprzątać.<br />
- Dzięki.<br />
Usiadłam, podciągając pomięte nakrycie do klatki piersiowej. Moja mama była jak niezbędny przycisk do papieru. Zatrzymała moje ruchy, gdy ponownie chciałam zarzucić kołdrę na głowę, zakopując siebie i swoje problemy.<br />
- Powinnaś wstać. Jest trochę zimno, ale wyszło słońce.<br />
- I co mam robić? - rzuciłam.<br />
Jej uśmiech pobladł w odpowiedzi na mój niczym niesprowokowany wybuch. Poczułam wyrzuty sumienia, zaraz gdy niemiłe słowa opuściły moje usta. Ale to w końcu moja mama. Rozumiała, że mimo postępu, który zrobiłam nawet jedno małe słowo mogło nadwyrężyć moje słabe nerwy i ruchem spiralnym wrócilibyśmy do dni, kiedy nie chciałam nawet myśleć o opuszczaniu czterech ścian mojego pokoju.<br />
- Pomyślałam, że może wybrałybyśmy się na zakupy. Albo do tej kawiarni w parku, lubiłaś tam chodzić, kiedy byłaś mała. Ale jak nie chcesz, to możemy się gdzieś po prostu przejechać i iść na spacer.<br />
Próbowała tak desperacko. Ale co dobrego miałoby mi przynieść spacerowanie? Pęknięcie w mojej chęci robienia czegokolwiek zaczynało się tylko coraz bardziej pogłębiać.<br />
- Nie wiem co mam robić.<br />
Uśmiech mojej mamy był pełen nadziei.<br />
- Nie musisz decydować od razu. Najpierw zjedz śniadanie, a potem..<br />
- Nie. - Potrząsnęłam głową, czując zbierające się łzy w kącikach moich oczu. - Mamo, ja nie wiem co mam robić.<br />
Zrozumienie wpłynęło na jej twarz, gdy zamknęła mnie w swoich objęciach. To był ten sam rodzaj uścisku, którym obdarzyła mnie po tym, jak spadłam z karuzeli w parku, kalecząc przy tym swoje kolana. Miałam sześć lat. Ta sama otucha, gdy gładziła mnie po włosach. Jednak teraz, wolałabym o wiele mocniej skaleczyć kolano, niż czuć to, co aktualnie przeżywałam. Podjęłabym się jednorundowej walki w ringu, jeśli to pozbawiłoby mnie tego bezsilnego uczucia zadomowionego w moim brzuchu.<br />
- Och, Bo - szepnęła smutno.<br />
- Tęsknię za nim.<br />
- I nie ma w tym nic złego. To normalne. Nie musisz wcale zapominać o Harry'm.<br />
Uspokajała mnie, gdy zatraciłam się w swoim nieskładnym szlochu. Pewnie zniszczyłam jej cały rękaw bluzki moimi łzami. Wtulałam nos w zagłębienie przy jej szyi, żeby uciec od swoich obowiązków, albo by nie stawić czoła faktowi, że jedyna miłość mojego życia była jak niszczący pociąg, rujnujący na swojej drodze wszystko co napotkał. Nie mogłabym go powstrzymać, nawet jeśli bardzo bym chciała. Niektóre czynniki wymsknęły się całkiem spod mojej kontroli. Harry i ja... Oboje wywołaliśmy wiele zniszczeń i musieliśmy mierzyć się z równie strasznymi ranami.<br />
- Wszystko się jakoś ułoży. Dojdziesz do ładu ze swoim życiem. Nie musisz jednak robić tego w pojedynkę, twoi przyjaciele i ja pomożemy ci się poskładać. Ten ból nie będzie trwał wiecznie, Bo.<br />
Chciałam być bezduszna, nie czuć nic, mieć serce spowite lodem, tylko po to, by nie musieć budzić się następnego dnia i snuć się z kąta w kąt z nieszczęśliwą miną.<br />
- Nadal każdego dnia myślę o twoim tacie.<br />
Jej słowa nie były skąpane w smutku i właśnie to dało mi nutkę nadziei, że może faktycznie uda mi się przez to przejść. Moja mama dała sobie radę.<br />
- Chodź. Wyskoczymy gdzieś i zjemy trochę dobrego ciasta - zasugerowała, po czym przytuliła mnie ciepło.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Moje przyjaciółki odwiedziły mnie tamtego wieczora. Rozsiadły się w salonie, by grać w karty i zapychać się słodkimi smakołykami, które prawdopodobnie przekroczyły równowartość przyjmowania kalorii na dwa dni. Była to też pierwsza noc, jak mi się wydawało od kilku tygodni, kiedy sen nie był męczący. Moje ciało mogło wreszcie porządnie wypocząć. Przytakiwałam moim nadal cicho gadającym przyjaciółkom, słysząc kojący szmer ich rozmów. Okazał się on bezcenny, gdy szybko zapadałam w sen, wierząc, że nie jestem sama.</div>
<div style="text-align: left;">
Poniedziałek przyszedł o wiele za wcześnie, żebym mogła się z tego cieszyć. Wróciłam do sklepu, i do tego niechcianego współczucia od reszty współpracowników.</div>
<div style="text-align: left;">
Dan skakał wokół mnie przez cały tydzień w pracy. Jego intencje były szczere, ale ten ciągły potok pytań dotyczących mojego samopoczucia, zaczynał już brzmieć jak zacięta płyta.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chcesz, żebym ci to zdjął?</div>
<div style="text-align: left;">
Odmówiłam grzecznie, ciągnąc krzesełko z pomieszczenia dla pracowników w stronę magazynu. Dan zniknął gdzieś z tyłu, gdy wspięłam się na pokryty materiałem stołek. Przebierałam palcami, próbując dosięgnąć pudełka na najwyższej półce. Zamawiałam towar, segregowałam go i zamiatałam podłogę na magazynie. Sprzątałam, jakby było to główne zadanie pracujących w tym sklepie. </div>
<div style="text-align: left;">
Zaraz przekonałam się, że waga pudełka była o wiele większa, niż się spodziewałam. Nie miałam czasu, by uchronić się przed upadkiem. Róg kartonu uderzył w moje ramię, popychając mnie na ziemię. Upadłam na tyłek, szybko asekurując się łokciem, by nie walnąć głową w metalową półkę za mną. </div>
<div style="text-align: left;">
- Wszystko w porządku?</div>
<div style="text-align: left;">
Dan wyłonił się zza rogu, żeby zobaczyć co się stało i w końcu podszedł do mnie, by pomóc mi wstać z zakurzonej posadzki. Na szczęście, pudełko wykonane zostało w mocniejszego materiału, więc przetrwało z niewielkimi uszkodzeniami w postaci wgnieceń. Tego samego nie można było powiedzieć o mnie. Nie leciała mi krew, ale byłam prawdopodobnie trochę posiniaczona. Miałam już dość płaczu. Mimo, iż ten ból był całkiem inny od tego, który czułam non stop od momentu, w którym odszedł Harry, nie mogłam zmusić się do płaczu. Martwienie się o to, że zostałam skazana na życie w emocjonalnej pustce było pewnie powodem do niepokoju, ale jakoś mnie już to nie obchodziło.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nic mi nie jest - zbagatelizowałam kontrolę analityczną Dana.</div>
<div style="text-align: left;">
- Upadłaś dość mocno, Bo.</div>
<div style="text-align: left;">
Zdążyłam przeciągnąć już osławione pudło do mojej tymczasowej stacji sortowania. "Do wyrzucenia", "Do zatrzymania", "Zapytać kierownika"; na te kupki odkładałam nowo wyciągane rzeczy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Bywało gorzej.</div>
<div style="text-align: left;">
- Przydałby ci się na stałe ktoś, kto zawsze mógłby cię złapać w razie czego - zażartował lekko, wycierając kurz ze sterty płyt winylowych.</div>
<div style="text-align: left;">
Skuliłam się w sobie, słysząc jego słowa. Były dość niewinne, ale ich romantyczne nawiązanie sprawiło, że żołądek wywrócił mi się na drugą stronę z obrzydzenia. Nie byłam aż tak bezradna.</div>
<div style="text-align: left;">
- Spadałam na tyłek już wiele razy. Nie potrzebuję nikogo, żeby mnie ratował.</div>
<div style="text-align: left;">
Była to prawda, fizyczna i metaforyczna.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wiem. Jesteś silną dziewczyną, ale każdy czasem potrzebuje kogoś, żeby się nim zaopiekował.</div>
<div style="text-align: left;">
- Moja mama i przyjaciółki się mną opiekują.</div>
<div style="text-align: left;">
Nie przerywałam swojego sortowania, wyciągając z pudła płytę Cher, która wyglądała, jakby nie widziała światła dziennego przez około dwadzieścia lat. Odłożyłam na sekcję "Do wyrzucenia", ale poczucie winy odwiodło mnie od popełnienia zdrady stronniczości i przełożyłam ją na kupkę "Do zatrzymania".</div>
<div style="text-align: left;">
- Więc ja już nie jestem twoim przyjacielem?</div>
<div style="text-align: left;">
Jego patetyczny ton sprawił, że porzuciłam swoje zajęcie i zwróciłam się w jego stronę.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dan, oczywiście, że jesteś moim przyjacielem - odpowiedziałam z przekonaniem. - Nie obrażaj się, ja po prostu... Czuję się teraz trochę dziwnie w towarzystwie chłopaków.</div>
<div style="text-align: left;">
To prawda. Cały męski gatunek, stał się dla mnie jeszcze większą tajemnicą. Dan stanął pod ścianą, opierając się o nią plecami, po czym skrzyżował swoje ręce na piersiach.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie wszyscy jesteśmy tacy jak on - odgryzł się dość szybko.</div>
<div style="text-align: left;">
Znieruchomiałam na krótką chwilę, korzystać z jego samozadowolenia, by głęboko przemyśleć jego słowa. Nie, żaden inny chłopak nie mógłby nawet zbliżyć się do tego, kim był Harry, albo do tego, jak na niego patrzyłam. I nie, żaden inny chłopak nie mógłby mnie skrzywdzić tak, jak zrobił to on. Nie dałabym mu takiej szansy. </div>
<div style="text-align: left;">
Nie stanęłam w obronie Harry'ego, rzucając jakąś ciętą ripostą. Jaki był cel kłócenia się o coś, co już się skończyło?</div>
<div style="text-align: left;">
Sięgnęłam dłonią do ręki Dana.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chodź tu i pomóż mi.</div>
<div style="text-align: left;">
Mój lekki uśmiech zaskoczył nie tylko Dana, ale i mnie samą.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Podkradłam jedną kopertę z biura. Mój umysł był już na wykończeniu, zmuszając mnie do ruchów, które były prawdziwym wyzwaniem dla moich rąk. Byłam cała roztrzęsiona zaklejając tylną część koperty i szukając długopisu. Jednak nie było mi dane napisać imienia adresata na jej przodzie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chcesz, żebym podwiózł cię do domu?</div>
<div style="text-align: left;">
Było to naturalne pytanie, ale coś kazało mi myśleć, że Dan dość długo zbierał się z jego zadaniem. Jego głos zaskoczył mnie, w efekcie czego, upuściłam to, co niosłam. Schyliliśmy się oboje, by pozbierać rozrzucone przedmioty.</div>
<div style="text-align: left;">
- Och, to moje.</div>
<div style="text-align: left;">
Przeklinałam samą siebie za swój drżący głos, gdy sięgnęłam po kopertę, która spoczywała w dłoni Dana. Kiedy z powrotem znalazła się w moim bezpiecznym posiadaniu, schowałam ją do swojej torby.</div>
<div style="text-align: left;">
- To co z tą podwózką? - Uśmiechnął się.</div>
<div style="text-align: left;">
Stanęłam na równe nogi, zaraz po nim i wyprostowałam plecy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie, dam sobie radę. Dzięki. Muszę się jeszcze gdzieś zatrzymać po drodze. Mam coś ważnego do zrobienia.</div>
<div style="text-align: left;">
Skinął głową, sięgając po swoją kurtkę, po czym dołączył do mnie przy drzwiach. Jego palce spoczęły na klamce, ale nie wysilił się, żeby ją nacisnąć. Sunęłam wzrokiem po linii jego ręki, aż po ramię, by w końcu dotrzeć do do dolnej wargi, którą lekko przygryzał. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jak chcesz to mogę cię wysadzić po drodze. To żaden problem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jeśli mam być szczera, to chciałabym się po prostu przejść.</div>
<div style="text-align: left;">
- W porządku - odpowiedział krótko.</div>
<div style="text-align: left;">
Drzwi stanęły przede mną otworem, gdy Dan rzucał jeszcze pożegnalne zwroty do reszty pracowników w sklepie, przez swoje ramie. Przywitał mnie nieprzyjemny wiatr, rozdmuchując poły mojego płaszcza, który starałam się zapiąć.</div>
<div style="text-align: left;">
- Może jutro mógłbyś mnie odwieźć do domu?</div>
<div style="text-align: left;">
Zapytanie uciekło z moich ust, gdy odgarniałam poburzone wiatrem włosy. Kiedy skończyłam naciągając na głowę kaptur, by je ujarzmić, Dan już stał z szerokim uśmiechem na twarzy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jasne. Jutro.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Ulica Harry'ego wydawała się teraz niezbyt zachęcająca. Niegdysiejsza ekscytacja na samą myśl o widoku jego twarzy była dla mnie prawdziwym napędem przez wiele dni.Teraz jednak szłam niespiesznym tempem, bo on mnie tu nie chciał. Tyle razy myślałam o tym, żeby stanąć pod jego drzwiami, domagając się tego, żeby przestał być głupkiem i dał nam szansę, żebyśmy znowu mogli kochać się nawzajem.</div>
<div style="text-align: left;">
Jego ojciec był źródłem problemu, który nękał udręczony umysł Harry'ego, wmawiając mu, że z tej sytuacji jest tylko jedno wyjście. Harry twierdził, że jego geny, niczym trucizna sączą się do jego osobowości i tego kim jest, zarażając go agresją i niemożnością jej opanowania. Smuciło mnie to głęboko, bo widziałam cierpliwość, którą się wykazywał. Wytrzymałość, którą oboje tak skrzętnie budowaliśmy. Ją akurat odziedziczył chyba po swojej matce.</div>
<div style="text-align: left;">
Głośny śmiech wyrwał mnie z wspomnień, które Harry zakorzenił w moim umyśle. Przywarłam plecami do ściany domu jakichś ludzi. Obok mnie stało kilka dużych koszy na śmieci, a kawałek dalej była furtka prowadząca do ogrodu na tyłach posiadłości. Moje policzki pokryły łzy, kiedy Hayley i Tom minęli moją tymczasową kryjówkę. Harry musiał wysadzić ich wcześniej. </div>
<div style="text-align: left;">
Nie zanosiło się na to, żebym wydostała się z pochłaniającej mnie, samolubnej bańki, w której ostatnio zamieszkałam. Przywitałabym się z nimi, gdyby nie trzymali się za ręce. Zapytałabym, co u nich słychać, gdyby nie to, że Hayley patrzyła w górę, na Toma, jakby był całym jej światem. Cieszyłabym się ich szczęściem, gdyby nie przypominali mi tego wszystkiego, co straciłam. </div>
<div style="text-align: left;">
Zastanawiałam się, czy Harry też czuł tę wewnętrznie bolesną zazdrość. Gdybym była na jego miejscu, pewnie nawet nie otworzyłabym im drzwi. Wtedy dopiero zdałam sobie sprawę z tego, jak zgorzkniała się stałam, nieszczęśliwa z powodu szczęścia innych. Byłam okropnym człowiekiem.</div>
<div style="text-align: left;">
Drżącymi dłońmi wytarłam wszelkie dowody swoich emocji. Moje buty odbijały się od podłoża, stawiając zdefiniowane kroki, by jak najszybciej opuścić moją żałosną kryjówkę i skierować się prosto do mieszkania Harry'ego. Czułam się, jakby minęła zaledwie chwila od momentu, gdy stałam na jego schodach płacząc i wrzeszcząc do nieprzytomności. Przyjechała wtedy po mnie moja mama i nigdy wcześniej nie widziałam jej w takim szoku. Patrzyła na swoją córkę, która z trudem łapała oddech od wykańczającego płaczu.</div>
<div style="text-align: left;">
Teraz nastąpiła już tylko akceptacja tego, co się tam wydarzyło. Moja ręka bezwiednie uniosła się, by zapukać w drewniane drzwi, ale mój umysł wiedział lepiej. Co miałabym mu jeszcze powiedzieć? Jedno spojrzenie na niego powaliłoby mnie na ziemię. Każdy mały krok na przód, który udało mi się zrobić, byłby momentalnie wyrwany tej dziewczynie, która ledwie stała na nogach. Nie.</div>
<div style="text-align: left;">
Sięgnęłam do torebki, wyciągając to, co pożądane. Przygryzłam wewnętrzną stronę policzka, rozważając, czy powinnam zostawić białą powierzchnię koperty całkowicie pustą. Nie zrobiłam tak. Opierając się o jego drzwi wejściowe, napisałam imię Harry'ego na przedniej stronie koperty. Nie uważałam, żeby formalna postać listu miała mi jakoś pomóc, czy pocieszyć, aż do momentu, gdy ocena sytuacji zmusiła mnie do takiego ruchu. Musiałam ruszyć na przód.</div>
<div style="text-align: left;">
- Kurwa.</div>
<div style="text-align: left;">
Ostatni raz zerknęłam na kopertę, po czym wsunęłam ją przez otwór skrzynki na listy. Zasługiwała na o wiele ostrożniejsze traktowanie, niż ją obdarzyłam. Gdy tylko upewniłam się, że bezpiecznie wylądowała na wycieraczce po drugiej stronie drzwi, biegiem rzuciłam się w dół schodów. Byłam zbyt dużym tchórzem, by przekonać się, czy Harry jest w mieszkaniu. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
____________________________________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">(Harry)</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
Bezmyślnie wpatrywałem się w wyświetlacz, gdy cyfry na nim zmieniły się z 00:59 na 01:00. Całe moje ciało aż rwało się do łóżka, ale wiedziałem, że sen nie nadejdzie szybko. Miałem za sobą niezliczoną ilość nieprzespanych nocy, w ciągu tych kilku ostatnich tygodni, gdy mieszkałem u mojej mamy, więc nie łudziłem się nawet, że teraz, gdy wróciłem do domu, będzie inaczej. </div>
<div style="text-align: left;">
Poduszki spadły z kanapy, kiedy zacząłem się na niej wiercić by ulżyć swojej zaklinowanej pozycji. Moje stopy, podobnie jak mój cały entuzjazm do życia, generalnie, z ociąganiem poprowadziły mnie do odbiornika telewizora, by wyłączyć ciągle powtarzający się program o sprzedaży domów. Potarłem palcami swoje suche usta i skierowałem się na korytarz, po drodze prawie rozbijając sobie głowę o ścianę. Przekląłem pod nosem te cholerne ulotki, które zasłały już prawie całą laminowaną podłogę przy drzwiach wejściowych. Schyliłem się, żeby je pozbierać, zanim znowu bym się na nich poślizgnął.</div>
<div style="text-align: left;">
Łokciem nadusiłem włącznik światła w kuchni, a nieprzyjemnie jasne światło prawie wypaliło mój wzrok. Zebrałem broszury reklamowe lokalnych pizzerii i ułożyłem w mniejszy stos, gdy moja stopa spoczęła na pedale kosza. Moja uwaga jednak została szybko przyciągnięta przez pewną anomalię pośród, jak mi się wydawało, samych śmieci. Mała, biała koperta. Jej struktura była inna od reszty połyskujących ulotek. Moje imię zostało naniesione czarnym atramentem na jej przodzie. Ten, kto to pisał musiał się spieszyć, ale nawet mimo to jego pismo było eleganckie. Ten ktoś musiał być u mnie przed domem.</div>
<div style="text-align: left;">
Wszystko inne odrzuciłem na bok, skupiając się wyłącznie na małej przesyłce, zaadresowanej do mnie. Wsunąłem palec pod zaklejone miejsce i podważyłem go, rozrywając kopertę. W środku nie było żadnego listu, albo czegoś, co mogłoby zdradzić tożsamość tajemniczego nadawcy, ale nie było takiej potrzeby. Przechyliłem ją, by zawartość upadła na moja otwartą dłoń. Srebrny łańcuszek z samolocikiem zawieszką.</div>
<div style="text-align: left;">
Gorąco zgromadziło się w mojej piersi i poczułem, jakbym rozpadał się na dwie części. Zacisnąłem pięść, a ostre krawędzie zawieszki wbiły się w moja skórę, odciskając swoje piętno, żebym nie zapomniał. Ale jak mógłbym zapomnieć? Nie była na tyle silna, żeby go zatrzymać, więc mnie obarczyła jego ciężarem, uwierzytelniając koniec tego co nas łączyło.</div>
<div style="text-align: left;">
Bolało dopiero wtedy, kiedy rozluźniłem palce. Łańcuszek został rzucony o sąsiedni blat szafki kuchennej. Spadł na podłogę, kiedy schowałem twarz w dłoniach. Gorące łzy popłynęły po mojej twarzy, w momencie, gdy moje ciało skuliło się na ziemi. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie.</div>
<div style="text-align: left;">
To było jak jakiś jebany koszmar. Odcinała się od wszystkiego, co nas łączyło. Od wszystkiego, czego tak desperacko się trzymałem. Byłem ohydnie samolubny. Ta cecha zawsze odbijała mi się czkawką, zostawiając nieprzyjemny posmak w ustach. Wiedziałem, że to okrutne. Bezlitośnie życzyłem sobie, żeby nadal mnie kochała, po tym, gdy porzuciłem ją kierowany swoimi własnymi wewnętrznymi konfliktami.</div>
<div style="text-align: left;">
Sprzeczności bębniące wokół mojej głowy zaczynały powiększać gulę rosnącą w moim gardle. To nie jej wina, że jestem pojebany. Nie miałem najmniejszego prawa domagać się od niej miłości. Już nie. Ale jeszcze nigdy wcześniej nie potrzebowałem jej tak, jak w tamtej chwili.</div>
<div style="text-align: left;">
Przed dotarciem do sypialni, na podłodze leżały nieodwracalnie rozbite lampa i trzy szklanki. Opanowałem się zanim dostałem się do telewizora. Drzwi salonu nie miały tyle szczęścia. Przechyliłem butelkę wódki, by pociągnąć kolejny łyk. Palący płyn rozlał się w dół mojego gardła, ogrzewając chłodne i opuszczone głębie mojego wnętrza. </div>
<div style="text-align: left;">
Odstawiłem butelkę na szafkę nocną, by mieć ją pod ręką, kiedy znowu będę chciał zapomnieć. Ściągnąłem z siebie ubrania, rzucając je na stertę po środku pokoju, zanim wszedłem do łóżka. Wyobrażałem sobie, jak wplata swoje palce w moje włosy. Mówiłaby do mnie cicho i łagodnie, zachęcając, żebym się trochę uspokoił. Tylko tego chciałem. Tylko jej. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
________________________________________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
Siema bejbsy, jednak udało mi się przetłumaczyć go dzisiaj :D Mam nadzieję, że się podobał. W sumie to nie było tu nic do podobania, bo ja miałam łzy w oczach, kiedy tłumaczyłam, a kiedy czytałam po raz pierwszy po prostu ryczałam. XD</div>
<div style="text-align: center;">
Powinniście już wiedzieć, ale cóż....Niektórzy nadal mają z tym problem, także spieszę uświadomić, iż nie wiem, kiedy pojawi się kolejny rozdział. Zapewne wtedy, kiedy autorka go napisze, a ja postaram się jak najszybciej przetłumaczyć. </div>
<div style="text-align: center;">
To bardzo miłe, kiedy piszecie mi, że jest już rozdział w oryginale i na kiedy przetłumaczę (to już mniej miłe xD), ale ja równiez śledzę bloga Hannah, więc wiem kiedy publikuje nowy rozdział :) 3,4 osoby jeszcze wytrzymam, ale już 20 typu "JEST JUŻ NOWY DARK, KIEDY PRZETŁUMACZYSZ" może mnie lekko zdenerwować. </div>
<div style="text-align: center;">
Oks, sorry za marudzenie i w ogóle xD Low ja soł macz. Dzięki, że czytacie! No i za cierplwiość też dziękuję ogromnie. <3 </div>
<div style="text-align: center;">
Takie smutne są teraz te rozdziały, że w ogóle nie wiem, co mam ze sobą zrobić dlatego napisałam alternatywne zakończenie tego rozdziału XD </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<blockquote class="tr_bq">
#imadżyn<br />Harry leży u siebie na łóżku. Kręci się z boku na bok, wreszcie sięga po telefon. Wybiera numer i czeka kilka chwil na przyjęcie połączenia.<br />- Halo?<br />- Cześć Bo. Kocham cię, proszę, możemy być znowu razem?<br />Bo przez kilka sekund się nie odzywa, wahając się znacznie. Po chwili rozbrzmiewa jej drżący od wzruszenia głos.<br />- Ajaha! Zaraz będę! <3<br />I przyjeżdża po pół godzinie do Harry'ego i on ją wita słowami "cześć piękna" i WSZYSCY SĄ KURWA SZCZĘŚLIWI I PŁACZĄ ZE SZCZĘŚCIA. </blockquote>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com334tag:blogger.com,1999:blog-4358016818492003305.post-63044859749918699942014-01-12T17:54:00.000+01:002014-01-12T17:54:04.968+01:00Pytania i odpowiedzi, których Hannah udzieliła na tumblr :) <div style="text-align: center;">
Siema, chciałam przetłumaczyć Wam trochę pytań, na które odpowiedziała wczoraj Hannah, może wtedy będziecie mieli nieco lepszy pogląd na całą sprawę, a może i lepiej poznacie samą autorkę (która jest cudną i zabawną osobą), dzięki czemu będziecie mieli trochę więcej cierpliwości :) Niektóre pytania mogą być kopnięte, ale cóż, skoro się za to wzięłam to przetłumaczę Wam wszystkie, nawet te najgłupsze, ale pozwolę sobie pominąć niektóre z tych zawierających same pochwały i podziękowania bo wszyscy kochamy ją bardzo mocno i jest to rzecz powszechnie wiadoma :D </div>
<div style="text-align: center;">
ps. niektóre pytania odnoszą się do poprzednich, więc czytajcie po kolei i powinniście załapać o co chodzi :) [w nawiasach kwadratowych będą moje dopiski, jesli zajdzie taka konieczność]</div>
<div style="text-align: center;">
Zaczynamy.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
__________________________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Pytanie: Golisz się?</div>
<div style="text-align: center;">
Odpowiedź: Jedną nogę mam częściowo wydepilowaną woskiem.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
P: Czeeeeść, spotykam się z tym gościem, którego poznałam, kiedy kupowałam choinkę :)</div>
<div style="text-align: center;">
O: O, boziu! Udało ci się! :D</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
P: Tak, i był taki miły i w ogóle, a na końcu randki mnie pocałował. To było takie romantyczne, kiedy zapytał mnie, czy zostanę jego dziewczyną i ogólnie jest najlepszy i chyba się w nim zakochuje. I to szybko. </div>
<div style="text-align: center;">
O: Tak strasznie cieszę się z twojego powodu!</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
P: Hannah, kocham cie, skarbie</div>
<div style="text-align: center;">
O: </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://31.media.tumblr.com/f90981537137a88fe6a2dbea9e41c07f/tumblr_inline_mz9b7xjtGw1r22435.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://31.media.tumblr.com/f90981537137a88fe6a2dbea9e41c07f/tumblr_inline_mz9b7xjtGw1r22435.gif" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Kiedy byłam mała próbowałam ukraść szopkę betlejemską z lekcji religii w przedszkolu, bo nienawidziłam swojego nauczyciela.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: Och.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Przepraszam, ale nie do końca rozumiem czemu Harry odszedł od Bo.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: Ma problemy z tatą i boi się, że stanie się taki sam jak on.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Czytałaś jakiś inny fanfik o 1D? Albo jakiś inny z tych najbardziej popularnych?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: <a href="http://han-rawr.tumblr.com/fanficrecommendation">http://han-rawr.tumblr.com/fanficrecommendation</a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Zaczęłaś już pisać ten fanfik, gdzie Harry jest samotnym ojcem, czy coś takiego?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: Część mam już napisaną, ale jeszcze nigdzie go nie publikowałam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Udało mi się nawet z nią uciec kawałek. [To do od tego anona od szopki xD]</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: Mwahahaahahahhaha!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Kiedyś na klasówce z angielskiego miałam napisać recenzję książki i zrecenzowałam Dark i dostałam 4+, brakło mi dosłownie 2% żebym dostała 5. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: Łał! Gratuluję! :)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: "Problemy z tatą" .... :(</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: :(</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Który z rozdziałów Dark, albo fragmentów jest twoim ulubionym?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: Jeszcze nie został opublikowany :) </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Znalazłaś ten perfekcyjny prezent na święta dla swojej siostry? Słyszałam, że ona kupiła ci Our Moment :)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: Kupiłam jej ogromną ramkę na zdjęcia w kształcie serca. Podobała jej się :) Pamiętałaś!!! :D</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: To nie był ostatni rozdział, no nie??</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: Nope!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Nigdy nie oglądałam Supernatural ale znam Jareda Padeleckiego bo grał w Gilmore Girls i uważam, że jest ostry. Supernatural jest trochę za bardzo straszny, dlatego jeszcze nie zaczęłam go oglądać.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: Nie jest aż taki straszny! Uwielbiam poczucie humoru w tym serialu :)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Lubisz Little Mix? :)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: Kocham je :) </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Podobają ci się Our Moment? Jak pachną? :)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: Owocowo. Pachną łaaaaadnie :)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Kiedy moja mama była na pierwszym roku studiów jej nauczycielka czasem przyprowadzała na zajęcia swojego syna. Jej synem jest Jared Padelecki z Supernatural.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: CO?!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Kilka dni temu powiedziałaś, ze nie przepadasz za owocami. A co z ciastami owocowymi?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: Ugh, Są w nich zdechłe muchy!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Ile masz lat?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: 21</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Oglądasz American Horror Story?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: Oglądałam kilka pierwszych odcinków.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Podasz mi linki do wszystkich swoich fanfików?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: <a href="http://dark128.tumblr.com/" target="_blank">dark128.tumblr.com</a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://han-rawr.tumblr.com/HarryTeddy" target="_blank">han-rawr.tumblr.com/HarryTeddy</a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://han-rawr.tumblr.com/oneshots" target="_blank">han-rawr.tumblr.com/oneshots</a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Muszę powiedzieć ci, ze raz kiedyś spotkałam Harry'ego i kiedy przytuliłam się do niego, żeby zrobić sobie z nim zdjecie jego włosy zaczęły łaskotac mnie w policzek i jakimś cudem od razu pomyślałam o tobie i o Dark! Dodam jeszcze tylko tyle, że dobrze pachniał.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: Awwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwww[...]wwwwww! Ja też chcę, zeby mnie połaskotał.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Skończyłaś już Dark?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: Nope.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Jeśli byłaby apokalipsa zombie i mogłabyś uratować tylko jednego z piątki chłopców, którego byś wybrała? :)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: Chciałabym uratować ich wszystkiiiiiich! Ale jako pierwszego wybrałabym tego słodziaka :)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://31.media.tumblr.com/1f01605486b7dc72ab74f3a82d519902/tumblr_inline_mz9eia27vK1r22435.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://31.media.tumblr.com/1f01605486b7dc72ab74f3a82d519902/tumblr_inline_mz9eia27vK1r22435.gif" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Jak to jest mieć 21 lat? Ja mam 15 i jeśli mam być szczera to jest to dość gówniany wiek.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: To przereklamowane. Jestem zadłużona na kilka tysięcy funtów i nadal mieszkam z rodzicami. Ciesz się z bycia nastolatką!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Miałaś kiedyś jakiś sen z Harrym?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://31.media.tumblr.com/7b2656707249b18587464aa12e5543f4/tumblr_inline_mz9em0V7or1r22435.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://31.media.tumblr.com/7b2656707249b18587464aa12e5543f4/tumblr_inline_mz9em0V7or1r22435.gif" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: *skanduje agresywnie i z pełną pasją* HARRY I TEDDY HARRY I TEDDY HARRY I TEDDY HARRY I TEDDY HARRY I TEDDY HARRY I TEDDY </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://31.media.tumblr.com/74b3639f8db2800122a703f624865c4b/tumblr_inline_mz9epgcfv11r22435.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://31.media.tumblr.com/74b3639f8db2800122a703f624865c4b/tumblr_inline_mz9epgcfv11r22435.gif" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Po trzech latach ciągłego czekania w końcu spotkałam Harry'ego w Lonydnie (Grimmiego też!), następnym razem powinnaś wybrać się razem z nami "Polować na Harry'ego"!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: To brzmi troszeczkę agresywnie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Założę się, że jeśli ratowałabyś Harry'ego powiedziałby "nie, kochanie, niech inni idą pierwsi, o mnie sie nie martw". </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: O, boże. Zawinęłabym go w koc i cały czas przytulała.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Wydaje mi się, ze Dark jest strasznie przereklamowany. Mam na myśli to, że przecież jest tyle innych fanfików, które są lepsze. Uważasz, że jesteś tu taka "sławna", że musisz aż wyłączać swojego aska, żebyś nie dostawała pytań. Wydaje mi się, ze to po prostu niegrzeczne z twojej strony względem wszystkich tych, którzy cię wspierają. Oni chcą tylko z tobą pogadać, ale jak widać ty nie chcesz gadać z nimi. Wcale nie doceniasz tego co masz. Sorry, jeśli cię uraziłam, taka jest po prostu moja opinia.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: Zgadzam się, jest bardzo dużo fanfików, które są napisane o wiele lepiej, mają super fabułę itd. ale ja naprawdę lubię pisać i sprawia mi to taką samą przyjemność, jak ludziom czytanie. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Przykro mi, że tak to odbierasz :( ale na serio nie o to tu chodzi. Nie jestem nawet w stanie wyjaśnić tego jak cholernie cieszę się z całego wsparcia, które dostaję od ludzi i jak bardzo jestem z tego powodu szczęśliwa.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Nie chcę, zeby ludzie myśleli, że ich ignoruję nie odpowiadając na ich pytania, kiedy po prostu nie mam dostępu do komputera, albo telefonu. Właśnie dlatego wyłączałam możliwość zadawania pytań. Niezależnie od tego co myślisz, uwielbiam rozmawiać z ludźmi! Naprawdę doceniam to, że niektórzy muszą się wysilić, żeby napisac do mnie wiadomość, bo na przykład mówią w innym języku i angielski nie jest ich językiem ojczystym. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Wydaje mi się, że to trochę niesprawiedliwe z twojej strony, że tak mówisz. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Ej, mam pytanie. Dark jest pisany w bardzo dobrym języku brytyjskim, więc zgaduję, ze jesteś Brytyjką? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: Jestem Brytyjką!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Mogę zapewnić cię, że żadna agresja nie wchodzi w grę. Harry jest zbyt piękny, żeby go uszkodzić.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: Zgadzam się.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://31.media.tumblr.com/db51db53d4dce270e82df2d33d0ba01a/tumblr_inline_mz9g73UtYz1r22435.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://31.media.tumblr.com/db51db53d4dce270e82df2d33d0ba01a/tumblr_inline_mz9g73UtYz1r22435.jpg" width="266" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Łzy pojawiły się przy fragmencie "teraz nie było nikogo, kto mógłby potrzymać mnie za rękę". Będzie szczęśliwe zakończenie? Proszę, zrób szczęśliwe zakończenie. Wydaje mi się, ze Bo jest smutna i skonsternowana i samotna, to nie jest w porządku. Wiem, że to tylko postać fikcyjna, ale aż serce mnie boli. Prooooooszęęęę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: :(((((((((((( płakałam, kiedy to pisałam!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Byłabyś taką dobrą starszą siostrą :P</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: Też mi się tak wydaje.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Podobał ci się ten kolczyk z krzyżykiem Harry'ego?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: Uważam, ze wyglądał z nim jak sexy pirat.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Gdzie mieszkasz? (To znaczy, gdzie w UK)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: Anglia.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Gdzie pracujesz?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: Daje ludziom refundacje.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: MOIM ULUBIONYM SMAKIEM LODA NA PATYKU JEST KUTAS</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://31.media.tumblr.com/ed6d72bae63945498a1ac2667008bfc8/tumblr_inline_mz9gpwuSWD1r22435.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://31.media.tumblr.com/ed6d72bae63945498a1ac2667008bfc8/tumblr_inline_mz9gpwuSWD1r22435.gif" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Nigdy nie zrozumiem tego, czemu nazwałaś główną bohaterkę Dark "Bo" ...(kiedy dodasz kolejny rozdział?)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: Dlatego, że to imie jest troszkę inne. [bardziej orygialne] Niedługo!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Kogo wyobrażasz sobie jako Toma w Dark?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: Colton Haynes :)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Kiedy masz urodziny?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: W marcu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Ile jeszcze będzie rozdziałów Dark? Czy może 57 był już ostatnim i kolejny to będzie już druga część?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: Jeszcze kilka rozdziałów będzie i dopiero po nich kolejna część.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Ile masz wzrostu?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: [około] 155 cm</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Do tego anona, który powiedział, ze to niegrzeczne z twojej strony, chciałam tylko powiedzieć, że to nieprawda. Nawet mimo tego, że się nie kolegujemy za każdym razem mi odpisujesz i zawsze jesteś miła i nie mogę wyobrażać sobie ciebie jak tylko dziewczyny, która stara się każdego zadowolić. Świat potrzebuje więcej takich ludzi jak ty, Hannah. Kocham cię :)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: Sprawiłaś właśnie, ze starsznie szeroko się teraz uśmiecham. Dziękuję!!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Tak się tylko zastanawiam, czemu przestałaś pisać Dark</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: Nie przestałam!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Możesz mi odpowiedzieć superowo uroczym gifem Harry'ego??! Proszę! Xxx</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://31.media.tumblr.com/9a012369d10de40577831f95eaf515ed/tumblr_inline_mz9hakJwWU1r22435.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://31.media.tumblr.com/9a012369d10de40577831f95eaf515ed/tumblr_inline_mz9hakJwWU1r22435.gif" width="229" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Powinnaś napisać rozdział, w którym Harry i Bo idą na koncert Arctic Monkeys i zacznają się przytulać w środku piosenki "Do I wanna know" albo "R U mine" albo "My propeller" ;)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: Te piosenki są zabójcze.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Plz, odpowiedź najbardziej przypadkowym gifem z Supernatural jaki masz.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://31.media.tumblr.com/2fe97fc6cf76cad73942b43d0fdab812/tumblr_inline_mz9hm1wuyL1r22435.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="179" src="https://31.media.tumblr.com/2fe97fc6cf76cad73942b43d0fdab812/tumblr_inline_mz9hm1wuyL1r22435.gif" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
["Nie zjem tego. To obrzydliwe. Zrobie z tego robakowąsy."]</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Kocham cię Hannah dlatego, że kochasz Harry'ego bez względu na to, jak wygląda. Znam dużo blogów, które "kochają" Harry'ego, ale plują się za każdym razem kiedy założy bandanę na głowę, albo fedore, albo ten kolczyk z krzyżykiem... Mam przeczucie, że ty naprawdę kochasz tego chłopaka.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: Po prostu uważam, ze jest uroczy :)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Naprawdę kocham Dark.... ale przez to w jaki sposób Harry musiał "odejść" od Bo aż się popłakałam. Lepiej jeśli do siebie wrócą, bo tak starsznie kocham Harry;ego i Bo, ze jeśli kiedykolwiek się rozstaną to będę płakać długimi godzinami.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: Dziękuję ci tak bardzo i przykro mi, ze się zasmuciłaś:( x</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Nie rozumiem, mówiłaś, ze straciłaś motywację do pisania Dark i ze pisanie tych kilku poprzednich rozdziałów sprawiło ci naprawdę dużą trudność,a teraz ogłaszasz dalszy ciąg opowiadania?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: Ponownie rozpaliłam iskrę motywacji! :)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Kto to "Gryles"?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: *westchnięcie*</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://31.media.tumblr.com/658e54f03bf75fdc7fa3fc98fbb8769c/tumblr_inline_mz9insrOAh1r22435.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="213" src="https://31.media.tumblr.com/658e54f03bf75fdc7fa3fc98fbb8769c/tumblr_inline_mz9insrOAh1r22435.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Shippujesz Larry'ego?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: Naaaaaaaaaah</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Harry nosi kurwa buty na koturnie, uwielbia Shanię Twain, regularnie chodzi do barów gejowskich, prowadza się z gejowskimi kolesiami, jego zainteresowanie "modą" jest aż smieszne - jeśli nadal uważasz, że Harry nie jest gejem to się o ciebie modlę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: *Harry, Liam i ja szukamy chuja, który mnie to interesuje*</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://31.media.tumblr.com/3c9aad8b4f8cf70e1e826c841b311c5c/tumblr_inline_mz9j8oozmH1r22435.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="166" src="https://31.media.tumblr.com/3c9aad8b4f8cf70e1e826c841b311c5c/tumblr_inline_mz9j8oozmH1r22435.gif" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
[po angielsku mówi się "I dont give a fuck" co po polsku tłumaczymy jako "chuj mnie to interesuje". Hannah w oryginale napisała *Harry, Liam and I are searching for some fucks to give* więc starałam się to jakoś oddać, jednak nie wiem czy mi wyszło xD]</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Uważasz, że Harry jest gejem albo bi ?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: Bardzo bym chciała, żeby był bi</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
P: Kto "gra Bo?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
O: Astrid Berges-Frisbey :)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
_________________________________________________</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
NO I TO BY BYŁO NA TYLE :D</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
KOCHAM HANIĘ :)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com116tag:blogger.com,1999:blog-4358016818492003305.post-71033515003392584612014-01-02T18:20:00.000+01:002014-01-02T18:20:03.314+01:00Rozdział 57.Gdyby policja zastała Harry'ego na miejscu, zabraliby go stamtąd zakutego w kajdanki. Mimo niesamowitych umiejętności unikania tematu swojej wcześniejszej działalności kryminalnej zdawałam sobie sprawę z jego nadwyrężonych stosunków z prawem. Wystarczyłoby tylko, żeby na niego spojrzeli i od razu uznaliby go za winnego.<br />
Zdecydowałam, że najlepszą rzeczą, którą mogę zrobić jest wyjście na przeciw migającym niebieskim światłom, więc zostawiłam pokiereszowanego mężczyznę na posadzce garażu i wyszłam przed dom machając rękami, by naprowadzić radiowóz policyjny. Starałam się wyglądać na zrozpaczoną, co nie było takie trudne. Łzy na moich policzkach nadal były świeże, jednak ich powodem nie było to, że przypadkowo natknęłam się na pobitego człowieka. Mokre stróżki na mojej twarzy były dowodem tego, jak zdruzgotana emocjonalnie byłam.<br />
- Tutaj! - krzyknęłam.<br />
Trzymali mnie z daleka od całego zamieszania. Zostałam odsunięta na bok, ale z pewnością o mnie nie zapomnieli. Starsza policjantka wciąż pytała mnie, czy dobrze się czuję, czy wszystko w porządku, czy chciałabym usiąść. Moja znikoma komunikacja była wzięta za reakcję po szokową. Nie mieli zielonego pojęcia...<br />
Krótko po tym zobaczyłam jak ojciec Harry'ego układany jest na kozetce czekającej już karetki pogotowia. Poczułam ulgę słysząc pisk opon, oznajmiający oddalanie się wozu. Część mnie bała się, że mężczyzna wywoła scenę, że będzie płakał i wył z bólu przyzywając wszelkich możliwych świętych i wyklinając na tego, kto mu to zrobił. Dziękowałam Bogu za to, że niemal od razu wstrzyknęli mu jakieś leki, które pewnie były powodem jego milczenia. Odjazd ambulansu odbył się w akompaniamencie dwóch policyjnych motocykli. Ich głośny warkot przyprawił mnie o dreszcze. Odwróciłam się gwałtownie i wpadłam na jednego z policjantów, na którego biodrach spoczywał pas, przy którym miał wszelkie możliwie potrzebne środki perswazji zmuszające do posłuszeństwa.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Jeszcze nigdy wcześniej nie jechałam radiowozem policyjnym. Bawiło mnie to, jak zachowywali się inni kierowcy z którymi dzieliliśmy drogę. Wszyscy jechali przepisowo nie przekraczając limitu prędkości, sygnalizując odpowiednio swoje manewry i nawet przez myśl im nie przeszło, żeby zajechać komuś drogę, czy coś w tym stylu. Byłam pewna, że gdy tylko znikniemy im z pola widzenia, zaraz z powrotem wrócą do swoich starych nawyków, co wywoła tylko irytację i dźwięki wciskanych ze złością klaksonów. </div>
<div style="text-align: left;">
Zostałam ponownie poproszona o podanie imienia i nazwiska w recepcji na posterunku. Czułam się opuszczona i samotna. Tak bardzo chciałam poczuć majaczące palce Harry'ego pomiędzy moimi. Robił to wiele razy z uśmiechem na ustach, ale teraz nie było nikogo, kto mógłby potrzymać mnie za rękę.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Proszę pani?</div>
<div style="text-align: left;">
Moje oczy ponownie spoczęły na młodym policjancie siedzącym na przeciwko mnie. Dał mi papierowy kubek wypełniony mleczną herbatą. Używałam go do ogrzania swoich dłoni, aż do momentu, gdy płyn w środku zrobił się letni i nie nadawał się już ani do tego, ani do wypicia. Siedzieliśmy w tym pokoju już jakiś czas, ale nie byłam pewna jak długo, jego ściany pokryte były magnoliową farbą, kolorem uspokajającym nerwy. Spodziewałam się, że zaciągną mnie do małego, ciemnego pokoju przesłuchań, na twarz skierują uporczywe światło lampki i będą domagali się "poznania prawdy", ale tak się nie stało. Siedziałam na wyściełanym poduszkami krześle z podłokietnikami, na ścianie przy drzwiach widniały obrazki z żeglującymi statkami, a po drugiej stronie stał stolik do robienia kawy, na którym dodatkowo leżało kilka gazet.</div>
<div style="text-align: left;">
Miałam odbyć "nieformalną pogawędkę".</div>
<div style="text-align: left;">
Moje kolana drżały, więc kiedy zdałam sobie z tego sprawę położyłam rękę na udzie, żeby zapanować nad swoimi zdenerwowanymi tikami. "Nie sprawiaj wrażenia kogoś z wyrzutami sumienia" - powtarzałam w swoich myślach, jak mantrę. Nie bardzo to jednak pomogło. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jestem aresztowana?</div>
<div style="text-align: left;">
Mój głos był spięty od ciągłego zdenerwowania, załamał się dodatkowo pod bacznym wzrokiem oficera policji siedzącego na przeciwko mnie. Nie ważne jak przytulnie urządziliby ten pokój, moje oczy ciągle kierowały się w stronę kamery zamontowanej w prawym górnym rogu pomieszczenia.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie, proszę pani - odpowiedział z małym uśmiechem.</div>
<div style="text-align: left;">
Siedział na samym skraju swojego krzesełka i pochylał się w moją stronę, jakby nie chciał przeoczyć pojedynczych słów wydostających się z moich ust. Jakby każda sylaba była na wagę złota i mogła naprowadzić go na rozwiązanie w sprawie popełnionego przestępstwa.</div>
<div style="text-align: left;">
- Więc mogę wyjść, kiedy tylko zechcę?</div>
<div style="text-align: left;">
Wyprostował się, by upić swoją drugą już dolewkę herbaty, w kubku identycznym jak mój. </div>
<div style="text-align: left;">
- Tak po prawdzie to chciałbym zadać ci najpierw kilka pytań - odparł dmuchając łagodnie w parę unoszącą się nad kubkiem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jakich pytań?</div>
<div style="text-align: left;">
Popatrzył mi prosto w oczy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ważnych.</div>
<div style="text-align: left;">
Nieudolnie odwróciłam wzrok od jego przeszywających tęczówek. Nie było to może onieśmielające, czy przerażające spojrzenie, ale nadal nie czułam się komfortowo. Zabrali moją torebkę, to "standardowe procedury", ale wciąż ciężko było mi pogodzić się z tym, jak uważnie mnie obserwują. Mogłam sobie tylko wyobrażać co pomyśleli, kiedy znaleźli mnie w tamtej sytuacji. Mimo, że niezliczona liczba funkcjonariuszy przekonywała mnie, że nie jestem podejrzana, nadal nie czułam się tam najlepiej.</div>
<div style="text-align: left;">
- Widziałaś może coś, wiesz kto to zrobił?</div>
<div style="text-align: left;">
Pomysł tego, że to ja mogłam wywołać tak poważne obrażenia został wykluczony na samym początku. Przez całe życie wszyscy mnie tak postrzegali. Zbyt cicha, nieśmiała dziewczyna zawsze trzymająca się z boku. W jakiś dziwny, impertynencki sposób chciałam być brana pod uwagę. Chciałam, żeby uwzględnili mnie w swoim śledztwie, "ona mogła to zrobić". Mogła złamać mu rękę i pogruchotać żebra. Jej zmartwiona twarz i postura przestraszonej gąski mogła być myląca. Mogłam być niebezpieczna. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie.</div>
<div style="text-align: left;">
Miał ciemne worki pod oczami, co kazało mi się zastanowić, kiedy ostatni raz porządnie się wyspał. </div>
<div style="text-align: left;">
- Może jest coś, cokolwiek, co mogłabyś mi powiedzieć?</div>
<div style="text-align: left;">
Sprawa, nierozwiązana sprawa. Policjant chwytał się wszelkich możliwych sposobów, żeby do mnie dotrzeć.</div>
<div style="text-align: left;">
- Co on zrobił?</div>
<div style="text-align: left;">
Mój głos nie był już spowity niepokojem. Nadszedł czas, żeby teraz to mężczyzna na przeciwko mnie zaczął się pocić.Zdawałam sobie sprawę z tego, że byłam po samym środku rozszalałego huraganu, ale to już nie miało dla mnie znaczenia.</div>
<div style="text-align: left;">
- Hmm? - Zmarszczył brwi.</div>
<div style="text-align: left;">
- Człowiek, którego znalazłam. Co on zrobił?</div>
<div style="text-align: left;">
Młody policjant nadal milczał, pociągając łyk ze swojego papierowego kubka. Nie miałam pewności, czy zdradzi mi poufną informację, ale warto było spróbować.</div>
<div style="text-align: left;">
- To, że karetka była eskortowana przez policję musi mieć coś wspólnego z tym, że jest dobrze znany w półświatku kryminalnym, ale kiedy go znalazłam ledwie co się ruszał. Co więc się stało? Po co ta dodatkowa policja?</div>
<div style="text-align: left;">
Zmarszczka na jego czole pogłębiła się, gdy usłyszał moje otwarte przemyślenia i pytania. Moje pierwotne zachowanie pozwoliło im zaszufladkować mnie, jako "udręczoną panienkę", ale nigdy nie byłam jedną z dziewczyn w falbaniastych, różowych sukieneczkach. W jego rysach mignęło niezdecydowanie, jednak szybko zostało zastąpione profesjonalnym podejściem. Czułam się tak, jakby zaraz miał mi zdradzić jakiś prywatny sekret ze swojego życia. Obniżył nieco ton swojego głosu, a jego barki wyraźnie się napięły.</div>
<div style="text-align: left;">
- Niech to zostanie między nami. - Pochylił się bliżej. - Był poszukiwany. </div>
<div style="text-align: left;">
- Poszukiwany? Co zrobił?</div>
<div style="text-align: left;">
- Doprowadził do tego, że jedna kobieta razem z jej trzynastoletnim synem wylądowali w szpitalu - odpowiedział bez ogródek.</div>
<div style="text-align: left;">
Zaschło mi w ustach. Odstawiłam papierowy kubek na stolik, żeby nie rozlać jego zawartości. Jego wyznanie całkiem wyzuło moje płuca z powietrza, zajęło mi chwilę zanim ponownie je napełniłam.</div>
<div style="text-align: left;">
- Zrobił im krzywdę? - Przełknęłam gulę formującą się w moim gardle. - Coś podobnego zdarzyło się już kiedyś?</div>
<div style="text-align: left;">
- Było kilka incydentów. Chłopak z jego pierwszego małżeństwa został zabrany do centrum medycznego z otwartą raną na boku. Były podejrzenia, że rana powstała przy pomocy rozbitej butelki. </div>
<div style="text-align: left;">
Harry.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ale to było dobrych kilka lat do tyłu. Zajęło nam trochę, zanim wszystko poskładaliśmy do kupy, ale teraz wreszcie mogliśmy go zamknąć. Szukaliśmy go już od dłuższego czasu. Moim zdaniem należało mu się i w naszym interesie nie leży prowadzenie śledztwa co do stanu w jakim go znalazłaś. Jeśli jednak masz jakieś informacje, jako policjant mam obowiązek zachęcić cię do ich wyjawienia. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie mam.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Wiatr wiał burząc moje włosy, które zakryły całą moją twarz. Próbowałam odzyskać widoczność naciągając kaptur na głowę, by nieco ujarzmić niesforne pasma. Zanosiło się na deszcz. </div>
<div style="text-align: left;">
Serce mocno biło w mojej piersi ciążąc mi strasznie, aż wreszcie zauważyłam go siedzącego na górze schodów prowadzących do jego mieszkania. Głowa Harry'ego zwisała nisko. Nie przejmował się zimnem bo jego kurtka pozostawała rozpięta. Zbliżyłam się bez wahania, ale gdy podniósł na mnie przepełnione trwogą oczy zamarłam w miejscu. </div>
<div style="text-align: left;">
- Przepraszam, Bo - odezwał się umęczonym głosem.</div>
<div style="text-align: left;">
Rzuciłam się biegiem w jego stronę, a nagła determinacja zsunęła kaptur z mojej głowy. Kiedy tylko znalazłam się przy nim, od razu objęłam jego twarz dłońmi, a jego palce oplotły się wokół moich nadgarstków.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie musisz mnie przepraszać - odpowiedziałam z rozpaczą.</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak bardzo cię przepraszam - powtórzył chowając swoją twarz w zagłębieniu między moją szyją, a ramieniem.</div>
<div style="text-align: left;">
Łagodnym gestem tuliłam jego głowę zdając sobie sprawę z postrzępionych oddechów, które próbował unormować. Miękkie włosy plątały się wokół moich palców, aż do momentu, gdy oboje się uspokoiliśmy usatysfakcjonowani wzajemną obecnością. Pociągałam nosem połykając łzy, gdy Harry zdał sobie sprawę, że nadal jesteśmy na górze schodów prowadzących do jego mieszkania. Dopiero wtedy zauważyłam dużą torbę leżącą po jego prawej stronie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wyjeżdżasz?</div>
<div style="text-align: left;">
- Tylko na trochę - odpowiedział półgłosem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Sam? - <b>Beze mnie.</b></div>
<div style="text-align: left;">
Jego słabe skinięcie głową było wystarczającym powodem do powrócenia wstrzymywanych łez. Kiedy jego dłoń sięgnęła do mojego kolana odsunęłam się, ale tylko po to, by zobaczyć, czy ma jakieś wyrzuty sumienia. Ból na jego twarzy potwierdził w moich oczach jego emocjonalny stan. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jeśli to ma coś wspólnego z twoim ojcem, to nic mnie to nie obchodzi. Wiem, że nie jesteś taki jak on. Nie zmieniłam przez niego tego co do ciebie czuję. - Wlepiłam wzrok z swoje buty nie mogąc spojrzeć na Harry'ego. Bałam się najgorszego.</div>
<div style="text-align: left;">
- To, że znowu go spotkałem...Nie mogę już tak dłużej - odezwał się z wielkim trudem. - Nie mogę ryzykować, nie z tobą. </div>
<div style="text-align: left;">
Automatycznie wtuliłam się w jego bok, próbując odgrodzić się od jego strasznych słów. Rozluźniłam się, kiedy jego kciuk potarł mój policzek, by wytrzeć mokre strużki, dowód przegranej walki z cisnącymi się do oczu łzami.</div>
<div style="text-align: left;">
- Przestań się do niego porównywać. Walcz o mnie, a ja będę walczyć o ciebie - rzuciłam przez zaciśnięte zęby załzawionym tonem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jestem już zmęczony tą całą walką - odetchnął.</div>
<div style="text-align: left;">
- Więc się poddajesz?</div>
<div style="text-align: left;">
Na jego ustach uformował się mały, smutny uśmiech, kiedy oparł swoje czoło o moje, po czym schował moje dłonie w swoich. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie. - Lekko potrząsnął głową. - Po prostu muszę pozwolić ci odejść.</div>
<div style="text-align: left;">
Czułam się tak, jakby moje ciało przytrzymywał jeden sznurek, przy którym spoczywał ostry nóż. Ufałam, że ta jedna osoba nie przetnie nici. Harry zerwał tę line. </div>
<div style="text-align: left;">
Wszystko co żeśmy wspólnie osiągnęli, całe to gówno przez które razem przeszliśmy, było na nic. Mój umysł odgrywał wszystkie te czasy, kiedy widziałam uśmiech Harry'ego. Uśmiech z dołeczkami w policzkach, albo głośny śmiech nie do opanowania. Ukryłam te wspomnienia bezpiecznie i głęboko w sobie, żeby Harry nie mógł mi ich wydrzeć, kiedy odejdzie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Mogę cię pocałować?</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie, jeśli to ma być pożegnalny pocałunek - odpowiedziałam cicho.</div>
<div style="text-align: left;">
Usta Harry'ego nie dotknęły moich.</div>
<div style="text-align: left;">
Zamiast tego podniósł mnie lekko i posadził na swoich kolanach. Mocno objęłam jego szyję, mocząc łzami wszystko co było możliwe. Trzymał mnie tak blisko siebie, jakbyśmy byli do siebie przyszyci. Ciężko byłoby znaleźć poluzowany szew dzięki któremu zaraz mieliśmy stać się dwoma indywidualnymi osobami. Przycisnęłam usta do pulsu na jego szyi, próbując przekonać samą siebie, że to nie prawda, że zostało nam tak niewiele wspólnego czasu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie bój się. Powiedziałem, że będę się tobą opiekował i nie zamierzam złamać swojej obietnicy. </div>
<div style="text-align: left;">
Moje łkanie mieszało się z jego nieobecnymi oddechami, gdy gładził moje włosy trzymając mnie w objęciach na górze schodów. Nie obchodziło mnie, że ktoś na nas patrzy. Po chodniku przechadzało się kilku biernych obserwatorów, którzy zaciekawieni zerkali w naszą stronę. Wszystko było zamazane, liczył się tylko ten chłopak, który przytulał mnie, jakby od tego zależało jego własne życie. Mimo wszystko jednak wysmykiwał się spomiędzy moich palców.</div>
<div style="text-align: left;">
- Będę się tobą opiekował, Bo - zamilkł na chwilę. - Po prostu nie mogę z tobą być.</div>
<div style="text-align: left;">
Automatycznym refleksem było mocne chwycenie jego kurtki, gdy delikatnym, ale zdecydowanym ruchem podważył moje palce kurczowo trzymające się jego szyi. Instynkt człowieka, który za wszelką cenę próbuje utrzymać się czegoś od czego zależy całe jego życie. Pasemka włosów oblepiły mokre i spuchnięte od łez policzki.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie masz pojęcia, jak bardzo chciałbym cię przy sobie zatrzymać.</div>
<div style="text-align: left;">
Mimo jego spokojnego tonu czysta desperacja w jego głosie była łatwa do odgadnięcia. Nawet, gdy już posadził mnie z powrotem obok siebie, jego dłoń nadal ściskała moją. </div>
<div style="text-align: left;">
- To zatrzymaj mnie przy sobie - rzuciłam błagalnie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chciałbym móc to zrobić.</div>
<div style="text-align: left;">
Błyszcząca niegdyś zieleń zasnuła się tępym spojrzeniem, zanim zamknął oczy i lekko trącił swoim nosem mój. Chciałam powiedzieć mu jak wiele dla mnie znaczył. Chciałam powiedzieć mu, że nie wiem, czy będę się w stanie pozbierać po tym, jak mnie zostawi. Powiedzieć mu o tym, że całkiem przejął kontrolę nad moim życiem i obrócił je do góry nogami, potrząsając nim nieustannie, aż do momentu, kiedy było tylko jego. </div>
<div style="text-align: left;">
Harry nie zostawił mnie z wystarczająco dużą częścią mojego serca, żebym mogła żyć dalej. </div>
<div style="text-align: left;">
Wymieniliśmy słowa kompletnej adoracji i zapewnień o miłości, zanim wstał i podniósł swoją torbę z ziemi. Jeden, ostatni pocałunek został złożony na moim policzku. </div>
<div style="text-align: left;">
<b>- Żegnaj, Piękna. </b></div>
<div style="text-align: left;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: left;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: left;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: left;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>________________________________________</b></div>
<div style="text-align: center;">
OKEJ KURWA PLACZE JAK DZIECKO NIE PODCHODŹCIE DO MNIE, ZOSTAWICE MNIE SAMĄ ŻEBY,M TU UM,ARŁA BO MOJE ŻYCIE NIE MA SENSU. SERIO, BOLI MNIE SERCE I CZUJE PUSTKE JAK OMG. UPRZEDZAJĄC PYTANIA:</div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #cc0000; font-size: large;"><u>TO NIE JEST KONIEC OPOWIADANIA!</u></span></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjc8yYtkWKvFLZmqEjTbhiq0FKqmiLu6YL_EmRaFTiFBpCp-leBNJkUPoHhbPfoupro1WEHMVgo2YdnfEnmsPr-nTJBCdGm2kqOD3hSN8dcwc_Rlb8lFNPZNzuyBJ0Un_1_PnBs8jn-UIU/s1600/dfrtgyhjtr.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjc8yYtkWKvFLZmqEjTbhiq0FKqmiLu6YL_EmRaFTiFBpCp-leBNJkUPoHhbPfoupro1WEHMVgo2YdnfEnmsPr-nTJBCdGm2kqOD3hSN8dcwc_Rlb8lFNPZNzuyBJ0Un_1_PnBs8jn-UIU/s1600/dfrtgyhjtr.png" height="177" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #cc0000; font-size: large;"><br /></span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #cc0000;"><br /></span></b></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com493tag:blogger.com,1999:blog-4358016818492003305.post-63789014186236323122013-12-02T22:00:00.000+01:002013-12-02T22:06:56.296+01:00Rozdział 56.Przedyskutowaliśmy informację, którą Liam zdradził nam na imprezie. Ciężko było mi wywnioskować coś z treści jego wypowiedzi, dodatkowo Harry nie chciał powiedzieć mi kim jest osoba, która zawładnęła jego myślami, gdy tylko temat został poruszony. Ale to nie miało większego znaczenia, liczyło się tylko to, że w ogóle chciał ze mną rozmawiać. Wzięłam to za dobry omen, bo zazwyczaj czuł potrzebę duszenia wszystkiego w sobie. Dopiero po kilku tygodniach zdecydowaliśmy się odwiedzić jego starą dzielnicę i wspomnienia zaklęte w tutejszych krajobrazach. Nie zmuszałam go do tego, ani nie naciskałam, to nie była moja sprawa. Wracaliśmy akurat od jego siostry, jechał okrężną drogą, aż w końcu zatrzymaliśmy się przy krawężniku, blisko parku.<br />
- Przychodziliśmy tu z Jess w soboty pobawić się na huśtawkach. Mama dawała nam pieniądze na lody, ale ja nie chciałem. Zawsze oddawałem swoją część Jess, a ona kupowała sobie dwie kulki zamiast jednej.<br />
Było niezwykle cicho. Chłodniejsze letnie miesiące powoli przemieniały się we wczesną jesień. Harry chwycił moją dłoń prowadząc mnie w stronę pokrytej liśćmi alejki. Był to ładny, klasyczny park z ławkami i drzewami klonu, mocny zapach ziemi sprawił, że wróciłam wspomnieniami do mojego własnego dzieciństwa.<br />
Duża, sprężynowa furtka została przede mną otwarta i korzystając z dżentelmeńskiego gestu Harry'ego weszłam na niemal całkiem opustoszały plac zabaw, czując jego obecność zaraz za mną. Uśmiechnęłam się słysząc radosny pisk małego dziecka. Chłopiec chował się w drewnianym forcie, podczas gdy jego tata próbował go znaleźć.<br />
Żwir zatrzeszczał pod moimi butami, gdy postanowiłam dołączyć do Harry'ego, który przechodził akurat obok rzędzu huśtawek. Jego krótka, skórzana kurtka dopięta była pod samą brodę by zahamować silne i chłodne podmuchy wiatru. Włożyłam dłonie do swoich kieszeni i lekko trąciłam jego stopę swoim butem. Ciepłym gestem zachęcił bym dorównała mu kroku.<br />
- Kupowaliśmy jej te lody i przychodziliśmy tutaj. Uparła się na dodatkową posypkę, więc wybrałem jej płatki czekoladowe. - Jego wyraz twarzy złagodniał na to wspomnienie. - Była tu taka grupka chłopaków, kilku znałem z sąsiedztwa...Wytrącili jej rożka z ręki i zaczęli się śmiać.<br />
Przysiadłam na huśtawce obok Harry'ego tak zatracona w jego słowach, że niemal wszystko to co mówił odtwarzałam przed swoimi oczami. Młodsza Jess i jej mały brat. Widziałam ich zdjęcia, kiedy byli nastolatkami, Harry z burzą loków na głowie i dołeczkami w policzkach.<br />
Wyprostowałam nogi i odepchnęłam się od ziemi chwytając dłońmi łańcuchy podtrzymujące siodełko huśtawki.<br />
- Odepchnąłem jednego i powiedziałem, żeby się odwalił, kiedy drugi popchnął mnie na most. - Oczy Harry'ego zatrzymały się na małym, drewnianym przejściu łączącym ślizgawkę z barierkami do wspinania. - Uderzyłem go w twarz - zaśmiał się nerwowo. - Strasznie mnie wtedy stłukli, ale jedyne o czym myślałem, to Jess. Praktycznie zawlokła mnie do domu. Mówiła, że nie może uwierzyć w to, że byłem na tyle głupi, żeby wdać się w bójkę. Pamiętam jak Mama krzyczała. Umyła nas szybko i doprowadziła do porządku kładąc do łóżek, zanim jeszcze wrócił Tata.<br />
Harry nie patrzył na mnie, kiedy opowiadał mi to wszystko. Prawdopodobnie był zbyt pochłonięty wspomnieniami na nowo odgrywającymi się w jego głowie. Jego stopy wciąż dotykały ziemi, gdy wyprostował nogi i odepchnął się od niej zaczynając bujać się na huśtawce.<br />
- Wydaje mi się, że to właśnie tego dnia moja Mama zdała sobie sprawę z tego, że nie będę już przystawał na wszystko co się dzieje... I to ją przerażało.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- To jest twój dom?</div>
<div style="text-align: left;">
Budynek przed nami był pospolitym bliźniakiem, mieszczącym dwie rodziny. Miał czerwone drzwi wejściowe i ładny ogródek. Miejsce, które teraz ktoś inny nazywał domem. Okolica była cicha, pani z pieskiem, którą minęliśmy na chodniku życzyła nam "miłego popołudnia". </div>
<div style="text-align: left;">
- Był.</div>
<div style="text-align: left;">
- Przytulnie wygląda, Harry.</div>
<div style="text-align: left;">
- Szkoda tylko, że życie w środku nie odzwierciedlało wyglądu zewnętrznego.</div>
<div style="text-align: left;">
Wymusił uśmiech, ale widziałam ile kosztuje go stanie przed swoim starym domem. Zastanawiałam się ile jeszcze tajemnic kryją te mury.</div>
<div style="text-align: left;">
- Możemy już iść, jak chcesz - powiedziałam zdając sobie sprawę z tego, że ta wizyta nie przynosi najlepszych efektów.</div>
<div style="text-align: left;">
Nie chciałam, żeby wróciły wyrzuty sumienia z związku z tym co działo się w tym domu. Miałam nadzieję, że ta podróż będzie czymś w rodzaju oczyszczenia, jakby detoksu. W każdym bądź razie, jasnym było, że potrzeba znacznie więcej, niż tylko przejażdżki samochodem, by wymazać wciąż żywe emocje związane z tym budynkiem.</div>
<div style="text-align: left;">
Staliśmy razem, Harry cały czas trzymał mnie za rękę, jakby potrzebował czegoś, co zakotwiczy go w teraźniejszości i zapobiegnie dryfowaniu w nieprzyjemnych wspomnieniach. Był spięty, nie miał zamiaru odpuścić swojej obrończej postawy. Jego wcześniejsza, osłabiona koncentracja natychmiast się wyostrzyła, gdy usłyszeliśmy huk z garażu przylegającego do domu. Nie przywiązałam do tego zbyt dużej uwagi, zanim nie zostałam zachęcona, by podążyć za ciekawskim chłopakiem.</div>
<div style="text-align: left;">
Głośne, nieskładne walenie słychać było coraz wyraźniej, gdy zbliżyliśmy się do bocznych drzwi garażu, osłoniętych schludnie przyciętym żywopłotem. To nie był ten rodzaj hałasu, który może być rozpoznany jako roboty stolarskie, czy budowlane. W tym dźwięku nie było metodyczności, pasował bardziej do ptaka, który z ogromną desperacją stara się uwolnić ze swojej klatki.</div>
<div style="text-align: left;">
- Harry?</div>
<div style="text-align: left;">
- Chcę tylko zobaczyć, czy wszystko w porządku.</div>
<div style="text-align: left;">
Dłonią naparł na płytę lekko uchylonych drzwi i pchnął ją do wnętrza ukazując sylwetkę słaniającego się na nogach mężczyzny. Wydawało się, że nasza obecność nie została zauważona, gdy facet zatoczył się i wpadł na półkę przy ścianie, na której ustawione były puszki z farbą. Był pijany.</div>
<div style="text-align: left;">
Instynktownie chciałam od razu się wycofać, kiedy stanął twarzą do nas. Szybko skanowałam jego postać, był dobrze po czterdziestce, miał wyraźnie zarysowaną linię szczęki, zarost i przeciętny wzrost, ale jego oczy zdradzały nieustępliwość, z którą ciężko zmierzyć się nawet najodważniejszym. Dokładnie te oczy wpatrywały się prosto w Harry'ego, który stał z kompletnie kamiennym wyrazem twarzy, gdy przenosiłam swój wzrok między dwoma mężczyznami. Nieustraszony wojownik, gotowy do walki. </div>
<div style="text-align: left;">
- Gdzie jest Kathy?</div>
<div style="text-align: left;">
Ten człowiek znał Mamę Harry'ego. Miałam przeczucie, że to nie jest zwykły zbieg okoliczności. Jego surowe pytanie przepełnione było dziwnym zarzutem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Już tu nie mieszkamy - odpowiedział ostrym tonem Harry, używając naszych złączonych dłoni, żeby przepchnąć mnie lekko za swoją sylwetkę. - To nie jest twój dom..Nie powinno cię tu być.</div>
<div style="text-align: left;">
To w jaki sposób mówił Harry zdradzało, że nie nawiązuje jedynie do aktualnej sytuacji, odnosił się do czegoś głębszego. Mężczyzna nie był mile widziany w starej dzielnicy Harrye'go, nie miał prawa przebywać w budynku, przed którym staliśmy jeszcze chwilę temu, a już z pewnością nie zasługiwał, by przebywać w obecności Harry'ego. </div>
<div style="text-align: left;">
- Twój rower stoi przy bramie - wymamrotał.</div>
<div style="text-align: left;">
Nie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Mój rower był niebieski - odparł Harry. - Mama kupiła go na moje siódme urodziny. Uderzyłeś w niego, jak najebany cofałeś samochodem, a potem o wszystko obwiniłeś mnie. </div>
<div style="text-align: left;">
Moje serce posypało się na małe kawałeczki, kiedy przywoływał wszystko z najdrobniejszymi szczegółami. Traumatyczne wspomnienia z dzieciństwa towarzyszyły mu przez te wszystkie lata. </div>
<div style="text-align: left;">
Potrzebowałam tylko tego małego skrawka informacji, żeby cała układanka przybrała pełny obraz. Teraz to wszystko miało sens. Tata Harry'ego. To o niego chodziło. To on wrócił. O nim mówił Liam. Plotki szeptane tak cicho, jakby były jakimś strasznym mitem, który naznaczył jego rodzinę. Słowo rozeszło się wśród znajomych Harry'ego, którzy jeszcze mieszkali w tej okolicy, niczym wirus. </div>
<div style="text-align: left;">
- Darłeś się na mnie, kiedy płakałem - kontynuował surowo Harry. - Miałem siedem lat.</div>
<div style="text-align: left;">
Desperacko chciałam tam wtedy być. Przytulić chłopca, który utracił coś cennego. To jego ojciec powinien był go pocieszyć, ale jego tam nie było.</div>
<div style="text-align: left;">
- Mamy nie stać było na jeszcze jeden nowy rower. Nie powiedziałeś nawet, że jest ci przykro.</div>
<div style="text-align: left;">
Harry nigdy nie powiedział mi jego imienia. On nie był tego wart. Lekko oszołomiona postawa Harry'ego momentalnie zniknęła, a jego spojrzenie stało się surowsze. Mężczyzna odwrócił się w ułamku sekundy i od razu wyczułam niepewność chłopaka, którego trzymałam za rękę. Alkohol zmieszał się ze złością, taka mikstura emocji nie wróżyła niczego dobrego w zaistniałej sytuacji.</div>
<div style="text-align: left;">
- Byłeś zasmarkanym gówniarzem - odgryzł się zjadliwie. - Nigdy nie robiłeś tego, co ci się kazało.</div>
<div style="text-align: left;">
Nie mogłam wymazać ze swojej głowy Harry'ego, jako małego, przerażonego chłopca. Przy takim tacie, nieposłuszeństwo byłoby naprawdę niemądre. </div>
<div style="text-align: left;">
- A ty byłeś żałosną imitacją ojca. Wiesz czego życzyłem sobie na ósme urodziny? - Zapytał retorycznie. - Kiedy zdmuchiwałem świeczki na torcie, prosiłem o to, żeby potrącił cię autobus.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nadal jestem twoim ojcem.</div>
<div style="text-align: left;">
Jego stan upojenia alkoholowego zdawał się wzmagać, a wcześniejsza, niemal przepełniona smutkiem ekspresja została zmiażdżona grubiańskimi słowami, na dalszy plan spychając sentymenty. Jego prawdziwa natura nie mogła już dłużej ukrywać się za wymówką pijackiej niepoczytalności, w którą miałam uwierzyć, podczas naszego pierwszego spotkania. Tam czaił się potwór.</div>
<div style="text-align: left;">
- Co ty tu, do chuja, w ogóle robisz? - Zapytał Harry.</div>
<div style="text-align: left;">
- Szukałem was.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wyprowadziliśmy się. Mamy swoje życia, których ty nie jesteś już częścią. Mama nie chce mieć z tobą nic wspólnego.</div>
<div style="text-align: left;">
Ledwie zauważalny dreszcz przeszedł przez jego ciało na wspomnienie o byłej żonie, ale jeśli naprawdę dotknęły go słowa Harry'ego to skrzętnie to ukrył unikając odpowiedzi i zmieniając temat.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wygląda na to, że nieźle ci się powodzi. - Zmierzył Harry'ego obojętnym wzrokiem. - Jestem z ciebie dumny.</div>
<div style="text-align: left;">
Sylwetka chłopaka momentalnie się spięła, gdy usłyszał ostatnie zdanie, a linia jego szczęki zadrżała. Widziałam z jaką nienawiścią mierzył się z myślą, że jego ojciec może odczuwać jakąkolwiek dumę z jego osiągnięć, które były tylko i wyłącznie jego własną zasługą.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nic mnie to nie obchodzi.</div>
<div style="text-align: left;">
Jego Tata uśmiechnął się pod nosem, a mnie obrzydziło to, jak wyraźną przyjemność czerpał z prowokowania swojego syna. Właśnie wtedy jego uwaga przeniosła się na mnie ponownie rozbudzając strach i odrazę. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ładną masz tę dziewczynę, synu. - Jego przekrzywiony uśmieszek pasował do protekcjonalnego tonu. - Jak masz na imię, kwiatuszku?</div>
<div style="text-align: left;">
Nie miałam zamiaru nawiązać z nim kontaktu wzrokowego, spuściłam głowę szukając wsparcia w pełnym uczucia uścisku dłoni Harry'ego. Wiedziałam, że w ten sposób dawał mi do zrozumienia, że przy nim jestem bezpieczna, ale nadal byłam niespokojna. Mocniej ścisnęłam jego palce błagając niemo, żeby się poruszył.</div>
<div style="text-align: left;">
- Harry chodź, idziemy - powiedziałam cichym, drżącym głosem, kiedy szare tęczówki uważnie przypatrywały się naszej interakcji.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie jestem twoim synem, a nią się nie interesuj - odparł chłodno Harry.</div>
<div style="text-align: left;">
Wolną dłonią pokierował mnie, bym całkiem schowała się za jego muskularną sylwetką, gdy nerwowym ruchem chwyciłam tył jego skórzanej kurtki. To wszystko było zbyt znajome odtwarzając się ponownie w mojej pamięci. Niepewnie wyjrzałam ponad jego ramieniem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie bój się. - Słowa jego ojca miały mnie uspokoić, ale podziałały dokładnie na odwrót.</div>
<div style="text-align: left;">
Nie chciałam, żeby zbliżył się do żadnego z nas, ale Harry nadal nie miał zamiaru ustąpić.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie zrobię jej krzywdy - dopowiedział w związku z naszym brakiem jakiejkolwiek reakcji, urażony brakiem zaufania.</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak samo, jak nie skrzywdziłeś mojej Mamy. </div>
<div style="text-align: left;">
- Sama się o to prosiła.</div>
<div style="text-align: left;">
Jego riposta była natychmiastowa i grubiańska. Bałam się, że cienki lód, po którym stąpa zaraz może się załamać. Harry miał swoją cierpliwość, która właśnie się kończyła. Widziałam już zbyt wiele razy jak traci nad sobą panowanie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Pierdol się - syknął Harry.</div>
<div style="text-align: left;">
Jego ciało wyrwało się do przodu razem z nienawistnymi słowami, ale wyczułam jak rozluźnił lekko swoje mięśnie pod wpływem mojego ostrożnego dotyku. Dłonią powoli gładziłam jego plecy szepcząc słowa przeznaczone wyłącznie dla niego. Czułam się jak matka pocieszająca swoje dziecko po nocnym koszmarze, uciszająca je i zapewniająca, że wszystko będzie dobrze. Ale tego nie mogłam zagwarantować. Zwłaszcza, kiedy koszmar Harry'ego stał tuż przed nami.</div>
<div style="text-align: left;">
- Kto by pomyślał? - Bąknął mężczyzna, zaskoczony tym jak prostym gestem mogłam ułagodzić Harry'ego. - Wiele o tobie słyszałem, wyrobiłeś sobie niezłą reputację, synu. - Jego wzrok zniżył się nieco, gdy spojrzał na mnie. - Słyszałem też, że tylko ty jesteś go w stanie uspokoić. </div>
<div style="text-align: left;">
- Proszę - rzuciłam błagalnie. - Harry, chcę wracać do domu.</div>
<div style="text-align: left;">
Moja dłoń mocno oplatała środkowy i wskazujący palec Harry'ego, lekko przyciągając jego rękę do mojego ciała. Chciałam po prostu wsiąść do samochodu i odjechać, zostawiając za sobą cały ten bałagan.</div>
<div style="text-align: left;">
- Zabierz mnie do domu.</div>
<div style="text-align: left;">
Moje prawie nieme błaganie zostało nieusłyszane.</div>
<div style="text-align: left;">
- Kochasz ją?</div>
<div style="text-align: left;">
Moja lewa ręka oplotła talię Harry'ego, kiedy przycisnęłam policzek do jego szerokich pleców. Oddałabym wszystko, żeby tylko być teraz w domu, leżeć na kanapie przed telewizorem i słyszeć ciche pochrapywanie Harry'ego, kiedy bawiłabym się jego włosami. Kiedy otworzyłam oczy nadal byliśmy w jego starym garażu. Moje serce gwałtownie zadrżało.</div>
<div style="text-align: left;">
Zostałam przesunięta zza jego pleców i postawiona obok Harry'ego. Nasze dłonie były tak mocno ze sobą splecione, jakbyśmy oboje potrzebowali potwierdzenia wzajemnej obecności, by wiedzieć, że nie musimy mierzyć się z tym wszystkim w pojedynkę. </div>
<div style="text-align: left;">
- Och, kochasz... - doszedł do wniosku ciekawski mężczyzna.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie boję się ciebie - odparł pewnym głosem Harry. Już więcej nie musiał się go bać.</div>
<div style="text-align: left;">
- Pytanie brzmi, czy ona boi się <b><i>ciebie</i></b>. </div>
<div style="text-align: left;">
W mojej odpowiedzi nie było ani krzty zawahania.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jesteś pewna? - Zapytał przechylając swoją głowę w bok.</div>
<div style="text-align: left;">
Potrzeba tego mężczyzny, żeby mnie umniejszyć, zaczynała poważnie działać mi na nerwy. Harry był jedną z niewielu osób, której ufałam nad życie. Jego ojciec nigdy nie byłby w stanie pojąć całkowitego zaufania, którym darzyłam jego syna, bo takie poświęcenie zrozumieją tylko ci, którzy kogoś kochali i sami byli kochani. Jakakolwiek potencjalna miłość, którą czuł do swojej żony i dzieci rozsypała się w drobny pył w momencie, kiedy podniósł rękę na Kathy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Harry by mnie nie skrzywdził.</div>
<div style="text-align: left;">
Takiej właśnie odpowiedzi się spodziewał. Jego fuknięcie całkiem wytrąciło mnie z równowagi. Czerpał przyjemność z kwestionowania naszego związku. To wyglądało tak, jakby człowiek stojący przed nami nie był w stanie pojąć, że ktokolwiek mógł obdarzyć jego syna miłością, wszystko zbył śmiechem. To było dalekie od tego czego sam doświadczył. Może na własne życzenie skazał się na myślenie, że Harry będzie prowadził takie samo życie jak on, pijackie, samotne i antypatyczne.</div>
<div style="text-align: left;">
- Powiedział ci skąd to mam?</div>
<div style="text-align: left;">
Obserwowałam jak mężczyzna odchyla swoją głowę w prawą stronę ukazując dużą bliznę po ranie ciętej, tuż pod uchem. Czas odznaczył się piętnem na jego pociemniałej od brudu skórze, ale wściekle różowa blizna była doskonale widoczna, nie wygoiła się zbyt łaskawie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Proszę cię - rzucił cichym i błagalnym tonem Harry. - Nie rób tego.</div>
<div style="text-align: left;">
Zmieszałam się, gdy jego, wcześniej, pewny uścisk dłoni zelżał, a on sam puścił moje palce. Wydawał się przerażony, jego oczy błagały o przebaczenie, kiedy spojrzał na mnie z góry. Nie wiedziałam jakiego typu ułaskawienia miałam mu udzielić. Potrząsnął głową, po czym położył obie dłonie na moich ramionach.</div>
<div style="text-align: left;">
- Twój chłopak przystawił mi do gardła nóż kuchenny - kontynuował jego ojciec. - Wspominał ci o tym? - Ten człowiek czerpał nieopisaną przyjemność z zaistniałej sytuacji.</div>
<div style="text-align: left;">
Stałam jak otępiała. Nie byłam w stanie się ruszyć, gdy Harry trzymał moją twarz w swoich roztrzęsionych dłoniach.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chyba nie. - Uśmiechnął się. - Mały Haz, miał tylko czternaście lat, prawda? Próbował poderżnąć mi gardło, kiedy spałem na kanapie. </div>
<div style="text-align: left;">
Harry był zimny, jakby odpłynęło z niego całe życie. Radość, która błyszczała kiedyś w jego zielonych oczach całkowicie została zatracona na rzecz nienawiści do samego siebie i do swojego ojca. Były puste, jego całego wypełniła pustka. Zniknął przy moim pojedynczym mrugnięciu. Fizyczne uczucie dłoni Harry'ego dotykających moich policzków było wystarczającym gestem, bym zdała sobie sprawę, że młody chłopiec stojący na przeciwko mnie był jedynie wytworem mojej wyobraźni. Krew kapała z jego dygoczących rąk spuszczonych wzdłuż ciała. Łzy ciężkimi strugami spływały po jego policzkach.</div>
<div style="text-align: left;">
- Zasłużył? - Zapytałam.</div>
<div style="text-align: left;">
- Moja Mama...On ją uderzył...</div>
<div style="text-align: left;">
Potrząsnęłam głową.</div>
<div style="text-align: left;">
- Zasłużył na to, Harry?</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak.</div>
<div style="text-align: left;">
Takiej odpowiedzi potrzebowałam. Zdjęłam jego dłonie z mojej twarzy i trzymając w swoich opuściłam między nas. Wyobrażenie sobie rzeczy, które doprowadziły czternastolatka do chęci zabójstwa było czymś niepojętym. Nie chciałam wiedzieć więcej.</div>
<div style="text-align: left;">
- Zabiłbym go tysiąc razy, jeśli to byłoby równoznaczne z tym, że nigdy więcej nie skrzywdziłby mojej Mamy.</div>
<div style="text-align: left;">
Biedny chłopiec. Poszłabym za nim na koniec świata. Harry wiedział, że zrobiłabym dla niego wszystko.</div>
<div style="text-align: left;">
- Kocham cię.</div>
<div style="text-align: left;">
Mały, niepewny uśmiech wkradł się na jego usta. Wiedział.</div>
<div style="text-align: left;">
- Masz lewą połowę mojego serca. Opiekuj się nią. </div>
<div style="text-align: left;">
- Zawsze.</div>
<div style="text-align: left;">
Jego palce wyślizgnęły się z moich, a lekki uśmiech zniknął z jego ust. Harry wchodził w ciemność, od której z całych sił starał się uciec. Pochłaniała go bez reszty, droczyła się z nim, testowała granice, językami ognia podpalając mury panowania nad samym sobą. Widział tylko swój cel. </div>
<div style="text-align: left;">
Widziałam jego wcześniejsze walki, ale ta nie była nawet trochę podobna do tych poprzednich. Furia jego uderzeń sprawiła, że skuliłam się odsuwając jak najdalej mogłam. Obserwowałam z trwogą jak bije swojego ojca, popycha go na półki, rozbijając jego krwawiący już nos raz za razem. Koszulka starszego mężczyzny była rozdarta na ramieniu i doszczętnie rozerwana, gdy Harry chwycił za tył jego bluzki, by unieść go w górę i wymierzyć silnego kopniaka w brzuch.</div>
<div style="text-align: left;">
Utrudził się by wycharczeć swoje pytanie, ale bez tchu wypowiedziane słowa zbiły Harry'ego z tropu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jak się ma twoja Mama? - Zakasłał boleśnie.</div>
<div style="text-align: left;">
Harry zastygł w miejscu nie odzywając się ani słowem. Zaciskał swoje pięści, a jego klatka unosiła się ciężko i tak samo opadała. Ten człowiek doskonale wiedział, jak zrobić ze swojego syna tykającą bombę. To było więcej niż niebezpieczne.</div>
<div style="text-align: left;">
- U Jess wszystko...</div>
<div style="text-align: left;">
- Nawet nie wypowiadaj jej imienia. </div>
<div style="text-align: left;">
Jego ojciec podniósł zaciekawiony wzrok spoglądając to na Harry'ego, to na mnie. Był kompletnie poturbowany, szkarłatne strużki rozsmarowane na jego policzku, ciemniejący siniak pod okiem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nadal nie masz zamiaru powiedzieć mi jak ma na imię? </div>
<div style="text-align: left;">
Moja dłoń zduszała płaczliwe jęki, gdy obserwowałam jak mężczyzna popycha Harry'ego na kolana. Wykorzystał moment, gdy chłopak odwrócił się, by zobaczyć, czy nadal z nim jestem. Jego ojciec przydusił go przedramieniem zarzucając swoją rękę od tyłu. Do naszych oczu napływały łzy, ale oboje mieliśmy inne powody. Ja się bałam, a jemu brakowało powietrza. Zdesperowane palce wbijające się we wrogie ramie walczyły o przywrócenie dostępu do cennego tlenu. </div>
<div style="text-align: left;">
- Patrz! Popatrz na nią! - Warknął jego ojciec. - Nie zasługujesz na nią. Nie jesteś wart miłości, którą może ci dać. </div>
<div style="text-align: left;">
Czułam, że mój żołądek zaraz wyląduje na podłodze tego brudnego garażu z obrzydzenia i bólu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nienawidzę cię - syknęłam. Jak śmiesz mówić mu coś takiego? Jesteś odrażającym, szkodliwym człowiekiem. Twoje dzieci...One cię potrzebowały, a ty odsunąłeś je od siebie tylko po to, żeby bez skrupułów zaglądać do kieliszka. To Harry opiekował się swoją Mamą i Siostrą, kiedy ty nie byłeś w stanie. Jesteś nikim. Twoje słowa nie znaczą nic!</div>
<div style="text-align: left;">
Jego uścisk zelżał trochę umożliwiając Harry'emu zaczerpnięcie małego oddechu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie takim tonem, panienko - zagroził agresywnie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Co jest z tobą nie tak? - Zapytałam rozzłoszczona. - Za kogo się uważasz, żeby mówić na co zasługuje Harry, ty pieprzony tchórzu?!</div>
<div style="text-align: left;">
Harry zakrztusił się powietrzem, kiedy w końcu mógł należycie wypełnić nim swoje płuca. Jego dłonie powędrowały do zaczerwienionej skóry na szyi, ale jego ulga szybko zniknęła, gdy krzywiący się mężczyzna podszedł w moją stronę. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że to zwykły śmiertelnik. Wyobrażałam sobie go wcześniej jako brutalną, okrutną kreaturę pozbawioną człowieczeństwa. Nie o to tu chodziło, był kompletnie zwyczajny, jak przechodzień na ulicy, za którym nawet byś się nie obejrzał i właśnie to było w tym wszystkim najbardziej przerażające. Koszmar Harry'ego powoli stawał się moim własnym.</div>
<div style="text-align: left;">
Zwróciłam uwagę na jego wytrzymałość i zawziętość.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nadal nie wiem jak masz na imię, ale nie musisz mi mówić. Harry pewnie będzie za niedługo je krzyczał - powiedział zadowolony z siebie.</div>
<div style="text-align: left;">
Wykorzystał możliwość blokując mi wszelkie dostępne drogi ucieczki, gdy przyległam plecami do ściany. Może nie byłam w stanie go obezwładnić, ale mężczyzna stanowczo nie doceniał umiejętności, które przekazał mi jego syn. Liczba godzin, którą Harry poświęcił na wpojenie mi zasad samoobrony, była niezliczona, ale wtedy nie myślałam o tym inaczej, jak tylko o żartobliwej walce pomiędzy mną, a nim. Właśnie wtedy przyszedł czas na przypomnienie sobie cennych wskazówek.</div>
<div style="text-align: left;">
Odskoczyłam szybko unikając pięści, która wędrowała wprost do mojej twarzy. Minęłam jego sylwetkę, która była jedyną barierą oddzielającą mnie od Harry'ego. Podbiegłam do niego, do chłopaka, który posiadł moje serce. A on już na mnie czekał. </div>
<div style="text-align: left;">
- Trzymaj się za mną.</div>
<div style="text-align: left;">
Harry był gotowy, stał twardo na nogach, miarowo odbudowując w sobie wściekłość wojownika, którą widziałam wcześniej. Nie mogłabym go powstrzymać nawet, jeśli bardzo bym chciała. Wypity alkohol sprawił, że ruchy jego ojca były powolne, a refleks nie pozwał na uniknięcie ciosu. W pewnym momencie zacisnęłam mocno powieki nie będąc już w stanie dłużej przyglądać się rzezi odgrywającej się na moich oczach.</div>
<div style="text-align: left;">
Jeszcze nigdy nie słyszałam dźwięku łamanych żeber, ale przy następnym kopnięciu Harry'ego mogłam policzyć ilość potwornych złamań na jego kościach. Kiedy otworzyłam oczy zaczęłam chłonąć to w co wpatrywałam się ślepo. Sponiewierany mężczyzna leżał na betonowej posadzce z trudem próbując zachować przytomność. Harry pochylił się nad nim.</div>
<div style="text-align: left;">
- Płot przed domem tez rozwaliłeś, wtedy, kiedy zepsułeś mój rower. Mama poszła ze mną do szkoły w poniedziałek i musiała tłumaczyć się recepcjonistce dlaczego nie mam zapakowanego śniadania i czemu nie stać nas na wykupienie obiadów w szkole. Oszczędzała, żeby kupić mi ten rower, brała nadgodziny i chowała pieniądze, żebyś ich nie przepił. Ale to wszystko poszło na nic, bo musiała je wydać na naprawienie płotu. To przez ciebie ja i Jess chodziliśmy głodni.</div>
<div style="text-align: left;">
Z ciężkim sercem słuchałam tego, co Harry mówił swojemu ojcu. A robił to z tak wielkim opanowaniem, że nie mogłam uwierzyć w to, że to ten sam chłopak, który chwilę wcześniej był zatracony w swojej ciemności tak bardzo, że świat dla niego nie istniał. Odwaga pozwoliła mi na chwycenie go za rękę i przyciągnięcie do siebie. Kiedy zdał sobie sprawę z mojego dotyku, jego oczy spoczęły na mnie.</div>
<div style="text-align: left;">
Ryk syren policyjnych stawał się coraz głośniejszy sygnalizując zbliżanie się radiowozów. Ktoś musiał po nich zadzwonić, słysząc alarmujące dźwięki dobiegające z wnętrza garażu, jednak sam zdecydował się nie interweniować. Harry ledwo zdawał sobie sprawę z zaistniałej sytuacji i jej potencjalnych konsekwencji, jeśli postanowiłby tam zostać. Oplotłam dłońmi jego twarz.</div>
<div style="text-align: left;">
- Daj mi się uratować, chociaż raz. </div>
<div style="text-align: left;">
- Chodź ze mną - pociągnął za moje ramię.</div>
<div style="text-align: left;">
Odparłam jego próbę.</div>
<div style="text-align: left;">
- Musisz uciekać.</div>
<div style="text-align: left;">
Jego usta pokryte świeżymi łzami przywarły do moich, gdy zdał sobie sprawę o co go proszę. Na jego ciele zaczęły formować się siniaki. Lekko fioletowa plama na kości jego policzka, ciemno-niebieski odcisk na skórze jego szyi. Miał małe rozcięcie tuż nad lewym łukiem brwiowym i jedno ukryte pod linią włosów. Nasze pocałunki odzwierciedlały słowa, których my nie mogliśmy znaleźć.</div>
<div style="text-align: left;">
- Uciekaj.</div>
<div style="text-align: left;">
Byłam dobrowolnie oszołomiona smakiem Harry'ego trwającym na moich wargach, wciąż czułam go przy sobie, mimo, że już go tam nie było. </div>
<div style="text-align: left;">
- Skrzywdzi cię... - usłyszałam głos przypominający bardziej charkotanie.</div>
<div style="text-align: left;">
Ojciec Harry'ego z trudem operował swoją szyją, żeby podnieść na mnie wzrok. Robiło mi się niedobrze na jego widok. Nigdy niczego sobie nie złamałam, nawet mimo mojej niezdarności, ale mój brak doświadczenia w tej kwestii, nie był przeszkodą w dostrzeżeniu jego zwichniętej ręki. </div>
<div style="text-align: left;">
- Harry nawet w najmniejszym stopniu nie jest taki jak ty i nigdy nie będzie. Jesteś potworem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ja przynajmniej zdaje sobie z tego sprawę. Wiem, że jestem potworem. Nie uważam się za kogoś innego. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
________________________________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
JAK WAM SIĘ PODOBAŁO?!??! Bo ja tu w ogóle nbevfgyudishuiVGHHYUDIFBGTDJIFBGDEHRGVBHUVG O CO CHODZI?!? COa>??!? JAK DO TEGO DOSŻŁO?!!?!? COOOO||?:!!@??!!?!@?MASAKRA JAKAŚ TAKIE EMOCJE, NIE WIEM NAWET CO MAM POWIEDZIEĆ, BO JESTEM KOMPLETNIE ZDEWASTOWANA TYM ROZDZIAŁEM, NJIE WIEM CO MAM MYŚLEĆ, JEZU. </div>
<div style="text-align: center;">
I NIE WIEM CO TO WSZYSTCKO ZNACZY, JEZU. BIEDNY HARRY, BIEDNA BO, JKEZUY POMOCY. CO TERAS ;_______________;</div>
<div style="text-align: center;">
Kochani jeszcze jedna sprawa jest. Moje przyjaciółki prowadzą wspaniałego bloga z wspaniałym opowiadaniem i w tym miesiącu zostały nominowanego do bloga miesiąca (to samo o co prosiłam Was wcześniej ;) ) i bardzo prosiłabym Was o głosy :) odwalają kawał świetnej roboty i naprawdę super piszą, ich opowiadanie znajdziecie <a href="http://hearts-on-the-line.blogspot.com/" target="_blank">TU!</a> a <a href="http://sonda.hanzo.pl/sondy,214003,6oAM.html" target="_blank">TU JEST LINK DO SONDY PLZ PLZ PLZ <3</a> GŁOSUJCIE NA OPOWIADANIE PT. <b>"PAIN IS WITH ME ALL THE TIME"</b> I GORĄCO ZACHĘCAM DO JEGO CZYTANIA BO JEST BOSKIE I MA JUŻ DWA SEZONY! :) </div>
<div style="text-align: center;">
Dziękuję za komentarze i za cierpliwość i w ogóle za wszystko! </div>
Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com197tag:blogger.com,1999:blog-4358016818492003305.post-27625893971102252142013-11-14T21:37:00.000+01:002013-11-15T14:27:03.923+01:00Niepublikowana/Usunięta scena z 55. rozdziału. <b><u>Notka autorki:</u> Niepublikowana scena z 55. rozdziału "Dark".</b><br />
<b>Cześć, to krótka, niegrzeczna scena z imprezy (Dark). Mam nadzieję, ze Wam się spodoba! </b><br />
<b>Wiem, że wielu z Was prosiło o rozdział z uległym Harrym, ale to nie wszystko, mam nadzieję w przyszłości jeszcze zrobić coś takiego w którymś z rozdziałów, a może nawet poświęcę na to cały jednopart. :)</b><br />
<span style="font-size: x-small;"><u>Notka tłumaczki:</u> Jak widzicie nie jest to nowy rozdział, a przynajmniej nie całkiem :) Jest to po prostu wycięta wcześniej scena z poprzedniego rozdziału (który, jeśli korzystacie ze spisu treści po prawej stronie znajdziecie poniżej tego wpisu, wystarczy zjechać na dół strony, ponieważ będą się tę części znajdować pod jedną etykietą, mam nadzieję, ze wiecie o co chodzi), którą Hannah postanowiła nieco rozbudować, poprawić i opublikować :) Oryginał znajdziecie <a href="http://han-rawr.tumblr.com/post/66818017184/unpublished-scene-from-chapter-55-of-dark" target="_blank">TU!</a> </span><br />
<span style="font-size: x-small;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: red;">YEAAAAAAAAAAH! POWRÓT CZERWONEJ CZCIONKI!</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: red;">UWAGA! ROZDZIAŁ ZAWIERA SCENY EROTYCZNE, KTÓRE NIE SĄ ODPOWIEDNIE DLA MAŁOLETNICH CZYTELNIKÓW! </span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">ŁAREWZ I TAK WIEM ŻE PRZECZYTACIE ZBOCZONE OBESROŁKI LOLZ </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">_______________________________________________________________________</span></div>
<br />
<br />
Zamarłam w bezruchu, gdy usłyszałam kroki na korytarzu za drzwiami. Mięśnie mojej kobiecości zacisnęły się wywierając dodatkowy nacisk na intymne połączenie naszych ciał. Pospiesznie zdjęłam dłoń z jego ramienia na którym się podtrzymywałam i przycisnęłam ją do jego ust, żeby zapobiec zduszonemu jękowi wyrywającemu się z jego warg. Po chwili rozbawiony Harry lekko skinął głową dając mi znać, że mogę bezpiecznie odsunąć swoją dłoń.<br />
- Haz.<br />
Gorąco rozlazło się po całym moim ciele, od palców u stóp, aż po czubek głowy. To był jeden ze znajomych Harry'ego głośno oznajmiający swoją nieproszoną obecność przez drewnianą płytę. Ostatnią rzeczą, której bym chciała to, żeby ktokolwiek zobaczył mnie w tak bezbronnej pozycji, nagą od pasa w dół i przyciśniętą do ściany przez podobnie rozebranego chłopaka.<br />
Jego usta ułożyły się w dzióbek, gdy uciszał mnie szeptem, mając nadzieję, że pijany intruz znajdzie sobie jakieś inne, bardziej interesujące zajęcie i po prostu odejdzie. Niestety, nie mieliśmy tyle szczęścia.<br />
- Stary, wiem, że tam jesteś. Jestem nawet prawie pewny, że Bo jest z tobą.<br />
To Louis. Modliłam się, by moje miękkie jęknięcie było na tyle ciche, żeby nie można było usłyszeć go przez drewniane drzwi, gdy Harry lekko uniósł mnie w górę podtrzymując moje uda. W tamtym momencie nie obchodził mnie fakt, że końce moich zaokrąglonych paznokci wbijają się w skórę na jego karku. Czułam tylko jego. Przytrzymywał mnie przy sobie wytwarzając nowy żar, o którego istnieniu nie miałam pojęcia, zanim go poznałam. Jego ciepły oddech i błyszczące kropelki potu zdobiły moją skórę.<br />
- Spierdalaj, Louis! Wyjdziemy za minutę - odpowiedział surowo.<br />
- Minutę? - Zaśmiał się Louis. - Dajże jej więcej niż minutę, Stary!<br />
Ton jego głosu zdradzał, że uśmiechał się bystro. Faktycznie, okoliczności były wysoce zabawne, a sam temat godny do podzielenia się, kiedy tylko wróci na dół, by dołączyć do reszty imprezowiczów.<br />
Harry troskliwym gestem zachęcił, bym oparła swoje czoło o jego ramię, gdy zawstydzona odwróciłam wzrok, a Harry z impetem uderzył pięścią w ścianę dając jakieś nieme ostrzeżenie Louisowi.<br />
- Pierdol się! - krzyknął.<br />
- Zobaczymy się, kiedy oboje <i>skończycie</i>.<br />
Słuchaliśmy, jak Louis odchodzi, potykając się przy tym o wszystko co stanęło mu na drodze. Po chwili jego kroki zostały całkowicie zagłuszone przez dudniącą z dołu muzykę. Dłonie Harry'ego ponownie wkradły się pod moje uda ściskając je lekko, przy czym uśmiechnął się leniwie. Zderzyliśmy się nosami, gdy oboje zbliżyliśmy się do siebie w zamiarze złączeniu naszych ust w pocałunku. Mój zduszony chichot przyprawił go o szeroki, chłopięcy uśmiech. Znowu istnieliśmy tylko my.<br />
- Twoi znajomi mają najgorsze z możliwych, wyczucie czasu.<br />
- A co z moim wyczuciem czasu? - Zapytał Harry, wycofując nieco swoje ciało, po czym obdarzył mnie pojedynczym, pewnym pchnięciem bioder.<br />
- Niezłe - wyrzuciłam z siebie zduszonym głosem.<br />
Za drugim razem wiedziałam czego mam się spodziewać, gdy ponownie odchylił się tylko po to, by sekundy później przywrzeć swoimi biodrami do moich. Mocno, silnie i z nieprawdopodobnym erotyzmem, jego przekonujące ruchy skrywały atletyczną precyzję. Moje palce desperacko zacisnęły się wokół materiału jego koszulki na plecach czując nagłą potrzebę pozostania przy rzeczywistości.<br />
Część mnie pragnęła zedrzeć z niego pozostałe ubranie, by móc czuć jego nagą skórę, gdy tak przyciskał mnie do ściany. Jednak mały fragment mojego opanowania wciągnął mnie do teraźniejszości. Jeszcze nigdy wcześniej nie doświadczyłam czegoś takiego. Tak wielkiej niecierpliwości by poczuć siebie nawzajem, że zdejmowanie ubrań zostało ograniczone do minimum, usuwając tylko te części garderoby, które były konieczne.<br />
Usta Harry'ego zajęte były odszukiwaniem dudniącego pulsu na mojej szyi, który wydawał się godnym co do głośności, konkurentem rozbrzmiewającej na dole muzyki. Pokrywał mnie pocałunkami, od czasu do czasu przygryzając moją skórę. Harry wyczulał moje zmysły. Wykazywał się niezwykłą umiejętnością oceny sytuacji, jego dłonie delikatnymi gestami odgarniały zabłąkane kosmyki włosów z mojej twarzy, po czym przenosiły się w dół by podtrzymać moje biodra przy jego mocnych pchnięciach.<br />
- Nie wytrzymam długo - wydyszał ciężko nie odrywając ust od mojej szyi.<br />
Było mi bosko, nie chciałam, żeby to skończyło się kiedykolwiek, ale to, gdy był blisko spełnienia okazywało niezaprzeczalnie jedną z najlepszych atrakcji, których doświadczałam. Leśna zieleń jego oczu pociemniała tak bardzo, że nie byłam pewna, czy uda mi się zapobiec jego orgazmowi. Jeszcze nie teraz.<br />
- Wyciągnij - zażądałam.<br />
Moje dłonie napierały na jego ramiona nalegając, by zastosował się do mojego polecenia. Jego biodra zastygły w miejscu, gdy upajał się ciasnym ciepłem ledwo łapiąc oddech.<br />
- Mam założoną prezerwatywę, jest okej - mruknął.<br />
- Harry.<br />
Nic więcej nie musiałam już dodawać, na jego twarzy pojawił się wyraz poczucia winy i zmartwienia, gdy pomagał mi wyplątać się ze swojego ciała. Utrzymywałam mały dystans między nami, opierając się o zimną ścianę, nawet po to tym, gdy moje stopy dotknęły już ziemi.<br />
- Zrobiłem ci coś?<br />
Jego głos był niski i cichy, zaprzątnięty myślą o tym, że mógł wyrządzić mi krzywdę.<br />
- Nie - zamilkłam - Ja tylko...Chciałam tylko...<br />
Moje wyobrażenie było nieco bardziej pociągające, niż okazało się to w rzeczywistości. Chciałam zdominować sytuację zgodnie z otwartym życzeniem Harry'ego, które wyraził na krótko przed tym, zanim znaleźliśmy się w tamtym pokoju. To było trudniejsze, niż wydawało mi się na początku, a dodatkowo wnioskując po niezbyt zadowolonym wyrazie twarzy Harry'ego, nie był uszczęśliwiony faktem, że przerwaliśmy. Musiałam zacisnąć zęby.<br />
- Dotknij się.<br />
- Co?<br />
Obserwowałam jak realizacja spłynęła na jego rysy, a zadowolony uśmiech zastąpił wcześniejsze zmieszanie.<br />
- Chcę zobaczyć, jak się dotykasz.<br />
Moje słowa ubrane były w bardziej pewny siebie ton i zdecydowaną chęć i zaciekawienie tym, jak zamierza się do nich zastosować. To było lekko bezczelne z mojej strony, ale ryzyko odmowy nie istniało praktycznie w ogóle, biorąc pod uwagę błysk ekscytacji w jego oczach. On tego chciał.<br />
Zawsze byłam ciekawa, jak on to robił. Pragnęłam przyglądać się mu, bez jego rozpraszającego dotyku na moim ciele, chciałam widzieć jak się zaspokaja, niezależnie od tego, czy miałby opóźnić swoje spełnienie, do momentu w którym nie byłby już w stanie wytrzymać dłużej, czy też skończyć gorączkowo i szybko. Wreszcie miałam się dowiedzieć.<br />
Jedną ręką opierał się o ścianę, przyciskając do niej dłoń tuż obok mojej głowy, osłaniając swoim ciałem moje. Jego prawa dłoń powędrowała w dół, ale moje oczy nadal skupione były na jego tęczówkach, oczekując dokładnego momentu, kiedy zacznie się pieścić. Zaczęło się małym westchnięciem poprzez lekko rozchylone wargi i rzęsami opuszczonymi na górę jego policzków. Harry był niespodziewanie bardzo powściągliwy i cierpliwy przy pierwszym ruchu swojej ręki, rozkoszując się niepodzielną uwagą, którą na nim skupiłam. Lubił być obserwowany.<br />
Nie byłam pewna, czy okazjonalne dotknięcia mojego brzucha były celowe, gdy nieprzerwanie pieścił swoją długość. Jego figlarność była doskonale widoczna w lekko zawiniętych w uśmiech kącikach ust, gdy prowokacyjnie się ze mną droczył. Oparłam rękę na jego ramieniu, zaczepiając swoje palce wokół jego karku.<br />
Czapka Harry'ego nadal była na swoim miejscu namarzając tylko intensywność sytuacji. Krople potu ściekały stróżkami po jego szyi, będąc świadectwem tego, jak bardzo starał się, żeby nie wydawać z siebie głośnych dźwięków. Lekkie ukłucia w żołądku były wyrazem tęsknoty za tym, by przestał zajmować się sobą i zamiast tego zainteresował się mną, ale powstrzymałam się. Naiwna część mojego umysłu nalegała, bym zaczekała przekonując się ile jeszcze wytrzymam, zanim zacznę go błagać.<br />
- O czym myślisz?<br />
Jego zamglony uśmiech jasno zdradzał niezbyt grzeczne wyobrażenia. Nasze ciała zbliżyły się do siebie. Oboje pragnęliśmy poczuć swoje wzajemne ciepło.<br />
- O tobie - odparł napiętym głosem.<br />
- O mnie? - Zapytałam z niedowierzaniem.<br />
Po raz pierwszy ośmieliłam się zjechać wzrokiem w dół jego ciała, by obejrzeć jego solowe przedstawienie. Wyszkolone palce zwinnymi ruchami oplatały jego męskość nadal okrytą lateksowym zabezpieczeniem. Jego płynne ruchy sprawiły, że zaczerwieniłam się przypominając sobie jak gotowe było moje ciało na przyjęcie Harry'ego, zanim jeszcze zrzuciliśmy z siebie ubrania.<br />
- Myślę o tym, że lubisz robić to powoli - przyznał zachrypniętym głosem.<br />
Uścisk dłoni Harry'ego zacieśnił się, gdy zaczął poruszać swoją ręką bliżej podstawy penisa układając swoje palce w pięść, po czym rozluźnił je lekko i powtórzył cały proces. Był w rozsypce i kosztowało mnie naprawdę wiele samo-zachowania, żeby na niego nie wskoczyć.<br />
- Jaka jesteś ciasna - rzucił zduszonym tonem - O twoim ciele, ustach.<br />
Stał tuż przy moim biodrze torturując mnie sporadycznym dotykiem kostek swoich palców i bezwstydnymi jęknięciami. Harry wydawał się nie móc zaczerpnąć porządnego oddechu, musiały wystarczyć mu więc małe porcje powietrza, które nabierał z charakterystycznym dźwiękiem, ściskając wrażliwą główkę penisa.<br />
- O twoich pocałunkach.<br />
Położyłam dłoń na jego biodrze. Jego skóra była ciepła i miękka, tak samo jak jego usta, gdy wymienialiśmy pocałunki.<br />
- O twoich drobnych dłoniach. - Jego uśmiech był napięty.<br />
Ścisnęłam jego talię tylko po to, by udowodnić mu jak wiarygodne potrafią być te moje "drobne dłonie". Nie spodziewałam się, że Harry odpowie na mój gest w tak rozpaczliwy sposób.<br />
- Proszę - rzucił błagalnie.<br />
Opuścił swoją głowę, jego wcześniejsza chłopięca brawura została zastąpiona bezwstydnym błaganiem. Nie miałam zamiaru go dotknąć, nie tak, jakby sobie tego życzył. Zdjęłam swoją rękę z jego biodra, a kiedy cofałam ją do swojego ciała dotknął mnie przelotnie prosząc niemo bym poprowadziła go do końca. Odmówiłam, miał robić to, co powiedziałam.<br />
- Nie, bądź grzecznym chłopcem.<br />
Wulgarne słowa, które wydostały się z jego ust odbiły się od skóry mojego ramienia, gdy oparł się o nie czołem, jedną ręką nadal przytrzymując się ściany, by nie wgnieść mojego ciała w ścianę. Nadal częściowo czułam na sobie jego ciężar, ale nie był przytłaczający, więc nie miałam nic przeciwko. Była to naturalna potrzeba, żeby czuć przy sobie ciepło tej drugiej osoby i mogłam mu to zapewnić, choć nie umiałam wyjaśnić tego, jak bardzo podniecał mnie fakt, że Harry czuł się przy mnie tak komfortowo, żeby otwarcie ukazać mi swoją najbardziej bezbronną stronę. Ufał mi.<br />
- Dotykałaś się kiedyś myśląc o mnie? - Zapytał bez ogródek.<br />
Ton jego głosu sprawił, że poczułam gęsią skórkę. Byliśmy daleko poza granicami punktu określającego etykietę odnośnie czegokolwiek uważanego ogólnie jako sprośne. Jego oczy uważnie skanowały moją twarz w oczekiwaniu na odpowiedź, ale bałam się że ta, może przynieść kres wszystkiemu co tak ogromnie cieszyło mnie w tamtej chwili. Ospały uśmiech wymalował się na jego twarzy, gdy dostrzegł moje niepewne skinięcie głową.<br />
- Doszłaś?<br />
Prędkość z jaką pieścił swojego członka zmalała, ale tym razem doskonale wiedziałam jaką odpowiedź chce usłyszeć, był spragniony dowiedzieć się, że jego imię wypływało z moich ust pomiędzy pojedynczymi jęknięciami, gdy leżałam sama w łóżku. Nie wstydziłam się tego.<br />
Dłoń, którą trzymałam na jego karku przyciągnęła go do mojego ciała, a moje usta momentalnie powędrowały do jego ucha.<br />
- Dwa razy - szepnęłam.<br />
- Kurwa.<br />
Jego nadgarstek zaczął poruszać się z podwójną prędkością, gdy oparł swoje czoło o moje pozwalając sobie na małe westchnięcia. Widoczne żyłki na szyi pojawiły się z wyraźnego wysiłku, by nie krzyknąć, czym mógł zaalarmować pozostałych imprezowiczów o naszej aktualnej sytuacji, w której się znajdowaliśmy. Wszystko działo się tak szybko. Rozpadł się na kawałeczki, a ja trzymałam go ciasno przy sobie i szeptałam, jaki jest dla mnie dobry.<br />
Kiedy jego orgazm ustąpił, Harry opadł na kolana i pewnym ruchem chwytając moje biodra przyparł je do ściany. Mokre pocałunki znaczyły ścieżkę w górę moich ud, zanim dotarł do ich zwieńczenia tylko po to, bym mogła kołysać się przy jego ustach rozkoszując się moją własną kulminacją.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com149tag:blogger.com,1999:blog-4358016818492003305.post-15175619269591456632013-09-30T15:30:00.001+02:002013-09-30T15:30:11.050+02:00KONKURS - Blog Miesiąca: Wrzesień<div style="text-align: center;">
<span style="color: magenta; font-size: large;">MOI UKOCHANI! :D</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: magenta; font-size: large;">JOŁ </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: magenta; font-size: large;">JEST SPRAWA.</span></div>
<div style="text-align: center;">
Strony <a href="http://spis1d.blogspot.com/">http://spis1d.blogspot.com/</a> i <a href="http://onedirection.pl/">http://onedirection.pl/</a> organizują konkurs na blog miesiąca "wrzesień" i jestem zaszczycona poinformować Was, iż ten blog został również nominowany (ferhfuidwebgwfuidebghyuefihyefriejghefrjighefri), nie mam pojęcia na jakiej podstawie przebiegały nominacje, ale podejrzewam, że to czytelnicy wybierali(za co już ogromnie dziękuję <3). </div>
<div style="text-align: center;">
Głupio mi o to prosić, bo i tak tłumaczenie DARK jest już ogromnym sukcesem i pewnie powinnam ustąpić miejsca koleżankom, ale skoro już jest nominacja no to cóż xD (wiem, jestem straszna, wiem i przepraszam z góry, ale chyba nie jestem aż tak altruistyczna za jaką się miałam lolz) </div>
<div style="text-align: center;">
Prosiłabym Was o głosowanie na "Dark" w sondzie, którą znajdziecie tu:</div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://sonda.hanzo.pl/sondy,208422,1NdV.html">http://sonda.hanzo.pl/sondy,208422,1NdV.html</a></div>
<div style="text-align: center;">
ale również z boku strony, żeby była od razu widoczna, czyli gdzieś mniej więcej tu :) -----> </div>
<div style="text-align: center;">
Nie będę ukrywać, że na Was liczę, bo wiem do czego jesteście zdolni :D</div>
<div style="text-align: center;">
Udowadnialiście to już nieraz, np. z liczbą wejść na tego bloga co w ogóle nadal jest dla mnie łał i nie mogę uwierzyć w ponad DWA miliony. <3</div>
<div style="text-align: center;">
Jeśli chcecie dowiedzieć się o tym konkursie czegoś więcej kliknijcie <a href="http://spis1d.blogspot.com/2013/09/konkurs-bm-wrzesien.html" target="_blank">TU!</a> bo ja, znając siebie, pewnie coś pominęłam i zapomniałam i nie wahajcie się pytać jeśli macie jakieś wątpliwości, może będę umiała pomóc. </div>
<div style="text-align: center;">
Z góry dziękuję za wszystkie oddane głosy i pliska głosujcie :) </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://31.media.tumblr.com/8c7e345b520244ba765b22fce65e63ca/tumblr_mt2x9ngNdI1r4t7nto1_250.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://31.media.tumblr.com/8c7e345b520244ba765b22fce65e63ca/tumblr_mt2x9ngNdI1r4t7nto1_250.gif" height="225" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://media.tumblr.com/98d11368cc46796fac0c3308ffb7f872/tumblr_inline_mgw70gbc9J1rxe2kz.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://media.tumblr.com/98d11368cc46796fac0c3308ffb7f872/tumblr_inline_mgw70gbc9J1rxe2kz.gif" height="400" width="392" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://i1308.photobucket.com/albums/s603/Sunmtn/Surviving%20Raine/colbert-nation-fingers-crossedPleaseletthisbegood_zps65bbea06.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://i1308.photobucket.com/albums/s603/Sunmtn/Surviving%20Raine/colbert-nation-fingers-crossedPleaseletthisbegood_zps65bbea06.gif" height="378" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com105tag:blogger.com,1999:blog-4358016818492003305.post-6322994125241976262013-09-24T21:26:00.000+02:002013-09-24T21:26:21.497+02:00Rozdział 55.<div style="text-align: center;">
____________________________________________________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">(Harry)</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
-Laski się biją!</div>
<div style="text-align: left;">
Niall z ogromnym zaciekawieniem i wielce ożywiony uniósł głowę, by zlokalizować gdzie odbywa się zacięta rozróba. Nie udało mu się, więc niezadowolony z powrotem skupił swoją uwagę na swoim piwie. Przerwa w naszej konwersacji nie trwała jednak długo, gdy żywe, niebieskie oczy rozbłysnęły dociekliwością.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ej, stary, gdzie jest Bo? - zapytał lekko skonsternowany.</div>
<div style="text-align: left;">
Zostawiłem ją z Louisem przy basenie, przypuszczając, że będzie miał na nią oko, podczas mojej nieobecności. Miałem nadzieję, że uda im się trochę pogadać na osobności, ale pewnie stan upojenia Louisa będzie podsuwał kolejne tematy do dyskusji i będą się one sprowadzały raczej do informowania ludzi o kolorze jego skarpetek, niż do jakichś znaczących kwestii. Po kilku głębszych był jeszcze większym zagrożeniem, niż zwykle.</div>
<div style="text-align: left;">
Niall gapił się na mnie, niecierpliwie czekając na odpowiedź. Jego brwi były uniesione, zdradzając rosnące zaciekawienie. Poczułem jak ktoś mnie lekko trąca ramieniem, ale postanowiłem to zignorować do momentu, aż w naszą swobodną atmosferę wtargnął jakiś zdyszany koleś. Jego włosy były w całkowitym nieładzie, a koszula, na której majaczyły resztki schnącego, rozlanego alkoholu zapięta była w jakimś dziwnym porządku. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ej, chodźcie, jakieś dziewczyny leją się po drugiej stronie ogrodu!</div>
<div style="text-align: left;">
Nieznajomy wycofał się w drogę powrotną, co chwila ślizgając się na laminowanej podłodze, zanim zniknął w ciemności za drzwiami prowadzącymi na zewnątrz. </div>
<div style="text-align: left;">
Kurwa mać.</div>
<div style="text-align: left;">
Na pewno nie. Nie Bo, ona była ostatnią osobą, która mogłaby wdać się w jakąś bójkę. To nie mogła być ona. Zapewnienie, które sam sobie złożyłem, nie powstrzymało mnie jednak przed gwałtownym wstaniem z kanapy i ruszeniem do przeszklonych, tylnych drzwi. Niall był tuż za mną, biegnąc sprintem przez taras i w dół kilkustopniowych schodów. Basen znajdował się na tyłach ogrodu, koleś który przyszedł nam powiedzieć co się dzieje lawirował między małymi grupkami ludzi, a my podążaliśmy za nim, prawie jak ogon za jakąś karetką pogotowia, czy coś. </div>
<div style="text-align: left;">
- Bo!</div>
<div style="text-align: left;">
Moje serce gwałtownie zamarło, kiedy zidentyfikowałem zdecydowaną sylwetkę Bo, stojącą w obronnej postawie przy boku Hayley. Już kiedyś ją taką widziałem. Przypomniałem sobie, jak osłaniała mnie swoim ciałem, gdy ledwo byłem w stanie ustać na nogach, opierając się o ścianę. Trochę mała, ale jednak skuteczna blokada uchroniła mnie od dalszego przyjmowania ciosów. Tamtej nocy, praktycznie zaniosła mnie do swojego domu. Tamtej nocy, właśnie opowiedziałem jej o moim ojcu. </div>
<div style="text-align: left;">
Gdy znalazłem się wystarczająco blisko, sytuacja przedstawiała się jasno. Kłótnia przyciągała coraz większą uwagę spragnionych wrażeń widzów, gdy trzy dziewczyny rzucały w swoją stronę ostre słowa. Nie byłem w stanie rozpoznać trzeciej dziewczyny, nie wiedziałem jak ma na imię. Była trochę wyższa od Bo i Hayley, ale nie dużo. Pomagały jej w tym obcasy, na których lekko się chwiała. Myślałem, że się potknęła, czy coś, ale ona po prostu rzuciła się przed siebie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Puść ją! - pisnęła Hayley.</div>
<div style="text-align: left;">
Złapała Bo za włosy i szarpiąc, próbowała odciągnąć ją od Hayley. Kiedy przedzierałem się przez kółko ludzi, którzy je otaczali, one zdążyły już zostawić ślady zadrapań na swoich skórach. Wiele razy widziałem już zagorzałe walki między dziewczynami, ale nigdy nie dochodziło do regularnych rękoczynów. W najlepszym wypadku kończyło się tylko wymierzeniem siarczystego policzka. Prawie zawsze wywołane było to jakimś gościem, który prowadzał się z dwoma pannami na raz i myślał, że ujdzie mu to na sucho. </div>
<div style="text-align: left;">
To wszystko wyglądało trochę surrealistycznie, nie miałem pojęcia, że coś może eskalować z taką agresją, zwłaszcza z Bo po samym środku afery, i mówię to całkiem dosłownie, bo jej włosy nadal były mocno zaciśnięte w pięściach rozjuszonej kobiety. Przepychałem się przez zwartą ścianę ludzi słysząc tylko popiskiwania i kobiece krzyki z samego środka zamieszania, gdzie miejsce miał tymczasowy ring.</div>
<div style="text-align: left;">
Dłoń, która spoczęła na moim ramieniu w celu zatrzymania mnie, została zlekceważona, ale tylko po to, by pojawiła się na nim sekundę później, przytrzymując mnie z większą siłą. Szybko zlokalizowałem odpowiedzialnego za ten niemile widziany gest i odepchnąłem tę arogancką ciotę. </div>
<div style="text-align: left;">
- Niech się biją. - rzucił marudnym tonem, jego oddech cuchnął jakąś mieszanką alkoholi. </div>
<div style="text-align: left;">
No jasne, że chciałby pogapić się na walczące laski, nic nie jest przecież bardziej zabawne dla bandy kolesi, niż kobiety, potencjalnie zrywające z siebie ubrania i wykrzykujące do siebie różne rzeczy. </div>
<div style="text-align: left;">
- Cofnij się. - syknąłem przez zaciśnięte zęby.</div>
<div style="text-align: left;">
Jego krępa sylwetka odsunęła się ode na krok, gdy mnie rozpoznał. W przeciągu kilku ostatnich lat, to stało się niemal codziennością, że ludzie kulili się w sobie i tchórzyli w mojej obecności. Słowo rozchodzące się pocztą pantoflową działało bardzo szybko, zwłaszcza gdy chodziło o znokautowanie jakiegoś napompowanego kutasa i powalenie go na deski ringu w ciągu jednej nocy. </div>
<div style="text-align: left;">
Cały czas starałem dostać się do Bo, odpychałem łokciami ludzi, którzy stanowili przeszkody na mojej drodze. Hayley zacięcie walczyła, by tamta laska puściła włosy Bo, ale najwidoczniej ta nie potrzebowała pomocy. Moja dziewczyna podniosła przedramię, aby zablokować rękę panny, która starała się zadrapać ją w szyję. To okazały się wystarczającym odwróceniem uwagi, z czego Bo zaraz skorzystała zaciskając swoją prawą dłoń w pięść i wymierzyła solidny cios w brzuch dziewczyny. Ta zachwiała się i zginając w pół chwyciła za brzuch, wypuszczając z osłabionych palców ciemne włosy Bo.</div>
<div style="text-align: left;">
Rzygać mi się chciało, jak widziałem ile radości i entuzjazmu to wszystko wywołuje w skandującym i dopingującym tłumie. Miałem dość. </div>
<div style="text-align: left;">
- Rusz się!</div>
<div style="text-align: left;">
Kilka ostatnich szeroko otwartych par oczu rozsunęło się z mojej drogi, wystarczająco na tyle, żebym doświadczył jak Bo ostro i zamaszyście kopie dziewczynę w piszczel. Ta skoczyła do przodu zamierzając się na twarz Bo, ale w ostatniej chwili Hayley wkroczyła między nie, przyjmując na siebie uderzenie, po czym zatoczyła się do tyłu.</div>
<div style="text-align: left;">
Objąłem Hayley w talii przyciągając do siebie, z czego nie była bardzo zadowolona, po czym mocno chwyciłem za materiał swetra Bo. Rozpaczliwie starała się odeprzeć moje próby przyciągnięcia jej do siebie, mierząc się z siłą nas obojga. Jej uparty charakter dał o sobie sromotnie znać, była sfrustrowana faktem, że ktoś śmiał przerwać jej poczynania w postępującej coraz dalej walce. </div>
<div style="text-align: left;">
- Bo.</div>
<div style="text-align: left;">
Kiedy wystarczająco pewnie złapałem za materiał jej odzieży, pociągnąłem ją do siebie, co wytrąciło ją z równowagi i chwiejąc się wpadła na moje ciało. Nadarzająca się okazja pozwoliła mi przygarnąć ją do swojego prawego boku, co prawie poskutkowało uwolnieniem się Hayley. Byłem zbyt dużym optymistą sądząc, że opanowałem sytuację.</div>
<div style="text-align: left;">
- Odwal się! - krzyknęła Bo.</div>
<div style="text-align: left;">
Jej palce mocno wbijały się w moją skórę, zdeterminowane szaloną myślą o wydostaniu się z mojego uścisku. Widziałem już ją w stanie skrajnych emocji, z twarzą zalaną łzami i pociąganiem nosem, ale to było co innego. Ona była wściekła.</div>
<div style="text-align: left;">
- Bo, uspokój się.</div>
<div style="text-align: left;">
Moja ręka mocno oplatała obie dziewczyny w talii. Było mi coraz trudniej je utrzymać, zwłaszcza, że obie na raz zawzięcie starały się wyswobodzić z mojego uścisku i dostać się z powrotem do kobiety stojącej na przeciwko. Nie rozpoznałem faceta, który stanął po środku, ale przypuszczałem, że był jej chłopakiem z uwagi na to, że przytrzymywał ją w podobny sposób. Skończylibyśmy przewracając się całą trójką na ziemię, gdyby to nierówne przeciąganie nadal się odbywało.</div>
<div style="text-align: left;">
- Niall, nie dam rady utrzymać ich obu! </div>
<div style="text-align: left;">
Stanął z szeroko otwartymi oczami, kiedy przecisnął się przez ciągle napierający tłum. Nigdy nie był pierwszy do konfrontacji, zawsze z wielkim uśmiechem na twarzy, służący anegdotą, by rozbawić ludzi w swoim towarzystwie. Dzisiaj nie było na to czasu.</div>
<div style="text-align: left;">
Byłem wdzięczny Tomowi, gdy wkroczył szybko i wziął ode mnie Hayley zmniejszając moje brzemię. Zaniedbałem niestety uwagę poświęcaną mojej drugiej, niechętnej do współpracy zakładniczce. </div>
<div style="text-align: center;">
____________________________________________________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Suka. Ciągle uśmiechała się pod nosem. Nieproszona ździra. </div>
<div style="text-align: left;">
Moje pięści zacisnęły się ponownie gotowe do starcia tego jej zadowolonego wyrazu z twarzy. Hayley gdzieś mi zniknęła, ale wiedziałam, że jest bezpieczna. Nie byłam do końca pewna, kto wziął na siebie ciężar rozdzielenia naszego starcia, bo większość była raczej zachwycona przyglądaniem się. Sądząc jednak po dotyku stanowczej postury, do której przylegały moje plecy, był to mężczyzna. Trzymał mnie mocno prawą ręką, ale wyczuwałam powściągliwość od wykorzystania jego pełnego potencjału. </div>
<div style="text-align: left;">
Lekkie poluzowanie jego placów było wszystkim czego potrzebowałam, żeby się uwolnić. Usłyszałam zduszone "omff" za sobą i wywnioskowałam, że pewnie rozjemca naszej walki wylądował z głuchym hukiem na trawie. Potrzebowałam ułamka sekundy, by ruszyć do przodu i oprzeć swoje dłonie na ramionach mojej przeciwniczki. Kompletne zdumienie błysnęło w jej oczach, zastępując wcześniejszy wyraz jakiejś aroganckiej pewności siebie. Nie uderzyłam jej, zamiast tego postanowiłam rozwiązać to w sposób, który niektórzy mogą postrzegać jako dziecinny, ale na prawdę nie podobała mi się jej sukienka. To było całkiem satysfakcjonujące, oglądać jak moje wcześniejsze, dość niebezpieczne wysiłki zostają nagrodzone.</div>
<div style="text-align: left;">
Zarówno ona, jak i chłopak wylądowali w basenie. Wyłonili się spod wody wypluwając wodę ze swoich ust. Tusz spływający z jej rzęs rozmazał się na jej policzkach, a ja stałam na brzegu basenu i uśmiechałam się szeroko.</div>
<div style="text-align: left;">
Kiedy się odwróciłam, ludzie wrzeszczeli i gratulowali mi z jakiegoś dziwnego powodu. Najwyraźniej chodziło o rozrywkę, której im dostarczyłam. Chwała nie trwała jednak długo, gdy moja uwaga skupiła się na jednej osobie.</div>
<div style="text-align: left;">
Harry leżał na ziemi, dysząc głęboko i wyglądał na bardziej zdezorientowanego, niż widziałam go kiedykolwiek. Wyglądał prawie tak samo jak wtedy, kiedy wyznałam mu miłość i uciekłam. </div>
<div style="text-align: left;">
Zdjął swoją czapkę i odgarnął włosy z czoła, po czym ponownie założył ją tył na przód. Sznurówki jego szarych Nike'ów wisiały luźno, wydostając się zza krawędzi butów, gdzie zostały wcześniej skrzętnie wepchnięte. Usiadł na tyłku, lekko zginając wyprostowane przed sobą nogi w kolanach i podparł swój ciężar ciała na rękach ułożonych za nim. </div>
<div style="text-align: left;">
Podeszłam do niego, wyciągając swoją rękę, którą złapał niemal natychmiastowo. Czułam się jak nieposłuszne dziecko, kiedy Harry spojrzał na mnie z dezaprobatą. Już miałam puścić jego dłoń, ale zdecydowanym ruchem pociągnął mnie za sobą, a ja chcąc nie chcąc podążyłam za nim, trzymając się jednak na odległość naszych obu wyciągniętych ramion, gdy prowadził mnie w miejsce, gdzie postanowił przeprowadzić naszą nadchodzącą rozmowę. </div>
<div style="text-align: left;">
Przeszedł do w jakiś sposób odosobnionej części ogrodu, która nadal jednak miała utwardzone podłoże. To było idealne miejsce do nakładzenia mi do głowy umoralniających, karcących gadek.</div>
<div style="text-align: left;">
- Co się, do cholery, stało?!</div>
<div style="text-align: left;">
Pierwsze oskarżenie uderzyło mnie najmocniej. Insynuował, że miałam jakiś inny wybór w tym całym zajściu. Nie miałam, każdy postąpiłby tak samo na moim miejscu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ona była okropna dla Hayley, nie było mowy, że pozwolę jej tak pyskować. Ona nawet nie była tu zaproszona, a kiedy Hayley powiedziała jej, że ma wyjść, prawie pchnęła ją na ziemię, Harry! </div>
<div style="text-align: left;">
Nie wyglądał na przekonanego. Kciukiem i palcem wskazującym ściskał koniuszek swojego nosa wysłuchując moich motywów. Byłam świadoma podobieństwa do tego typu sporów, do których dochodzi na placach zabaw, "bo on powiedział", "bo ona powiedziała", czy kłótnie o to, kto pierwszy dobiegł do huśtawki. </div>
<div style="text-align: left;">
- I dlatego ją uderzyłaś?</div>
<div style="text-align: left;">
- To ona zaczęła! - prawie krzyknęłam, momentalnie zdając sobie sprawę, że brzmię pewnie jak rozpieszczony bachor.</div>
<div style="text-align: left;">
Ignorując moje słowa pokiwał tylko głową. </div>
<div style="text-align: left;">
- Powinnaś była mnie zawołać, jeśli był jakiś problem. - powiedział rozdrażniony.</div>
<div style="text-align: left;">
Między jego brwiami pojawiła się zmarszczka, ale nie była to oznaka złości, raczej niepokoju. Jego oczy złagodniały, gdy opuścił głowę próbując dotrzeć do mnie w bardziej intymny sposób niż poprzednio. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie zawsze będziesz gdzieś w pobliżu, pewne rzeczy muszę robić na własną rękę. - wyjaśniłam.</div>
<div style="text-align: left;">
Powoli chwycił moją dłoń, kciukiem uspokajająco pocierając jej knykcie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ja to rozumiem, ale nie chcę, żebyś się z kimkolwiek biła. </div>
<div style="text-align: left;">
- To troszeczkę hipokryzja z twojej strony, nie sądzisz?</div>
<div style="text-align: left;">
Byłam przygotowana na wyrwanie swojej ręki z jego uścisku. Harry zachował spokojny ton głosu, nie zamierzał go podnieść. Byłam zdumiona faktem, że stanowczo panuje nad swoimi emocjami, które pewnie buzowały w jego środku ze względu na zaistniałe okoliczności.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jestem trenowany do wymierzania i otrzymywania ciosów. To część mojej pracy, nie twojej. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ale to ty nauczyłeś mnie, jak to się robi. - wskazałam gestem ręki miejsce, gdzie doszło do całego zamieszania - Żeby się bronić. </div>
<div style="text-align: left;">
Wydawało się, że niecywilizowane zachowanie nieco osłabło, ludzie wrócili do picia i rozmów na luźniejszym poziomie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Bo, uderzyłaś ją w brzuch. - Harry prawie westchnął. </div>
<div style="text-align: left;">
Cholera. Nie mogłam nadal twierdzić, że zrobiłam to w samoobronie, fakt był faktem i mogłam tylko pogorszyć swoją sprawę. Kopnęłam ją też w piszczel i mam szczerą nadzieję, że zostanie jej po tym wielki siniak. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie wiedziałam, że to widziałeś. - niespokojnie zakołysałam się na palcach stóp - Ale słuchaj, pamiętałam żeby trzymać kciuk na zewnątrz pięści, tak jak mi pokazywałeś. </div>
<div style="text-align: left;">
Przygryzłam wewnętrzną stronę policzka i nieśmiało spojrzałam na Harry'ego. Walczył z uśmiechem, a kiedy w końcu się poddał, mój żołądek wywrócił fikołka. Zaskoczył mnie jego głęboki, ochrypły śmiech wydostający się z głębi jego gardła, kiedy otoczył mnie ramionami i zgniótł w uścisku.</div>
<div style="text-align: left;">
- Grzeczna dziewczynka. - chwaląc mnie, cmoknął w czubek głowy - Jesteś jedyna w swoim rodzaju, Bo.</div>
<div style="text-align: left;">
Prawy policzek płasko przycisnęłam do jego piersi, ciesząc się dźwiękiem jego niskiego głosu i bicia pełnego życia organu. Niezliczoną ilość razy powiedział mi o tym, że współdzielę z nim jego serce. Podarował mi coś, czego nie można kupić. Lewa strona należała do mnie, powiedział, że poradzi sobie i przetrwa z mniejszą połową, tak długo, jak będę opiekować tą, którą oddał mi. </div>
<div style="text-align: left;">
Nie sądzę, że zdawał sobie sprawę z tego na jak małej części funkcjonowałam ja. Malutki skrawek mojego serca był dla mnie, cała reszta należała do niego, a Harry konsekwentnie stał na jego straży. Ufałam mu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wiesz, że wziąłbym na siebie każde uderzenie wymierzone w twoją stronę. Stanąłbym przed tobą i zmierzył się z czymkolwiek, co miałoby nadejść. - oznajmił.</div>
<div style="text-align: left;">
Chciałam powiedzieć mu, że nie ma takiej potrzeby. Nie chciałam być zamknięta jak jakaś księżniczka w wysokiej wieży, chroniona przez jednoosobową armię. Stanęłabym u jego boku, wzięła go za rękę i moglibyśmy razem walczyć ze smokami. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nic byś nie poczuła. - przyznał prawie bez tchu, obiecującym szeptem.</div>
<div style="text-align: left;">
Po tych słowach poczułam kolosalny komfort, którego nie doświadczyłam jeszcze nigdy. Nie spotkałam jeszcze nikogo, kto stawiałby moje bezpieczeństwo i zadowolenie nad własnym, oprócz moich rodziców oczywiście. Harry ciągle wykraczał poza granice oczekiwań, które miałam względem niego.</div>
<div style="text-align: left;">
Przeciągające się ruchy w pobliskich krzakach zmusiły mnie podnieść głowę z piersi Harry'ego. Dłoń, która chwilę później spoczęła na moim ramieniu nieco mnie zaskoczyła. Harry posłał poważne spojrzenie tajemniczej osobie, która stała za mną, po czym odepchnął rękę należącą do jakiegoś pijanego imprezowicza.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wystrzeliłaś po prostu jak rakieta w moich oczekiwaniach co do ciebie. - przyznał energicznie Louis - Ja pierdole, to było zajebiste! </div>
<div style="text-align: left;">
Kiedy go zobaczyłam, uśmiechnął się tak szeroko, że bałam się, że jego twarz zaraz pęknie na pół. Był niezaprzeczalnie tak wesoły na duchu, że mógł przyprawić cię o uśmiech w każdej sytuacji. No, może tylko nie w przypadku Harry'ego.</div>
<div style="text-align: left;">
- Louis. - Harry rzucił przez zaciśnięte zęby - Miałeś mieć ją na oku. </div>
<div style="text-align: left;">
- Miałem! - zamachał przed sobą ręką, trzymając w niej piwo - Dopingowałem ją z całych sił, a ona poradziła sobie genialnie! Widziałeś jak Bo przywaliła jej w brzuch?</div>
<div style="text-align: left;">
Płyn, który wylał się z jego butelki o włos ominął buty Harry'ego, w czego efekcie chłopak jeszcze bardziej przysunął się do mojego boku. Instynktownie chwyciłam się jego ramienia, żeby nie stracić równowagi.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jasna cholera, Lou! Ileś ty wypił? </div>
<div style="text-align: left;">
- Powiedział mi o tym, że podpaliłeś samochód. - zainterweniowałam.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jezus. - rzucił Harry, zaciskając powieki i przeklinając pod nosem.</div>
<div style="text-align: left;">
- I że on to zatuszował. - dodałam.</div>
<div style="text-align: left;">
Louis zachichotał zmieszany, a jego świadomość sytuacji lekko wzrosła, gdy Harry zgromił go wzrokiem, ale nie wydawał się w nastroju do trzymania buzi na kłódkę. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie martw się, stary. Nie mówiłem jej o tych quadach, które raz testowaliśmy na polu golfowym. </div>
<div style="text-align: left;">
Harry niemal potknął się o własne nogi, kiedy szybkim ruchem zbliżył się do Louisa i zakrył jego usta swoją dłonią. </div>
<div style="text-align: left;">
- Może byś tak zobaczył czy nie ma cię gdzieś indziej? - warknął.</div>
<div style="text-align: left;">
Jego ręka opadła, kiedy Louis rzucił przytłumione "przepraszam" w przyduszającą go dłoń. </div>
<div style="text-align: left;">
- Miałeś quada? - zapytałam pozytywnie zaskoczona.</div>
<div style="text-align: left;">
- Um... - Harry zaczął wiercić dziurę w żwirze pod jego stopą, gdy Louis akurat zabierał się do niezbyt skoordynowanej ucieczki, odbijając się raz po raz od żywopłotu i ruszając dalej - One...Err... One właściwie nie należały do nas.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ukradliście je?</div>
<div style="text-align: left;">
Byłam coraz bardziej świadoma tego, że Harry nie uczestniczył tylko i wyłącznie w młodzieńczych wybrykach. To brzmiało jak typowe zachowania przestępcze. Wandalizm, kradzież, bójki, nazywaj to jak chcesz, ale Harry tam był i nie było wątpliwości, że się tego dopuścił.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nieee, powiedziałbym raczej, że pożyczyliśmy... bez pozwolenia. Ale Louis, tak jakby, rozbił swojego, więc nie mogliśmy ich zwrócić. </div>
<div style="text-align: left;">
Patrzył na mnie czekając na reakcję, pocierając tył swojego karku, by zmniejszyć napięcie, które konsekwentnie wywierała postępująca rozmowa. Czytałam gdzieś, że to charakterystyczny objaw tego, że mężczyzna czuje się niewygodnie w dalej sytuacji. </div>
<div style="text-align: left;">
- Wow. - wydusiłam półgłosem - Niewiele rzeczy chyba nie zniszczyłeś, albo nie spaliłeś. Powiedz mi, dlaczego podpaliłeś tamten samochód?</div>
<div style="text-align: left;">
- To naprawdę nie jest teraz istotne. To było dawno temu. - zręcznie zmienił temat - Powinniśmy się raczej skupić teraz na tym, jak bardzo to było seksowne. </div>
<div style="text-align: left;">
Nagła zmiana w jego języku ciała wprawiła mnie w osłupienie i sprawiła, że z marnym skutkiem, próbowałam nadążyć za tym o co mu chodzi. Jego dłonie spoczywające pewnie w dole moich pleców przyciskały mnie do jego płaskiego tułowia. Nie miałam się o co oprzeć, więc zaniepokoiłam się, że w końcu wylądujemy w żywopłocie, który będąc jawną blokadą, zdawał się kolekcjonować w swoim zwartym układzie odlewy ciał należących do pijanych ludzi, którzy zapewne niezamierzenie odciskali się w liściach. (Kolekcja ta konsekwentnie powiększała się, gdy kolejni ludzie wpadali na zieloną barierę.) </div>
<div style="text-align: left;">
- Co było seksowne?</div>
<div style="text-align: left;">
Z wcześniejszych doświadczeń, potrafiłam wyłapać pozornie nie mające znaczenia gesty i nawyki Harry'ego, kiedy robił się podniecony. Sposób w jaki jego szczęka naprężała się z powodu lekkiego skurczu mięśni wskazywała na rosnący gniew, albo wzrost mroczniejszego głodu. Przy okazji, opuszki jego palców mocno przylegające do moich pleców, jasno dały mi do zrozumienia, że chodzi o to drugie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ty sprowadzająca tamtą pannę do parteru. - odpowiedział niskim głosem Harry.</div>
<div style="text-align: left;">
- Podobało ci się? - uniosłam głowę i przechyliłam ją lekko w bok.</div>
<div style="text-align: left;">
Moje dłonie zsunęły się z jego osłoniętych koszulką pleców, zanim włożyłam je w tylne kieszenie jego jeansów. Nigdy wcześniej nie byłam jakoś bardzo zafascynowana pupami, traktowałam je po prostu jako przyrząd do siadania, ale z pewnością miałam <i>coś </i>na punkcie tyłka Harry'ego. Zachichotał nisko, kiedy moje dłonie lekko ścisnęły jego pośladki.</div>
<div style="text-align: left;">
- Kurewsko. - jego obsceniczny język sprawił, że odpowiedź wydała mi się jeszcze bardziej sprośna, zwłaszcza w połączeniu z jego sugestywnym tonem - Może moglibyśmy tego spróbować?</div>
<div style="text-align: left;">
Jego propozycja zahamowała pożądanie, chmurząc za to mój nastrój. Co on chce robić?</div>
<div style="text-align: left;">
- Harry, nie mam zamiaru cię uderzyć. </div>
<div style="text-align: left;">
Głośno przełknęłam ślinę, kiedy uparcie wpatrywał się w moje oczy. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie, nie o to mi chodziło. Pomyślałem, że może w sypialni moglibyśmy... no wiesz...</div>
<div style="text-align: left;">
Urwał w połowie zdania i wyglądało to tak, jakbym miała wstawić brakujące słowa w puste miejsce jakiegoś tajemniczego formularza. Bycie pod tak baczną obserwacją, nigdy nie skłaniało mnie do zbyt sensownych odpowiedzi, więc pozostałam cicho nie chcąc palnąć czegoś za co potem będę musiała się wstydzić. </div>
<div style="text-align: left;">
- Chcę, żebyś mnie zdominowała. - odezwał się w końcu wybawiając mnie od zgadywania.</div>
<div style="text-align: left;">
Powiedzieć, że to mnie zaskoczyło to stanowczo za mało. Moje palce mocniej wpiły się w jego ramiona, kiedy uśmiechnął się zawadiacko. Miałam widoczne problemy z przetworzeniem tej informacji, podczas gdy on kontynuował swoje fantazje mącąc mój wewnętrzny spokój ducha.</div>
<div style="text-align: left;">
- Przygnieć mnie do ziemi. - westchnął - Zwiąż mnie. Chcę, żebyś ciągnęła mnie za włosy i mówiła, jaki jestem dla ciebie dobry. </div>
<div style="text-align: left;">
Między nami nie było praktycznie żadnego odstępu. Harry był tak pochłonięty wyobrażaniem sobie różnych scenariuszy jego własnych słów, że pragnął każdego najmniejszego skrawka mojego ciała, przyciskając mnie do siebie. Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek wpadnie na taki pomysł, a co więcej, będzie chciał go zrealizować. Był przecież taki władczy. Nie mogłam wydusić z siebie ani słowa.</div>
<div style="text-align: left;">
- A potem, kiedy zdesperowany będę błagał cię, żebyś mi się oddała, pozwolisz mi posmakować cię ze swoich palców. </div>
<div style="text-align: left;">
Moje kolana niemal ugięły się pode mną, kiedy usłyszałam jego propozycję. Wyobrażenie Harry'ego tak rozbitego i całkowicie pochłoniętego podnieceniem i pożądaniem niebezpiecznie pogrywało z moim głębokim pragnieniem, które sukcesywnie torowało swoją drogę do spełnienia.</div>
<div style="text-align: left;">
- Zrobiłbym wszystko, co byś mi kazała. - dodał pokornie.</div>
<div style="text-align: left;">
Mój umysł zamazał się niewyobrażalnie erotycznymi myślami. Byłam już niemal wczepiona w jego ciało. Jego postawna, ochronna sylwetka była wszystkim tym, czego szukałam u mężczyzny. Atletyczna budowa Harry'ego była chyba kolejnym wcieleniem wyidealizowanego boga. Silny, umięśniony, zdecydowany uczynić mnie całkowicie bezsilną w opieraniu się jego zalotom. Cholera, jeśli on chciał, żebym go związała nie byłam w stanie zrobić nic innego, jak jedynie spełnić jego życzenie. </div>
<div style="text-align: left;">
Tkanina mojego swetra została uwięziona w jego zaciśniętych pięściach, sygnalizując, że nie ma on najmniejszych zamiarów puszczenia mnie swobodnie. Nie miałam nawet ochoty na tę wolność, jeśli tylko oznaczało to, że Harry nadal będzie trzymał mnie przy sobie tak mocno, jakby zależało od tego jego życie. </div>
<div style="text-align: left;">
Kiedy słowa "pieprzyć cię moim językiem" wypłynęły z jego pięknych ust, stałam się całkiem zależna od jego budowy ciała, na której się podtrzymywałam. </div>
<div style="text-align: left;">
- Oj...</div>
<div style="text-align: left;">
- Mów do mnie nieprzyzwoite rzeczy. - zachęcił ochryple i zachłannie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nigdy wcześniej tego nie robiłam. - przyznałam czerwieniąc się.</div>
<div style="text-align: left;">
Jego uśmiech był swobodny, mimo że zasnuty pragnieniem i należał tylko dla mnie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Po prostu powiedz co chcesz mi zrobić, albo co chcesz, żebym ja zrobił tobie. - wyjaśnił - Powiedz mi co lubisz.</div>
<div style="text-align: left;">
Zanim mój umysł włączył się do gry, usta rozchyliły się z własnej woli. </div>
<div style="text-align: left;">
- Gryźć. - wypaliłam.</div>
<div style="text-align: left;">
Zaśmiał się łagodnie. Ścisnął mnie lekko w talii i odwrócił nas, zasłaniając mi widok na przypadkowo przechodzących ludzi, tak samo jak budynek zasłania jaśniejące słońce (z tymże ta ciemność, była bardziej godna pozazdroszczenia). </div>
<div style="text-align: left;">
- Gdzie?</div>
<div style="text-align: left;">
- Po twoich biodrach. </div>
<div style="text-align: left;">
- Moich? - zapytał z zadowoleniem - Dlaczego?</div>
<div style="text-align: left;">
- Chcę cię oznaczyć.</div>
<div style="text-align: left;">
Jego biodra były czymś w rodzaju cudu. Silne z zestawem idealnych linii V, zatopionych w miękką, jędrną skórę. Chciałam zostawić ślady w kształcie półksiężyców zrobionych moimi paznokciami, zanim moje usta spoczęłyby na tym obszarze tworząc rozmazane siniaki w delikatnych kolorach. </div>
<div style="text-align: left;">
- Tak bardzo chcę cię zerżnąć. - wyznał ledwo łapiąc oddech - Chodź ze mną. - powiedział, zanim złapał mnie za rękę i poprowadził z powrotem w stronę ogrodu.</div>
<div style="text-align: left;">
Upojenie alkoholowe rosło coraz bardziej wśród tłumu, przez który byłam ciągnięta. Ręka Harry'ego posiadała jakiegoś rodzaju władzę łącząc nasze ciała. Moje oczy pochłaniały najmniejsze szczegóły otoczenia do momentu, aż dotarliśmy do schodów, by dalej odkrywać mniej poznane obszary domu. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ruszyć się. </div>
<div style="text-align: left;">
Kilkoro chłopaków stojących na wyłożonych wykładziną schodach zostało odepchniętych na bok. Najwyraźniej nie odsunęli się tak szybko, jak życzył sobie tego Harry. Rzuciłam im pospieszne "przepraszam", ale dźwięk który wydobył się z mojego gardła bardziej przypominał raczej piśnięcie, gdy moje stopy oderwały się od ziemi. Harry podniósł mnie jedną ręką oplatając moją talię i przeszedł nad chłopakiem, który leżał w pozycji rozgwiazdy na dywaniku u szczytu schodów. </div>
<div style="text-align: left;">
- Napij się trochę wody. - zasugerowałam żartobliwie, na co chwilę później chłopak podniósł swoje dwa chwiejne kciuki. </div>
<div style="text-align: left;">
Harry sprawdził kilka pokoi wzdłuż ciemnego korytarza, otwierając do nich drzwi. Większość zajęta była przez pary zajęte dość niezobowiązującym zabawianiem się w skład którego wchodziły zęby i mokre usta. Właśnie wtedy zdałam sobie sprawę z raczej odpychającej terminologii zwrotu "kąpiel językiem". </div>
<div style="text-align: left;">
Dotarliśmy do przedostatnich drzwi w cichym korytarzu i wreszcie uśmiechnęło się do nas szczęście. Pokój, który Hayley wymieniła jako jeden z wielu gościnnych sypialni w tym domu był pusty. Harry puścił moją rękę, gdy znaleźliśmy się w środku. Zamknął drzwi i zniknął gdzieś w nieprzejednanej ciemności, która nas otoczyła.</div>
<div style="text-align: left;">
- Harry?</div>
<div style="text-align: left;">
- Jestem tu, muszę tylko...</div>
<div style="text-align: left;">
Zapaliła się mała lampka, ciepłą łuną oświetlając pokój. Był dość duży, miał nowoczesny wygląd, przylegającą łazienkę i ogromne okno. Łóżko udekorowane było miękkimi poduszkami w kolorze kremowym i fioletowym. Duże kroki Harry'ego sprawiły, że znalazł się w obrębie mojej strefy osobistej niemal w ułamku sekundy. Trzymał mnie blisko siebie, a jego usta wpiły się w miejsce gdzie szyja spotyka się z ramieniem. Jego ręce były na całym moim ciele, ściskał nimi moją skórę i sukcesywnie podążał nimi pod moim nikłym ubraniem. Moje dłonie z takim samym entuzjazmem wędrowały po jego ciele. </div>
<div style="text-align: left;">
Ciężkie uderzenia basu, nadal były dobrze słyszalne i wyczuwalne przez podłogę. Rytmiczne bębnienie było zapewne wsparciem, które wytyczało pchnięcia bioder i ostateczny koniec. Zwłaszcza dla pierwszej pary, na którą się niestety natknęliśmy. Oni nie dotarli nawet do łóżka. </div>
<div style="text-align: left;">
- Czekaj.</div>
<div style="text-align: left;">
Usta Harry'ego zastygły w bezruchu w odpowiedzi na mój sprzeciw. Popatrzył na mnie lekko skonsternowany. Opuszki moich palców zatopiły się we włosach opadających na jego kark, zapewniając mi kontrolę, jeśli miałabym ochotę podrażnić się z nim trochę i pociągnąć go za nie. Aspekt gry, na który Harry rzucił mi całkiem nowe światło.</div>
<div style="text-align: left;">
- Co jest? - rzucił ledwo łapiąc oddech.</div>
<div style="text-align: left;">
- Uwielbiam tę piosenkę.</div>
<div style="text-align: left;">
Jego usta rozbłysły w uśmiechu, zanim ponownie zanurzył swoją głowę w zagłębieniu między moją szyją, a ramieniem. Usłyszałam gardłowe jęknięcie, gdy pociągnęłam delikatnie za jego włosy w odpowiedzi na jego przelotne przygryzienie skóry mojej szyi.</div>
<div style="text-align: left;">
- To dobrze. - rzucił niemal bezgłośnie - Bo mam cię zamiar do niej przelecieć. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie chce tego robić w czyjejś pościeli, Harry. </div>
<div style="text-align: left;">
Nie chciałam marudzić, czy brzmieć nierozważnie, ale obawiałam się, że właśnie tak to zabrzmiało. Harry, jednak, nie wydawał się przejęty tym co powiedziałam. Jego dłonie nadal błądziły po mojej skórze pod koszulką, a jego czapka z daszkiem sukcesywnie i ku mojemu niezadowoleniu nadal utrzymywała jego włosy w ryzach. </div>
<div style="text-align: left;">
- W takim razie dobrze zrobiłem, nie rozważając nawet użycia łóżka. - oświadczył żartobliwie groźnym tonem - Wezmę cię przy ścianie.</div>
<div style="text-align: left;">
Wyjaśniło się, że jego wcześniejsza obietnica mojej dominacji nie obejmuje zakresu dzisiejszego wieczoru. Zastrzegłam sobie, jednak, prawo do pozbawienia go kraciastej koszuli i niezbyt delikatnego odpięcia paska, do czego wydawał się bardziej niż skłonny. </div>
<div style="text-align: left;">
Jeansy bezceremonialnie spadły wokół jego kostek, gdy po omacku zmagał się z materiałem moich szortów i spodu od bikini. W międzyczasie podał mi prezerwatywę, którą wyjął ze swojego portfela. Zostałam uniesiona między silnym ciałem Harry'ego, a ścianą. Mój oddech emitowany był w małych porcjach, niemal westchnieniach.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie. - rzuciłam - Nie zdejmuj czapki.</div>
<div style="text-align: left;">
Zaśmiał się cicho z mojej prośby, po czym wyprostował swoją rękę, która miała za zadanie pozbyć się jego nakrycia głowy. Harry wtulił się w moje ramie, zanim wykonał pierwszy, mocny manewr swoimi biodrami, od razu wywołując przyjemny napływ ulgi.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
____________________________________________________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">(Louis)</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
- Harry!</div>
<div style="text-align: left;">
Krzyknąłem mijając zbiegającą po schodach parę, najwyraźniej kompletnie nieświadomą o wymogu obecności Harry'ego w mojej drużynie piłki nożnej, na mecz, który został zaplanowany na później. Potrzebowałem go, żeby zrównoważyć siły po naszej stronie, która głównie składała się z samych nawalonych kolesi. Było duże prawdopodobieństwo, że w pierwszych minutach zaryję twarzą w ziemię, jeśli nie wytrzeźwieję na czas. Gdyby nie wysoko postawiony zakład, całkowicie bym to olał, ale cała kolejka drinków w barze, była zbyt łakomym kąskiem, żebym mógł machnąć na to ręką. </div>
<div style="text-align: left;">
Po natrafieniu na parę, która rypała się jak króliki, dotarłem do końca korytarza bez większego szwanku, ale pewnie z traumą na resztę mojego życia. Po upewnieniu się, że Harry i Bo nie ukrywają się za wielkim kwiatkiem doniczkowym, postanowiłem poszukać gdzie indziej. </div>
<div style="text-align: left;">
Nie dotarłem zbyt daleko. Zatrzymałem się przy kolejnych zamkniętych drzwiach. Przycisnąłem ucho do drewna, aż wreszcie usłyszałem jęki. Rozszyfrowałem imię, które wplatało się między nie i wydało mi się niezwykle znajome.</div>
<div style="text-align: left;">
- Haz. - odezwałem się do martwej bariery w postaci drzwi i uśmiechnąłem się porozumiewawczo, kiedy ruchy za drzwiami ustały - Stary, wiem, że tam jesteś. Jestem nawet prawie pewny, że Bo jest z tobą. </div>
<div style="text-align: left;">
Cisza.</div>
<div style="text-align: left;">
Moja ręka powędrowała w dół, by nacisnął klamkę. Nadal kierowało mną pijackie zachowanie i wzmożone alkoholem poczucie pewności, inaczej nigdy bym tego nie zrobił. </div>
<div style="text-align: left;">
- Spierdalaj Louis! Wyjdziemy za minutę. - niezadowolony głos dobiegł mnie echem przez drzwi.</div>
<div style="text-align: left;">
To z całą pewnością był Harry.</div>
<div style="text-align: left;">
- Minutę? - roześmiałem się - Dajże jej więcej niż minutę, stary!</div>
<div style="text-align: left;">
- Pierdol się!</div>
<div style="text-align: left;">
Nie mogłem powstrzymać czkawki, która nawiedziła mnie z nagłego rozbawienia, kiedy szedłem chichocząc głośno przez puste piętro. </div>
<div style="text-align: left;">
- Zobaczymy się, kiedy oboje <i>skończycie.</i></div>
<div style="text-align: center;">
____________________________________________________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
*** </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Jasna cholera... - westchnęłam usatysfakcjonowana. </div>
<div style="text-align: left;">
Harry pozbył się prezerwatywy, po czym naciągnął swoje kąpielówki i spodnie. Ja nadal opierałam się o ścianę z leniwym uśmiechem wymalowanym na mojej twarzy. Harry wyglądał podobnie, był zadowolony z siebie i świadomy tego, że trochę się zmęczyłam po tym naszym wspólnym wysiłku. </div>
<div style="text-align: left;">
- Wow.</div>
<div style="text-align: left;">
Słodko potarł swoim nosem o mój, po czym złapał mnie za rękę. Obserwowałam jak zdejmuje swoją czapkę i zakłada mi na głowę, po czym przeczesał do tyłu swoje zroszone potem loki, odgarniając je z czoła.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chodź, zaniosę cię. </div>
<div style="text-align: left;">
Nie sprzeciwiałam się, w duchu nawet ucieszyłam się z jego propozycji, bo nie wiem jak udałoby mi się zejść po schodach na moich miękkich nogach. Harry wydawał się niewzruszony, gdy zapętliłam swoje ręce na jego szyi i wspięłam się na jego plecy. Gdybym była bardziej czujna, pewnie niepokoiłabym się jego brakiem siły po tym wysiłku fizycznym. Prawdopodobnie to adrenalina, związana z tym, że prawie zostaliśmy przyłapani na zabawianiu się, nieco wyciszyła moje zmysły.</div>
<div style="text-align: left;">
Zastanawiałam się, czy Louis na trzeźwo też był taki upierdliwy. </div>
<div style="text-align: left;">
Kiedy zeszliśmy ze schodów, Harry od razu skierował się w stronę basenu. Oparłam głowę na jego ramieniu, ramieniu, w które wgryzałam się jeszcze jakieś dziesięć minut temu w celu zahamowania krzyków wywołanych czystą ekstazą. W środku pływało już kilka osób. Louis siedział na krawędzi basenu z nogami zamoczonymi w wodzie i z wielkim podnieceniem chlapał nią każdego, kto tylko znalazł się w jego zasięgu. Jego oczy były już nieco mniej szkliste, ale gdybym miała oceniać po śmiechu, nadal był lekko nawalony. </div>
<div style="text-align: left;">
Zsunęłam się z pleców Harry'ego a moje stopy dosięgnęły trawy. Wzięłam go za rękę i ruszyliśmy w stronę basenu odrobinę niepewnym krokiem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nigdy nie myślałem, że jesteś typem faceta "krzycz moje imię", Haz. - to pierwsza rzecz, która wydostała się z ust Louisa. </div>
<div style="text-align: left;">
Harry powiedział mu, żeby się odpierdolił po czym wrócił do zdejmowania swoich ubrań. Spektakl nie był nawet w połowie tak gorączkowy jak wcześniej, ale nadal skrywał w sobie coś zmysłowego, co od razu wprawiało twoje serce w drżenie. Kiedy został już w samych kąpielówkach, praktycznie śliniłam się na jego widok. Miałam nadzieję, że miłosne ugryzienia, malinki i zadrapania pozostaną niezauważone. </div>
<div style="text-align: left;">
- Wchodzisz?</div>
<div style="text-align: left;">
Skinęłam głową, sięgając krawędzi mojego swetra i zdejmując go uprzednio, rzuciłam koło kupki ubrań Harry'ego. Odpięłam guzik w moich szortach i już nieco mniej pewnie zsunęłam je po swoich nogach. Opadły wokół moich kostek, kiedy palce Harry'ego chwyciły rąbek mojej koszulki.</div>
<div style="text-align: left;">
- Cholera.. - westchnął przyglądając się mojemu ciału.</div>
<div style="text-align: left;">
Palący rumieniec pogłębił się na moich policzkach, kiedy speszona stałam pod bacznym, miłosnym spojrzeniem Harry'ego. To bikini kupiłam tak samo dla Harry'ego, jak dla siebie samej. Sądząc po jego rozanielonej reakcji osiągnęłam swój cel.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wyglądasz fenomenalnie, ale jeśli jakikolwiek facet na ciebie spojrzy, rozwalę mu ryj. </div>
<div style="text-align: left;">
Typowy Harry. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Nie wiedziałam, że Tom tu będzie. - rzuciłam z uśmiechem.</div>
<div style="text-align: left;">
Hayley i ja pływałyśmy przy brzegu basenu w płytszej części. Moje włosy były już całkiem mokre i przyklejały się do moich pleców. </div>
<div style="text-align: left;">
- Och, zaprosiłam go.</div>
<div style="text-align: left;">
Nieśmiało spojrzała w kierunku chłopaków, którzy wygłupiali się w głębszej wodzie. Tom posłał jej szeroki uśmiech, a ona zanurzyła się w jasnoniebieskiej wodzie, która nas otaczała.</div>
<div style="text-align: left;">
- Aww... - rzuciłam zaczepnie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Zamknij się. - odgryzła się w odwecie.</div>
<div style="text-align: left;">
Miałam zamiar podręczyć ją jeszcze trochę, ale aż krzyknęłam kiedy z wody tuż przed nami wynurzył się Harry. Wydawał się zadowolony z mojej reakcji szczerząc swoje białe zęby w szerokim uśmiechu. </div>
<div style="text-align: left;">
- Drogie panie. - skinął głową do nas obu - Chcesz, żebym cię gdzieś podrzucił?</div>
<div style="text-align: left;">
Hayley płynęła tuż obok nas rozmawiając z Harrym, podczas gdy ja pewnie oplatałam swoje ciało wokół jego pleców. Moje ręce luźno spoczywały wokół jego szyi, kiedy lekka fala popychała nas do przodu. Obserwowałam otaczające nas strumienie wody, przyciskając swój mokry policzek do ramienia Harry'ego. </div>
<div style="text-align: left;">
- Liam tutaj jest. - odezwał się Louis ze swojej pozycji na skraju basenu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Na serio?</div>
<div style="text-align: left;">
- No. Pojawił się, kiedy wy akurat żeście się bzykali. </div>
<div style="text-align: left;">
Hayley wybuchnęła głośnym śmiechem, a ja marzyłam tylko o tym, żeby woda się rozstąpiła i pochłonęłam mnie w całości. Dlaczego musiał nas zawstydzić właśnie teraz? Żarty o naszym nagłym zniknięciu rozniosły się po grupie miarowo kołyszącej się w basenie, a cała zabawa odbywała się kosztem moim i Harry'ego. Na szczęście ludzie zaczęli odpływać, by wziąć udział w grze pompowaną piłką plażową. </div>
<div style="text-align: left;">
Lekka atmosfera nie utrzymała się jednak zbyt długo. Czułam napięcie bijące od Harry'ego, które wkrótce udzieliło się także mi. Cały czas spoczywałam na jego plecach.</div>
<div style="text-align: left;">
- Powinieneś iść z nim pogadać. Liam słyszał pewne rzeczy, Haz. </div>
<div style="text-align: left;">
Louis nie wyglądał już tak optymistycznie. Zmarszczka między jego brwiami zaburzała jego naturalne rysy i wcale do niego nie pasowała.</div>
<div style="text-align: left;">
- O czym?</div>
<div style="text-align: left;">
- O starej dzielnicy. To znaczy, wiesz, to mogą być tylko plotki, ale wyglądał na całkiem przekonanego, że to...</div>
<div style="text-align: left;">
Louis spojrzał na mnie i momentalnie poczułam się, jakbym nie powinna brać udziału w ich rozmowie, albo nawet być przy niej obecna. Moje ręce zsunęły się z ciała Harry'ego, ale on nie miał zamiaru mnie puścić, nadal zapewniając mi bezpieczeństwo w wodzie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jest pewien?</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie mam pojęcia, ciężko powiedzieć. Ale powinieneś zachować spokój i iść z nim pogadać. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
____________________________________________________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #76a5af;">KOCHANI, NA WSTĘPIE OGROMNE DZIĘKI ZA PONAD 2 MILIONY WEJŚĆ TO JEST W OGÓLE DLA MNIE COŚ NIESAMOWITEGO I DOSTĄPIŁAM SZALENIE WIELKIEGO ZASZCZYTU MOGĄC TŁUMACZYĆ TO OPOWIADANIE :)</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #76a5af;">JESTEM WAM BARDZO WDZIĘCZNA I NIGDY WYSTARCZAJĄCO WAM NIE PODZIĘKUJĘ <3</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #b4a7d6;">Mam nadzieję, że rozdział się podobał :) Przyznam się, że Louisa uwielbiam lolz. Autorka obiecała, że postara sie teraz częściej dodawać rozdziały, bo ostatnio niestety nie miała weny do pisania, ale miejmy nadzieję, że wróciła jej na dobre i częściej będziemy mogli czytać teraz Dark.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #b4a7d6;">Nie pytajcie mnie kiedy kolejny rozdział, bo ja nie mam zielonego pojęcia. </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #b4a7d6;">Jesteście na bieżąco z opowiadaniem, więc musicie czekać tyle ile wszyscy pozostali. Piszę to jeszcze raz tutaj, ponieważ nie wszyscy to wiedzą i będę bardzo zawiedziona czyjąś inteligencją, jeśli po tej notatce ktoś zapyta mnie na tt, czy gdziekolwiek indziej kiedy następny rozdział, lub czemu zawiesiłam Darka, lub czy nie prowadzę już bloga, LUB czy Dark sie skończył. </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #b4a7d6;">Niedługo mam zamiar umieścić stronę z najczęściej zadawanymi pytaniami na swoim prywatnym blogu <a href="http://bambiswagger.tumblr.com/FAQ-PL" target="_blank">TU!</a> więc zanim o coś zapytacie, zajrzyjcie a może odpowiedź już będzie :) </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #b4a7d6;">Pozdrawiam i jeszcze raz ogromne OGROMNE DZIĘKI. :) </span></div>
Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com192tag:blogger.com,1999:blog-4358016818492003305.post-56303374508282879572013-08-05T21:03:00.000+02:002013-08-05T21:03:49.418+02:00Rozdział 54.<div style="text-align: center;">
______________________________________________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">(Louis)</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
- Mówię ci to, jak kumplowi. Jesteś ckliwym idiotą.</div>
<div style="text-align: left;">
Obracałem w dłoni piwo, zauważając jak zawartość kołyszącego się w środku płynu, powoli maleje. Nie miałem zbytniej nadziei, że Niall poratuje mnie kolejną butelką. Włączył mu się najwyższy poziom czarującego gościa, kiedy próbował, z oczywiście marnym skutkiem, poderwać jakieś laski siedzące pod ścianą po naszej prawej stronie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dlaczego? - zaśmiał się Harry.</div>
<div style="text-align: left;">
- Widziałeś się ostatnio? Zmieniłeś się. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie wydaje mi się, jednak, żeby to było coś złego. - odpowiedział - Nawet mi się to podoba.</div>
<div style="text-align: left;">
Zmiękł i to przez nią. Małą Bo o sarnich oczach.</div>
<div style="text-align: left;">
- Robisz się trochę ciapowaty, stary. Nikt nie będzie cię brał na serio, jeśli nadal będziesz się tak zachowywał. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie jestem naiwniakiem. - niemal wybuchnął we własnej obronie.</div>
<div style="text-align: left;">
Uśmiechnąłem się krzywo, kiedy solidna pięść zderzyła się z moim ramieniem. Palcami mocno trzymałem butelkę z piwem, zdeterminowany, by ocalić resztki alkoholu. Ten Harry, którego kiedyś znałem nadal tu był, jednak siedział pod przykryciem utkanym z różowych serduszek i słodkich do porzygu kwiatuszków. Ale tak naprawdę to nie wiem, czy kiedykolwiek uda mu się całkowicie wyeliminować te swoje surowe emocje. Wiedziałem co się dzieło w tamtym domu, kiedy byliśmy młodsi. Nie możesz tak po prostu pozbyć się tych wszystkich wspomnień, zakopać ich, choćbyś nie wiem jak szeroki i głęboki dół wykopał. </div>
<div style="text-align: left;">
- W jakiś cudowny sposób, jednak, nie straciłem umiejętności skopania ci dupy. - odgryzał się Harry.</div>
<div style="text-align: left;">
Zapomniałem jak łatwo go nakręcić. Był wyluzowanym kolesiem, z którym łatwo było się dogadać, ale Boże broń, żebyś zakwestionował jego umiejętności walki. W ułamku sekundy leżałbyś na ziemi. Byłem świadkiem kilku takich sytuacji, a ci którzy mu podpali mieli trudności z wstaniem i przeważnie zajmowało im to kawałek czasu. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie wątpię. - zaśmiałem się lekko.</div>
<div style="text-align: left;">
Odmówił piwa, które zaoferowałem się mu przynieść. W drodze powrotnej, mimo że byłem już trochę rozkojarzony i chwiałem się na nogach, mogłem z całą pewnością powiedzieć, że patrzył na nią. Zwolniłem kroku obserwując, jak Harry bez reszty kieruje swoją uwagę na kobietę, ostrożnie brodzącą przy linii basenu. Zaśmiała się, gdy Hayley zawołała ją z wody, co jakiś czas ochlapując ją, na co ona odpowiadała tym samym. </div>
<div style="text-align: left;">
Byłem zaskoczony, kiedy Bo lekko zachwiała się na nogach, a Harry aż wzdrygnął się na fotelu, jakby w każdej sekundzie gotowy był do niej doskoczyć. Bo odzyskała równowagę (lub jej brak), wracając do swojego chodzenia na palcach. Chyba wyczuła, że go zaniepokoiła, bo wymownie odgarnęła swoje włosy za jedno ramię i uśmiechnęła się, potwierdzając, że wszystko z nią w porządku. </div>
<div style="text-align: left;">
- Co to było?</div>
<div style="text-align: left;">
- Co? - Harry podniósł wzrok, wodząc nim za mną, kiedy przechodziłem obok niego, by zając swoje poprzednie miejsce.</div>
<div style="text-align: left;">
Skinąłem głową w stronę Bo.</div>
<div style="text-align: left;">
- Och, Bo nie umie za bardzo pływać. Nie chcę... Po prostu nie chcę żeby wpadła do wody. - spojrzał na nią ponownie - Później popływamy razem.</div>
<div style="text-align: left;">
Mój proces myślowy został przerwany.</div>
<div style="text-align: left;">
- Oj, Haz! - krzyknął chłopak odpychając się od ściany.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nialler! </div>
<div style="text-align: left;">
Niall oderwał się wreszcie od zabawiana swoich nowych przyjaciółek. Zasalutował popisując się i dołączył do Harry'ego w drodze do środka domu.</div>
<div style="text-align: left;">
Zostało mi nakazane, żebym miał oko na Bo, więc gdy wróciła na swoje miejsce, postanowiłem skorzystać z okazji i wypytać ją o plany na przyszłość. Gdzie widzi się za pięć lat i jakie ma zamiary wobec Harry'ego. Wszystko oczywiście bardzo grzecznie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Więc, ty i Harry... - zacząłem.</div>
<div style="text-align: left;">
Usiadła na przeciwko mnie, po prawej stronie i sięgnęła po swojego drinka, którego zostawiła na małym stoliku ogrodowym, ustawionym po środku. </div>
<div style="text-align: left;">
- Co z nami? - uśmiechnęła się, zanim podniosła szklankę do ust.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chcesz mieć z nim dzieci? </div>
<div style="text-align: left;">
W duchu złożyłem sobie oklaski i wyrazu uznania, za wyczucie czasu, w połowie, gdy upiła łyk i już miała go przełykać. To, czym nie zdążyła się zakrztusić po prostu wykasłała. Punkt dla niej. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ja...um... Trochę za wcześnie, żeby o tym myśleć. Nie spotykamy się, aż tak długo.</div>
<div style="text-align: left;">
Wzruszyłem ramionami w odpowiedzi na to co usłyszałem. Wydawała się ... rozsądna. Harry chciał kogoś rozsądnego? Zawsze wyobrażałem sobie go wytatuowaną laską, z kolczykami w dziwnych miejscach, nie wahającą się przywalić komuś w ryja. Bo była ułożona. No chyba, że miała jakąś niegrzeczną dziarę, w miejscu, które znał tylko Harry. Schodzę z tematu. </div>
<div style="text-align: left;">
Zaczęła wiercić się na swoim fotelu i wyglądała, jakby nie czuła się zbyt komfortowo. Czas ruszyć dalej.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ale chciałabyś wziąć ślub?</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie myślałam o tym, ale chciałabym zobaczyć go w garniturze.</div>
<div style="text-align: left;">
Pochyliła się lekko do przodu, jakby czekała na moje kolejne pytanie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Więc, czym się zajmujesz?</div>
<div style="text-align: left;">
Wyprostowałem nogi przed sobą, krzyżując je w kostkach i pociągając kolejny łyk piwa. Przeszło mi przez myśl, że prawdopodobnie powinienem przystopować już z alkoholem, ale gdy tylko bąbelki zaczęły buzować w mojej głowie, momentalnie o tym zapomniałem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Pracuje w sklepie muzycznym, w mieście. Sprzedajemy stare winyle i wszystkie nowości. </div>
<div style="text-align: left;">
Nie jest sztywniarą, jak wcześniej myślałem. Może jest dla niej jeszcze jakaś nadzieja.</div>
<div style="text-align: left;">
- Z tym kolesiem, Dan'em? </div>
<div style="text-align: left;">
Zmarszczyłem nos, nie kryjąc odrazy. Harry nie był nastawiony do niego zbyt przyjaźnie. Nie poznałem go nawet, ale już wiedziałem, że był niezłym dupkiem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dan to przyjaciel. - odpowiedziała surowym tonem.</div>
<div style="text-align: left;">
Wkurzyłem ją. Już miałem rozwinąć temat, ale po tym jak zmienił się jej wyraz twarzy, na bardziej poważny, postanowiłem nie odkrywać granic jej cierpliwości.</div>
<div style="text-align: left;">
- Studiujesz? </div>
<div style="text-align: left;">
Zdziwiłem się, gdy jej oczy i postawa złagodniały. Jej głos się uspokoił, razem z jej samopoczuciem. Może to kolejny, delikatny temat?</div>
<div style="text-align: left;">
- Harry z tobą rozmawiał?</div>
<div style="text-align: left;">
Kilkoro ludzi wstało i ruszyło w stronę jakiegoś przygłupa, który założył się z kimś, ze wypije kolejnego szota. Brałem lekcje pływania, kiedy byłem młodszy, ale wątpię, że byłby w stanie wyłowić go z wody w moim obecnym stanie. Pewnie oboje byśmy się podtapiali nawzajem.</div>
<div style="text-align: left;">
Bo uniosła brew, a mi zajęło kilka chwil zanim ponownie skupiłem się na naszej rozmowie.</div>
<div style="text-align: left;">
- O czym?</div>
<div style="text-align: left;">
Wydawało mi się, że zaczynam odpływać.</div>
<div style="text-align: left;">
- Och, chyba nie. Wiem, że nie jest zachwycony tym pomysłem, ale bardzo chciałabym zrobić kurs pisarski.</div>
<div style="text-align: left;">
Hmm, kłopoty w raju. Przynajmniej ma jakieś plany, żeby wydostać się z tej okolicy, która nie zapewnia wiele komuś z większymi marzeniami. My z Harry'm zrobiliśmy to samo, uciekliśmy od majaczących duchów naszej starej dzielnicy. Nie było tam nic dla nas, zresztą nadal nie ma. </div>
<div style="text-align: left;">
- A ty co robisz, Louis? </div>
<div style="text-align: left;">
Odchrząknąłem, nie będąc przygotowanym na jej chęć poznania mnie. To było moje przesłuchanie, nie mogła ot tak sobie odwracać kota ogonem. Ale, kiedy upojenie alkoholowe wzięło nade mną górę nie wiele mogłem już zrobić, żeby trzymać buzię na kłódkę. </div>
<div style="text-align: left;">
- Pracuję dla policji. - wypaliłem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dla policji? </div>
<div style="text-align: left;">
Dlaczego ta odpowiedź zawsze wywołuje tego typu reakcje? Nie miałem zamiaru, przecież, wywlec jej z imprezy zakutej w kajdanki. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie denerwuj się tak. Nie jestem policjantem, pracuje przy bazach, jestem raczej technicznym. </div>
<div style="text-align: left;">
- Och, więc lubisz komputery? Ja nie bardzo sobie z nimi radzę.</div>
<div style="text-align: left;">
Bo uśmiechnęła się, wyciągając swoje nogi spod siebie i zaplatając lekko opalone kończyny w coś na kształt precla. Byłem trochę głodny.</div>
<div style="text-align: left;">
- To nawet się przydaje, zwłaszcza moim kumplom.</div>
<div style="text-align: left;">
Nie mogłem jej winić, za następne pytanie, które mi zadała. Ja też bym tak zrobił. To niemal instynktowne. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jak to?</div>
<div style="text-align: left;">
Coś w mojej głowie krzyczało, żebym zbagatelizował temat, rzucił coś na odczepne, ale moje usta nie były w nastroju do skrywania jakichkolwiek tajemnic. </div>
<div style="text-align: left;">
- Możesz kombinować z różnymi rzeczami, coś wyczyścić, coś dodać, znaleźć kogoś.</div>
<div style="text-align: left;">
O, cholera.</div>
<div style="text-align: left;">
Dramatycznym gestem, zakryłem dłonią swoje niewyparzone usta. Bo zachichotała pod nosem, rozbawiona moją niezamierzoną reakcją i próbie uciszenia samego siebie. Byłem kretynem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie powinienem ci tego mówić. - poinformowałem ją zrozpaczony. </div>
<div style="text-align: left;">
Butelka wyślizgnęła się z moich luźnych palców i postukując przeturlała pod siedzenie, na którym zaparkowałem swój tyłek.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nikomu nie powiem. - zmarszczyła brwi.</div>
<div style="text-align: left;">
- Mógłbym stracić robotę.</div>
<div style="text-align: left;">
W panice i całkowitym wytrąceniu z równowagi nawet nie zauważyłem naszej zmiany miejsc. Nie byliśmy już odseparowani przez mały stolik po środku. Bo usiadła po mojej prawej stronie, chwytając moją dłoń między swoje.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wszystko jest w porządku, Louis. Nie powiem tego nikomu. </div>
<div style="text-align: left;">
Jej głos był uspokajający, a głębia błękitu jej oczu, przypominała mi o obietnicy, którą składa sobie dwójka małych dzieci. Brakowało tylko uściśnięcia się małymi palcami. Nie miała zamiaru nikomu powiedzieć. Może dlatego tak podobała się Harry'emu. Ufał jej. A z tymi wszystkimi popierdolonymi sprawami, których doświadczył, z kłamstwami i sekretami, które trzymał dla siebie, Harry potrzebował kogoś, komu mógł się zwierzyć. Tym kimś była Bo.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jesteś w porządku, Bo. - zażartowałem z uznaniem.</div>
<div style="text-align: left;">
- No cóż, dzięki. - zaśmiała się i puściła moją rękę.</div>
<div style="text-align: left;">
Przesunąłem się dalej wgłąb poduszek, spokojny, że wybryki mojej niewyparzonej gęby, nie opuszczą naszego dwuosobowego towarzystwa. Walczyłem z wewnętrzną potrzebą załatania słowami kilkusekundowych przerw w naszej rozmowie. Walkę tę niestety sromotnie przegrywałem. Kilka wyznań więcej, przecież, i tak nie wyrządzi nikomu krzywdy.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
______________________________________________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">(Bo)</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
Pociągnęłam za nitkę wystającą z poduszki na której siedziałam, uważając żeby całkiem nie spruć materiału. Louis gwałtownie odwrócił swoją głowę w moją stronę w wyniku czego spotkałam się z jego szklistym wzrokiem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Zdjąłem kilka rzeczy z systemu, dla twojego chłopaka. </div>
<div style="text-align: left;">
- Harry'ego? Jakiego typu rzeczy?</div>
<div style="text-align: left;">
Wiedziałam, że przez jakiś czas, postępowanie Harry'ego było dalekie od jego anielskiej aparycji. Mimo jego uśmiechu, któremu zawsze towarzyszyły dołeczki w policzkach i jego miękkim pocałunkom, miał o wiele więcej z boksera w rękawicach. </div>
<div style="text-align: left;">
- Do rana by mi zeszło ze wszystkim. - rzucił rozbawiony Louis, wyraźnie się ze mną drocząc - Jedna sprawa dotyczyła samochodu. Nie bardzo było na czym opierać śledztwo, kiedy Harry skończył. To było gdzieś w okolicach tego kwiecistego parku.</div>
<div style="text-align: left;">
Jego rysy wykazywały lekkie rozbawienie i ciekawość, jak ja na to zareaguję. Nie przypominałam sobie, żeby ostatnio było głośno o jakimś przestępstwie połączonym z samochodem. Kilka skradziono, ale to nic wielkiego.</div>
<div style="text-align: left;">
- Co się stało?</div>
<div style="text-align: left;">
- Harry miał żal... - odpowiedział - I zapalniczkę. </div>
<div style="text-align: left;">
Ogień?</div>
<div style="text-align: left;">
- Czekaj, to było... to był ten samochód z Rose Park? Mówili, że ktoś zmasakrował go kijem bejsbolowym, a potem podpalił. - przypomniałam sobie, lekko zdumiona - To był Harry?</div>
<div style="text-align: left;">
- Shhh... - Louis wyszczerzył zęby w uśmiechu, przykładając swój palec wskazujący do ust, jak dziecko.</div>
<div style="text-align: left;">
Widziałam ten samochód. Razem z przyjaciółmi szliśmy przez ten park do szkoły, kiedy dość wysoki policjant nakierował nas na inną ścieżkę. Nie powiedział dlaczego akurat ta trasa jest zablokowana, czy co jest tego powodem, ale dociekliwość u dzieciaków w tym wieku, jest rozwinięta aż zanadto. Spowolniliśmy swoje ruchy, cierpliwie czekając, aż funkcjonariusz zniknie za pobliskimi drzewami, biegnącymi wzdłuż drogi. Zobaczyliśmy spalony samochód bez okien, maska i dach spektakularnie wgniecione były do środka. Był doszczętnie zniszczony. Kilka dni później, w gazetach, policja niechętnie przyznawała, że nie mają żadnych </div>
<div style="text-align: left;">
poszlak, ani podejrzanych w sprawie tego występku, nic, żadnego winowajcy.</div>
<div style="text-align: left;">
Wandalizm mógłby więc być dodany do listy wykroczeń Harry'ego. </div>
<div style="text-align: left;">
Obrazy młodszego Harry'ego, zaprzątnęły moją głowę. Jego twarz, na której widniały czarne, rozsmarowane smugi, tors unoszący się ciężko, oczy tańczące z płomieniami okalającymi tlący się samochód. Wyobrażałam sobie jak całą masę swojego ciała, przenosi na kij, przekształcając nim maskę i dach samochodu. Kłopotliwy anioł w ciele chłopca.</div>
<div style="text-align: left;">
Nie miałam czasu dalej wypytywać Louisa o tę sprawę, bo usłyszałam swoje imię, wykrzyczane zaniepokojonym głosem. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com303tag:blogger.com,1999:blog-4358016818492003305.post-83776363407909230482013-07-10T20:42:00.000+02:002013-07-10T20:42:21.997+02:00Rozdział 53.- Zostaniesz w tej koszulce?<br />
Spora część uwagi Harry'ego poświęcona była drodze przed nami i mijającym nas samochodom, ale wiedziałam, że pytanie dotyczyło czegoś, co od jakiejś chwili nie dawało mu spokoju. Wiedziałabym to nawet bez względu na to, jak obojętnie starał się brzmieć. Kiedy na jego zapytanie odpowiedziałam swoim własnym, jego lekceważący stosunek całkiem się posypał.<br />
- A ty masz zamiar wejść do basenu w swojej?<br />
- Nie. - rzucił drwiąco.<br />
Jego nagły sprzeciw, był niemym potwierdzeniem absurdalności pytania.<br />
- No to cóż, w takim razie nie oczekuj tego ode mnie. - wrzuciłam kolejnego M&M'sa do buzi - Jestem pewna, że będzie tam mnóstwo dziewczyn, które będą się gapiły na ciebie, ale nie mam zamiaru robić z tego problemu.<br />
W każdym bądź razie nie na głos. Przeklnę je w duchu, upewniając się przy tym, że będą trzymały się na bezpieczną odległość. Nie miałam najmniejszej ochoty, żeby ktokolwiek doświadczył przywileju oglądania Harry'ego podczas zdejmowania jego ubrań. Już widziałam z jaką łatwością przyciąga kobiece spojrzenia, bez zbytniego wysiłku ze swojej strony. Równie dobrze mógłby mieć na sobie plastikowy worek na śmieci, a i tak spotkałby się z taką samą reakcją. Jednak były czasy, kiedy nikt nie ośmieliłby się do niego zbliżyć. Czasy, kiedy jego ostry wzrok nie był w stanie zwabić i odstraszał nawet te najbardziej zdeterminowane dziewczyny.<br />
Ja też tam byłam. Te kobiety były przytłaczane i konsumowane przez jego przeszłość. A ja już zawsze będę przy jego boku.<br />
- Dobra. - odparł marudnie i przełączył kolejną piosenkę na podłączonym ipodzie.<br />
- Grzeczny chłopczyk. - zaczepnie poklepałam go po głowie i w nagrodę zaoferowałam kilka czekoladowych M&M'sów.<br />
- Nie jestem psem, Bo.<br />
Czekolada zdawała się udobruchać urazę w jego głosie.<br />
- Nie. - zaczęłam - Nie psem. Bardziej przypominasz mi szczeniaczka.<br />
Mój szczebioczący ton wyraźnie go poruszył. Zdjął dłoń z kierownicy i próbował odgonić się ode mnie, gdy starałam się żartobliwie uszczypnąć jego czerwieniący się policzek.<br />
- Bądź miły! - krzyknęłam, upuszczając na siedzenie kilka kolorowych cukierków - Chodziło mi o to w pozytywnym sensie, miałam na myśli, że jesteś taki uroczy.<br />
- Bo, nie w samochodzie. - powiedział z wyrzutem.<br />
Moje próby pozbierania czekoladowych cukierków, okraszone zostały jego przewróceniem oczami. Tylko raz mi się to zdarzyło. Jeden jedyny raz wylała mi się cola na siedzenie pasażera i od tamtego momentu, Harry ma jakąś paranoję na punkcie rzeczy, które stwarzają potencjalne zagrożenie dla wnętrza jego auta. Gdyby nie gonił nas czas, jestem pewna, że kazałby mi zjeść te cukierki poza samochodem, zanim pozwoliłby usadowić się na miejscu obok niego, w tymże cennym pojeździe.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Jasna cholera! - krzyknęłam.</div>
<div style="text-align: left;">
Przycisnęłam dłonie płasko do szyby, kiedy Harry zajechał na żwirowy podjazd. Śmiało mogłam powiedzieć, że nigdy w życiu nie widziałam takiego domu. No może tylko w telewizji. Harry kompletnie zbagatelizował wielkość tego miejsca i jego piękno.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wiem. - zaśmiał się cicho.</div>
<div style="text-align: left;">
Zjechaliśmy na trawnik obok, gdzie stało już zaparkowanych sporo innych, kolorowych aut. Właściwie, samochód Harry'ego był jedynym czarnym.</div>
<div style="text-align: left;">
Małe kamyki trzeszczały pod moimi Vansami, kiedy obchodziłam samochód, żeby znaleźć się przy Harry'm. Przytuliłam się do jego boku, a on opiekuńczo oplótł mnie ręką, przytrzymując w miejscu. Palce jego dłoni rozłożone były na moim ramieniu, gest potwierdzający obietnicę tego, że zawsze będzie się mną opiekował. Zawsze będzie moim obrońcą.</div>
<div style="text-align: left;">
Odciski naszych stóp zaburzyły gładką powierzchnię żwirowiska, kiedy zbliżaliśmy się do wejścia. Każdy krok stawialiśmy niemal w rytm dudniącego basu, który brzmiał pośród zupełnie cichej okolicy. Moje nogi pracowały ze zdwojoną mocną, jeden krok Harry'ego na moje dwa, a z każdym z nich zbliżaliśmy się do nowoczesnej rezydencji. To był ogromny budynek z czerwonej cegły. Głośna muzyka niemal wprawiała okiennice w ruch. Wokół drzwi frontowych, po ścianie wspinały się piękne pnącza kwiatów. Ogromny kontrast. Gruby żywopłot wyznaczał granice wokół domu i bardzo chciałam jeszcze kiedyś tu wrócić. Zobaczyć dom Hayley w świetle słonecznym i bez akompaniamentu tej przytłaczającej muzyki.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chodźmy od tyłu. </div>
<div style="text-align: left;">
Oczywistym było, że to nie jego pierwsza wizyta tutaj. Czułam za sobą obecność Harry'ego, który prowadził mnie do drugiego wejścia, nie widocznego od frontowej części domu. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie ma sensu pukać, po prostu wejdź do środka.</div>
<div style="text-align: left;">
Zostaliśmy przywitani przez szeroko uśmiechniętą Hayley. Przytuliła mnie ciepło, a po chwili skierowała się w stronę Harry'ego. </div>
<div style="text-align: left;">
- Właśnie się zastanawiałam, kiedy w końcu tu dotrzecie. - rzuciła żartobliwie.</div>
<div style="text-align: left;">
Błękit jej letniej sukienki uroczo komplementował jej ciemną skórę, a uśmiech rozjaśnił brązowe tęczówki. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dzięki za zaproszenie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Cieszę się, że jesteście.</div>
<div style="text-align: left;">
Hayley chwyciła mnie za rękę i pociągnęła przez tłum ludzi na drugi koniec kuchni. Jak zwykle, Harry poszedł zaraz za nami. Jak cień. Cienie zawsze kojarzyły mi się z czymś chłodnym. Blokującym ciepło słońca, złowieszczo skazującym cię na ciemność. Tak było zanim poznałam Harry'ego.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chcesz drinka? - dziewczyna próbowała przekrzyczeć głośną muzykę.</div>
<div style="text-align: left;">
Pokiwałam głową z uśmiechem. Dłoń Harry'ego spoczęła na moim ramieniu, kiedy pochylił się, by szepnąć coś na ucho Hayley. Moje próby odczytania czegoś z jego ruchu warg, były nieskuteczne. Waga przyciszonej konwersacji zmalała, kiedy Harry chłopak odsunął się chwile później.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jasne, że nie. - dziewczyna odpowiedziała pewnym głosem.</div>
<div style="text-align: left;">
Miałam przeczucie, że Harry uświadamiał ją o mojej niskiej tolerancji na alkohol, a moje przypuszczenia potwierdziły się, gdy zauważyłam jaką jego ilość wlewa do mojej szklanki. W sumie nie miałam nic przeciwko, nigdy nie byłam jakimś wytrawnym pijakiem. </div>
<div style="text-align: left;">
- Haz, tam jest piwo.</div>
<div style="text-align: left;">
- Prowadzę.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jedno ci nie zaszkodzi.</div>
<div style="text-align: left;">
Nastąpiło nieme przyzwolenie i Harry, dość niedbale, ruszył przez młodych ludzi, tłoczących się w pokoju. Żadnemu z nich nie wydawało się przeszkadzać, że mój chłopak potrącał ich w drodze do swojego celu. Może dlatego, że wiedzieli, że to on. Nikt nie odważył się wszcząć sprzeczki, poprzez zwrócenie mu uwagi, czy powiedzenie "uważaj jak leziesz", bo z tego nie mogłoby wyniknąć nic dobrego. </div>
<div style="text-align: left;">
Na szczęście nic się nie stało. Chłopak, który odkapslował Harry'emu piwo, po czym żartobliwie uderzył go pięścią w ramię, musiał się z nim dobrze znać. Jestem pewna, że mnie, takie uderzenie od razu powaliłoby na podłogę, ale Harry stał pewnie w miejscu, ze śmiechem odpowiadając na przywitanie. Rozglądałam się po wnętrzu, ale żadna z twarzy nie wydawała mi się znajoma. Harry miał zadziwiająco dużo przyjaciół, jak na kogoś kto potrafi wzbudzać w innych taki strach.</div>
<div style="text-align: left;">
- Bo, chcesz lodu?</div>
<div style="text-align: left;">
Odwróciłam się i zobaczyłam Hayley, unoszącą moją szklankę z niczego nieświadomym uśmiechem na twarzy. Przezroczysty alkohol został wymieszany z musującą lemoniadą, małe bąbelki gazu uciekały na powierzchnie, po czym znikały przy brzegach szkła. Jeszcze raz usłyszałam swoje imię i wtedy zdałam sobie sprawę z tego, na czym utknął mój wzrok. Bezpretensjonalna tacka z kostkami lodu, świeżo wyjęta z zamrażalnika. </div>
<div style="text-align: left;">
Ledwo się kontrolowałam, kiedy moje ciało zareagowało na bodziec wzrokowy. Czułam gęsią skórkę na samą myśl o zimnej kostce wędrującej po moim brzuchu, plecach i udach. Kontrastujące gorąco wypłynęło na moje policzki, podczas gdy umysł zalał się falą grzesznych wspomnień z poprzedniego wieczoru. Propozycja odkrycia czegoś nowego, Harry z kostką lodu pomiędzy zębami. Wabiące ręce, trzymane na dystans od mojego ciała. Zero kontaktu, nie licząc okazjonalnych muśnięć jego nieustępliwych, zimnych warg. Mroźne strużki ściekające wzdłuż mojej szyi, aż po zaokrąglenie moich piersi, gdy bezradnie leżałam pod nim. Po stropieniu przy pomocy kusząco gorących ust Harry'ego i mojego rozgrzanego ciała, wziął nową kostkę i torturował mnie kreśląc lodowe wzory, pozostawiające po sobie dreszcze.</div>
<div style="text-align: left;">
<i>- Zrobiłaś się ostatnio trochę za bardzo gorąca. Zobaczymy, czy uda mi się cię ochłodzić. </i><br />
Jego niebezpieczne słowa, ponownie nawiedziły moje myśli, gdy wróciłam nimi do tego, czego doświadczyłam w jego łóżku. On wiedział. Pochylił się nad blatem, w jednej ręce trzymając butelkę piwa. W jego oku błysnął zawadiacki płomyk i byłam pewna, że doskonale wie, że się czerwienię i co jest tego powodem. Kąciki jego ust uniosły się w tajemniczym uśmiechu, wiedział co zostało mi zaproponowane.<br />
Szybko odwróciłam wzrok, a serce waliło mi jak oszalałe. Mocno zamknęłam oczy a pod powiekami momentalnie pojawił się obraz Harry'ego, delikatnie wsuwającego kostkę lodu, między moje wargi. Trzymałam ją w nich do momentu, aż mnie pocałował i z powrotem przeniósł do swoich ust. Śmiało mogę powiedzieć, że czegoś takiego jeszcze nigdy nie przeżyłam. Byłam niewiarygodnie rozgrzana i niesamowicie zimna w tej samej chwili. Ledwo widzącym i niedowierzającym wzrokiem patrzyłam jak malejąca kostka roztapia się w moim pępku.<br />
<i>- Pocałuję cię znowu, kiedy całkiem się roztopi.</i><br />
Zmusiłam moje ciało, żeby podniosło swoją temperaturę. Byłam w stanie zrobić wszystko, żeby tylko poczuć jego wargi przy moich. Wszystko, żeby tylko kostka zamieniła się jak najszybciej w wodę.<br />
Lekki dotyk wyrwał mnie z zamyślenia. Hayley przyglądała mi się skonsternowana moją nagłą nieobecnością duchową.<br />
- Nie, dzięki. - odmówiłam grzecznie.<br />
Oplotłam szklankę palcami i zaczęłam przechadzać się po kuchni, próbując ukryć moje zakłopotanie przed wyraźnie rozbawionym chłopakiem. Płyn zakołysał się i zatrzymał na ściankach, kiedy ktoś lekko na mnie wpadł. Znajoma ręka oplotła mój brzuch, zanim przyciągnęła mnie do jego ciała.<br />
- Jesteś pewna, że nie chcesz lodu?<br />
- Zamknij się. - bąknęłam.<br />
Jego zadowolenie dało upust, kiedy mruczał i śmiał się, nie odrywając ust od skóry mojej szyi. Jakoś nie miałam ochoty informować wszystkich o naszych poczynaniach.<br />
- Wczoraj ci się całkiem podobało.<br />
- Harry, jeśli się nie zamkniesz, wrzucę całą zawartość tej tacy do twoich spodni. - zagroziłam przez zaciśnięte zęby.<br />
- Mmmm... może moglibyśmy tego spróbować gdzieś w odosobnieniu.<br />
Łokciem wolnej ręki lekki szturchnęłam go w brzuch.<br />
- Ło... Spokojnie, moja droga.<br />
Gwałtownie odwróciłam głowę w drugą stronę i zostałam przywitana przez chłopaka w białym podkoszulku z wielkim uśmiechem na twarzy. Miał brązowe włosy, niebieskie oczy i niezaprzeczalnie wesołą aurę. W swojej dłoni również trzymał butelkę piwa, z pewnością już nie pierwszą, wnioskując po tym jak podpierał się o framugę drzwi. Jego oczy też były już lekko zaszklone.<br />
- Louis, to jest Bo.<br />
Ucieszyłam się, kiedy usłyszałam dumę w głosie Harry'ego, kiedy nas sobie przedstawiał, delikatnie ściskając moje ramię.<br />
- Miło cię poznać, Louis.<br />
Uścisnęłam dłoń, którą wyciągnął w moją stronę, a jego rysy jeszcze bardziej się rozświetliły.<br />
- Masz mocny uścisk jak na tak małą osóbkę. - zaśmiał się - Założę się, stary, że czerpiesz z tego niemałe korzyści.<br />
Nie zajęło mi dużo czasu, zanim zorientowałam się czego dotyczyła ta sugestia. Cofnęłam dłoń i przewróciłam oczami w odpowiedzi na jego niedojrzałe poczucie humoru. Niezbyt miły początek znajomości.<br />
- Lepiej stul dziób, zanim moja noga zapozna się z twoją dupą.<br />
W głosie Harry'ego nie było groźby, co pozwoliło mi myśleć, że tego typu zachowania były na porządku dziennym, kiedy znajdował się w towarzystwie kolegów. Nie to, żebym spodziewała się czegoś innego. Mimo wszystko doceniałam, że się za mną wstawił.<br />
- Co ty do cholery wygadujesz?<br />
Kolejny chłopak stanął przy prawym boku Louisa, jego czarne włosy zaczesane były do góry w znajomym mi stylu. Tatuaże zdobiły jego skórę, ale nie przyglądałam im się zbyt długo, nie wiedząc, czy odpowiada mu taki rodzaj przyciągania uwagi. Nie chciałam, żeby miał mnie za jakiegoś natręta.<br />
- Zayn. - poinformował mnie.<br />
- Miło cię poznać, jestem Bo.<br />
Podaliśmy sobie dłonie, powtarzając ten sam gest co z Louisem, jednak tym razem zrobiłam to nieco łagodniej. Pokręciłam głową, kiedy przyjaciel Harry'ego zaśmiał się znacząco. Dałam im możliwość kilkuminutowej rozmowy, co jakiś czas pociągając łyk ze swojej szklanki i przysłuchując się temu co mają do powiedzenia. Jasne było, że znają się od dłuższego czasu, może nawet ze szkoły, wnioskując po tym, jak ich gadanina wędrowała z jednego tematu na drugi. Oplotłam rękę Harry'ego i wtuliłam się w nią, kiedy koło mnie próbowało się przecisnąć jakieś wędrujące ciało.<br />
- Może chcecie iść usiąść przy basenie? - zasugerowała Hayley.<br />
Żywo pokiwałam głową, niecierpliwa by zobaczyć resztę domu. Szliśmy w zwartej grupce, bo był to jedyny sposób, żeby nie rozdzielić się i nie zgubić w pokaźnym tłumie. Gdy szliśmy wzdłuż holu, naliczyłam pięć pokoi, każdy z nich był okupowany przez jakichś ludzi.<br />
Powietrze w ogrodzie było o wiele przyjemniejsze niż w środku, nawet dudniąca muzyka na tak otwartej przestrzeni stała się znośna. Chłopaki szli tuż za nami, co chwilę popychając się żartobliwie i śmiejąc w głos.<br />
- A oto i basen. - Hayley wskazała gestem ręki na obiekt naszego zainteresowania.<br />
- Wow. Wszystko tu jest takie duże. - zaśmiałam się.<br />
Basen był ogromnych rozmiarów, otoczony kostką brukową i trawą. Grupka ludzi już zdążyła się w nim zadomowić. Chlapali się krystalicznie czystą wodą i skakali do niej na bombę.<br />
- Samemu nie jest już tu tak fajnie.<br />
Ciężko byłoby nie zauważyć smutku w jej głosie, ale nie tylko, jej mowa ciała zdradzała to samo. Było mi jej szkoda, nie było wątpliwości czemu tyle czasu spędza u swoich znajomych. Ja też nie chciałabym mieszkać sama w tak wielkim domu.<br />
- Mojego wujka często nie ma.<br />
- Harry mi mówił.<br />
Konwersacja dobiegła końca,kiedy zostałam przedstawiona małej grupce siedzącej wygodnie na prążkowanych meblach ogrodowych. Dowiedziałam się, że są to dziewczyny chłopaków, których poznałam wcześniej. ( Bóg jeden raczy wiedzieć, jakim cudem Louis znalazł sobie dziewczynę). Harry cały czas trzymał się blisko mnie, wędrując między ludźmi i nadal trzymając w ręku swoją butelkę piwa.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
___________________________________________________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">(Louis)</span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Wydaje mi się, że to właśnie te wszystkie słodkie, drobne rzeczy robią różnice. - wypaliła Nicole.</div>
<div style="text-align: left;">
Dlaczego nigdy wcześniej mi tego nie powiedziała? Poziom mojego niedocenienia wzrósłby o wiele wyżej, jeśli wiedziałbym o tym wcześniej. </div>
<div style="text-align: left;">
- Naprawdę? - zapytałem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Oczywiście, że tak!</div>
<div style="text-align: left;">
Pomiędzy dziewczynami nastąpiło uniwersalne przyznanie sobie racji, kiedy kilka z nich potakująco kiwnęło głowami. Hmm, to bardzo przydatna informacja. Przeklinałem się w duchu, że nie zabrałem ze sobą kartki papieru i czegoś do pisania. Zacząłem się zastanawiać, czy może nie powinien wyciągnąć telefonu i tam zapisywać wszystkich tych cennych wskazówek. Moje myśli zostały przerwane, kiedy cała uwaga skupiła się na Bo, która pozostawała dość cicha podczas całej konwersacji.</div>
<div style="text-align: left;">
- Bo, a wy z Harrym co robicie?</div>
<div style="text-align: left;">
Nie obchodziło mnie, która z dziewczyn zadała to pytanie. Zaśmiałem się, wiedząc, że Harry nie jest typem słodkiego chłopaka i raczej nie na tym opiera się ich związek.</div>
<div style="text-align: left;">
- Haz chyba nie jest dość biegły w tym temacie. </div>
<div style="text-align: left;">
Dziewczyny popatrzyły na mnie karcąco i cierpliwie czekały, aż głos zabierze ciemnowłosa kobieta.</div>
<div style="text-align: left;">
- Umm... - wyglądała na trochę niepewną od czego ma zacząć. Spuściła wzrok i zaczęła skubać lakier ze swoich paznokci. - Lubimy trzymać się za ręce, Harry lubi jak bawię się jego włosami. - Bo przygryzła wnętrze swojego policzka i rzuciła okiem na grupkę ludzi z którą stał Harry. - Robi mi pocałunki motylków i czasem potrafimy nie spać całą noc, leżąc na łóżku i po prostu gadając. </div>
<div style="text-align: left;">
Cały chór składający się z "aaaaaw"'ów przykuł uwagę Harry'ego. Odwrócił się w naszą stronę i podszedł z uśmiechem. Usiadł na oparciu, obok Bo i właśnie wtedy zauważyłem jak komfortowo czują się w swoim towarzystwie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Co to są pocałunki motylków?!</div>
<div style="text-align: left;">
Następna rzecz o której nigdy w życiu nie słyszałem. Wydaje mi się, że laski po prostu zmyślają sobie niektóre rzeczy, no bo to na pewno nie może być coś prawdziwego. Wyobrażenie motyla z ustami nawiedziło moją głowę.</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak to się nazywa, kiedy zaczniesz trzepotać rzęsami przy czyjejś skórze. To na prawdę urocze. - odezwała się Hayley.</div>
<div style="text-align: left;">
- To nie w stylu Harry'ego. - stanąłem w jego obronie.</div>
<div style="text-align: left;">
Wyczułem jak poziom niepokoju mojego przyjaciela rośnie, kiedy spoczęły na nim wszystkie pary oczu. Bo pociągnęła go za rękę, żeby usiadł bliżej jej prawej strony, na poduszkach. Jej szept był niesłyszalny dla całej reszty grupy, Harry i Bo prowadzili swoją malutką, prywatną rozmowę, kiedy nachylała się do jego ucha.</div>
<div style="text-align: left;">
- Próbujesz zrujnować moją reputację?! - zmarszczył brwi.</div>
<div style="text-align: left;">
Miałem rację, że to nie w jego stylu, a to tylko potwierdziło moje słowa, z czego byłem szczerze zadowolony.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie. - zapewniła.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie dąsaj się. - Harry przyłożył palec do jej wydętych ust, żeby nieco zmniejszyć ich rozmiar. Oczy Bo na ułamek sekundy spotkały się z moimi.</div>
<div style="text-align: left;">
- Proszę.. Louis mi nie wierzy.</div>
<div style="text-align: left;">
Mój przyjaciel westchnął głośno w geście porażki. Uważnie obserwowałem jak Harry pochyla się lekko nad dziewczyną. Bo oplotła jego policzek jedną dłonią, a on kilkakrotnie zamrugał rzęsami przy skórze jej twarzy. Zachichotała pod nosem z powrotem przenosząc na niego wzrok. Ta dziewczyna zamieniła Harry'ego w jakiegoś ckliwego debila. Nigdy nie zrobił czegoś podobnego żadnej dziewczynie. Co się dzieje do cholery jasnej?</div>
<div style="text-align: left;">
- Dlaczego ty nigdy czegoś takiego ze mną nie zrobiłeś? - Ruby fuknęła w stronę Zayna.</div>
<div style="text-align: left;">
Odgrodziłem się od jej marudzenia i z niedowierzaniem przyglądałem się parze przede mną. Bo i Harry trzymali się za ręce, a jego kciuk miarowo pocierał knykcie jej dłoni. Między nimi panowała znaczna różnica rozmiarów, zresztą Harry był wyższy od większości ludzi, ale różnica ta pogłębiła się gdy oplótł ją ramieniem. Była niska, to zauważyłem od razu, gdy tylko się poznaliśmy, ale z pewnością nie należała do tych najszczuplejszych. Nie to, żeby to było coś złego. Harry nigdy nie był zbytnio wybredny, wystarczyło żeby laska była ładna, a zabrałby ją do domu. Założę się, że jak wypije kilka głębszych, zaraz opowie mi jak bardzo ją kocha. A po kilku kolejnych piwach przejdziemy do tych niegrzecznych tematów. Jestem uprzywilejowany na tyle, żeby zostać wtajemniczonym w te ich romantyczne momenty i to jak idealnie zbudowane są uda Bo, żeby opleść je wokół jego gło...</div>
<div style="text-align: left;">
- Haz, robisz z siebie idiotę. - rzucił żartobliwie Zayn.</div>
<div style="text-align: left;">
Musiałem przyznać mu rację. Harry, którego znałem roztrzaskałby ci czaszkę, za to, że potrąciłeś go przypadkowo przy barze. Cóż, no może nie aż tak drastycznie, ale...</div>
<div style="text-align: left;">
- Ja nie uważam, że jesteś idiotą. - zapewniła go Bo, ściskając za dłoń.</div>
<div style="text-align: left;">
Cały czas go przytulała, teraz jej ręka oplatała jego plecy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Bo, ty nie masz prawa głosu w tej dyskusji. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dlaczego? - zaoponowała.</div>
<div style="text-align: left;">
Czy to nie oczywiste?</div>
<div style="text-align: left;">
- No bo to jasne, że i tak będziesz go miała za ostatni cud świata. Nie jesteś obiektywna, bo go bzykasz.</div>
<div style="text-align: left;">
Spodziewałem się, że będzie szukała wsparcia u Harry'ego, a mój komentarz ją zawstydzi. Zdziwiłem się, kiedy jej jedyną reakcją było to, że lekko się zaczerwieniła. Położyła swoją dłoń na jego udzie i lekko je ścisnęła. To było strasznie dziwne, wiedzieć go, jako czyjegoś chłopaka.</div>
<div style="text-align: left;">
- On też jest całkiem dobry w bzykaniu. - odpowiedziała cicho. Jej oczy cały czas wpatrywały się w jego twarz. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ej, ej! - krzyknął Niall.</div>
<div style="text-align: left;">
<span style="text-align: center;"> ___________________________________________________________________________</span></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com328tag:blogger.com,1999:blog-4358016818492003305.post-33836405107650337802013-06-13T19:52:00.000+02:002013-06-13T19:52:04.982+02:00Czytać, bo ważne. <div style="text-align: center;">
KOCHANI!</div>
<div style="text-align: center;">
Postanowiłam napisać specjalną notkę wyjaśniającą bo widzę, że niektórzy mają problemy ze zrozumieniem sytuacji zaistniałej. </div>
<div style="text-align: center;">
Już czuję tę złość i rozczarowanie, że to nie rozdział 53. a jedynie coś co go dotyczy, no ale cóż, oka se nie wyjmę, żebra nie wydłubię. </div>
<div style="text-align: center;">
<u>Przechodząc do meritum:</u></div>
<div style="text-align: center;">
1.)DARK się <b>nie </b>skończył.</div>
<div style="text-align: center;">
2.) Ja <b>nie</b> przestałam go tłumaczyć, ani <b>nie</b> zawiesiłam bloga. </div>
<div style="text-align: center;">
3.) Opowiadanie nadal jest kontynuowane.</div>
<div style="text-align: center;">
4.) Jesteście już <b>na bieżąco</b> z rozdziałami.</div>
<div style="text-align: center;">
5.) Co za tym idzie, musimy <b>WSZYSCY</b> czekać, aż autorka opowiadania doda kolejny rozdział.</div>
<div style="text-align: center;">
6.) Ja sprawdzam systematycznie (<a href="http://dark128.tumblr.com/" target="_blank">TUTAJ</a>) i Wy też możecie, żeby co chwilę nie pytać mi się, czy jest już dodany.</div>
<div style="text-align: center;">
7.) Gdy zostanie dodany, zazwyczaj piszę o tym na twitterze i podaję mniej więcej czas oczekiwania na tłumaczenie. </div>
<div style="text-align: center;">
8.) Przeważnie potrzebuję około 2 dni (słownie <b>dwóch!</b>) więc po takim czasie, od wystawienia oryginału możecie się spodziewać tłumaczenia tutaj. </div>
<div style="text-align: center;">
9.) Czemu aż tyle i czemu aż tak długo. Otóż dlatego, że rozdziały są długie, nie tak jak te na początku, nad którymi spędzałam po półtorej godziny nad jednym. </div>
<div style="text-align: center;">
10.) Nie, <b>nie będę pisać do autorki,</b> kiedy doda kolejny rozdział, bo ona cały czas nad nimi pracuje i nie mam zamiaru być tysięczną osobą, która zada to pytanie, bo nie tylko my tu w Polsce je czytamy, jest tłumaczone na kilka jeszcze języków, plus angielscy czytelnicy, a ja bardzo dobrze wiem jakie to jest frustrujące, mimo, że dostaje takich pytań tylko około dwudziestu dziennie. </div>
<div style="text-align: center;">
11.) Jeśli nie odpiszę Wam na ask'u po prostu rozejrzyjcie się po pozostałych pytaniach i odpowiedziach, bo być może, ktoś przed Wami już o to pytał :) </div>
<div style="text-align: center;">
12.) Jeśli zapytacie mnie na twietterze, kiedy kolejny rozdział </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqfGCAzrXAewFNWyd7jEaTiifrVwF9wSTIR23f7uNycyPwTaCP0hyphenhyphennDxj0hb3vOxdDvCgtbCXMQX-EHy3o0NHjSTQUQ15SbzG-8g3XcDMoBktwEUUqnlZShJMplgk_OgCsAzdEyMGSn9o/s1600/fuckyou.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqfGCAzrXAewFNWyd7jEaTiifrVwF9wSTIR23f7uNycyPwTaCP0hyphenhyphennDxj0hb3vOxdDvCgtbCXMQX-EHy3o0NHjSTQUQ15SbzG-8g3XcDMoBktwEUUqnlZShJMplgk_OgCsAzdEyMGSn9o/s1600/fuckyou.jpg" height="320" width="304" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Nie xD SORRY, żartowałam. Ale serio, to jest męczące i mam nadzieję, że teraz po tym jak wyjaśniłam Wam wszystko jasno i dokładnie taka sytuacja się już nie powtórzy :) Jeśli macie jeszcze jakieś pytania i wątpliwości, na które nie zawarłam tutaj odpowiedzi, zadajcie mi je w komentarzach pod notką, tylko BŁAGAM! przeczytajcie poprzednie, żeby się nie powtarzały :) Zaoszczędzicie czasu i sobie i mi. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: large;">AAAAAAAAAAAAAAA! NO I OGROMNE OGROOOOOMNE PODZIĘKOWANIA ZA PONAD MILION WEJŚĆ! TO JEST DLA MNIE COŚ OSZAŁAMIAJĄCEGO I W OGÓLE SIĘ POPŁAKAŁAM JAK TO ZOBACZYŁAM I jhgfgyhjnhgvfctgyhujnhbgvfghj! </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: large;">Miałam Wam podziękować przy 53. rozdziale za to, ale skoro już piszę notkę to niech będzie teraz :)</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: large;">Pamiętam te czasy, kiedy miałam 15 wejść dziennie *ociera łzę z oka* i chciałam z tego miejsca podziękować tym wszystkim, którzy czytali tego bloga z moim skromnym tłumaczeniem od samego początku. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: large;">DZIĘKUJĘ WAM, BO TO OD WAS SIĘ WSZYSTKO ZACZĘŁO I NIE POCIĄGNĘŁABYM TEGO, AŻ DO TEGO MOMENTU.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: large;">DZIĘKUJĘ TEŻ WSZYSTKIM TYM, KTÓRZY ZAWITALI TU Z CZASEM I CIĄGLE NAPŁYWAJĄCYM NOWYM FANOM DARK'A. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: large;">DZIĘKUJĘ ZA KAŻDE POJEDYNCZE WEJŚCIE I ZA WSZYSTKIE NARAZ xD</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: large;">DZIĘKUJĘ ZA KAŻDY JEDEN KOMENTARZ, KTÓRY ŻEŚCIE NAPISALI.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: large;">DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKIE MIŁE SŁOWA I ZA TO, ŻE JESTEŚCIE WYROZUMIALI, GDY CZASEM NIE MAM NA COŚ CZASU.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: large;">DZIĘKUJĘ. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://24.media.tumblr.com/tumblr_lxpxt4SfHi1qmbzaqo1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://24.media.tumblr.com/tumblr_lxpxt4SfHi1qmbzaqo1_500.gif" height="225" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://media.tumblr.com/tumblr_lunrphXz9d1qeyozs.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://media.tumblr.com/tumblr_lunrphXz9d1qeyozs.gif" height="246" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://i1143.photobucket.com/albums/n632/Synthem/Lookit%20Dem%20GIFS/allmycries.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://i1143.photobucket.com/albums/n632/Synthem/Lookit%20Dem%20GIFS/allmycries.gif" height="192" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
ŚCISKAM WAS WSZYSTKICH BARDZO BARDZO MOCNO I DZIĘKUJĘ! :) <3 </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Ola. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com181tag:blogger.com,1999:blog-4358016818492003305.post-70745307077436912392013-05-28T17:04:00.000+02:002013-05-28T17:04:25.418+02:00Rozdział 52. Myśli o spotkaniu z Harry'm i imprezie, która miała się odbyć tego wieczoru zaprzątały mi głowę cały dzień. Cały dzień, również, starałam się unikać Dan'a i wychodziło mi to nawet całkiem dobrze, do momentu, aż pojawił się na zapleczu, gdzie spędziłam większą część swojej zmiany. Okupowałam obszar przy końcu pomieszczenia. Nad pułkami w tej części, jakiś miesiąc temu, wysiadło oświetlenie, dlatego musiałam pracować w półmroku.<br />
- Bo? - zawołał.<br />
Dźwięk jego kroków rozległ się w pomieszczeniu.<br />
- Cholera. - bąknęłam pod nosem i zaczęłam jeszcze bardziej zagłębiać się w rzędy półek.<br />
Próba ukrycia się spaliła na panewce, kiedy potknęłam się o pudełko, które wcześniej postawiłam na ziemi. Płyty CD i inne nagrania rozsypały się po chłodnej posadzce zdradzając miejsce mojego pobytu. Chwilę później Dan stał na przeciwko mnie. Włosy lekko opadały mu na czoło, gdy wyciągnął rękę, żeby pomóc mi wstać. Chwyciłam ją i gdy złapałam równowagę. Szybko przerwałam kontakt, strzepując kurz z mojego ubrania.<br />
Moje ciche "dziękuję" przyjął kiwnięciem głowy. Po kilku sekundach odwróciłam się od niego. Wiedziałam, że to nie było zbyt grzeczne, ale nie miałam pojęcia co jeszcze mam powiedzieć. Zwłaszcza, że ostatnimi czasy nie gadaliśmy zbyt dużo. Wszystko przez to, co zrobił za moimi plecami. Nie powinien był mówić tego Harry'emu. Nie w taki sposób.<br />
Kucnęłam i zaczęłam organizować rozrzucone płyty w małe kupki. Byłam zaskoczona, kiedy dostrzegłam dodatkową parę rąk, robiącą to, co ja. Koniuszki ust mu zadrżały i widziałam, ze stara się coś powiedzieć.<br />
- Przepraszam, Bo. - wypalił w końcu Dan - Wiem, że to nie była moja sprawa i nie powinienem się w to mieszać i bardzo źle się z tym czuję. Ja się po prostu o ciebie martwiłem. Harry musiał się dowiedzieć.<br />
Jego nagłe wyznanie wprawiło mnie w osłupienie. Wyglądał na lekko spanikowanego, kiedy się nie odezwałam. Odłożył płyty i usiadł obok mnie. Oboje plecami opieraliśmy się o regały. Nie spodziewałam się przeprosin. Bardziej niepokoiłam się tym, że zaczniemy na siebie krzyczeć, ale do tego nie doszło. Nie byłam na to przygotowana.<br />
- Jeśli mogę ci to w jakiś sposób wynagrodzić, zrobię to bez wahania. - zaoferował.<br />
Ostrożnie położyłam swoją dłoń na jego, która spoczywała na kolanie. Mam nadzieję, że nie wziął do siebie tego, że delikatnie uniknęłam jego próby splecenia naszych palców. Mój gest nie miał innego charakteru, poza przyjacielskim.<br />
- Na początku byłam trochę zła. - wyznałam - Ale rozumiem, czemu to zrobiłeś. Chciałeś żebym była bezpieczna i doceniam to, Dan.<br />
Błękit jego oczu, nieco się rozjaśnił, gdy zdał sobie sprawę, że to co zrobił, nie spowodowało w naszej relacji jakiejś większej rysy. Cofnęłam swoją dłoń i położyłam ją na swoim kolanie.<br />
- Możemy wrócić do tego, co było wcześniej? Lubie spędzać z tobą czas w pracy. - uśmiechnął się.<br />
- Pewnie, ale pod warunkiem, że pomożesz mi to pozbierać. - ręką wskazałam na bałagan panujący na podłodze.<br />
- Jasne. - zaśmiał się.<br />
Wszystko zajęło mi o wiele mniej czasu z dodatkową parą rąk do pomocy. Pudełko ponownie znalazło się na swoim miejscu, a my mogliśmy wyjść z powrotem na sklep. Zauważyłam lekką zmianę w zachowaniu Dan'a. Trzymał się na dystans i nie chodziło tylko o to, że na pewne tematy mieliśmy dość sprzeczne zdania. Może powoli zdawał sobie sprawę z tego, jak bardzo zależy mi na Harry'm i ile jesteśmy w stanie zrobić, żeby nasz związek się udał.<br />
- Co robisz po pracy? - zapytał Dan, uśmiechając się do klienta, któremu akurat wręczał resztę i rachunek.<br />
- Idziemy na imprezę.<br />
Ułożyłam reklamówki pod ladą i zaczęłam odgarniać włosy z twarzy, gdy się z tym uporałam.<br />
- Idziemy?<br />
Zebrałam niesforne fale w dłoń i przerzuciłam je przez jedno ramię.<br />
- Harry i ja, dom znajomej jest gdzieś za miastem.<br />
Przeszukując kieszenie znalazłam balsam do ust. Zdjęłam nakrętkę i rozsmarowałam przezroczystą pomadkę na wargach. Spojrzałam na Dan'a i zdałam sobie sprawę z jaką intensywnością mi się przygląda. Zamknęłam tubkę i z powrotem wsunęłam ją do kieszeni.<br />
- No to pewnie będzie fajnie. - uśmiechnął się słabo, jego wesoła aura lekko przygasła.<br />
- A ty coś planujesz?<br />
Podparłam się rękami o blat przy ścianie, żeby podnieść się i na nim usiąść. To, że byłam zaskoczona, kiedy Dan chwycił mnie w tali, było stanowczym niedopowiedzeniem. Z tego szoku, aż przywaliłam głową w jego ramię. Skrzywiłam się i zaczęłam pocierać dłonią bolące miejsce.<br />
- Wszystko w porządku?<br />
Skonsternowany, szerzej otworzył oczy, nadal palcami dotykając moich bioder. Zaśmiałam się nerwowo i zapewniłam go, że wszystko jest ok. Tylko w ten sposób, mogłam liczyć na to, że się odsunie. Jego dotyk w najmniejszym stopniu nie przypominał Harry'ego, który sprawiał, że w moim brzuchu momentalnie budziły się motyle. Dotykowi Dan'a nie towarzyszyła ta iskra.<br />
- Chyba spotkam się ze znajomymi i poszalejmy trochę na boisku do koszykówki.<br />
- Nie wiedziałam, ze grasz.<br />
- No, nie jestem jakiś zachwycający, ale mam przy tym dobrą zabawę. - to, że opowiadał o tym z niemal dziecięcym podekscytowaniem, sprawiło, że zaczęłam się uśmiechać. - Wiesz jak się gra w kosza?<br />
- Och, nie. Nie bardzo. - przyznałam.<br />
W szkole, na zajęciach z wuefu graliśmy w różne gry, w których trzeba było operować piłką, ale nigdy nie byłam w tym dobra i miałam problemy z koordynacją ruchową, więc większą część czasu przesiedziałam na tyłku. Ale gdybym miała czymś uderzyć w piłkę, powiedzmy na przykład rakietą, albo kijem, no to tak. W tym się sprawdzałam.<br />
- Może mógłbym udzielić ci kilku lekcji, kto wie, może zaliczyłabyś kilka obręczy. - zażartował.<br />
- Nie wydaje mi się, żeby koszykówka była moją mocną stroną. - odpowiedziałam rozbawiona, kołysząc nogami w przód i tył.<br />
Mój śmiech ucichł, gdy podniosłam głowę i zobaczyłam, że Dan stoi bliżej mniej. Uśmiechał się ciepło. Poruszyłam się niepewnie, kiedy palcem wskazując odgarnął włosy opadające na moje oczy.<br />
- Moglibyśmy nad tym popracować. - powiedział łagodnie.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Dan stał ze mną na zewnątrz, gdy czekałam, aż Harry przyjedzie mnie odebrać. Gadaliśmy już jakieś 10 minut, zanim na parking wjechał znajomy, czarny samochód. Zaparkował na wolnym miejscu. </div>
<div style="text-align: left;">
- Harry już jest. - poinformowałam Dan'a. </div>
<div style="text-align: left;">
- Och, ok. No to do zobaczenia wkrótce, Bo. - uśmiechnął się i zrobił krok do przodu, żeby opleść mnie w przyjacielskim uścisku.</div>
<div style="text-align: left;">
Oczy otworzyły mi się szerzej, zaalarmowane głośnym trzaśnięciem drzwi od auta. Spojrzałam ponad ramieniem Dan'a, dostrzegając Harry'ego zbliżającego się w naszym kierunku. Szedł z niemal piorunującą determinacją. </div>
<div style="text-align: left;">
- Miłego weekendu. - starałam się przyspieszyć nasze pożegnanie.</div>
<div style="text-align: left;">
Dzięki Bogu, Dan zdążył zniknąć za rogiem, zanim przed wejściem pojawił się mój rozzłoszczony chłopak. Minął mnie i ledwie zdążyłam chwycić materiał koszulki, opinający jego ramię. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dlaczego to zrobił? - wypalił Harry, kiedy wreszcie na mnie spojrzał - Wiedział, ze tu jestem, czemu to zrobił? </div>
<div style="text-align: left;">
Jego retoryczne pytania zostały bez odpowiedzi, gdy desperacko starałam się utrzymać go w miejscu. Napierałam dłońmi na jego barki, żebyśmy wreszcie zaczęli iść w kierunku, z którego przyszedł. Czasem jego siła, była prawdziwym wrzodem na dupie. Nie było najmniejszego sensu porównywać jej z moją. </div>
<div style="text-align: left;">
- Harry, proszę cię. Po prostu chodź do auta. </div>
<div style="text-align: left;">
Jego niechęć była oczywista, namacalnie wyczuwałam jego upór, kiedy siłą zaciągnęłam go w pobliże samochodu. Wykręcił się z mojego uścisku i nie kryjąc naburmuszenia, wsiadł do środka. </div>
<div style="text-align: left;">
- Znowu się przyjaźnicie? </div>
<div style="text-align: left;">
Wspięłam się na siedzenie i odwróciłam w jego stronę. Jego irytacja była widoczna w postaci głębokiej zmarszczki między brwiami. Wszystkiego, czego chciałam w tym momencie to pocałować to miejsce i sprawić, żeby zniknęła. </div>
<div style="text-align: left;">
- Tak, rozmawialiśmy dzisiaj. </div>
<div style="text-align: left;">
- Chyba niczego nie próbował, no nie? - wzdrygnął się.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie. - pokręciłam głową - I mogę przyjaźnić się z kimkolwiek chcę. - odpowiedziałam krótko. Miałam już dość tych ciągłych kłótni. </div>
<div style="text-align: left;">
Harry zacisnął oczy i widziałam, ze jest coraz bardziej zdenerwowany. Trzymał kierownicę tak mocno, że aż mu kostki pobielały.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie mówię, że nie możesz. Oczywiście, że nie mam zamiaru ci niczego zakazywać, to by było szaleństwo. - zaoponował - No, ale daj spokój, Bo. To pierdolona cipa. </div>
<div style="text-align: left;">
Jego agresja nie była skierowana w moją stronę. Chodziło o Dan'a. Nie bałam się Harry'ego. Wiedziałam jak przeczekać te napady złości. </div>
<div style="text-align: left;">
- Harry!</div>
<div style="text-align: left;">
- No jest pierdoloną cipą!</div>
<div style="text-align: left;">
Nasze krzyki zaciekawiły kilku przechodniów, wychodzących akurat z pobliskich sklepów. </div>
<div style="text-align: left;">
- Albo się teraz uspokoisz, albo nigdzie z tobą nie jadę. - rzuciłam nieznoszącym sprzeciwu tonem.</div>
<div style="text-align: left;">
Połączenia złości i urazy wymalowało się na jego twarzy, kiedy burknął coś pod nosem i odwrócił się w drugą stronę. Otworzył drzwi i wysiadł z samochodu. Auto zakołysało się w miejscu, kiedy z zatrzasnął je z impetem. W środku zapanowała kompletna cisza. Uważnie obserwowałam go ze swojego fotela. Stał do mnie tyłem. Oparł się o samochód i pochylił lekko, podpierając rękami o kolana. Oddychał głęboko, starając się znaleźć jakieś antidotum na swoją złość. </div>
<div style="text-align: left;">
Byłam gotowa wyskoczyć z samochodu, kiedy Harry odepchnął się od maski. Bałam się, że może ruszyć za Dan'em. Wszystkie obawy uleciały jednak, kiedy chłopak obrał przeciwny kierunek. Zepchnęłam swoje myśli na dalszy plan i wyszłam z samochodu, aby dotrzymać mu towarzystwa. Opierał się o niską ścianę, jego dłonie płasko spoczywały na górnej krawędzi cegieł. Znowu się pochylił i nisko opuścił głowę. </div>
<div style="text-align: left;">
Chwilę zajęło mi wdrapanie się na murek, by zająć miejsce obok niego. Nie odzywałam się przez jakiś czas, pozwalając mu na poskładanie myśli. Kiedy usłyszałam, że jego oddech się uspokoił, podniosłam rękę i wplotłam palce między jego loki. </div>
<div style="text-align: left;">
- Już w porządku? - zapytałam ostrożnie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jest ok. - bąknął.</div>
<div style="text-align: left;">
Był już nieco bardziej rozluźniony, kiedy wtulił się w mój dotyk. Nadal zadziwiało mnie to, jak ten prosty gest jest go w stanie uspokoić, przynieść ukojenie jego napiętym mięśniom. </div>
<div style="text-align: left;">
- To dobrze.</div>
<div style="text-align: left;">
Wyprostował się, a moja dłoń osunęła się na jego tors.Nadal miał zmarszczone brwi, ale jego usta nie były już zaciśnięte w wąską linię. Teraz wydymał je lekko, jakby nie był pewien jakiego doboru słów ma użyć. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie chciałem...</div>
<div style="text-align: left;">
- Cieszę się, że się uspokoiłeś. - przerwałam jego zawiłe tłumaczenia.</div>
<div style="text-align: left;">
Poczucie winy to jedyne co był mi w stanie zaoferować w tamtym momencie. Za to, że podniósł głos i za to, że wysiadł z samochodu. Wolałam jednak to, niż miałby siedzieć w środku i aż gotować się ze złości. Czasami musisz po prostu odpuścić w jakiejś sytuacji i Harry właśnie tego starał się nauczyć. </div>
<div style="text-align: left;">
- Już jest dobrze. </div>
<div style="text-align: left;">
Przycisnęłam usta do jego policzka, żeby dodatkowo potwierdzić moje słowa. </div>
<div style="text-align: left;">
- Mamy imprezę wieczorem, tak? </div>
<div style="text-align: left;">
Zaśmiał się cicho. Dołeczki w policzkach, które tak kochałam wyglądały bardzo przyjaźnie. Harry wykazał się swoim bokserskim refleksem, kiedy próbowałam wściubić palec w jeden z nich. Nie chodziło mi o to, żeby jakoś mierzyć się z nim pod tym względem, przecież i tak zawsze był ode mnie szybszy. </div>
<div style="text-align: left;">
- Powinniśmy się zbierać. - uśmiechnął się szeroko, ukazując nagłą zmianę humoru. </div>
<div style="text-align: left;">
Przytrzymałam się ramienia chłopaka, zeskakując z murku. Gdy już stałam na ziemi, chwyciłam jego dłoń i ruszyliśmy do samochodu. Pomógł mi wspiąć się na siedzenie, nie pozbawiając się możliwości podszczypnięcia moich boczków, na co nie tak grzecznie, powiedziałam mu, żeby spływał.</div>
<div style="text-align: left;">
Dotarliśmy do mojego domu w weselszych humorach. Harry zdążył się przebrać, kiedy na chwilę zatrzymaliśmy się pod jego mieszkaniem, więc nie miał wyjścia i musiał na mnie czekać, kiedy zmieniałam swoje ubrania w łazience. Zanim wyszłam, rzuciłam okiem na swoje odbicie w lustrze, poprawiając kilka pojedynczych włosów, które wysunęły się z kucyka. Pociągnęłam za materiał nowej koszulki, którą kupiłam. Ładnie zdobiony dekolt, był nieco większy, niż te, w których chodziłam zazwyczaj. Moim koleżankom z całą pewnością się to podobało, tak samo jak, również nowe, jeansowe szorty. Umalowałam się lekko i po uprzednim sprawdzeniu, czy oby maskara jest na pewno wodoodporna, wytuszowałam rzęsy. </div>
<div style="text-align: left;">
- Chodź już, Bo. - zawołał Harry.</div>
<div style="text-align: left;">
- Czekaj!</div>
<div style="text-align: left;">
Ostatni raz spojrzałam w lustro i wyłoniłam się z łazienki. W pośpiechu zbierałam i pakowałam do torebki rzeczy, które mogłyby mi się przydać. Nawet stojąc tyłem do Harry'ego, wyczuwałam jego ciekawski wzrok. Pisnęłam cicho, kiedy długie palce pociągnęły za dół moich spodenek. </div>
<div style="text-align: left;">
- Co ty robisz? - rzuciłam zaskoczona i gwałtownie odwróciłam się twarzą do niego. </div>
<div style="text-align: left;">
Czapka z daszkiem, odwrócona tyłem do przodu, skutecznie ujarzmiała niesforne loki. Dopasowany, czarny t-shirt, opinał jego klatkę, a na niego narzucona była dodatkowo ciemna, kraciasta koszula. Wszystko dopełnione jeansami i parą szarych Nike'ów. </div>
<div style="text-align: left;">
- Próbuję znaleźć resztę tych szortów. - znowu lekko je pociągnął.</div>
<div style="text-align: left;">
Fuknęłam pod nosem, strącając jego dłonie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wszystko z nimi w porządku. </div>
<div style="text-align: left;">
Moja odpowiedź nie sprawiła jednak, że z jego twarzy zniknął lekki grymas. Staliśmy na przeciwko siebie, gdy Harry bawił się moimi włosami, zaplatając je sobie wokół palców. Pochyliłam głowę i oparłam o jego tors, wsłuchując się w miarowe bicie serca. Dźwięk w jakiś sposób spowodował, że poczułam zmęczenie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ty je wybrałaś?</div>
<div style="text-align: left;">
Jego ręce oplecione były wokół mojego ciała w ciepłym i uspokajającym geście.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie, Hayley.</div>
<div style="text-align: left;">
- Mhm.. - zaczął nad czymś rozmyślać.</div>
<div style="text-align: left;">
Mimo, że wcale tego nie chciałam, odchyliłam się i uwolniłam z jego objęć. Harry wciąż jednak trzymał mnie lekko za łokcie, zanim zarzuciłam mu ręce na szyję i stanęłam na palcach.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie podobają ci się? - zapytałam lekko zawiedziona.</div>
<div style="text-align: left;">
Mimo moich wysiłków, nadal nie dorównywałam mu wzrostem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Bardzo mi się podobają i jestem pewien, że reszcie chłopaków na imprezie, też się spodobają. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ale mnie nie obchodzi, co pomyśli o mnie ktoś inny. - cmoknęłam go lekko, potwierdzając moje ciche słowa - Tylko ty. </div>
<div style="text-align: left;">
Udało mi się wreszcie go rozbawić, kiedy palcem wskazującym trąciłam koniec jego nosa. Wróciłam do swojego naturalnego wzrostu i otworzyłam szafę, żeby znaleźć jeszcze jakiś blezer, który mógłby dopasować się do mojego aktualnego ubioru.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jakie buty zakładasz?</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie wiem, myślałam, żeby iść na boso. - odpowiedziałam podwijając palce u stóp.</div>
<div style="text-align: left;">
Paznokcie miałam pomalowane na mój ulubiony, granatowy, połyskujący kolor. Harry'emu też wydawał się podobać.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jesteś taka zabawna. - powiedział z lekką drwiną.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jestem przezabawna. - odwróciłam się w jego stronę, trzymając już w ręku fioletowy materiał.</div>
<div style="text-align: left;">
- Taa, no. Chodź już. - rzucił pośpieszając i próbując zwalczyć uśmiech malujący się na jego ustach.</div>
<div style="text-align: left;">
Uważnie obserwowałam jak schyla się i spod mojego łóżka wyjmuje parę sandałów. Wystawił je w moją stronę, nadal klęcząc na dywanie. W jego dłoniach wyglądały na o wiele mniejsze, niż były w rzeczywistości. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie chcę tych. - wymamrotałam niewyraźnie.</div>
<div style="text-align: left;">
- No to wybierz jakieś inne.</div>
<div style="text-align: left;">
Z uwagi na to ile czasu poświęciłam na przebranie się i wyszykowanie do wyjścia, Harry wykazał się niemałą cierpliwością. Cały czas siedział na skraju łóżka, co chwilę podnosząc bransoletki ze stolika obok i bawiąc się nimi, dla zabicia czasu. Chyba nawet był zadowolony tak siedząc i mi się przyglądając. To była dla niego nowość, nigdy wcześniej nie musiał liczyć się z tym, ze kobieta potrzebuje odrobinę więcej czasu na przygotowanie się do wyjścia. Zwłaszcza kobieta niezdecydowana.</div>
<div style="text-align: left;">
- Moje Vansy są nadal u ciebie w mieszkaniu?</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie, chyba przywoziliśmy je tutaj. - powiedział ze skonsternowanym wyrazem twarzy, skanując mój pokój w poszukiwaniu butów.</div>
<div style="text-align: left;">
Przekręcił się na drugą stronę łóżka i zacząć przeszukiwać moją torbę, którą zazwyczaj pakowałam, kiedy nocowałam u niego.</div>
<div style="text-align: left;">
- Aha! Tu jest jeden. - uniosłam go w górę, po tym jak rozgrzebałam leżącą na ziemi kupkę z ubraniami.</div>
<div style="text-align: left;">
- Mam drugiego. </div>
<div style="text-align: left;">
Harry klęczał przede mną, gdy siedziałam na łóżku wesoło kołysząc nogami. </div>
<div style="text-align: left;">
- Możesz je założyć, proszę? - wyszczerzyłam zęby i byłam pewna, że jego odmowa okraszona będzie śmiechem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chyba nie będą na mnie pasowały. - zmierzył wzrokiem but, który trzymał w ręku.</div>
<div style="text-align: left;">
- Miałam na myśli mnie! Żebyś mi je założył. </div>
<div style="text-align: left;">
Rozbawił mnie jego żart. Chwilę potem położyłam stopę na jego kolanie, a on bez trudu wsunął na nią but. Wystawił język i z wielce skupioną miną zawiązał sznurówki w kokardkę, poprzedzając ją supełkiem. Zaczęłam przebierać palcami lewej stopy i umieściłam ją na jego udzie, by mógł skończyć to co zaczął, zakładając mi lewego buta. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ej! - rzucił ostrzegawczo, kiedy zabrałam mu czapkę. </div>
<div style="text-align: left;">
Założyłam ją sobie na głowę, tyłem do przodu, tak samo jak nosił ją Harry. Nie mogłam przestać się śmiać, na widok jego poburzonej fryzury. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ałć! Za ciasno. </div>
<div style="text-align: left;">
Czasami na prawdę miał ciężką rękę. Poluzował sznurowadło i ponownie zawiązał supełek, a na nim kokardkę.</div>
<div style="text-align: left;">
- Teraz?</div>
<div style="text-align: left;">
- Dobrze, dziękuję. - odpowiedziałam z uśmiechem, podziwiając jego dzieło.</div>
<div style="text-align: left;">
Stanął na równe nogi i chwycił mnie za nadgarstki, zanim zdążyłam powstrzymać go, żeby zmniejszył dystans między nami.</div>
<div style="text-align: left;">
- To moje. - rzucił odnośnie czapki i sięgnął po nią ręką.</div>
<div style="text-align: left;">
- Możemy mieć ją na spółkę. - zaproponowałam.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie. </div>
<div style="text-align: left;">
Jego szybka odpowiedź została okraszona małymi buziakami, które zostawiał na gołej skórze moich nóg. Szybko zdałam sobie sprawę, że robił w celu odwrócenia mojej uwagi, kiedy nagle wyciągnął rękę i odebrał swoją czapkę. </div>
<div style="text-align: left;">
- Idziemy!</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Mój żołądek wywrócił się ze szczęścia, kiedy Harry wsunął głowę, przez okno w drzwiach pasażera i cmoknął mnie w policzek. Odszedł z wielkim uśmiechem wymalowanym na twarzy, trzymając w ręku wąż paliwowy i wkładając go do baku naszego auta. Oparłam głowę na ręku wspartym łokciem i obserwowałam jak nalewa paliwo.<br />
- Dużo ludzi ma tam być? - zapytałam, wyglądając przez okno.<br />
- No, to znaczy tak mi się wydaje. Hayley ma dość duży dom.<br />
- To jej dom, czy jej rodziców?<br />
- Należy do jej wujka, ale on prawie tam nie mieszka. To dlatego Hayley tak często nocuje u swoich znajomych.<br />
Zaczęłam zastanawiać się nad jego odpowiedzią dość dłuższą chwilę. Harry stal i uważnie przyglądał się rzędom cyferek na wyświetlaczu, ściskając rączkę pistoletu i dozując paliwo do pożądanej ilości. Gdy uzyskał zamierzony efekt odłożył wąż na swoje miejsce, przy dystrybutorze.<br />
- To trochę smutne. - powiedziałam z powagą.<br />
- Co? - zapytał wracając do środka samochodu po portfel.<br />
- No, że tak na dobrą sprawę, to ona nie ma nikogo. <br />
- Ma nas i wszystkich pozostałych. - wzruszył ramionami - Chcesz coś ze stacji?<br />
Wskazał głową na mały sklepik, przed nami, poprawiając przy tym swoją czapkę z daszkiem.<br />
- Pójdę z tobą. - rzuciłam, chwytając za klamkę.<br />
- Nie musisz, Bo. Chcesz coś do picia?<br />
Złapał mnie za rękę, ułatwiając nieduży skok z progu auta na betonową powierzchnię. Niechcący wpadłam na niego, kiedy trochę za mocno zamknęłam drzwi. Wiedziałam, że będzie o to marudził. Chłopcy i te ich autka. Bąknęłam pełne skruchy "przepraszam" i na szczęście, zostało mi przebaczone.<br />
- Rozejrzę się jakie mają słodycze. - poinformowałam chłopaka, zmierzając przy jego boku w stronę wejścia.<br />
- Och, no jasne... - rzucił pod nosem.<br />
- Słyszałam to.<br />
Sklepik był mały. Na tyle stało kilka chłodziarek do napojów, a półki wypełnione były słodyczami, chrupkami, oraz słabnącymi zapasami sprośnych pisemek dla panów. Czyli wszystko, czego potrzebujesz na długą podróż samochodem.<br />
Wzdrygnęłam się na mrugnięcie okiem, które zostało posłane w moją stronę. Facet stojący obok mnie wyglądał na odrobinę starszego od Harry'ego, ale nawet w połowie nie był tak czarujący. Blond włosy odgarnięte były na tył głowy, ukazując pełnię brązowych oczu. Spod koszulki wylewał mu się brzuszek piwny. To wyglądało prawie tak, jakby zabiegał o to, żebym zobaczyła co trzyma w ręku. Brunetka na okładce, przesadnie wypinała pierś do przodu ukazując pokaźny dekolt.<br />
Poczułam ramię, oplatające moją talię i przesuwające mnie na bok. Harry stanął między nami.<br />
- Odsuń się. - poinstruował faceta ostrym tonem.<br />
Postanowiłam zignorować sytuację i całą uwagę skupiłam na swoich poszukiwaniach czekolady.<br />
- Wybrałaś coś?<br />
Zapytał i kiedy podniosłam wzrok, zauważyłam, że dość sugestywnego mężczyzny nie ma już w pobliżu. Oparłam się czołem o jego ramię i chwyciłam za dłoń. Odebrał to jako podziękowanie i oddał lekki uścisk.<br />
- Umm... - puściłam go i ruszyłam dalej, wybierając rzeczy z wystawy.<br />
- M&M'sy? - trzymałam paczuszkę przed sobą, uśmiechając się do niego z nadzieją.<br />
Harry zmarszczył nos i odsunął moją rękę. Obserwowałam go z ciekawością, zastanawiając się nad jego odmową, w palcach nadal obracając małe opakowanie.<br />
- Nie lubię tych z orzechami.<br />
Przyglądałam się jak skanuje półkę w poszukiwaniu upragnionych słodyczy. Powoli opuściłam rękę w poczuciu przegranej, a cukierki zagrzechotały w środku, kiedy torebeczka odbiła się od mojej nogi.<br />
- Co? Dlaczego?<br />
Nie chciałam żeby mój głos brzmiał na aż tak bardzo zraniony. Czemu tak emocjonuję się na temat czekolady? I jeszcze jedno ważne pytanie, dlaczego Harry nie lubił orzechów?<br />
- No, nie lubię ich. Wolę tę czekoladowe. - wyznał chłopak, chowając ręce w kieszeniach i przesuwając się lekko w prawą stronę, jakby chciał uciec od mojego palącego wzroku.<br />
Podążyłam zaraz za nim, stając między jego ciałem, a półką z towarem. Byłam zdecydowana, co do mojego wyboru.<br />
- Ale przecież czekoladowe są bez orzeszków! To już równie dobrze, mógłbyś chcieć Smarties! - rzuciłam dramatycznym tonem.<br />
- No mógłbym się skusić na Smarties. - jego twarz rozświetliła się w ekscytacji.<br />
- Nieeee... Nie to miałam na myśli.<br />
Ani Harry, ani ja nie spodziewaliśmy się debatować tak długo nad czymś, czym mamy się podzielić. Spędziliśmy wymieniając swoje argumenty już koło siedmiu minut, a nadal nie doszliśmy do porozumienia.<br />
- Co ty na to? Zrobimy tak, weźmiemy co chcesz, ja zliżę czekoladę i oddam ci orzeszka.<br />
Wyszczerzył zęby w uśmiechu, jakby to był najlepszy pomysł na świecie. Wyglądał tak młodo... i szczęśliwie, w żadnym aspekcie nie przypominał tego chłopaka ze złością w oczach, który potrafił jednym ciosem powalić swój cel na ziemię.<br />
- Więc, to na co mogę liczyć przy takim układzie to orzeszek, którego miałeś w buzi? - wysunęłam oczywisty wniosek z wyrazem obrzydzenia na twarzy.<br />
- Mówiłaś, ze lubisz orzechy.<br />
- Ale nie te pokryte śliną, Harry. - potrząsnęłam głową.<br />
- Cały czas wymieniamy się śliną...<br />
Przerwałam mu, szybkim kuksańcem w ramię, na co odpowiedział udawanie zbolałą miną.<br />
- Dobra. Ja wezmę normalne, a ty z orzechami.<br />
- No i to mi się podoba. - uśmiechnęłam się.<br />
Podczas naszej zagorzałej dyskusji, kolejka przed nami znaczcie się wydłużyła. Harry trzymał nasze czekoladowe paczuszki, gdy chwyciłam jego wolną dłoń.<br />
- Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć, że impreza jest w ogrodzie... nad basenem? - zapytałam jak gdyby nigdy nic.<br />
Jego ciało spięło się w odpowiedzi na moje pytanie.<br />
- Wspominałem ci o tym. - rzucił i starał się patrzeć wszędzie, byle tylko nie w moje oczy.<br />
Właśnie w tym momencie, strasznie zainteresowały go napisy na odwrotnej stronie paczek z cukierkami. Palcem wskazującym śledził mały druczek, którym zapisana była tabela informacji żywieniowych. Zawsze byłam zdania, że nie ma sensu liczyć zawartości tłuszczu i kalorii, bo im więcej wiesz, tym mniejszy apetyt masz potem na to, co wybrałeś.<br />
- Nie, nie wspominałeś. - zaoponowałam spokojnym głosem.<br />
- Ugh, no bo Hayley zadzwoniła do mnie w ostatniej chwili.<br />
- Kiedy?<br />
- Um, chyba byłaś w łazience.<br />
Jego słabe wykręty z sekundy na sekundę stawały się coraz mniej wiarygodne.<br />
Harry nie zdążył zareagować wystarczająco szybko, żeby zapobiec temu, jak podniosłam do góry jego koszulkę. Dostrzegłam jego opalony brzuszek, ale w tamtej chwili nie to mnie interesowało. Harry zaprotestował, ostro wypowiadając moje imię. Wściubiłam palec za szlufkę jego obcisłych jeansów i pociągnęłam lekko w dół. Wystarczająco jednak, aby zobaczyć, że nie ma na sobie bielizny.<br />
- Masz kąpielówki. Jeśli Hayley zadzwoniłaby do ciebie, kiedy byliśmy już u mnie w domu, nie miałbyś możliwości się przebrać.<br />
Cofnęłam rękę, koszulka z powrotem opadła na jego brzuch, pełniąc swoją poprzednią rolę, zakrywania opalonych mięśni.<br />
- Zbieg okoliczności? - rzucił niepewnie, uśmiechając się jak dziecko, które właśnie coś nabroiło.<br />
- Pierdoły.<br />
- Nie jesteś najlepsza w pływaniu.<br />
Wzruszył ramionami, co nieźle mnie wkurzyło. Schylił się, żeby podnieść paczki, które upuścił w nagłym roztargnieniu. Wiem, że to niemądre, ale byłam zawstydzona tym, że wytknął mi jedną z moich słabości.<br />
- To nie znaczy, że nie <b>chcę </b>popływać.<br />
Byłam zaskoczona, kiedy szybko wyprostował się do swojego naturalnego wzrostu i skupił wzrok na mojej twarzy.<br />
- No cóż, myślałem, że będziesz chciała pooglądać <b>mnie,</b> jak się moczę i pływam. - puścił mi oczko.<br />
- Kusząca propozycja, ale ja też będę w tym basenie.<br />
- Nie możesz. - wypalił niemal przerażony, ale szybko się poprawił - Nie masz kostiumu.<br />
W tym momencie zdałam sobie sprawę z tego, jaki opracował plan. Nie miał najmniejszego zamiaru informować mnie o basenie, bo nie chciał, żebym się rozbierała. Nie mogłam powstrzymać małego uśmiechu, opuszczając lekko koszulkę i odsłaniając przed nim skrawek zielonego bikini, które opinało moją klatkę.<br />
- Wiedziałaś? - zapytał przyciszonym głosem, opuszczając nieco głowę do mojego poziomu.<br />
- Tak, Hayley powiedziała mi, kiedy byłyśmy na zakupach.<br />
Jego palce powędrowały do mojego dekoltu, ciągnąc materiał w dół, wystarczająco tylko żeby on mógł zobaczyć.<br />
- Trochę mały, no nie?<br />
- Przepraszam?! - uniosłam brwi.<br />
- No jak podskoczysz, to przecież ci się zsunie. - próbował wytłumaczyć o co mu chodziło, gestykulując żywo przed moją klatką.<br />
Cofnął rękę i patrzył na mnie nieprzytomnym wzrokiem. Jeśli miałabym robić, to co chce Harry, prawdopodobnie cały rok spędziłabym chodząc w workowatej bluzie i jeansach. Postanowiłam zaprezentować to, co miał na myśli.<br />
- Jak teraz? - zapytałam, zanim podskoczyłam w górę, stojąc na przeciwko niego.<br />
Szerzej otworzył oczy, podążając nimi za moimi ruchami. A raczej za ruchami mojej klarki piersiowej.<br />
- Ok, ok.... Już załapałem. - oświadczył pospiesznie, kładąc mi dłonie na ramionach, żeby zapobiec dalszym ekspozycjom. Nie mogłam powstrzymać śmiechu, kiedy tak desperacko starał się utrzymać mnie na ziemi.<br />
<br /></div>
Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com293tag:blogger.com,1999:blog-4358016818492003305.post-55288235754459122502013-05-21T15:23:00.001+02:002013-05-21T15:23:54.030+02:00Rozdział 51.- Gotowy do odklepania! - krzyknęłam.<br />
Harry leżał na brzuchu, siedziałam w dolnej części jego pleców, tuż nad jego tyłkiem z kolanami po obu stronach jego talii.<br />
Czułam, że odwaliłam kawał dobrej roboty, przyciskając jego wykręconą w łokciu, prawą rękę do pleców. Moje niegdysiejsze, obsesyjne oglądanie programów policyjnych poskutkowało wiedzą jak kogoś pojmać. Mimo, że robiliśmy to całkowicie dla zabawy, zaczęłam zastanawiać się, czy kiedykolwiek wcześniej znalazł się już w takiej pozycji. Przygwożdżony do ziemi, przez stróża prawa, z rękami założonymi za plecami, na których pobrzękiwały kajdanki, czekając na przetransportowanie do radiowozu policyjnego.<br />
To było całkiem ekscytujące, chociaż raz mieć nad nim kontrolę, chociaż zdawałam sobie sprawę z tego, że daje mi fory. Różnica między siłą, którą dysponowaliśmy zarysowała się widocznie, gdy zabrzęczał jego telefon. Uwolnił swój nadgarstek z zadziwiającą łatwością i wcale mi się to nie podobało, ale i tak nie miałam zamiaru zmienić swojej wygodnej pozycji siedzącej.<br />
- Spokojnie... - wzdrygnął się Harry, kiedy zaczęłam przeszukiwać tylne kieszenie jego jeansów.<br />
Skłamałabym gdybym powiedziała, że nie wykorzystałam okazji pomacania jego tyłka, kiedy to robiłam. Szybko spojrzałam na ekran i jak się spodziewałam, był to jeden ze znajomych Harry'ego. Przesunęłam palcem po wyświetlaczu i przyłożyłam telefon do ucha.<br />
- Cześć Hayley.<br />
- Bo. - Harry zaczął się pode mną wiercić.<br />
Pochyliłam się lekko do przodu, ponownie chwytając jego rękę.<br />
- Ach, Bo. Właśnie z tobą chciałam rozmawiać. Dzwoniłam na twój telefon, ale jest wyłączony.<br />
Brzmiała jakby była czymś zajęta, w tle słyszałam jakieś trzaski, ale po chwili ucichły, gdy jak się domyślam, zamknęła drzwi.<br />
- Och, no. Muszę go naładować.<br />
Ostatnie słowa powiedziałam piskliwym głosem, chichocząc cicho, gdy Harry z wielką siłą wypchnął swoje biodra, unosząc je nad ziemią, by uwolnić się od niedogodnego ciężaru. Hayley chyba nie zauważyła, bo kontynuowała swoją wypowiedź.<br />
- Zastanawiałam się, czy masz już jakiś strój na piątkowy wieczór. Wybieram się jutro na zakupy i pomyślałam, czy może chciałabyś iść ze mną?<br />
- Byłoby świetnie.<br />
- Bo. - przerwał mi Harry.<br />
Umiejętnie umieściłam telefon między ramieniem a uchem, wykorzystując wolną rękę do pewniejszego unieruchomienia chłopaka.<br />
- Wszystko w porządku? Gdzie jest Harry? - dziewczyna zapytała wyraźnie zaciekawiona.<br />
- Jest niedysponowany w tym momencie. - zaśmiałam się do aparatu, nadal przyciskając jego nadgarstki do pleców.<br />
- Ha, ha. Bardzo śmieszne. - rzucił Harry gderliwym tonem.<br />
- Dobra. To widzimy się przed kawiarnią, na przeciwko kina o pierwszej.<br />
- Nie będziesz miała nic przeciwko, jeśli zabiorę kilka moich znajomych?<br />
- Jasne, że nie. Do zobaczenia na miejscu. - odpowiedziała pogodnym głosem.<br />
- Do jutra.<br />
Rozłączyłam się i pochyliłam nad chłopakiem, cmokając kilkakrotnie jego prawy policzek. Zdziwiłam się kiedy usłyszałam głośne warknięcie wydobywające się z samego dołu jego gardła, zaczynał się wkurzać.<br />
- Nie, nie. - powiedziałam spokojnie - Nawet nie próbuj na mnie tych wilczych zagrywek.<br />
- Ugryzę cię. - rzucił.<br />
Już miałam odpowiedzieć jakąś błyskotliwą ripostą, ale nie zdążyłam. Zamknęłam oczy i w ułamku sekundy znalazł się nade mną, przyciskając moje ciało do dywanu. To dość niesamowite, jeśli nawet nie trochę przerażające, z jaką łatwością obrócił całą sytuację.<br />
- Ałć! - jęknęłam.<br />
Telefon, który trzymałam w dłoni upadł na puszysty dywan. Uniosłam ramiona, gdy Harry odsunął nieco głowę od mojej szyi. Próbowałam uchronić się przed kolejnym spotkaniem jego zębów z moją skórą. <br />
- Ostrzegałem cię. Poza tym, ta pozycja i tak mi się bardziej podoba. - powiedział wyraźnie z siebie zadowolony.<br />
- Dałeś mi wygrać?<br />
Nie mogłam wyzbyć się głosu przepełnionego zawodem. Nie było wątpliwości, że nie wykorzystywał całej swojej siły, ale byłam zdziwiona ogromną cierpliwością, którą się wykazał. Uważam, że to było całkiem urocze.<br />
- Intelektualnie, rozkładasz mnie na łopatki, ale jeśli chodzi o siłę fizyczną...<br />
Chwyciłam dłonią jego policzek, kiedy tak się nade mną pochylał. Błysk w jego oczach, nabrał cieplejszej barwy w odpowiedzi na mój dotyk. Stanowczo się nie doceniał.<br />
- Ja uważam, że jesteś inteligenty.<br />
Uśmiechnął się szeroko, zanim pochylił głowę i cmoknął czubek mojego nosa.<br />
- Zawsze dałbym ci wygrać...<br />
Lekko naparłam dłońmi na jego tors, aby od razu przetestować jego twierdzenie. I faktycznie, dźwignął się na rękach i po chwili opadł obok mnie.<br />
Telewizor cicho brzęczał w tle, Harry podniósł się i usiadł na ziemi, opierając się plecami o kanapę. Uroczym uśmiechem zachęcił mnie, żebym zajęła miejsce między jego nogami. Trwaliśmy w takiej pozycji przez krótki czas. Jego głowa spoczywała na moim ramieniu, kiedy rozplątywałam kabel od ładowarki, żeby móc wreszcie uruchomić swój telefon. Niecałe dwie minuty później otrzymałam SMS'y potwierdzające obecność moich koleżanek na jutrzejszych zakupach.<br />
- Wychodzisz z Hayley?<br />
- No, jutro.<br />
- Chcesz żebym cię podwiózł? - zapytał nieobecnie, jego pełna uwaga skupiona była na odbiorniku telewizyjnym.<br />
Przez ostatnie dwie i pół godziny oglądaliśmy 'Supernatural', serial, który mu kiedyś pokazałam. Bawiło mnie to jak szybko się wciągnął. Uciszał mnie nawet w trakcie oglądania, żeby dokładnie słyszeć wszystkie dialogi.<br />
- Lucy, Charlotte i Zoe też idą. - poinformowałam go cichym głosem.<br />
- Ugh, dobra. Je też mogę podwieźć.<br />
Przycisnęłam usta do jego policzka, doskonale zdając sobie sprawę, że jeszcze nie całkiem doszedł do siebie po ich ostatnim spotkaniu, kiedy to przeprowadziły szczegółowe przesłuchanie i starały się zmusić go do udowodnienia swojego zawodu.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Możemy wychodzić? - Harry krzyknął, żebym usłyszała go w swoim pokoju.</div>
<div style="text-align: left;">
- Poczekaj! Czekaj chwilę! </div>
<div style="text-align: left;">
Zawsze zostawiałam wszystko na ostatnią chwilę, dlatego teraz w pośpiechu biegałam po pokoju i zbierałam rzeczy, które mogą przydać mi się na zakupach. Chwilę później kontem oka zauważyłam Harry'ego stojącego w drzwiach. Nadal skakałam z jednego końca pokoju na drugi, a chłopak cały czas podążał za mną wzrokiem. Jego głowa co chwilę przekręcała się to w jedną, to w drugą stronę, jakby oglądał jakiś mecz tenisa na korcie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Mówiłaś, że jesteś gotowa.- skomentował.</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak, no cóż... myślałam o czymś innym. </div>
<div style="text-align: left;">
Cały czas czekał na mnie, kiedy jeszcze szybko wskoczyłam do łazienki. Przeszedł przez mój pokój i usiadł na skraju łóżka. W odbiciu lustrzanym widziałam jak wertuje kartki w moim notesie, który przypadkowo zostawiłam otwarty. </div>
<div style="text-align: left;">
- Co to jest? - podniósł wzrok. Jego dłonie sprawiały, że zeszyt wydawał się o wiele mniejszy, niż był w rzeczywistości.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nic.</div>
<div style="text-align: left;">
Chwyciłam srebrną zawieszkę, wiszącą na mojej szyi i wrzuciłam ją za dekolt bluzki. Podeszłam do niego i wyciągnęłam rękę po notes. Zignorował mój gest i nadal czytał urywkami zdania zapisane na kartkach. </div>
<div style="text-align: left;">
- Pisałaś? </div>
<div style="text-align: left;">
- Tak, ale to nic specjalnego. - wyjaśniłam i ponowiłam swój ruch.</div>
<div style="text-align: left;">
Wstał szybko i podniósł zeszyt na wysokość, do której nie dosięgały moje ręce.</div>
<div style="text-align: left;">
- Harry. - zawołałam marudnie.</div>
<div style="text-align: left;">
Zdawał się nie zauważyć mojego napiętego tonu i ruszył na drugi koniec pokoju ciągle skanując strony. Przeklinałam go w duchu, za to, ze jest taki wysoki.</div>
<div style="text-align: left;">
-<i> "Oczy rozświetlone ogniem..."</i> - zmarszczył czoło w ciszy czytając resztę zdania, zanim na jego twarzy pojawił się znaczący uśmiech - To o mnie? - zapytał podekscytowany.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie. - odpowiedziałam szybko, podskakując w górę, żeby chwycić zeszyt.</div>
<div style="text-align: left;">
Z łatwością udaremnił moją próbę, podnosząc go jeszcze trochę wyżej. Miałam przeczucie, że mu się to podoba.</div>
<div style="text-align: left;">
- Brzmi, jakby było o mnie. </div>
<div style="text-align: left;">
- To nie jest o tobie. To po prostu opowiadanie. - zaprzeczyłam pospiesznie.</div>
<div style="text-align: left;">
Popchnęłam lekko jego tors i dzięki zaskoczeniu, oboje wylądowaliśmy z powrotem na łóżku. Już nie miałam problemu z jego górującym wzrostem. Wspięłam się wyżej i chwyciłam notes, wyrywając z jego dłoni. Chwiejąc się zeszłam z jego ciała i wrzuciłam zeszyt do torebki.</div>
<div style="text-align: left;">
- Po co to? - zapytał niewinnym głosem, podpierając się na łokciach.</div>
<div style="text-align: left;">
- Spóźnimy się. - rzuciłam jak gdyby nigdy nic, spoglądając na swój zegarek i ruszając w stronę drzwi. </div>
<div style="text-align: left;">
Byłam już w połowie schodów, kiedy Harry dołączył do mnie. Włożył kurtkę, której zapomniałam zabrać z pokoju, do mojej torebki.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dzięki. - uśmiechnęłam się.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie masz zamiaru mi powiedzieć, Bo? - brzmiał na rozbawionego.</div>
<div style="text-align: left;">
Zatrzymałam się i odwróciłam w jego stronę. Stał z rękami głęboko zatopionymi w kieszeniach, jego włosy były lekko podniesione i odgarnięte do góry, czarna koszulka ciasno opinała jego tors. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie musisz mi mówić. Ja... No cóż...Po prostu mnie to zaciekawiło. - wyjaśnił nieśmiało.</div>
<div style="text-align: left;">
Sięgnął ręką za moją sylwetkę i otworzył drzwi. Świeciło słońce. Promienie przedzierające się przez silnie liściaste konary drzew ogrzewały moją skórę. Wziął ode mnie klucze i zamknął drzwi, podczas gdy ja wolnym krokiem szłam po ścieżce w stronę zaparkowanego samochodu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Mówiłam ci, że chciałabym zrobić kurs pisarski na Uniwersytecie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Mhm. - przytaknął i chwycił mnie za rękę.</div>
<div style="text-align: left;">
Kilka razy zaczynaliśmy już o tym rozmawiać i Harry udzielał się w dyskusji, ale nigdy nie był jakoś specjalnie w nią zaangażowany. Wydaje mi się, że część jego mózgu blokowała ten temat. Pomysł z Uniwersytetem i konieczność przeprowadzenia się do innego miasta, były rzeczami, których jakby nie dało się rozdzielić. Oboje nie czuliśmy się zbyt komfortowo poruszając tę kwestię.</div>
<div style="text-align: left;">
- No i... pomyślałam, że może chcieliby przeczytać coś, co napisałam... gdybym miała rozmowę rekrutacyjną.</div>
<div style="text-align: left;">
Dotarliśmy do samochodu, zatrzymując się przy drzwiach pasażera. Jego pogodny humor gdzieś zniknął i teraz wydawał się nieco zdystansowany. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie. To dobry pomysł. - stwierdził cicho.</div>
<div style="text-align: left;">
Jego uśmiech był słaby, ale mimo to doceniłam jego gest.</div>
<div style="text-align: left;">
- Gdybym znalazła sobie tam jakieś stałe miejsce zamieszkania, mogłabym przyjeżdżać tu na weekendy, albo ty byś mógł mnie odwiedzać. - zasugerowałam i czekałam na jego odpowiedź.</div>
<div style="text-align: left;">
- No. - lekko skinął głową i ścisnął moją dłoń.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dalibyśmy radę...</div>
<div style="text-align: left;">
- Bo. - przerwał mi Harry.</div>
<div style="text-align: left;">
Zamilkłam i podniosłam na niego wzrok. Widziałam jak z trudem przełyka ślinę, a jego kciuk delikatnie pocierał wierzch mojej ręki.</div>
<div style="text-align: left;">
- Możemy pogadać o czymś innym? </div>
<div style="text-align: left;">
- Jasne. - drzwi od strony pasażera zostały przede mną otwarte i wspięłam się do środka - Sorry, że cię zanudzam. - rzuciłam żartobliwie.</div>
<div style="text-align: left;">
Pochylił się w moją stronę , nasze twarze dzieliła bardzo mała odległość. Błysk porażki zamigotał w jego oczach.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie o to chodzi. - usta Harry'ego znalazły się przy moim policzku gdy mówił, by po chwili złożyć na nim delikatny pocałunek.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Drogi Jezu.</div>
<div style="text-align: left;">
Oczy Harry'ego rozszerzyły się do niewyobrażalnych rozmiarów, kiedy dostrzegł idące w naszą stronę, moje trzy przyjaciółki. Chichrały się rozbawione, zanim wszystkie naraz przyciągnęły mnie w uścisku. Właściwie, to przez chwilę ignorowałyśmy Harry'ego, pochłonięte sobą, do momentu, aż znacząco odchrząknął, na co wszystkie cztery pary oczu skupiły się na nim. Chłopak był lekko osłupiały nagłym zainteresowaniem jego osobą. Nerwowo zwilżył językiem usta i przeczesał palcami swoje podniesione włosy. </div>
<div style="text-align: left;">
- Cześć, Harry. - uśmiechnęła się Lucy, wypuszczając mnie ze swych ciasnych objęć.</div>
<div style="text-align: left;">
- Hej, dziewczyny. Potrzebujecie podwózki? - zapytał otwierając tylne drzwi Range Rover'a. </div>
<div style="text-align: left;">
- Byłoby super. </div>
<div style="text-align: left;">
Stał jak wbity w ziemię, kiedy Zoe oplotła go ramionami i przyciągnęła do siebie, zanim wspięła się do auta.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Z piskiem opon zatrzymaliśmy się przy krawężniku. Harry pospiesznie uciekł z klaustrofobicznej przestrzeni auta.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nigdy więcej. - chłopak odepchnął się lekko od maski samochodu i doskonale widziałam, że na jego twarzy malował się strach.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie było tak źle. - przewróciłam oczami i dołączyłam do niego, kiedy stanął na chodniku.</div>
<div style="text-align: left;">
Dziewczyny wygramoliły się z auta i przeszły na drugą stronę ulicy, nieprzerwanie tocząc zaciętą dyskusję. Nie były świadome stanu szoku w jakim znajdował się Harry.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jestem prawie pewien, że stosuje się to jako formę torturowania ludzi w niektórych krajach. - odetchnął ciężko nawiązując do właśnie odbytej podróży do centrum miasta.</div>
<div style="text-align: left;">
Oparł się ręką o samochód, starając się pozbierać do kupy po tym, jak to określił "traumatycznym doświadczeniu". Drugą dłonią zaczął pocierać swoje czoło, które zroszone było drobniutkimi kropelkami potu. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie bądź niemądry. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie. Na serio, Bo. Nigdy więcej nie chcę słyszeć o tyłku Jeremy'ego Renner'a, albo o artystycznych formach depilacji woskowej stref intymnych. </div>
<div style="text-align: left;">
Nie mogłam się powstrzymać i po prostu wybuchnęłam śmiechem. Jeszcze nigdy nie widziałam go tak wytrąconego z równowagi. Podczas tej krótkiej przejażdżki dowiedział się zapewne więcej o zwyczajach kobiet, niż przez całe swoje dotychczasowe życie. A moje przyjaciółki jakoś niespecjalnie hamowały się w obecności Harry'ego. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie masz się o co martwić. I tak nie spodziewałyśmy się, że będziesz chciał się przyłączyć. - rozbawiona trąciłam go w bok.</div>
<div style="text-align: left;">
- I dzięki ci, Jezu za to! - odetchnął z ulgą.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chodź tutaj. - rzuciłam, zachęcając go, żeby się zbliżył i przycisnęłam swoje usta do jego.</div>
<div style="text-align: left;">
Ledwo się pocałowaliśmy, a dziewczyny stojące już po drugiej stronie ulicy zaczęły pokrzykiwać.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chodź, Bo! Potem możesz się wessać w jego twarz! Mamy zakupy do zrobienia!</div>
<div style="text-align: left;">
Poczułam gorąco na policzkach i wtuliłam głowę w ramię Harry'ego. Jego klatka zawibrowała, gdy się zaśmiał.</div>
<div style="text-align: left;">
- Idź, baw się dobrze. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dziękuję. - cmoknęłam go w policzek.</div>
<div style="text-align: left;">
Odwróciliśmy się, kiedy usłyszeliśmy głos Charlotte.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dzięki za podwiezienie, Harry!</div>
<div style="text-align: left;">
Nie odpowiedział, jedynie uniósł rękę dając jej znać, że usłyszał.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Spotkałyśmy Hayley, przedstawiłam sobie wszystkie dziewczyny i spokojnie mogłyśmy wpaść w szał zakupów. Stałam przy wieszaku w jakimś sklepie, kiedy poczułam za sobą czyjąś obecność.</div>
<div style="text-align: left;">
- Bo. </div>
<div style="text-align: left;">
- Mm? - mruknęłam nieobecnie, przeglądając ubrania na wystawie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Lubisz Tom'a? - zapytała wyraźnie zaciekawiona Hayley.</div>
<div style="text-align: left;">
Przeniosłam się myślami w czasie, do momentu, kiedy Harry zadał mi podobne pytanie. Tutaj jednak nie obawiałam się jej reakcji na moja odpowiedź (byłam pewna, że nie zareaguje jak Harry). Ale mimo to, wciąż czułam się trochę dziwnie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Zawsze był dla mnie miły. - powiedziałam przesuwając wieszaki to z jednej, to z drugiej strony - Czemu?</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak pytam, bez konkretnego powodu. - uśmiechnęła się nieśmiało i pokręciła głową.</div>
<div style="text-align: left;">
Jej długie, czarne włosy spoczywały na jednym ramieniu, kiedy nerwowo bawiła się ich końcówkami. Byłam zazdrosna o jej przepiękny wygląd, od momentu, kiedy pierwszy raz się spotkałyśmy. Miała piękną ciemną cerę, wolną od wszelkich niedoskonałości. </div>
<div style="text-align: left;">
- Powiedz mi. - lekko trąciłam ją łokciem.</div>
<div style="text-align: left;">
Brązowe oczy nieśmiało przeniosły się z mojej twarzy na koszulkę, którą trzymała w rękach. Ruszyłam za nią, kiedy podeszła do dużego lustra, przykładając materiał do ciała, by sprawdzić jak na niej leży.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jakby to powiedzieć... Trochę go lubię.</div>
<div style="text-align: left;">
- Naprawdę? - wyszczerzyłam zęby w uśmiechu.</div>
<div style="text-align: left;">
- No.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wydaje mi się, że byłby dla ciebie odpowiedni. - zachęciłam - Mówiłaś komuś jeszcze?</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie. - przygryzła dolną wargę, gwałtownie odwracając się w moją stronę - I proszę cię, nie mów Harry'emu. Zacznie sobie robić ze mnie jaja.</div>
<div style="text-align: left;">
Jej niepewność dała swój upust, kiedy położyłam dłoń na jej ramieniu, zapewniając, że ten sekret pozostanie między nami.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie zacznie. Właściwie to nawet może chciałby was wyswatać. - zażartowałam.</div>
<div style="text-align: left;">
Odnalazłyśmy się z pozostałymi dziewczynami i obładowane ciuchami ruszyłyśmy do przymierzalni. Śmiałam się, kiedy ubrania wędrowały nad ściankami poszczególnych kabin, stojących w sąsiedztwie. Jeśli jakiś top nie pasował jednej, ta podawała go kolejnej, mówiąc, że jej na pewno będzie w nim bosko i tak oto wyglądał nasz łańcuch komunikacji. </div>
<div style="text-align: left;">
Gdy wyszłyśmy pokazać sobie swoje stroje, zauważyłam, że ubrania, które początkowo wybrała Zoe, ma teraz na sobie Lucy.</div>
<div style="text-align: left;">
- To wygląda ładnie. - Zoe skinęła ręką w stronę Charlotte.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dzięki! </div>
<div style="text-align: left;">
- Ej, Bo. - odwróciłam się, słysząc swoje imię - Przymierz to.</div>
<div style="text-align: left;">
Zostały mi wręczone jeansowe szorty. Były w o wiele mniejszym rozmiarze, niż kupowałam zazwyczaj, ale ku jej uciesze postanowiłam zabrać je do przymierzalni, razem z sukienką, którą wybrałam wcześniej. Cały czas gadałyśmy, nie przeszkadzały nam nawet oddzielające nas ścianki działowe małych kabin.</div>
<div style="text-align: left;">
- Bo, masz już bikini? - zapytała Hayley.</div>
<div style="text-align: left;">
- Przepraszam? - momentalnie przekręciłam głowę w stronę, z której dochodził jej głos, mimo że nie miałam możliwości jej zobaczyć.</div>
<div style="text-align: left;">
- Twoje bikini, na imprezę. - kiedy nadal milczałam, dość skonsternowała, dziewczyna zaczęła kontynuować swoją wypowiedź - To impreza basenowo- ogrodowo-domowa. - dorzuciła podekscytowana -Harry ci nie powiedział?</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie. - zaczęłam zmagać się z wciśnięciem na siebie sukienki. W całej szamotaninie przywaliłam głową w jeden z wieszaków. </div>
<div style="text-align: left;">
- Cóż, pewnie mu wyleciało z głowy.</div>
<div style="text-align: left;">
Byłam sceptyczna co do tego, że Harry zapomniał powiedzieć mi o tym, że na imprezie będzie obowiązywał konkretny strój. Nie miał zamiaru mnie o tym informować.</div>
<div style="text-align: left;">
- No to masz?</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie mam nic, w czym chciałabym żeby widział mnie Harry. - zażartowałam, poddając się dalszemu zakładaniu głupkowatej sukienki, której suwak odmówił dosunięcia się do końca.</div>
<div style="text-align: left;">
- No to może dzisiaj coś znajdziemy.</div>
<div style="text-align: left;">
Sugestia Hayley została przerwana piskiem dochodzącym z kabiny po prawej stronie. Po chwili usłyszałam śmiech, co jeszcze bardziej przykuło moją uwagę. Wysunęłam głowę zza kotary i zauważyłam, że Hayley stoi już w takiej samej pozycji. Sekundę później już wiedziałyśmy, co jest przyczyną tego hałasu. Lucy przytrzymywała Charlotte przy podłodze, starając się dopiąć jej obcisłe jeansy, kiedy ta zawzięcie wciągała brzuch.</div>
<div style="text-align: left;">
- No dalej! - Charlotte zachęcała dyszącą ze zmęczenia Lucy - Już prawie nam się udało!</div>
<div style="text-align: left;">
- Bo, nie śmiej się, po prostu mi pomóż.</div>
<div style="text-align: left;">
Moja sukienka była nadal rozsunięta na plecach, kiedy uklęknęłam przy tym całym chichoczącym bałaganie na podłodze. Zoe i Hayley przyglądały się całej sytuacji z wyraźnym rozbawieniem, nadal wyściubiając tylko głowy ze swoich przymierzalni. Zamieszanie przyciągnęło uwagę ludzi w sklepie, jakaś kobieta po cichu śmiała się z naszych grupowych poczynań.</div>
<div style="text-align: left;">
- Udało się! - krzyknęła Charlotte, wyciągając rękę, żebym pomogła jej wstać z ziemi.</div>
<div style="text-align: left;">
Czułam się jakby cała damska część sklepu zaraz miała zacząć bić nam brawo, gdy Charlotte udała się do wielkiego lustra zawieszonego na ścianie. Rozbawiona potrząsnęłam głową i z powrotem weszłam do swojej przymierzalni renegocjując ściągnięcie tej cholernej sukienki. Zsunęłam ją zaledwie do bioder, kiedy usłyszałam stłumiony chichot na zewnątrz. </div>
<div style="text-align: left;">
- Bo, przymierz to. </div>
<div style="text-align: left;">
Odebrałam wieszak od jakiejś tajemniczej dłoni, która wsunęła się za kotarę.</div>
<div style="text-align: left;">
- Co to jest? - zapytałam patrząc na prawie całkiem przezroczysty materiał.</div>
<div style="text-align: left;">
- Coś dla ciebie i dla Harry'ego, żeby mógł podziwiać. - zaśmiał się jakiś inny głos.</div>
<div style="text-align: left;">
Przekręciłam strój w przód i w tył kilkakrotnie, zanim dotarło do mnie co to jest. Same sznurki i jakieś falbanki. Dziękowałam w duchu, że dzieli nas gruba zasłona, przynajmniej nie widziały mojego zażenowania i różu, który wkradł się na policzki. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ugh, nienawidzę was, dziewczyny.</div>
<div style="text-align: left;">
Mój głos zaraz został zagłuszony głośnym, piskliwym śmiechem. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com160tag:blogger.com,1999:blog-4358016818492003305.post-20794392533430878362013-05-11T21:50:00.004+02:002013-05-11T21:50:50.874+02:00Nowy fanfiction<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">Kochani, jak powiedziałam tak zrobiłam :) </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">Zapraszam zatem na kolejny blog z tłumaczeniem :)</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><a href="http://cold-fanfiction.blogspot.com/">http://cold-fanfiction.blogspot.com/</a></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com82tag:blogger.com,1999:blog-4358016818492003305.post-52175853478282805812013-05-08T19:57:00.002+02:002013-05-08T19:57:48.366+02:00Rozdział 50. - część II.<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Tam jest. - Tom wskazał na Harry'ego stojącego za białym vanem, zaparkowanym przy krawężniku. </div>
<div style="text-align: left;">
Jakieś 15minut zajęło nam dojechanie do podupadłej dzielnicy mieszkalnej. Trzymałam się blisko niego, kiedy szliśmy przez szemrane osiedle, po drodze do miejsca gdzie jak zapewnił mnie, znajdziemy Harry'ego, byliśmy mierzeni dość nieprzyjaznymi spojrzeniami przez miejscowych. I znaleźliśmy go. Był tak samo ubrany jak wcześniej, czarna koszulka i spodnie, jedynie białe, znoszone conversy przełamywały ciemną kolorystkę. </div>
<div style="text-align: left;">
- Haz.</div>
<div style="text-align: left;">
Odwrócił się słysząc swoje imię. Na jego twarzy malowała się cała paleta sprzecznych emocji. </div>
<div style="text-align: left;">
- Co Bo tutaj robi?</div>
<div style="text-align: left;">
- Potrafi być bardzo przekonywująca. - wyjaśnił Tom.</div>
<div style="text-align: left;">
Cała moja uwaga skupiona była wyłącznie na Harrym. Uniosłam rękę i oplotłam ją wokół jego karku. Przyciągnęłam jego głowę w dół i zatopiłam swoje usta w jego pełnych wargach. Wyczułam jego rozbawienie, zanim oplótł mnie w tali i podniósł do góry, tak że moje nogi wisiały w powietrzu. </div>
<div style="text-align: left;">
- No cześć, Skarbie. - powiedział nie odrywając ode mnie swoich ust i uśmiechając się pod nosem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ej, ej... Weźcie, tak się migdalicie, że aż mi się niedobrze robi. </div>
<div style="text-align: left;">
Miałam niezły pomysł, na który zdał się też wpaść Harry przekrzywiając swoją głowę w bok i dając mi więcej dostępu do swojej szyi. Zaraz przeniosłam tam swoje usta, zostawiając gorące pocałunki. Usłyszałam głośny śmiech Harry'ego, kiedy wystawił w kierunku swojego przyjaciela środkowy palec. Bardzo prawdopodobne, że w tamtym momencie na jego twarzy malował się pełen pewności siebie uśmiech.</div>
<div style="text-align: left;">
- Och, tak! Jakież to było dorosłe. Dzięki, Haz. - wymamrotał Tom.<br />
Poczułam ziemię pod nogami, ale nadal byłam ciasno opleciona ramionami Harry'ego.<br />
- Musimy mu znaleźć jakąś dziewczynę. - powiedziałam teatralnym szeptem.<br />
- Dobry pomysł. - kiwnął głową Harry.<br />
- Wiem, że wydaje się wam, że jesteście sami w jakiejś mydlanej bańce, ale musicie wiedzieć, że nadal was słyszę.<br />
- Wiemy. - odpowiedzieliśmy jednocześnie.<br />
Cieszyłam się, że go widzę, nawet mimo tego, że praktycznie się nie rozdzielaliśmy. Sam przebłysk jego wspaniałego uśmiechu roztapiał moje serce.<br />
- Na co patrzyłeś, zanim przyszliśmy? - zapytałam.<br />
Harry zerknął na swojego przyjaciela dziwnym wzrokiem, jakby szukał u niego potwierdzenia, a atmosfera natychmiast stała się napięta. Tom ledwo zauważalnie kiwnął głową, na co Harry chwycił moją dłoń i poprowadził w szczelinę między białym brudnym vanem, a jakimś niebieskim samochodem stojącym po prawej stronie.<br />
Stanął zaraz za mną i oboje z zaciekawieniem obserwowaliśmy sytuację rozgrywającą się po drugiej stronie ulicy. Mój wzrok spoczął na młodym mężczyźnie, jego groźnie wyglądający pies wyrywał się ze smyczy i ciągnął go za sobą. Gdy przeszli ukazał mi się obraz zaniedbanego i brudnego blokowiska. Kłębiło się tam mnóstwo policjantów. Rozmawiali między sobą, dopóki nie rozległ się jakiś hałas. Zobaczyłam szamoczącego się mężczyznę, wyprowadzanego przez drzwi wejściowe. Wrzeszczał ile sił w płucach jakieś obsceniczne teksty w kierunku funkcjonariuszy. Kiedy moje oczy były w stanie dostrzec jego twarz, serce na moment zatrzymało mi się w miejscu i zrobiłam krok do tyłu, tylko po to, by odbić się od silnego ciała stojącego tuż za mną.<br />
- Wszystko w porządku, Bo. Wszystko jest dobrze.<br />
Zacieśnił splot naszych dłoni.<br />
- To brat Scott'a. - powiedziałam z trudem łapiąc oddech - Harry o co chodzi, co się dzieje?<br />
- Shhh...- uspokoił mnie - Po prostu patrz.<br />
Radiowozy z piskiem opon zatrzymały się przy krawężniku i kolejni oficerowie podbiegli do pomocy, kiedy drugi mężczyzna pojawił się na zewnątrz. Scott. O wiele więcej rąk było potrzebnych, żeby utrzymać go w miejscu. Kajdanki były ciasno zapięte na jego nadgarstkach za plecami. Był wściekły, rzucał obelgami do wszystkich ludzi, którzy go otaczali. Z przerażeniem patrzyłam, jak starają się go ujarzmić, aż za dobrze wiedzieliśmy do czego był zdolny. Chwilę później zaprezentował swoje możliwości, przewracając jednego z policjantów na ziemię, kopnięciem w ramię.<br />
Skrzywiłam się, gdy przycisnęli go maski jednego z radiowozów próbując stępić jego zawziętą agresję. Funkcjonariusze stali się bardziej niespokojni, jak najszybciej chcieli rozdzielić dwóch mężczyzn, usadawiając ich w oddzielnych samochodach. Kiedy sytuacja nieco się uspokoiła, odwróciłam się i spojrzałam na Harry'ego.<br />
- Dlaczego ich aresztowali?<br />
Pociągnął mnie za rękę i przeprowadził na drugą stronę van'a, upewniając się, że jesteśmy niewidoczni.<br />
- Scott i jego brat handlowali narkotykami, ale zawsze byli bardzo ostrożni. Nigdy nie trzymali towaru u siebie w mieszkaniu. - zamilkł na chwilę - Aż do teraz. - uśmiechnął się pod nosem.<br />
Ciężko było mi to zrozumieć, moje myśli krążyły wokół tego czego przed chwilą byłam świadkiem.<br />
- Czekaj, co?<br />
- Policjanci mogli być lekko nakierowani na znalezienie jakiegoś proszku, czy coś...<br />
Oczy momentalnie rozszerzyły mi się na nowo otrzymaną informację.<br />
- Ty... To ty zaplanowałeś?<br />
- Nie. - potrząsnął swoimi lokami - Nie ja.<br />
Podążyłam za wzrokiem Harry'ego i dostrzegłam starszego mężczyznę, który wcześniej uleciał mojej uwadze. Pochylał się przy masce czarnego BMW. Wyglądał elegancko, miał na sobie garnitur, krótkie włosy i tatuaż na szyi. Wyglądał na zajętego swoimi sprawami, zanim włożył swój telefon z powrotem do kieszeni i spojrzał w naszą stronę.<br />
- Kto to?<br />
- Stary przyjaciel dla którego kiedyś pracowałem. Wisiał mi przysługę.<br />
Mężczyzną kiwnął głową w kierunku Harry'ego. To było skinienie typu "robota skończona". Otworzył drzwi swojego wypolerowanego auta i zaraz zniknął w jego wnętrzu, odpalając silnik i znikając za zakrętem.<br />
- Co dla niego robiłeś?<br />
- Ja już pójdę. - powiedział Tom i ruszył w stronę zaparkowanego dalej samochodu.<br />
Nie wyczuwałam już ich chęci do wzajemnego droczenia się ze sobą. Tom wiedział chyba, że szykuje się poważna rozmowa, przy której lepiej zostawić nam samych. Z jednej strony nie chciałam, żeby odchodził, może gdyby został pewne sekrety już na zawsze pozostałyby sekretami.<br />
- Dobra, widzimy się później. - odpowiedział Harry.<br />
Tom zniknął z naszego widoku i swoją uwagę znowu skupiłam na chłopaku, który stał przede mną. Po jego zachowaniu, po tym jak wiercił się w miejscu, widziałam, że nie do końca wie jak ma się zachować w tej niełatwej sytuacji. Im więcej czasu mijało, tym bardziej żałowałam, że w ogóle go o to zapytałam. Nie byłam pewna czy chcę wiedzieć więcej. Jego palce powędrowały do mojej szyi, chwytając srebrny łańcuszek i wyjmując go spod koszulki, którą miałam na sobie. Obracał zawieszkę między palcami, kiedy zaczął mówić.<br />
- Odbierałem pieniądze.<br />
- Pieniądze za co? - zapytałam ostrożnie.<br />
Samolocik opadł na mój dekolt, niemal jakby skalał skórę jego palców, jakby nie mógł znieść jego ciężaru. Głośno przełknęłam ślinę, czekając na odpowiedź, kiedy Harry zdenerwowanym ruchem ręki potarł swój policzek.<br />
- Głównie za długi.<br />
Dla kogoś innego to mogłoby być w porządku. Harry po prostu wyświadczył mu kilka przysług. Kilka razy odebrał należne pieniądze dla swojego znajomego. Na pierwszy rzut oka to nie budziło niepokoju. Ale inni nie mieli pojęcia o jego przeszłości. Widziałam to w jego oczach. Błagał żebym nie pytała o nic więcej. Ale ja musiałam, to był jedyny sposób, żeby mój umysł zaznał jakiegokolwiek spokoju.<br />
- A co jeśli nie mogli spłacić długu, Harry?<br />
W jego ciszy zawarta była pełna odpowiedź. Byłam pewna, że tamten mężczyzna wykorzystywał Harry'ego i jego agresywną naturę do zastraszania ludzi, którzy nie oddawali mu pieniędzy. Harry katował ludzi, którzy nie mogli sobie pozwolić na dotrzymanie warunków umowy zaciągnięcia długu. Po tym czego doświadczyłam widząc go w ringu i poza nim, wiedziałam, że nie popełniali swojego błędu drugi raz. Nie wtedy, kiedy to Harry pukał do ich drzwi.<br />
- Już z tym skończyłem. - powiedział pewnym głosem.<br />
Lekko cmoknął mnie w usta. Jego gest sprawił, że odzyskałam kontrolę nad swoim ciałem, uprzednio myślami krążyłam całkiem gdzieś indziej.<br />
- Kocham cię. - szepnął z pewnością zaalarmowany moim brakiem odpowiedzi.<br />
- To trochę dużo do ogarnięcia. - odpowiedziałam pozbawionym emocji głosem.<br />
Nawet nie wiedziałam, jak mam się z tym czuć. Znałam jego ciemną przeszłość, ale ta nowa informacja zapaliła we mnie jakiś płomień niepokoju.<br />
- Wiem, przepraszam. Nie miałem zamiaru cię przestraszyć tym wszystkim.<br />
Kiedyś czytałam książkę pewnego zabójcy. Zadziwiającym było to, że nie miał najmniejszych wyrzutów sumienia obierając sobie kolejne cele. Im więcej przypominałam sobie przewróconych stron, tym bardziej łączyłam zachowanie głównego bohatera z Harry'm. To była specyficzna osoba nie mająca skrupułów przy zadawaniu bólu kolejnym ofiarom. Osoba, która sama była dobrze zaznajomiona z bólem.<br />
Oczy Harry'ego rozpaczliwie szukały mojego wzroku.<br />
- Nie przestraszyłeś. - powiedziałam nagle.<br />
- T..to było dawno temu, j..ja...<br />
- Nie rozmawiajmy o tym. - przerwałam mu, chwytając go za rękę.<br />
Jeśli mam być szczera - przeraziło mnie to. Ale nie miałam najmniejszej ochoty odblokowywać tej części mojego mózgu. Zaszliśmy już tak daleko, nie chciałam znowu bać się chłopaka, którego kochałam.<br />
- Ok. - rzucił niepewnie Harry.<br />
Był bardzo zaskoczony, kiedy pociągnęłam go do siebie i przytuliłam. Biło od niego ciepło. Aż za dobrze słyszałam głośne bicie jego rozpędzonego serca, kiedy wtuliłam twarz w jego silny tors. Poczułam gorące powietrze wydobywające się wraz z jego oddechami na moich włosach, kiedy mocno wtulał mnie w swoje objęcia, zanim pocałował mnie w czubek głowy. Dłonią delikatnie i miarowo gładził mnie po plecach, żeby nieco poprawić mój nastrój.<br />
Wszystkim czego chciałam w tamtej chwili to sprawdzić, żeby jego ból odszedł w zapomnienie. Dać mu możliwość nowego startu.<br />
Harry odezwał się tak cicho, że prawie go nie usłyszałam.<br />
- Nie zasługuję na ciebie.<br />
Z całej siły przywarłam do niego ciałem i mocno zacisnęłam powieki. Pragnęłam żeby przelał na mnie część tej ciemności, która trwała głęboko w jego wnętrzu. Nie chciałam, żeby musiałam mierzyć się z nią sam.<br />
- Każdy zasługuje na kogoś, kto go kocha.<br />
Odchylił się trochę i zauważyłam odcień szczęścia w nikłym uśmiechu na jego ustach, od razu zrobiło mi się cieplej w środku.<br />
Wesoły Harry był moim ulubionym.<br />
- Kocham twój uśmiech.<br />
Moje słowa tylko go rozszerzyły, stał przede mną i świecił bielą swoich zębów, by po chwili złączyć nasze usta.<br />
- Chodź, wisisz mi herbatę. - zamruczał nie odrywając swoich warg od moich.<br />
Przerzucił rękę przez moje ramię i poprowadził mnie wzdłuż chodnika. To o czym przed chwilą rozmawialiśmy z powrotem napłynęło do mojej głowy. Harry stanął w miejscu, kiedy wyczuł napięcie mojego ciała.<br />
- Coś nie tak?<br />
Opuściliśmy bezpieczną pozycję i wyszliśmy zza białego van'a, staliśmy w nieco bardziej otwartej przestrzeni, kiedy obserwowałam jak poszczególne radiowozy opuszczają dzielnicę. Jeden z nich szczególnie przykuł moją uwagę. Na jego tylnym siedzeniu zobaczyłam rozwścieczonego mężczyznę. Przejechał obok nas i mimo, że trwało to sekundy to udało się nam zauważyć biały pasek przyklejony na nosie Scott'a. Z uwagi na to, że moja mama była pielęgniarką dobrze wiedziałam jaka jest procedura przy złamanym nosie. Nie dało się zrobić z tym nic więcej, oprócz lekkiego naprostowania i ściągnięcia małym opatrunkiem.<br />
- Bo.<br />
- Jego nos. - sięgnęłam palcami do wzgórka swojego,żeby wytłumaczyć o co dokładnie mi chodzi - Scott'a...<br />
- Aaa... No, zauważyłem to, zanim jeszcze nawet go dotknąłem. - wyjaśnił zaciekawiony, nawiązując do tego co zrobił mu za barem, tamtej nocy.<br />
- To ja. - powiedziałam niepewnym głosem spoglądając na chłopaka.<br />
Jego intensywne myślenie wypłynęło na twarz w postaci silnie zmarszczonych brwi.<br />
- Co?<br />
- Nie miałam takiego zamiaru... Myślałam, że to tylko krwawienie. - rzuciłam szybko odwracając wzrok.<br />
Ręce, którymi żywo gestykulowałam zawisły w powietrzy, gdy chłopak chwycił mnie za przedramiona. Potrząsnął głową z niedowierzania.<br />
- Czekaj, czekaj... Bo, złamałaś mu nos?<br />
Skinęłam głową, przygryzając dolną wargę.<br />
- Jasna cholera. - wyszczerzył rzędy białych zębów w szerokim uśmiechu - Jak?<br />
Odwrócił się całkiem w moją stronę, dając mi swoją pełną uwagę z rozbawieniem na twarzy. Puścił moje ręce, które zaraz uniosłam między nasze ciała.<br />
- Wierzchem dłoni. - powiedziałam pocierając palcami miejsce tuż przy nadgarstku.<br />
- Nigdy mi nie mówiłaś, że umiesz takie rzeczy.<br />
Na jego twarzy malowało się czyste zdumienie.<br />
- Kiedyś w lato nudziłyśmy się z kuzynką i postanowiłyśmy wziąć kilka lekcji z samoobrony...Nie miałam pojęcia, że cokolwiek z tego pamiętam, dopóki on nie stanął mi na drodze.<br />
- Cholera, Tom się zesra jak mu powiem, że to ty.<br />
Czułam się dziwnie dumna z siebie widząc zdziwienie Harry'ego spowodowane moimi wcześniejszymi działaniami. Może miałam w sobie więcej z wojownika, niż mi się wydawało. Zostałam pozostawiona z tą myślą, kiedy Harry odwrócił się tyłem i trochę się pochylił. Bez namysłu wspięłam się na jego plecy oplatając go nogami w talii i przerzucając ręce przez ramiona.<br />
Nasza dyskusja przywołała mi na myśl kolejne pytanie.<br />
- Ile kobiet macie u siebie na siłowni?<br />
Harry nadal szedł wolnym krokiem, gdy wychyliłam głowę zza jego prawego ramienia. Ciemne loki łaskotały mój policzek.<br />
- No..Gill na recepcji. - przygryzł wargę i podrzucił mnie lekko, poprawiając nieco moją pozycję - I to chyba wszystko, ale nie wiem kto pracuje w saunie i na basenie. Czemu pytasz?<br />
- Wydaje mi się, ze powinieneś zorganizować zajęcia. - zaczęłam niepewnie.<br />
- Jakie zajęcia?<br />
- Coś jak fitness, boks, samoobrona... Ale dla kobiet.<br />
Jego cisza uświadomiła mi, że zaczął się nad tym zastanawiać.<br />
- Jestem pewna, że mnóstwo dziewczyn chciałoby się nauczyć, jak się bronić..Wiesz..jakby zaszła taka potrzeba.<br />
- A ty? - zapytał dociekliwie.<br />
- Też. - odpowiedziałam z pełną szczerością.<br />
- Tak się składa, że ty nie potrzebujesz już żadnego treningu. - zażartował, lekko ściskając moje uda - Wypróbujesz na mnie jakieś ciosy? - kontynuował i wyczułam, że jest wyraźnie podekscytowany.<br />
Rzucał mi wyzwanie?<br />
- To było dawno temu, nie wiem czy coś pamiętam.<br />
- Proszę cię, chcę zobaczyć czy uda ci się mnie powalić.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Nie chcę zrobić ci krzywdy.</div>
<div style="text-align: left;">
Harry zaśmiał się głośno i stanął za mną. Chwilę wcześniej przesunął kanapy pod jedną ze ścian w salonie, a stolik wyniósł na korytarz, żeby zorganizować nam większą przestrzeń. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nabijasz się ze mnie? - mój głos nie krył zdenerwowania.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie, Skarbie. - momentalnie pozbierał się w sobie - Tylko nie wydaje mi się, żebyś musiała się o to martwić. Wyobraź sobie, że jestem kimś innym, jeśli ci to pomoże. </div>
<div style="text-align: left;">
Harry z pewnością mnie nie doceniał, co prawie doprowadzało mnie do szału.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ok, dajesz. - poinstruowałam krótko.</div>
<div style="text-align: left;">
Zachwiałam się lekko, kiedy silne ramię oplotło moją klatkę, nie namyślając się długo, szybko cofnęłam zgięty łokieć. Zatrzymał się na jego brzuchu i w tej samej sekundzie usłyszałam gardłowe jęknięcie. Nie dałam mu czasu na uśmierzenie bólu, moja stopa z wielką siłą natychmiast przydepnęła jego. Wyswobodziłam się z jego uścisku i odwróciłam w jego stronę. Harry stał nadal w jednym miejscu lekko skulony. Jego ręka momentalnie została odtrącona, kiedy próbował chwycić mnie za przedramię. Odruchowo chwyciłam jego dłoń, zanim zdążył ponownie mnie złapać i wykręciłam ją w nadgarstku, wyginając przy tym w górę jego palce. </div>
<div style="text-align: left;">
Doskonale wiedziałam, że jeśli tylko nadarzy się okazja, należy jak najszybciej oddalić się od napastnika. Ale coś mi się wydawało, że Harry'emu przyda się dobra nauczka. </div>
<div style="text-align: left;">
Zaklął głośno opadając przede mną na kolana. Rozchylił lekko usta i zmarszczył czoło, wpatrując się w moją twarz. Wziął mnie z zaskoczenia, kiedy lewą ręką chwycił za tył moich nóg i pociągnął w dół. Wciągu sekundy leżałam na nim. Przycisnęłam jego nadgarstki nad głową bruneta, na co on uśmiechnął się tylko pod nosem, co rozproszyło mnie do tego stopnia, że chwilę później znalazłam się pod nim. </div>
<div style="text-align: left;">
Oboje z trudnością łapaliśmy oddechy. Leżałam rozłożona po środku salonu, a on zawisł nade mną. Uśmieszek nie znikał z jego twarzy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Fajnie było, zróbmy to jeszcze raz.</div>
<div style="text-align: left;">
- Powstrzymywałam się trochę. - rzuciłam.</div>
<div style="text-align: left;">
Przebłysk radości zaświecił w jego zielonych tęczówkach.</div>
<div style="text-align: left;">
- Przecież mówiłem ci, żebyś tego nie robiła.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie wydaje mi się, że chciałbyś dostać prosto w twarz. Widzieliśmy jak to się kończy. </div>
<div style="text-align: left;">
Jego śmiech odbił się echem po pokoju, dla niego to nadal było gra. To było w sumie ekscytujące.</div>
<div style="text-align: left;">
- Moim ostatnim ruchem, byłoby spotkanie bliskiego stopnia mojego kolana z twoim kroczem.</div>
<div style="text-align: left;">
Jego rozbawienie powoli zniknęło, tak samo jak kolor z jego policzków, kiedy głośno przełknął ślinę. Szybko przekręcił się na bok i położył obok mnie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Darujmy już to sobie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak właśnie myślałam. - powiedziałam w pełni z siebie zadowolona.</div>
<div style="text-align: left;">
- Prawie złamałaś mi palce.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dopiero z tego Tom się będzie śmiał. </div>
</div>
Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com152tag:blogger.com,1999:blog-4358016818492003305.post-68167117574527021422013-05-05T22:19:00.002+02:002013-05-05T22:21:55.276+02:00Wytłumaczenie + szaleństwo.<div style="text-align: center;">
Oks kochani. Koniec części pierwszej ostatniego rozdziału, aż do momentu, kiedy będziecie na bieżąco! :) Czyż nie wspaniale? ŁIIIIIIIIIIIIIIIIIIII! :D hehsy, oks. Za jakieś 3dni powinna pojawić się druga część. Mam nadzieję, że nie jesteście na mnie bardzo źli, ale to jest dość długi rozdział, a ja muszę jutro wcześnie wstać i musiałabym siedzieć do bardzo późna żeby go dzisiaj skończyć. Wybaczcie. :) </div>
<div style="text-align: center;">
POZA TYM MAŁE OGŁOSZENIA! </div>
<div style="text-align: center;">
Na twitterze pojawiły się cudowne dwa konta. I zgadnijcie do kogo należą :D OCZYWIŚCIE, ŻE DO WASZYCH ULUBIEŃCÓW Bo i Haroldzika :D Bonusem w sprawie jest fakt, że nasi bohaterowie biegle posługują się językiem polskim! ŁIIIIIIIIIvol.2 Xd Gorąco zapraszam do followania, bo są słodcy i uroczy i ich tak strasznie kocham!</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">Bo znajdziecie tu -> <a href="https://twitter.com/Bo_Poland" target="_blank">@Bo_Poland</a></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">A Hazza tu -> <a href="https://twitter.com/Dark_Poland" target="_blank">@Dark_Poland</a></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Kolejną rzeczą jaką bym chciała się z Wami podzielić jest wspaniały art made, którego autorką jest <a href="https://twitter.com/newyouxo" target="_blank">@newyouxo</a> Znajdziecie oryginalną wersję tutaj: <a href="http://newyoux.tumblr.com/post/48626065064/c-newyoux-tt-newyouxo-inspiration">http://newyoux.tumblr.com/post/48626065064/c-newyoux-tt-newyouxo-inspiration</a> , a ja pozwolę sobie w tym oto poście jako podsumowanie umieścić tę oto grafikę :)</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://25.media.tumblr.com/d99ed92f4e021337adcfb777e7c3d0b4/tumblr_mlo68tL1jR1rnbombo1_500.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://25.media.tumblr.com/d99ed92f4e021337adcfb777e7c3d0b4/tumblr_mlo68tL1jR1rnbombo1_500.jpg" height="422" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;">POZDRAWIAM, ŚCISKAM I CAŁUJĘ.</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;">MAM NADZIEJĘ, ŻE MAJÓWKA UPŁYNĘŁA WAM W MIŁEJ ATMOSFERZE, A TERAZ DO SZKOŁY BITCHEEEZ! hłe hłe, dżast kidding. low ja <3 </span></b></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b>PS. PŁACZĘ BO PAYZER. PLZ POWIEDZCIE, ŻE TO NIEPRAWDA. </b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<span style="text-align: center;"><br /></span>Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com50tag:blogger.com,1999:blog-4358016818492003305.post-22160939686243806772013-05-05T22:03:00.001+02:002013-05-05T22:03:03.421+02:00Rozdział 50. - część I.- Mamo.<br />
Kobieta nadal czule trzymała mnie w swoich objęciach, kiedy Harry ruszył w naszym kierunku.<br />
- Mamo... - zaczął niemal marudnym głosem w jakiś sposób dziwnie zakłopotany zachowaniem swojej rodzicielki.<br />
Poczułam jak chłopak zdejmuje jej ręce z mojego ciała i oddaliłyśmy się od siebie. Kobieta uśmiechnęła się słabo i otarła mokre oczy chusteczką. Zachichotałam cicho słysząc śmiech młodszej z nich. Jej krótkie blond włosy zakołysały się lekko, gdy wyjrzała zza ramienia swojej mamy, żeby odkryć moje rozbawienie. Jej oczy powiedziały mi wszystko, ta sama przyciągająca zieleń co u Harry'ego. Jess. To musiała być ona. Moja nikła niepewność, szybko została rozwiana.<br />
- Bo, to jest moja mama, Kathy i moja siostra, Jess. - wskazał ręką na każdą z nich, a w jego geście dopatrzyłam się szacunku, którym ich darzył. - Nie wiedziałem, że macie zamiar wpaść.<br />
Napięty ton jego głosu, dał mi jasno do zrozumienia, że był lekko zdenerwowany. Znając Harry'ego pewnie wolałby jakoś zaplanować to spotkanie, zamiast iść do żywioł. Ja nie miałam nic przeciwko, cieszyłam się, ze je widzę. W końcu.<br />
- Byłyśmy w okolicy.<br />
- Bardzo miło mi was poznać. - uśmiechnęłam się.<br />
- Ciebie też, Kochana.<br />
Trwaliśmy w ciszy przez kilka sekund. Dłoń chłopaka powędrowała na moje plecy. Palcami pocierał je przez materiał koszuli.. Dwie pary oczu wpatrywały się w nas z wyraźną radością, doświadczając uroczego obrazu przed sobą. Ciekawość przebłyskująca w ich tęczówkach pozwoliła mi myśleć, że nieczęsto widziały Harry'ego okazującego komuś uczucia. Właściwie to zaczęłam zastanawiać się, czy kiedykolwiek widziały go z jakąś dziewczyną.<br />
- Jesteście jeszcze w pidżamach. - zauważyła jego mama. Małe zmarszczki uformowały się wokół jej oczu, kiedy się uśmiechnęła.<br />
Poczułam jak Harry lekko ściska mnie za bok i przyciąga bliżej siebie.<br />
- Mamo, dopiero wstaliśmy.<br />
- Już prawie południe, skarbie. <br />
To była matka martwiąca się o swoje dziecko. Prawdopodobnie za bardzo. Zważając na fakt, że nie miała możliwości opiekowania się nim, przez ostatnie cztery lata, to musiało być dla niej bardzo trudne. Przeskok w czasie od momentu kiedy był nastolatkiem, do tego kiedy stał się młodym dorosłym. Nie chodziło o zaniedbanie, tylko o nieobecność Harry'ego. Zanim jednak którekolwiek z nas mogło coś odpowiedzieć zadźwięczał rozweselony głos.<br />
- Cóż, zeszłej nocy prawdopodobnie robili coś o wiele ciekawszego niż spanie. - Jess starała się ukryć swój melodyjny śmiech, zasłaniając usta dłonią.<br />
Zaczerwieniłam się momentalnie, kiedy głównym tematem zainteresowania stał się nagi tors Harry'ego. Miłosne ugryzienie, którym obdarowałam jego skórę stało się niewiarygodnie wyraźne w nowym, dziennym świetle. To przypomniało mi sytuację, kiedy moja własna mama odkryła ślady, które zostawiłam na ciele chłopaka. To była pierwsza i jak na razie jedyna okazja do zaprezentowania się rodzinie Harry'go, a doszło do tego kilka chwil po zwleczeniu się z łóżka i dość aktywnej nocy w zaciszu jego sypialni. Modliłam się o jakieś zbawienie, coś co odwróci ich uwagę. Cokolwiek.<br />
Przesunęłam się stając przed Harry'm i zakrywając swoim ciałem jego świeżo naznaczony tors. Potarłam policzek rękawem jego koszuli, starając się pozbyć nieprzyjemnego uczucia. Silna ręka momentalnie oplotła się wokół mojej talii, wiedziałam, że jest rozbawiony całą sytuacją. Jess nadal śmiała się cicho, kiedy odwróciłam głowę w stronę chłopaka, żeby móc porozumieć się z nim w bardziej prywatny sposób.<br />
- Idź, załóż na siebie koszulkę. - wymamrotałam prawie surowym tonem.<br />
Niespodziewanie bardzo bawiło go moje zakłopotanie. Jego oczy błyszczały rozweselone.<br />
- Chodź ze mną.<br />
Zostałam pociągnięta w stronę drzwi, zaraz za wysoką sylwetką bruneta.<br />
- Wybaczcie nam, pójdziemy się przebrać. Czujcie się jak u siebie. - Wskazał gestem wolnej ręki, żeby rozgościły się na skórzanych sofach.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- O mój Boże. - jęknęłam z powrotem opadając na łóżko i zakrywając twarz dłońmi. - Nie mogę uwierzyć, że to się właśnie wydarzyło.</div>
<div style="text-align: left;">
Kołdra nadal leżała poburzona na materacu, dowód tego jak szybko Harry wstał, by otworzyć drzwi swoim niezapowiedzianym gościom. Nawet z moimi rozbieganymi myślami, jego zapach koił i porządkował w jakiś dziwnie magiczny sposób, wszystko w mojej głowie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Bo, wszystko jest w porządku. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie. - szybko podniosłam się pozycji siedzącej - Nie jest <i>w porządku</i>. Właśnie zostaliśmy nakryci przez twoją siostrę, przed twoją<i> mamą</i>. Nienajlepsze pierwsze wrażenie. </div>
<div style="text-align: left;">
Czemu on nie czuł się winny, tak samo jak ja? Chwycił moje dłonie i podniósł mnie z materaca. Chwilę później cmoknął mój policzek i oplótł mnie swoimi ramionami. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie masz się o co martwić. - zapewnił pocieszająco - Idę wziąć prysznic, będziesz miała szansę trochę z nimi pogadać. </div>
<div style="text-align: left;">
Odsunął się ode mnie i rozejrzał w poszukiwaniu świeżych rzeczy do założenia. Podniósł t-shirt i zaraz z powrotem rzucił go na ziemię po uprzednim powąchaniu szarego materiału. Ruszyłam za nim obchodząc łóżko z drugiej strony. </div>
<div style="text-align: left;">
- Sama? O czym? - zapytałam lekko spanikowana.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie wiem, o jakichś babskich sprawach. - rzucił przez ramię zawzięcie grzebiąc w szafce - Kobiety zawsze znajdą sobie temat do rozmowy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wydaje mi się, że trochę za bardzo generalizujesz.</div>
<div style="text-align: left;">
- Bo, one nie gryzą.</div>
<div style="text-align: left;">
Harry odwrócił się w nadziei uzyskania mojego śmiechu, jako odpowiedzi, ale niestety się nie doczekał. Chwilę przyglądał mi się z ciekawością, po czym zamknął przestrzeń między naszymi ciałami. Chwycił mój policzek, kiedy próbowałam odwrócić wzrok. </div>
<div style="text-align: left;">
- Pokochają cię. - potarł swoim nosem o mój - Dlatego, że ja cię kocham.</div>
<div style="text-align: left;">
Oczywistym było, że to wyznanie nadal było dla nas nowością. Ciche słowa wywoływały uczucie rozszalałych motyli w moim brzuchu. Odpowiedziałam tym samym, na co Harry uśmiechnął się szeroko. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dobra, idź. - powiedział obracając mnie w miejscu i lekko klepiąc w pupę. </div>
<div style="text-align: left;">
Surowy wzrok, który mu momentalnie posłałam został przyjęty przez zabawne wydęcie jego pełnych ust. Harry mrugnął w moją stronę i cicho pogwizdując pod nosem ruszył do łazienki. Kilka minut zajęło mi doprowadzenie się do jakiegoś prezentacyjnego stanu. Na szczęście znalazłam ubrania, które zdarzyło mi się zostawić u chłopaka, podczas moich wcześniejszych wizyt. Postanowiłam zostać w koszuli, którą miałam na sobie wcześniej, dodając jedynie top pod spód. Włosy nadal spięte były w niedbały kucyk. Dopóki nie wezmę prysznica, niewiele mogę z nimi zrobić. Ledwo co naciągnęłam na siebie jeansy, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Jess odczekała chwilę i zaraz pojawiła się w progu. Zdawała się ignorować moje zakłopotanie, kiedy weszła dalej do pokoju Harry'ego jakby to był jej własny. </div>
<div style="text-align: left;">
- Już myślałyśmy, że się przed nami chowasz. - zaśmiała się - Chodź.</div>
<div style="text-align: left;">
Chwyciła moją dłoń i pociągnęła mnie wzdłuż korytarza, prosto do salonu, gdzie na kanapie wciąż siedziała mama Harry'ego. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
To było takie dziwne, zwłaszcza że nie spędziłam z nimi tak dużej ilości czasu do tej pory. Kathy wydawała się mieć znacznie spokojniejszą naturę, podczas gdy jej córka siedziała żywo gestykulując, kiedy tylko zaczynała coś opowiadać. Zauważyłam, że Jess nie kłopotała się opiniami innych ludzi i za to ją podziwiałam. Podejrzewam, że ta cecha nie wzbudzała wiele radości u Harry'ego, kiedy dorastali, miałam dziwne przeczucie, że wiele razy czuł się zażenowany przez jej otwartość. </div>
<div style="text-align: left;">
Gdy tak je obserwowałam rozpoznałam pewne rodzinne cechy, zarówno fizyczne jak i osobowościowe. Jasnym stało się dla mnie po kim Harry odziedziczył swoje ciemne, kręcone włosy, chociaż fryzura jego mamy była dość dłuższa i nieco bardziej dopracowana. Miał tę samą energię co Jess, podobne poczucie humoru, dźwięk ich śmiechu, to jak podciągała pod siebie nogi siedząc na sofie. </div>
<div style="text-align: left;">
Wsłuchiwałam się w ich zabawne opowieści o rzeczach, które przydarzyły się Harry'emu. Co jakiś czas wypluwałam wodę, którą popijałam wcześniej zrobione sobie tosty. Grzecznie odmówiły filiżanki herbaty - bez mleka - którą im zaproponowałam. Wydawało się jakby obie skupione były tylko i wyłącznie na rozmowie o tym co robię, co mam zamiar robić w przyszłości, ale po jakimś czasie temat znowu powrócił do osoby Harry'ego. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jaki był Harry, gdy był młodszy? - zapytałam kończąc swoje śniadanie, które właściwie było lunchem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wydaje mi się, że taki jak większość nastolatków, może trochę bardziej naburmuszony i zrzędliwy. Ale zawsze był uroczy i bardzo pomocny. Miał w sobie wiele opiekuńczych cech.</div>
<div style="text-align: left;">
Aż za dobrze wiedziałam, jak daleko Harry mógł posunąć się, żeby zapewnić komuś bezpieczeństwo, całkiem nie dbając przy tym o swoje. Nie zdziwiło mnie, że przejawiał takie zachowanie już we wcześniejszych latach. Zaczęłam się jednak zastanawiać skąd to się wzięło, jak to się zaczęło. Czy przyczyną był jakiś nagły zwrot, czy może to działo się stopniowo. Serce zabolało mnie na wspomnienie o młodym chłopaku, który zamiast bawić się z kolegami zmaga się nieustanną chęcią chronienia swojej rodziny. Tego, żeby była bezpieczna. Każdy zasługuje na dzieciństwo. </div>
<div style="text-align: left;">
- Miał ataki paniki. - Jess rzuciła, jak gdyby nigdy nic.</div>
<div style="text-align: left;">
Jej nagły komentarz odpędził z mojej głowy obraz zielonookiego chłopca z burzą loków na głowie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Naprawdę? To przez waszego... - urwałam szybko - Przepraszam.</div>
<div style="text-align: left;">
Uderzyło mnie poczucie winy, nie wiem jak mogłam być tak niedelikatna. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie ma za co. - Kathy uśmiechnęła się lekko - Zgaduję, że Harry ci powiedział?</div>
<div style="text-align: left;">
Skinęłam głową, potwierdzając rozmowę, którą kiedyś odbyłam z jej synem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dobrze wiedzieć, że ma kogoś z kim może o tym porozmawiać. Harry miał mały problem z rozmawianiem z nami o swoich uczuciach.</div>
<div style="text-align: left;">
Kathy spojrzała na Jess, a ta chwyciła jej dłoń. Na jej twarzy malowała się wdzięczność, za ten pocieszający gest. Po chwili wróciła na mnie wzrokiem. </div>
<div style="text-align: left;">
- Coś nie tak? - zapytałam lekko pochylając się w ich stronę.</div>
<div style="text-align: left;">
Potarłam o siebie swoje stopy, próbując wyprostować za duże skarpetki, które wręczył mi Harry. Jess nerwowo podwinęła rękaw swojego swetra. </div>
<div style="text-align: left;">
- Harry nadal się bije? </div>
<div style="text-align: left;">
- Och... Ja...</div>
<div style="text-align: left;">
- Wiemy o boksie, ale czy wdaje się w jakieś bójki poza pracą?</div>
<div style="text-align: left;">
Nie miałam zielonego pojęcia, jak odpowiedzieć na ich pytanie. Poczułam smutek widząc niepewność w ich oczach. Harry ewidentnie nie powiedział im o wszystkich aspektach swojego życia, które zaczął wieść od momentu kiedy wyprowadził się z domu. </div>
<div style="text-align: left;">
- Pytamy tylko dlatego, że martwimy się o niego z Jess.</div>
<div style="text-align: left;">
Momentalnie odwróciła głowę w stronę swojej córki, szukając jakiegoś potwierdzenia. </div>
<div style="text-align: left;">
- Harry brał udział w kilku bójkach, ale już z nim na ten temat rozmawiałam. Obiecał, że to się nie powtórzy. </div>
<div style="text-align: left;">
Usłyszałam kilka westchnięć pełnych ulgi, kiedy skończyłam mówić. Wyraźnie się odprężyły i wygodniej rozsiadły na kanapie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dobrze wiedzieć. </div>
<div style="text-align: left;">
Atmosfera nieco się rozluźniła i zelżała. Sekundy później dostrzegłam ten znajomy uśmiech, który tyle razy widziałam na pełnych ustach Harry'ego.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chodź, usiądź z nami. - Jess przywołała mnie gestem ręki - Siedzisz tak daleko. </div>
<div style="text-align: left;">
Z radością wstałam z kanapy stojącej na przeciwko kobiet i ruszyłam w ich kierunku. Między nimi już czekało na mnie świeżo zrobione dla mnie miejsce. </div>
<div style="text-align: left;">
- Tak się cieszę, że się nim opiekujesz.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wydaje mi się, ze to on opiekuje się mną bardziej niż czymkolwiek innym. - zażartowałam.</div>
<div style="text-align: left;">
- Siła fizyczna to nic w porównaniu ze psychicznymi barierami. Ale ty mu pomagasz, nie wiem jak ci dziękować, Bo.</div>
<div style="text-align: left;">
Jej odpowiedź uświadomiła mi, ze nie zwracałam uwagi na to w jaki sposób wpływam na Harry'ego. Drażliwe tematy, które z nim poruszałam były w nim głęboko zakorzenione, uczucia hamowane przez wiele lat, kłębiły się w jego wnętrzu, aż wreszcie zostały wypuszczone na światło dzienne. Wyglądało na to, że to ja się do tego przyczyniłam.</div>
<div style="text-align: left;">
- Miał je regularnie? Te napady paniki?</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie zdarzały się w jakiś konkretnych odstępach czasu, po prostu wtedy kiedy się nakręcił. - Jess wydawała się być zamyślona przez moment - Ale teraz wydaje mi sie, że znalazł inne rozwiązanie, żeby to zwalczyć.</div>
<div style="text-align: left;">
Wiedziałam, że mówi o boksie. Więc walenie w worek treningowy nie było tylko sposobem na problemy z panowaniem nad gniewem. </div>
<div style="text-align: left;">
- Miał jakiś od kiedy jesteście razem?</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie. To znaczy ja nie widziałam. - pokręciłam głową.</div>
<div style="text-align: left;">
Harry zawsze był taki silny, dziwnie było mi myśleć o nim w całkowitym stanie bezbronności.</div>
<div style="text-align: left;">
- Łatwo mi było go uspokoić. Zazwyczaj ludzie są lekko klaustrofobiczni, kiedy mają ataki, ale Harry lubił być przytulany. To sprawiało, że czuł się bezpiecznie. Był słodką przylepą.</div>
<div style="text-align: left;">
Zachichotałam w odpowiedzi na jej ostatnie zdanie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ale jego aktualny rozmiar... Jasna cholera. </div>
<div style="text-align: left;">
Nie miałam za dużego doświadczenia z jakimiś formami ataków. Nie to, żebym nie znała lęku, ale to było coś zupełnie innego. Jess rozwiała moje wątpliwości, gdy zadałam jej kilka kolejnych pytań, aby pogłębić swoją wiedzę na temat tej przypadłości Harry'ego. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jak chcesz, mogę ci pokazać jak go uspokajałam.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jasne.</div>
<div style="text-align: left;">
Spodziewałam się, że zademonstruje mi to na własnej osobie, więc trochę zdziwiłam się kiedy pociągnęła mnie razem ze sobą na podłogę. Jess usiadła opierając swoje plecy o kanapę i uśmiechnęła się do mnie ciepło. To było coś nowego, ale nawet wtedy kiedy powiedziała żebym usiadła z nią, przez moment nie czułam sie niezręcznie. Jej ramiona oplecione wokół mnie, moje plecy trwale przyciśnięte do jej klatki. Kathy siadła bokiem i zaczęła nam się przyglądać. </div>
<div style="text-align: left;">
- To po to, by Harry mógł obserwować jak oddycha. - powiedziała rozkładając dłonie płasko na moim dekolcie. Chwilę trwałyśmy w tej pozycji, ja siedząc między jej nogami. </div>
<div style="text-align: left;">
- Potem starałam się go uspokoić, mówiłam do niego cicho i zapewniałam, że wszystko będzie dobrze. Śpiewałabym, ale gdyby od śpiewania zależało moje życie, to z pewnością bym je straciła. </div>
<div style="text-align: left;">
- Harry ma cudowny głos. - rzuciłam bez namysłu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Słyszałaś jak śpiewa? </div>
<div style="text-align: left;">
Skinęłam głową odwracając się lekko, żeby odczytać jej wyraz twarzy. </div>
<div style="text-align: left;">
- Wow. Nie spodziewałam się, że ktokolwiek poza mną, będzie mógł usłyszeć kiedyś jak śpiewa. </div>
<div style="text-align: left;">
Właśnie wtedy Harry postanowił do nas dołączyć. Musiałyśmy wyglądać interesująco, jej siostrzane ramiona oplecione wokół mnie, kiedy siedziałyśmy na ziemi i rozmawiałyśmy. Nie rozmyślałam nad tym jednak zbyt długo. Chłopak wyglądał oszałamiająco. Czarne jeansy, a do nich czarny t-shirt z 'Rolling Stones', włosy odgarnięte z jego czoła. Bez trudu mógłby przekonać kogoś, że gra w jakiejś kapeli typu Indie Rock. </div>
<div style="text-align: left;">
- Mamo. - Harry spojrzał na kobietę w poszukiwaniu jakiegoś wytłumaczenia zaistniałej sytuacji. Kiedy uzyskał od niej jedynie nieświadome niczego uniesienie brwi na cel obrał swoją siostrę.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jess, co ty robisz? </div>
<div style="text-align: left;">
- Zapoznaję się z twoją dziewczyną. </div>
<div style="text-align: left;">
Zaśmiałam się razem z nią, kiedy Harry ruszył w naszą stronę. </div>
<div style="text-align: left;">
- Przepraszam cię, Bo. Moja siostra nie zna pojęcia "przestrzeń osobista". - odciął się lekko kąśliwie.</div>
<div style="text-align: left;">
Chwycił moje ręce i pociągnął mnie, żebym stanęła na równe nogi, co spotkało się z udawanym sprzeciwem Jess. Przytuliłam się do niego przyciskając policzek do jego torsu. </div>
<div style="text-align: left;">
- Wiesz, normalne rodziny pokazują zdjęcia bobasów i opowiadają żenujące historie, ale nie... Moja akurat musiała ściągnąć moją dziewczynę na podłogę i ... co wy żeście właściwie robiły? </div>
<div style="text-align: left;">
Zanim miałyśmy szansę odpowiedzieć Kathy sięgnęła po swoją torebkę i zaczęła w niej czegoś szukać. </div>
<div style="text-align: left;">
- Mam twoje zdjęcia jak byłeś bobasem! - uśmiechnęła się przepełniona entuzjazmem. </div>
<div style="text-align: left;">
- Och, Boże..</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Twoja rodzina jest wspaniała, a ty byłeś uroczy, kiedy byłeś młodszy.... co się z tobą stało?</div>
<div style="text-align: left;">
- Ej! - krzyknął w sprzeciwie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Miałeś dołeczki, nawet wtedy gdy byłeś dzieckiem. - wściubiłam palec w jego policzek - Mały chłopczyk, Harry.</div>
<div style="text-align: left;">
Odsunął moją rękę i mruknął niezadowolony. </div>
<div style="text-align: left;">
- Myślałem, ze już nigdy nie wyjdą. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie mów tak o swojej rodzinie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Cóż, pewnie myślałabyś tak samo, jeśli twoja mama chciałaby mi pokazać sto zdjęć tego jak się kąpiesz. - pokręcił głową marszcząc brwi, po chwili utkwił swój wzrok w podłodze - Boże...Moja siostra jest taka dziwna.</div>
<div style="text-align: left;">
- Lubię ją. - uśmiechnęłam się.</div>
<div style="text-align: left;">
- To dobrze.</div>
<div style="text-align: left;">
Widziałam, po wyrazie jego twarzy, że cieszył się z tego że tak dobrze się z nimi rozumiem. Szczerzyłam się w uśmiechu razem z nim, kiedy tyłem prowadził mnie do swojej sypialni, co chwilę kradnąc buziaka. </div>
<div style="text-align: left;">
- Idę wziąć prysznic.</div>
<div style="text-align: left;">
- W porządku.</div>
<div style="text-align: left;">
Odwróciłam się w stronę łazienki, by po chwili zorientować się, że Harry idzie tuż za mną. Przycisnęłam dłoń do jego torsu.</div>
<div style="text-align: left;">
- To znaczy, miałam na myśli mnie. Że sama ja.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie ma z tobą żadnej zabawy. - jęknął z udawanym niezadowoleniem.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Przy dźwięku lejącej się wody i powolnym pozbywaniu się ubrań, doszłam do wniosku, że nie mam ze sobą żadnej czystej bielizny. Szybko owinęłam się ręcznikiem i wychyliłam głowę z łazienki. Rozejrzałam się i stwierdziłam, że teren jest czysty. Pospiesznie ruszyłam do jednej z szafek i odsunęłam najwyższą szufladę. </div>
<div style="text-align: left;">
- Masz coś pod tym ręcznikiem?</div>
<div style="text-align: left;">
Moje serce zabiło mocniej, gdy usłyszałam ochrypły, niski głos Harry'ego. Próbowałam jakoś z powrotem wślizgnąć się do łazienki, kiedy zaczął iść w moją stronę przekraczając próg swojego pokoju. </div>
<div style="text-align: left;">
- Mogę sprawdzić? - zapytał z tym swoim bezczelnym uśmiechem wymalowanym na twarzy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Harry. - pisnęłam.</div>
<div style="text-align: left;">
Uspokoił nieco bicie mojego serca, lekko pocierając kciukiem wzdłuż linii mojej szczęki. Rozbawienie w jego oczach, dało mi powody do myślenia, że ten chłopak po prostu kocha się ze mną drażnić.</div>
<div style="text-align: left;">
- Powiem ci sekret, skarbie. - pochylił się, a jego usta dotknęły płatka mojego ucha - Pod tymi ubraniami, jestem całkiem nagi, a to wszystko dla ciebie. </div>
<div style="text-align: left;">
Cmoknął mnie w policzek, a ja zaśmiałam się głośno. Nastąpiła jeszcze krótka wymiana zabawnych złośliwości, po czym poinformował mnie o swojej chwilowej nieobecności.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chciałem ci tylko powiedzieć, że wychodzę kupić mleko.</div>
<div style="text-align: left;">
- Och, ok. </div>
<div style="text-align: left;">
Pocałował mnie w czoło i ruszył w stronę drzwi.</div>
<div style="text-align: left;">
- Za chwilę wracam.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Zdałam sobie sprawę, że Harry'ego nie ma już dłuższą chwilę, kiedy usłyszałam znajomy głos rozchodzący się echem po mieszkaniu. Podczas jego nieobecności zdążyłam się wykąpać, przebrać, umalować i uczesać włosy. </div>
<div style="text-align: left;">
- Haz, idziesz?</div>
<div style="text-align: left;">
Odepchnęłam się rękami od miękkiej kanapy odwracając swoją uwagę od telewizora i kierując ją za siebie. Tom stał w korytarzu, tyłem do mnie, kiedy drugi raz krzyknął imię Harry'ego. Miał na sobie niebieską koszulę w kratkę, ciemne jeansy i lekko znoszone conversy. </div>
<div style="text-align: left;">
- Idzie gdzie?</div>
<div style="text-align: left;">
- Cholera jasna! - podskoczył w miejscu - Nie zauważyłem cię, Bo.</div>
<div style="text-align: left;">
Przeprosiłam i dałam mu chwilę, żeby odetchnął spokojnie, zanim ponowiłam swoje pytanie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Um... Harry'ego nie ma?</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie.</div>
<div style="text-align: left;">
Przerzuciłam swój warkocz przez ramię i wpatrywałam się w Tom'a, oczekując odpowiedzi, której wcale chętny udzielić nie był. Jego szczęka zacieśniła się lekko, a na twarzy malowało się zdenerwowanie i niepewność. </div>
<div style="text-align: left;">
- Powiedział, że będzie na mnie czekał.- rzucił cicho z wyraźnym wyrzutem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Gdzie się wybieracie, chłopaki?</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie to, żebym się śmiał, Bo, ale nie wydaje mi się żeby Harry chciał żebyś tam była.</div>
<div style="text-align: left;">
Jego pokrętna odpowiedź tylko zwiększyła moją ciekawość.</div>
<div style="text-align: left;">
- Czemu?</div>
<div style="text-align: left;">
Czułam się jak małe dziecko, kwestionujące wszystko co mu zostało powiedziane. Gdzie do cholery był Harry? Jego wyprawa po mleko, zapewne była tylko wymówką, droga do sklepu na pewno nie zajęłaby mu tyle czasu. </div>
<div style="text-align: left;">
- Proszę cię, zabierz mnie ze sobą.</div>
<div style="text-align: left;">
- Co?</div>
<div style="text-align: left;">
- Gdziekolwiek idziesz, ja też chcę. - poinformowałam osłupiałego Tom'a, wsuwając na nogi swoje niebieskie vansy.</div>
<div style="text-align: left;">
Wyminęłam jego wysoką sylwetkę i ruszyłam prosto do drzwi. Otworzyłam je i głową dałam mu znać, żeby łaskawie do mnie dołączył. </div>
<div style="text-align: left;">
- Harry mnie zabije. - mruknął pod nosem, kiedy przechodził obok mnie, przez próg mieszkania. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
TBC...</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com106tag:blogger.com,1999:blog-4358016818492003305.post-38342343404057582602013-05-01T19:28:00.000+02:002013-05-01T19:28:35.935+02:00Rozdział 49.<div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
</div>
<div>
Oboje wierciliśmy się w łóżku przez całą noc, górna część ciała Harry'ego całkiem mnie przygniotła, dopóki go z siebie nie zepchnęłam. Nie minęła nawet godzina, kiedy znowu zostałam wybudzona ze swojego snu, gdy Harry delikatnie szturchnął mnie w policzek. Właściwie to sama sobie zasłużyłam bo w swoim zaspanym stanie całkiem zabrałam mu kołdrę. Moje ciało opatulone było szczelnie ciepłą pościelą, podczas gdy on leżał obok nagi i zmarznięty. Doskonale pamiętam, jak śmiał się ze mnie, że jestem zawinięta jak parówka w hot dog'u, kiedy próbował wywalczyć odzyskanie swojej połowy przykrycia. Gdy w końcu mu się udało wtuliłam się w jego chłodne ciało i tak leżeliśmy, twarz przy twarzy. Kciukiem lekko pocierałam jego policzek i mimo mroku panującego w pokoju, wyczuwałam, że się uśmiecha. Zaśmiał się zaspany, kiedy płasko przycisnęłam opuszek kciuka do dołeczka w policzku. </div>
<div>
- Późno już, kochanie. Idź spać.</div>
<div>
Kiedy nastał poranek odkryłam Harry'ego rozłożonego na całej długości łóżka, pozostawiając mi jedynie mały jego skrawek. Leżałam na plecach, on na brzuchu. Jego ręka przerzucona była przez moje ciało, palce pewnie oplatały prawą stronę mojego boku. Nawet kiedy spaliśmy nie pozwolił mi się zbytnio oddalić. </div>
<div>
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
__________________________________________________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Śmiech. Właśnie to usłyszałem, kiedy próbowałem pozbyć się nieprzyjemnego uczucia, powiewów powietrza na moim karku. Zanim pojawiła się Bo, zawsze budził mnie dźwięk alarmu w telefonie, albo promienie słoneczne przedzierające się przez żaluzje w mojej sypialni. Odwróciłem głowę w prawą stronę, mocniej przyciskając do siebie ciepłe ciało, które właśnie starało się wydostać z mojego uścisku. Nadal nie otworzyłem oczu, próbując wrócić do przyjemnego snu, ale moje chęci nijak miały się do rzeczywistości. Poczułem kolejny podmuch ciepłego powietrza, tym razem na policzku. </div>
<div style="text-align: left;">
- Harry. - zaczęła cicho.</div>
<div style="text-align: left;">
W odpowiedzi usłyszała tylko moje pełne niezadowolenia mruknięcie. Delikatnie przygryzła płatek mojego ucha, by po chwili nieco zaostrzyć swój ton głosu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Harry...posuń się.</div>
<div style="text-align: left;">
Mówiła mi już kiedyś, że zostawiam jej zbyt mało miejsca do leżenia. Ciężko było mi przyzwyczaić się, że dzielę z kimś moje wielkie, podwójne łóżko. Cóż, przez lata spałem tam sam. Nawet jeśli przyprowadzałem jakieś dziewczyny, to żadna z nich nie zostawała na dłużej. To prawie tak, jakby wiedziały, że nie mam im nic innego do zaoferowania, oprócz seksu. Nie towarzyszyły temu żadne emocje, po wszystkim nie było żadnego przytulania, czy rzeczy w tym stylu. Rano zawsze budziłem się w pustym łóżku. Zawsze sam. I aż do teraz, nie zdawałem sobie sprawy z tego co traciłem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jest za wcześnie. - rzuciłem niezadowolony.</div>
<div style="text-align: left;">
Bo zaśmiała się cicho, a ja przekręciłem się na plecy. Przysunęła się bliżej i wtuliła w mój bok. Nie umiałem tego wyjaśnić, coś niezwykłego było w tym, kiedy budziłeś się obok osoby, którą uwielbiasz. Oplatałeś ją rękoma i bez żadnych barier mogłeś mówić jej, jak ją kochasz. Długie włosy łaskotały moją odkrytą skórę, a niebieskie oczy z ciekawością zerkały na moją twarz. Naprawdę była piękna. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jesteś ciepła. - powiedziałem, kiedy wtuliła się mocniej, ogrzewając mnie swoim gorącym ciałem. - I całkiem naga. - dodałem nie kryjąc zadowolenia.</div>
<div style="text-align: left;">
Odepchnęła moją rękę, kiedy próbowałem ją trochę pomacać. Mój śmiech został niechybnie nagrodzony kuksańcem w lewe ramie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jaki mamy czas? </div>
<div style="text-align: left;">
- Czas najwyższy, żebyś już wstał. - lekko trąciła mnie palcem w brzuch.</div>
<div style="text-align: left;">
- Albo... - przekręciłem się na bok - Czas, żebyś zrobiła mi herbatę. </div>
<div style="text-align: left;">
Wyszczerzyłem zęby w szerokim uśmiechu, mając nadzieję przekonać ją do zaspokojenia moich porannych potrzeb. Jedyne co otrzymałem w zamian to jej uniesione wysoko brwi.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chyba żartujesz. - odparła bez ogródek.</div>
<div style="text-align: left;">
Przeniosła wzrok na moje ułożone w wymowny dzióbek usta, kiedy się nad nią pochyliłem. </div>
<div style="text-align: left;">
- Kocham cię.</div>
<div style="text-align: left;">
- Aaaww... - rzuciła przeciągle i pogłaskała mnie po policzku - Ja też cię kocham, ale nadal nie mam zamiaru zrobić ci tej herbaty, podstępny draniu. - zaśmiała się o wiele za głośno, pocierając swoim nosem o mój i odepchnęła mnie w czego efekcie opadłem z powrotem na materac. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dobra. - fuknąłem.</div>
<div style="text-align: left;">
Rozmawialiśmy jeszcze jakąś godzinę, wygrzewając się w ciepłym łóżku. Omawialiśmy nasze plany na przyszły tydzień. Głównie kręciliśmy się koło tematu imprezy u Hayley, zanim przeszliśmy do tego bliżej związanego z domowym zaciszem. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nigdy wcześniej czegoś takiego nie robiłem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Co masz na myśli? - Bo odwróciła głowę w moją stronę.</div>
<div style="text-align: left;">
Jej urocza twarz wyrażała zainteresowanie, kiedy uniosłem się lekko, opierając swój ciężar na łokciu. Pościel okrywająca jej klatkę lekko się zsunęła, ale szybko ją poprawiła. Zdążyłem jednak zauważyć kilka małych malinek. Miały różowy kolor, gdzieniegdzie prześwitywały fioletowe odcienie. Dowód naszych zagorzałych, miłosnych uniesień. Pięknie na niej wyglądały. </div>
<div style="text-align: left;">
- No, na przykład rozmowę. - potrząsnąłem głową, kiedy nadal nie wiedziała o co mi chodzi - No wiesz... rozmowę. Poza tym, że mówisz jak ci dobrze i takie tam. Podoba mi się, że mogę z tobą po prostu porozmawiać. </div>
<div style="text-align: left;">
Bo zostawiła po sobie znaki na moim ciele w postaci kilku czerwonych zadrapań. Było jednak jeszcze coś, co właśnie odkryłem. Malinka tuż pod prawym sutkiem. Wiedziałem, że po jakimś czasie zniknie, ale muszę powiedzieć że podobała mi się aż zanadto. Jej głowa spoczywała na mojej klatce, kiedy przyglądała się mojemu skupionemu wzrokowi. Chwilę później jej usta delikatnie muskały zaczerwienioną skórę, którą wcześniej dość mocno zassała. </div>
<div style="text-align: left;">
- Z nikim wcześniej tego nie robiłeś? - zapytała wyraźnie zaciekawiona, wracając do swojej poprzedniej pozycji.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie. To zawsze było coś w rodzaju " zrób co masz zrobić i cześć". - wyjaśniłem - Nie wydaje mi się, żeby rozmowa była jednym z priorytetów, kiedy przyprowadzałem tu jakąś dziewczynę. </div>
<div style="text-align: left;">
- Z iloma kobietami byłeś?</div>
<div style="text-align: left;">
Wiedziałem, że to pytanie od jakiegoś czasu zaprzątało jej myśli. Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na nią. Oboje leżeliśmy na swoich połowach łóżka, zwróceni twarzami do siebie. Splotłem nasze palce, a ona cierpliwie czekała na odpowiedź. </div>
<div style="text-align: left;">
- Tak naprawdę nie chcesz wiedzieć, no nie? - zamilkłem na chwilę obserwując jej twarz - Sporo. - przyznałem - To ma jakieś znaczenie?</div>
<div style="text-align: left;">
- Chodzi o to, że... No że ty wiesz tyle, a ja...</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie, Skarbie. Każda kobieta jest inna i ja uczę się razem z tobą. Jakby się nad tym zastanowić, to dla ciebie to może być nawet łatwiejsze. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jak to? </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie masz żadnych wcześniejszych doświadczeń. - jej twarz zaróżowiła się na moje słowa - Żaden facet nie zaprzątnął twojej głowy, tym co lubi, a tym czego nie. Wiesz tylko jak sprawić przyjemność mi i nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak mnie to kręci. </div>
<div style="text-align: left;">
Nieśmiały uśmiech, który pojawił się na jej ustach pozwolił mi myśleć, że ją przekonałem. Pocałowałem jej szyję i pochyliłem się nad nią uprzednio delikatnie przekręcając ją na plecy. Jej włosy były dosłownie wszędzie, leżały na całej poduszce, dokładnie tak samo jak wtedy, kiedy spała. Muszę przyznać, że ciężko było mi z tym mierzyć się w nocy, kiedy jej niesforne kosmyki wwiercały się we wszelkie otwory w mojej twarzy. Uśmiechnąłem się odgarniając ciemne fale z jej buzi, zanim pochyliłem się do jej ucha. </div>
<div style="text-align: left;">
- Kocham to, że ciągle uczę się tego, gdzie i jak lubisz być dotykana, co cię podnieca. - obniżyłem głos lekko pocierając kciukiem jej nabrzmiałego sutka - Co sprawia, że robisz się mokra. </div>
<div style="text-align: left;">
Przerwała nasz pełen gorącego napięcia kontakt wzrokowy, kiedy zacząłem palcem wskazującym kreślić linię w dół, między jej piersiami. Zatrzepotała rzęsami i odetchnęła głośniej, gdy lekko ścisnąłem jej lewą pierś. </div>
<div style="text-align: left;">
- Wiem, że nadal masz opory przed tym, żebym cie tu dotykał. - powiedziałem przejeżdżając opuszkami palców po wypukłej bliźnie. </div>
<div style="text-align: left;">
Jej ciało zmarło w bezruchu w odpowiedzi na mój ostrożny gest. Czułem się strasznie doświadczając jej udręki, ale wiedziałem, że z czasem będzie jej łatwiej.</div>
<div style="text-align: left;">
- Proszę... - powiedziała cicho.</div>
<div style="text-align: left;">
Na sekundę przycisnąłem usta do naznaczonej blizną skóry i wróciłem na swoją połowę łóżka. Bo lekko zadrżała, kiedy oplotłem ją ramieniem i przysunąłem do swojego boku. </div>
<div style="text-align: left;">
- Przepraszam... - szepnęła tuż przy skórze mojego torsu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie masz za co.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="text-align: center;">__________________________________________________________________________</span></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Muszę siku. - poinformowałam Harry'ego, starając się w tym samym momencie wydostać z jego objęć.</div>
<div style="text-align: left;">
Zmierzwiłam ręką jego loki, mając nadzieję odwrócić jego uwagę i uniknąć jego łaskoczących mnie palców. </div>
<div style="text-align: left;">
- No to idź sikaj. - zaśmiał się.</div>
<div style="text-align: left;">
Chwyciłam prześcieradło zsuwając się z łóżka, ale moje ruchy szybko zostały powstrzymane. Odwróciłam głowę i spojrzałam na Harry'ego, który mocno trzymał rogi materiału zaciśnięte w swoich dłoniach. Pojedyncze loki sterczały na jego głowie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie. - jęknął marudnym głosem.</div>
<div style="text-align: left;">
Byłam z góry skazana na porażkę, jeśli chodziło o próbę siłowania się z nim. </div>
<div style="text-align: left;">
- Harry, naprawdę muszę iść... - powiedziałam błagalnym tonem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Zostaw prześcieradło. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ale... Ja... Harry, nie mam nic na sobie. </div>
<div style="text-align: left;">
Przygryzłam dolną wargę skanując podłogę w poszukiwaniu czegoś co mogę na siebie założyć, ale wszystko znajdowało się poza moim zasięgiem. Nic nie było na tyle blisko, żebym mogła się po to schylić, nie wstając z łóżka. Jakaś koszulka wisiała na oparciu krzesła, ale wiąż... zdobycie jej było równoważne z przemierzeniem całego pokoju. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie mam nic przeciwko. - Harry wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.</div>
<div style="text-align: left;">
Ależ oczywiście, że nie miał nic przeciwko. Ja jednak nie byłam taka chętna dawać mu w tamtym momencie jakiegoś rozbieranego pokazu. Ale naprawdę chciało mi się siku. </div>
<div style="text-align: left;">
Ugh, walić to. </div>
<div style="text-align: left;">
Niemal czułam jego wzrok na sobie, kiedy powoli wysuwałam się z ciepłego łóżka. Poczułam na skórze chłodne powietrze i stwierdziłam, że nie ma co przeciągać nieuniknionego. Jęknęłam, kiedy lekko uszczypnął mnie w bok sądząc chyba, że doda mi tym samym odwagi. Na pewno pomogło mi to się ruszyć. Byłam odwrócona do niego plecami, kiedy włożył sobie do ust palce i bezczelnie na mnie gwizdnął. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dalej, Skarbie! - krzyknął zanim zdążyłam zamknąć za sobą drzwi łazienki śmiejąc się pod nosem.</div>
<div style="text-align: left;">
Kiedy skończyłam, stanęłam przed lustrem przygotowując się na ponowne obnażenie nagiego ciała przed Harrym, ale na szczęście nie musiałam. </div>
<div style="text-align: left;">
- Na klamce są spodenki i koszulka. - zawołał. </div>
<div style="text-align: left;">
Uchyliłam drzwi, żeby sięgnąć po rzeczy, które chłopak powiesił dla mnie po drugiej stronie. Podziękowałam mu posyłając w powietrze buziaka, którego zaakceptował ze śmiechem, poprawiając się w swojej leżącej pozycji na łóżku. Koszulka była mi dobrze znajoma, wiele razy pożyczałam ją z garderoby Harry'ego. Była w ciemną kratę i utrzymywała mocny zapach bruneta. Naciągnęłam na siebie spodenki, zanim wyszłam do pokoju, w którym czekał na mnie chłopak. Uśmiechnął się, nadal leżąc pod ciepłym przykryciem. </div>
<div style="text-align: left;">
- To teraz, jak już wstałaś, możesz mi zrobić herbatę.</div>
<div style="text-align: left;">
A więc tak sobie to zaplanował.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ale przecież ty też musiałeś wstać, żeby powiesić mi ubrania na drzwiach.</div>
<div style="text-align: left;">
Z miną niewiniątka wzruszył ramionami.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dobra!</div>
<div style="text-align: left;">
- Grzeczna dziewczynka. </div>
<div style="text-align: left;">
- Tylko bez tego protekcjonalnego traktowania! - rzuciłam na co Harry tylko się zaśmiał.</div>
<div style="text-align: left;">
Chwyciłam czarną frotkę, odgarniając włosy z twarzy i zbierając je na czubku głowy w niedbałym kucyku. Ruszyłam w stronę kuchni i kiedy tylko się tam znalazłam, od razu pożałowałam, że nie założyłam nic na bose stopy. Kuchenne płytki były lodowate. Zanim sięgnęłam po kubki postanowiłam włączyć radio. Akurat leciała piosenka zespołu, który ostatnio pokazałam Harry'emu.</div>
<div style="text-align: left;">
Nie miałam pojęcia czemu kładzie te kubki tak wysoko. Musiałam wspiąć się na blat, żeby dosięgnąć półki na której stały. Kiedy bezpiecznie zeszłam z wysokości, wrzuciłam saszetki z herbatą do naczyń i czekałam, aż zagotuje się woda. Dobiegł mnie jakiś dźwięk z korytarza, ale był zagłuszony muzyką płynącą z głośnika radia. Podejrzewałam, że to listonosz, który właśnie wsunął pocztę przez wąski otwór w drzwiach. </div>
<div style="text-align: left;">
Otworzyłam lodówkę, skanując wzrokiem niższe półki w poszukiwaniu mleka. Po chwili wypuściłam głośne jęknięcie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Harry! - krzyknęłam - Harry, znowu schowałeś do lodówki puste opakowanie po mleku!</div>
<div style="text-align: left;">
Pod tym względem był strasznym upierdliwcem. Tysiące razy mu powtarzałam "jak jest puste, to się wyrzuca". Zanosiło się na to, że się nigdy nie nauczy. Jego brak odpowiedzi przyjęłam jako osobistą zniewagę. Pewnie wiedział, że byłam nieźle wkurzona, dlatego wolał to przemilczeć. Niezależnie od powodu, postanowiłam powiedzieć mu co o nim myślę. </div>
<div style="text-align: left;">
Odchyliłam pościel na bok i okazało się, ze nie ma go w sypialni. Zapukałam do łazienki i odczekując chwilę otworzyłam drzwi. Ku mojemu zdziwieniu tam też go nie znalazłam. </div>
<div style="text-align: left;">
- Harry?</div>
<div style="text-align: left;">
Był w salonie, stał w progu odwrócony do mnie plecami. Miał na sobie jedynie dresy, ukazując swój opalony tors. Nie wiedziałam czemu jest tak nienormalnie cichy, dopóki mój wzrok nie spoczął na dwóch kobietach stojących po środku pokoju. Towarzyszyło mi okropne przeczucie, że przerwałam jakąś rozmowę, która toczyła się zanim się tam pojawiłam. Niepewność jednak nie trwała długo.</div>
<div style="text-align: left;">
Karton po mleku upadł na podłogę, kiedy starsza z nich oplotła mnie ramionami. Musiałam wyglądać jak królik złapany w sidła. Ściskała mnie mocno, więc byłam zmuszona zaabsorbować zapach jej słodkich perfum. Kiedy poczułam jak jej łzy ściekają po mojej skórze, odwzajemniłam uścisk, starając się dodać jej odrobinę otuchy. Byłam całkowicie zdezorientowana, nie miałam pojęcia co się dzieje.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dziękuję... Dzięki tobie odzyskałam mojego syna. - zapłakała cicho. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com179tag:blogger.com,1999:blog-4358016818492003305.post-12625902702800493512013-04-28T23:12:00.000+02:002013-04-28T23:12:08.442+02:00Rozdział 48.<div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: red; font-size: large;">Rozdział zawiera sceny erotyczne<strike>ssxrdcfgyhujhnbgvfde</strike> przeznaczone dla <strike>nikogo</strike> osób pełnoletnich.</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: red; font-size: x-small;"><b>JESZCZE RAZ NAJMOCNIEJ PRZEPRASZAM ZA ZWŁOKĘ.</b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: red; font-size: x-small;"><b><br /></b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://images.wikia.com/penguinsofmadagascar/images/5/59/Stop-Sign.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://images.wikia.com/penguinsofmadagascar/images/5/59/Stop-Sign.gif" height="200" width="199" /></a> <a href="http://img.pandawhale.com/42139-stop-girl-gif-BsPK.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://img.pandawhale.com/42139-stop-girl-gif-BsPK.gif" height="142" width="320" /></a> </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://feministing.com/files/2012/09/michael_no_stop.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://feministing.com/files/2012/09/michael_no_stop.gif" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: red; font-size: x-small;"><b><br /></b></span></div>
<br />
<br />
<br />
Wczepiłam się w ramiona Harry’ego, mocno oplatając jego talię nogami, kiedy bez najmniejszego trudu niósł mnie po schodach do swojego mieszkania. Jego włosy zaplątane były wokół moich palców, a usta nie oderwały się nawet na moment od linii jego szczęki, gdy pospiesznie siłował się z kluczami w zamku. Zatrzasnął drzwi swoją stopą i momentalnie przyparł mnie do drewna, sięgając z boku mojej głowy i zaciągając łańcuszek. Wtuliłam głowę w zagłębienie jego szyi i dłońmi powiodłam pod materiałem jego koszuli, żeby poczuć gorącą skórę. Byłam bezpieczna, słysząc jego głęboki oddech, który w niewytłumaczalny sposób koił wszystkie moje zmysły. Uczucie komfortu szybko przeszło w pożądanie, a miękkie pocałunki przemieniły się w pełne pasji, miłosne ugryzienia, kiedy zachłannie wpijałam się w skórę przy podstawie jego szyi. Westchnęłam głośno, kiedy pod wpływem mocnych doznań ścisnął moje pośladki.</div>
<div>
- Tak bardzo cię pragnę.</div>
<div>
- Opuść mnie na ziemię.- zaśmiałam się ledwo łapiąc oddech.</div>
<div>
Moje stopy po chwili dotknęły posadzki. Zrobiłam krok do tyłu, kiedy Harry ruszył w moją stronę. W korytarzu panował półmrok, ale nie miałam najmniejszego problemu, żeby wyczuć uśmieszek na jego twarzy. Nasze ciała dzieliło już jedynie kilka centymetrów Żar budujący w jego oczach nie opuszczał mojej twarzy, gdy uwodzicielsko i powoli zdejmował z siebie marynarkę. Chwilę później ciemny materiał wylądował na podłodze.</div>
<div>
- Chcę z tobą trochę poświntuszyć.</div>
<div>
Czoło Harry’ego dotykało mojego, kiedy podwinął lekko materiał sukienki i wsunął dłoń między moje uda. Jego usta oplotły wyraźne dołeczki, gdy zablokowałam jego rękę ściskając razem moje nogi.</div>
<div>
- Cierpliwości.</div>
<div>
Chwyciłam materiał jego koszuli i zacisnęłam w swoich pięściach, obracając chłopaka i z całej siły jaką udało mi się wyiskać, przycisnęłam go do ściany. Pełne usta lekko rozchyliły się w przyjemności, kiedy zmrużył oczy. Odrobinę się od niego odsunęłam, pospiesznie odpinając kolejne guziki na białym materiale. Jego gwałtowny ruch wprawił mnie w osłupienie, gdy chwycił koszulę po obu stronach i po prostu ją rozdarł. W pomieszczeniu rozniósł się dźwięk guzików uderzających o posadzkę. Nigdy nie doświadczyłam czegoś równie podniecającego. Moja dłoń natychmiast powędrowała na nowo odkryty brzuch i tors. Wyglądał prawie jak bóstwo, opalony, umięśniony… i mój.</div>
<div>
- Podoba mi się, jak jesteś niegrzeczna.- przyznał.</div>
<div>
Ostatnie słowa ledwo opuściły jego usta,kiedy wbiłam swoje paznokcie w skórę jego torsu i powoli przejechałam nimi w dół, upewniając się, że zostawię po sobie ślad.</div>
<div>
Przeklął, zaciskając zęby.</div>
<div>
- Wezmę cię w moim łóżku.</div>
<div>
Serce mocniej zabiło mi na jego słowa. Przycisnęłam usta do miejsca, skąd wydostawało się gorące powietrze. Niechętnie oderwałam się od jego uwodzicielskich warg, po czym odwróciłam się i ruszyłam wzdłuż korytarza. Zanim dotarłam do drzwi jego sypialni zdjęłam swoje buty. Chwyciłam palcami framugę i odwróciłam głowę, kiedy usłyszałam za sobą jego kroki. Harry obserwował każdy mój najmniejszy ruch. Gorący wzrok palił moją skórę, wiedziałam że pragnie zobaczyć jej więcej. Staliśmy dokładnie na przeciwko siebie, między nami był lekki dystans. Harry chwycił poły koszuli i zsunął ją ze swoich szerokich ramion. Przywykłam do tego, że jego ciało było bliskie perfekcji, przynajmniej w moich oczach. Mimo tych kilku blizn, pamiątek po licznych bójkach, one dodawały jakiegoś charakteru temu niepokojącemu pięknu. Zastanawiałam się, czy kiedykolwiek uświadomi mnie na temat historii wszystkich tych trwałych pozostałości.</div>
<div>
Moja ręka powędrowała w górę, zadziornie prostując dłoń i przywołując go w moją stronę wskazującym palcem.</div>
<div>
- Chodź tutaj.</div>
<div>
Uśmiech zarysował się wyraźniej po prawej stronie jego twarzy, kiedy zsunął buty ze stóp i ruszył w moim kierunku. Chwilę później już staliśmy w zaciszu jego sypialni. Kiedy tylko zapaliłam małą lampkę od razu wróciłam na niego wzrokiem. Stał boso w samych czarnych jeansach. Oczy chłopaka błysnęły niezadowoleniem, gdy uniosłam rękę, żeby powstrzymać go od zbytniego zbliżenia się do mnie. Cierpliwie stosował się do moich poleceń. Pochyliłam się lekko do przodu, palcami odnalazłam boki mojej bielizny i zsunęłam ją w dół. Kiedy majtki znalazły się wokół moich kostek, wyszłam z nich i ponownie stanęłam wyprostowana przed chłopakiem. Sposób w jaki na mnie patrzył… To pożądanie, momentalnie się zaczerwieniłam. Praktycznie rozbierał mnie wzrokiem.</div>
<div>
Usłyszałam surowe mruknięcie Harry’ego, kiedy zrobiłam krok do tyłu w odpowiedzi na to, jak on przesunął się do przodu. Ta gra wydawała mu się podobać, zwłaszcza że nagrodą był całkowity zanik dystansu między nami. Wspomagając się rękami wspięłam się na łóżko. Starałam się to zrobić z gracją. Chwilę potem dołączył do mnie Harry.</div>
<div>
- Gdzie się wybierasz, Skarbie?</div>
<div>
Głęboki ton jego głosu pokrył całe moje ciało gęsią skórką. Serce waliło mi jak oszalałe. Kazał mi się położyć, podczas gdy sam opuszkami palców znaczył wzory na skórze moich ud. Rozchylił je i niespiesznie mierzył wzrokiem rozgrzane miejsce między moimi nogami. Policzki paliły mnie od gorąca, kiedy zaczepiłam palce na jego karku starając się pociągnąć w dół jego głowę.</div>
<div>
- Chcę spróbować czegoś innego.</div>
<div>
Momentalnie usiadłam na łóżku starając się zakryć nagą część ciała sukienką. Harry zachichotał. Chyba zauważył moją niepewność.</div>
<div>
- Nic diametralnie innego. - zapewnił - Po prostu nową pozycję.</div>
<div>
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Harry, nie wydaje mi się, żebym…</div>
<div>
- Daj spokój, Skarbie. - przerwał mi szybko i uśmiechnął się pod nosem.</div>
<div>
Jego wysoka sylwetka rozciągnęła się na pościeli, głowa znalazła się w jednym z rogów obszernego łóżka. Nadal nie ruszyłam się z miejsca, na co on wysunął język ze swoich pełnych, różowych ust, lekko poruszał nim w przód i w tył, po czym zakreślił kilka małych kółek w powietrzu. Mięśnie w moim brzuchu zacisnęły się niekontrolowanie. Doskonale wiedziałam co robił.</div>
<div>
Obserwowałam jak jego usta układają się dzióbek i posyłają małe cmoknięcie w moją stronę, chwilę potem kuszącą zwilżył je językiem.</div>
<div>
- Moje wargi bardzo chciałyby bliżej zapoznać się z twoimi. - zaśmiał się cicho.</div>
<div>
Całowanie było w porządku. Pochyliłam się w stronę Harry'ego. Nasze pragnienie było tak silne, że z trudem hamowaliśmy swoje zachłanne dłonie. Odsunęłam się na moment, żeby złapać oddech, otaczały nas ciemne fale moich włosów. </div>
<div>
- Podoba mi się. - zamruczał zadowolony - Ale miałem na myśli inne wargi. </div>
<div>
Poczułam nagły przypływ gorąca rozlewającego się po całym moim ciele. Harry delikatnie podwinął materiał sukienki na moim udzie. Wiedziałam o co prosił. Chwilę później pociągnął mnie do siebie, tak że usiadłam na jego klatce, tuż nad żebrami. Jego silne dłonie chwyciły moje uda. Starał się je lekko unieść i przysunąć mnie bliżej, ale oparłam się o jego ramiona. </div>
<div>
- Wszystko będzie dobrze. - powiedział cicho.</div>
<div>
Jego uśmiech był cudowny, zielone oczy błyszczały w moim kierunku. Chwilę później uniósł sukienkę i sprawnym ruchem przesunął ją pod bok mojej talii. Mimo tego, że znajdowałam się w dominującej pozycji, dobrze wiedziałam, ze to Harry ma nade mną całkowitą kontrolę. Nie bardzo wiedziałam co robię, do momentu aż usłyszałam zadziorne jęknięcie. Spojrzałam na chłopaka leżącego pode mną. Jego loki były mocno zaplecione w mojej dłoni, kiedy starałam się utrzymać jego głowę na łóżku, a Harry próbował przysunąć moje uda bliżej swoich pełnych ust.</div>
<div>
- Czekaj, czekaj. - rzuciłam lekko spanikowana.</div>
<div>
- Przecież już to robiliśmy. - powiedział uspokajająco.</div>
<div>
- Ale nie tak, Harry. - podniosłam głos zszokowana tym jak beztrosko do wszystkiego podchodził.<br />
Moje zaciśnięte palce lekko zelżały w jego włosach.<br />
- Jak to "nie tak"? Przecież też mam głowę między twoimi nogami.<br />
Szybko zdał sobie sprawę z mojego rosnącego zdenerwowania, kiedy moje uda bezwiednie ścisnęły jego głowę. Usłyszałam cichy śmiech.<br />
- Dobra. Już w porządku. - poddał się w końcu.<br />
Zdjął dłonie z moich nóg i poczułam jak odsuwa je od mojego ciała.<br />
- Nie musimy tego tak robić, jak nie czujesz się wystarczająco komfortowo.<br />
Podniosłam się z jego torsu i usiadłam przy wezgłowiu łóżka. Moja wolność nie trwała jednak długo. Zaraz chwycił moje kostki i pociągnął do siebie, tak że momentalnie znalazłam się pod nim, kiedy się nade mną pochylał. Jego głos był cichy, słowa skierowane wyłącznie do mnie.<br />
- Pamiętaj tylko, że oferta nadal jest aktualna, jakbyś chciała usiąść na mojej twarzy.<br />
Był wyraźnie rozbawiony, kiedy próbowałam odepchnąć go od siebie, przyciskając dłonie do jego szerokich ramion.<br />
- Może innym razem. - dokończył zadowolony z siebie.<br />
Nie miałam czasu, żeby całkiem dojść do siebie, kiedy poczułam ciepło po wewnętrznej stronie mojej nogi. Jego pocałunki wędrowały w górę, dłonią unosił powoli ciemny materiał sukienki. Pomrukiwał cicho i wiedziałam, że czerpie z tego taką samą przyjemność jak ja.<br />
Właśnie wtedy przeniósł moją dłoń między swoje loki, kiedy poczułam że zbliżam się do końca, ale to jego następne słowa doprowadziły mnie na skraj.<br />
- Przyciśnij moją głowę w dół. - jęknął ochryple.<br />
Przed oczami jeszcze migotały mi gwiazdy, gdy podciągnął się w górę i jego twarz znalazła się na milimetry od mojej. Jego uśmieszek mówił sam za siebie. Ciemne loki były w całkowitym nieładzie. Szybko odezwałam się, zanim zdążył wygłosić jakiś sugestywny komentarz na temat tego w jak krótkim czasie udało mu się doprowadzić mnie do orgazmu.<br />
- Możemy wejść pod kołdrę?<br />
Dołeczki w jego policzkach pogłębiły się, a w oczach błysnęło przyjemne ciepło.<br />
- Pewnie, że tak, ale najpierw chciałbym zdjąć z ciebie tę sukienkę.<br />
Wstaliśmy z łóżka zdejmując z siebie ubrania, które jeszcze na nas zostały. W jakimś małym stopniu chyba udało mi się nawet wyglądać dość pociągająco, kiedy uniosłam materiał, żeby przeciągnąć go przez moje ciało. Jęknęłam poirytowana i usłyszałam śmiech Harry'ego i dźwięk jego opadających na ziemię spodni. Nie mogłam nic zobaczyć, bo sukienka zakleszczyła się w okolicy mojej głowy.<br />
- Pomóż mi. - poprosiłam.<br />
Poczułam jak chwyta ciemny materiał i ciągnie w górę.<br />
- Jak ty to założyłaś? - zapytał rozbawiony.<br />
- Z trudnością.<br />
- No widzę właśnie.<br />
Chwilę potem sukienka dołączyła do jego spodni.<br />
- Cholera jasna. - zaklął cicho.<br />
Byłam całkiem naga, nie licząc stanika. Moje zakłopotanie dawało o sobie znać wylewając się różem na moje policzki. Usta Harry'ego uniosły się wysoko, gdy zaczepił swoje kciuki o materiał bokserek i bezceremonialnie pociągnął je w dół. Jego śmiałość zadziwiała mnie za każdym razem.<br />
Starałam się zachować powagę, kiedy ciągle szczerzył się głupkowato, ale poległam i zaśmiałam się, nieśmiało odwracając wzrok.<br />
Zbliżył się do mnie, a ja asekuracyjnie oplotłam dłoń na jego karku. Nasze usta momentalnie się spotkały, a czułość pocałunku sprawiła, że moje rzęsy bezwiednie zatrzepotały. Nie odrywając się od siebie ruszyliśmy w stronę łóżka. Harry sięgnął ręką i odchylił ciemną pościel spoczywającą na ogromnym posłaniu. Klęknął nade mną, gdy oplotłam dłonią jego długość i delikatnie zaczęłam masować, wtulając głowę w zagłębienie między jego szyją, a ramieniem. Czułam jego gorący oddech, kiedy zaśmiał się cicho w odpowiedzi na moje lekkie przygryzanie skóry jego ramienia. Sięgnął ręką do nocnej szafki i zaczął szukać czegoś w małej szufladzie.<br />
Zaprzestałam ruchów mojej ręki intensywnie przyglądając się temu co robi. Jego penis spoczywał ciężko między jego udami, zanim nałożył na niego prezerwatywę, którą chwilę wcześniej wyciągnął z opakowania, które rozerwał zębami. Co chwilę cmokał mnie w usta, żeby odwrócić moją uwagę od tego co robi. Znowu sięgnął do drewnianej szafki stojącej obok. Rękami oplotłam jego silne ramiona, nasze policzki stykały się ze sobą, gdy zerknęłam w dół, między nasze ciała. Mała buteleczka z jakimś płynem została otwarta, a błyszcząca ciesz wylana na jego opuszki palców. Odstawił ją na swoje miejsce i lekko przymknął oczy rozsmarowując substancję na oplecionej prezerwatywą erekcji. Potarł kciukiem główkę rozprowadzając płyn. Kiedy skończył, wrócił na mnie wzrokiem. Jego długi penis był całkiem pokryty przezroczystą cieczą. Pełne usta przywarły do moich, zanim zsunął jedną dłoń do miejsca, gdzie jego dotyk powodował drżenie mojego ciała.<br />
- Chcę to zrobić jak należy, to pomoże. - powiedział cicho.<br />
Wsunął rękę pod moje plecy, przyciągając mnie bliżej, a drugą kontynuował rozsmarowywanie lubrykantu.<br />
- Zimne. - zachichotałam nerwowo.<br />
- Przepraszam, powinienem wcześniej trochę rozgrzać.<br />
Uśmiechnął się pocierając swoje palce, które chwilę później znowu znalazły się między moimi nogami.<br />
- Teraz lepiej?<br />
Kiwnęłam głową i ułożyłam się wygodnie na łóżku, podczas gdy Harry pochylił się nade mną. Właśnie wtedy zobaczyłam w jego, do tej pory pewnych ruchach, jakieś wahanie, niepokój w jego oczach.<br />
- Ufam ci. - powiedziałam odgarniając loki z jego czoła.<br />
- Ale ostatnim razem... - zaczął z troską w głosie.<br />
- Powiedziałeś, że to już się nie powtórzy i ja ci ufam.<br />
Pocałował mnie w policzek, by zaraz przenieść usta wzdłuż linii mojej szczęki, do ucha.<br />
- Ok.<br />
Podkurczyłam palce u stóp, kiedy poczułam opuszki palców Harry'ego na skórze mojego rozgrzanego ciała. Był taki delikatny, łagodnie całował moje usta, nie spuszczając ze mnie wzroku. Lewą nogą oplotłam jego talię, naciskając lekko w dolnej części jego kręgosłupa. Potarł swoją wilgotną końcówką o moje wejście i powoli zaczął wsuwać się we mnie. Harry chwycił poły pościeli i przesunął ją po swoich plecach, żeby okryć nas ciepłem. Wiedziałam, że za kilka minut temperatura znacznie wzrośnie, ale w tamtym momencie było idealnie. Nadal ostrożnie we mnie wchodził. Z moich ust wydostawały się ciche dźwięki, zagłuszane jedynie jego oddechem. Zacisnęłam dłonie na pościeli, nieprzyzwyczajona jeszcze do tak intymnego zbliżenia. Nadal było to dziwne uczucie, ale mimo wszystko nie porównywalne do tego, gdy pierwszy raz się kochaliśmy.<br />
- W porządku?<br />
Widziałam, że był niespokojny. Wyswobodził przykrycie z moich palców i splótł nasze dłonie.<br />
- Tak.<br />
- Mogę wejść głębiej? - powiedział prawie błagalnym głosem.<br />
Małe kiwnięcie głową dało Harry'emu przyzwolenie do zatopienia się w moim ciepłym wnętrzu. Oboje z trudnością łapaliśmy oddechy, gdy nasze ciała pieczołowicie się ze sobą łączyły. Nigdy jeszcze nie czułam takiej jedności z drugą osobą.<br />
- O mój Boże...<br />
Lekko wbiłam paznokcie w jego plecy, próbując się zrelaksować. Starałam się dodać mu odwagi, przy jego delikatnych ruchach. Zatrzymał się w jednej pozycji dając mi czas na przyzwyczajenie się do niego.<br />
Pourywane dźwięki wydostały się z rozchylonych warg Harry'ego, jego oczy błysnęły ciepłym światłem, gdy moje mięśnie zacisnęły się wokół niego. Intensywnie obserwowałam reakcję chłopaka, powtarzając nowo poznany ruch. Podobało mi się jak wyglądał, gdy znowu sprowokowałam skurcz moich mięśni. Mały uśmiech pojawił się na jego pełnych ustach, kiedy zdał sobie sprawę z tego co robię. Ledwie zauważalnie skinął głową, dając mi znak tym samym, żebym zrobiła to jeszcze raz. W odpowiedzi usłyszałam niskie jęknięcie, wydostające się z jego gardła.<br />
- Proszę cię, pozwól mi się ruszyć. - powiedział pewnym napięcia głosem.<br />
Pewny ruch jego bioder, przysporzył mi uczucia, którego nie da się opisać. Poruszał się w przód i w tył w stałym, niespiesznym tempie. Mieliśmy całą noc. Nasze klatki przywierały do siebie, miseczki mojego stanika lekko pocierały silny tors bruneta. Rękami przyciskałam go z całej siły do swojego ciała, chciałam jedynie czuć przy sobie jego umięśnioną sylwetkę.<br />
- Jeszcze nigdy nie robiłem tego tak wolno. - przyznał - Podoba mi się. - uśmiechnął się leniwie.<br />
Moje dłonie oplotły jego policzki, przyciągając bliżej jego twarz. Całowaliśmy się powoli i spokojnie. Pościel zsunęła się z jego opalonych pleców, więc po chwili znowu naciągnęłam ją na swoje miejsce.<br />
- Naprawdę ładnie wyglądałaś dzisiaj w tej sukience.<br />
Uśmiechnęłam się w odpowiedzi na jego słodki komplement. Trochę bawiło mnie to, że rozmawiamy podczas uprawiania seksu. Zaczęłam zastanawiać się czy w ten sposób starał się zapobiec powtórzeniu poprzednich błędów.<br />
- Dziękuję. Właściwie to już mi to mówiłeś. - odpowiedziałam cicho. Między słowa wkradały się pojedyncze westchnięcia.<br />
Biodra Harry'ego dotknęły moich i przyparły mnie do materaca. Głośno wypuściłam resztki powietrza z moich płuc.<br />
- Mówiłem prawdę.<br />
Odchyliłam głowę na bok, kiedy wszedł we mnie mocniej. Zacisnęłam oczy i wbiłam palce w jego biodro. Nie bolało, ale nadal, to było dziwne uczucie. Dziwnie przyjemne.<br />
- Przepraszam. - rzucił cicho.<br />
- Jest w porządku. - odpowiedziałam, pocieszająco cmokając go w usta - Nie przestawaj.<br />
Harry nadal pochylał się nade mną, opierając swój ciężar na przedramionach. Jego loki łaskotały moją skórę, kiedy całował moją szyję.<br />
- Pachniesz naprawdę ładnie. - kontynuował - Za dużo gadam, no nie?<br />
Jego głos załamał się dźwiękiem pożądania. Odchylił się lekko i zdałam sobie sprawę z jego zakłopotania kiedy dostrzegłam lekki róż na jego policzkach. Uważałam to za bardzo urocze, jasny kontrast z jego czasem szorstkim zachowaniem.<br />
- Tak. - zachichotałam nerwowo.<br />
- Przepraszam. P..po prostu nigdy wcześniej nie miałem do tego okazji.<br />
- Nie mam nic przeciwko, dopóki nie przestaniesz się ruszać. - delikatnie ścisnęłam jego biodra.<br />
Usłyszałam jego śmiech, zanim lekko poruszył się w lewą stronę. Rozchyliłam wargi, kiedy zaczął masować nowo odkryte miejsce swoim penisem, zagłębionym w moim ciepłym wnętrzu. Jego imię zadźwięczało w moich ustach w akompaniamencie głośniejszych jęków. Temperatura między naszymi ciałami zaczęła szybko rosnąć. Nadal robiliśmy to powoli, ale głębokość jego ruchów znacznie się zwiększyła. Zatrzymał się na chwilę w stałej pozycji.<br />
- Proszę... - jęknęłam.<br />
Uśmiechnął się powoli. Podobało mu się, że proszę go, żeby się poruszył. Zrobił to, ale po chwili znowu się zatrzymał. Mocniej przycisnęłam go do siebie, tym razem obiema nogami oplatając jego talię. Momentalnie cofnęłam dłonie i mocno zacisnęłam je na pościeli, kiedy potarł swoim penisem miejsce wywołujące falę przyjemności rozlewającą się po moim wnętrzu. Lekko podpierając się na rękach uniosłam barki i z wielką siłą przywarłam do jego pełnych ust.<br />
- Tu? - mruknął.<br />
Nie mogłam przestać pojękiwać, kiedy nieprzerwanie wracał do punktu wewnątrz mnie, który sprawiał że cała drżałam. Harry chwycił moje dłonie i przysunął je do mojego ciała. Nie było między nami żadnego dystansu, gdy przyparł moje ręce do mojej klatki. Jego sylwetka całkiem mnie okryła. Chłopak przeniósł swoje dłonie na tył moich ramion i mocno przytulił mnie do siebie, wtulając głowę w zagłębienie między szyją a ramieniem. Nie mogłam zrobić nic innego, jak tylko zacieśnić uścisk moich nóg wokół jego talii. Nie przestawał się poruszać, lekko przyspieszając tempo. Przez cały czas słyszałam jego ochrypły, gardłowy głos. Jedynie siarczystymi przekleństwami był w stanie wyrazić intensywność sytuacji.<br />
Wyplątałam swoje ręce i chwyciłam twarz bruneta, przyciągając do swojej, żeby móc go pocałować.<br />
- Proszę cię, pozwól mi być w tobie, kiedy dojdziesz. - wydyszał.<br />
Nigdy jeszcze nie doświadczyliśmy mojego orgazmu podczas seksu. Za pierwszym razem to byłoby już za dużo, ale teraz czułam, że jestem gotowa. Skinęłam głową, nie będąc w stanie nic z siebie wydusić.<br />
- Powiedz mi jak będziesz dochodzić.<br />
Cały czas byliśmy w siebie wtuleni. Harry całował mój policzek, kiedy lekko przesunął nas w lewą stronę. Chronił moje ciało, bezpiecznie oplatając mnie rękami. Nasze biodra co chwilę się stykały. Przeniosłam dłoń między nasze gorące ciała.<br />
- Jesteś blisko?<br />
Stykaliśmy się nosami, oczy przepełnione były pożądaniem, gdy lekko potarłam miejsce, tuż nad tym gdzie się łączyły się nasze ciała. Po chwili odsunął moją rękę. Moje plecy płasko opadły na miękki materac, kiedy chłopak ponownie pochylił się nade mną.<br />
- Pozwól mi.<br />
Jak tylko palce Harry'ego dotknęły mojego wrażliwego punktu, mocno zacisnęłam dłoń na jego karku. Moje palące mięśnie zacisnęły się wokół jego drżącego penisa, ciepło zaczęło budować w dole mojego brzucha. Jego oczy otworzyły się szerzej, a wargi lekko rozchyliły, kiedy wpatrywał się we mnie z góry. Wszedł we mnie głębiej w tym samym momencie okrywając moje ciało swoim. Wiedziałam, że trudno mu się poruszać, mimo wilgotności lubrykantu i moich własnych płynów.<br />
- Jestem z tobą. - powiedział - Możesz dojść dla mnie. Jesteś bezpieczna.<br />
Pozwoliłam, żeby przejął nade mną całkowitą kontrolę.<br />
Moje spełnienie pulsowało wokół jego sterczącej długości, zaciskające się mięśnie zmusiły go do rozchylenia warg. Było tak inaczej, bardziej intensywnie, czułam to w całym moim ciele. Wplotłam palce w wilgotne loki na jego karku i opadłam pod jego postawną sylwetką, całkowicie zszokowana. Jego skoncentrowane spojrzenie trwało na mojej twarzy jeszcze przez chwilę, kiedy starał się stłumić głośne jęki. Ale ja wciąż byłam zbyt pochłonięta moim własnym orgazmem, żeby dostrzec pełną przemianę jego rysów, kiedy dochodził nade mną.<br />
O wiele za wcześnie wysunął się ze mnie, przyciskając swoje usta do moich. Moja świadomość jeszcze całkiem nie powróciła, pocieraliśmy o siebie swoimi nosami, jak całujące się Eskimosy. Harry przekręcił się w lewą stronę, zostawiając pościel na mojej okrytej jedynie stanikiem klatce. Przyglądałam się jak powoli ściąga z siebie prezerwatywę. Po chwili dostrzegłam jego szeroki uśmiech.<br />
- Kto by przypuszczał, że jesteś taka głośna. - rzucił, co zabrzmiało dla mnie dość tajemniczo.<br />
Kilka dobrych sekund zajęło mi wywnioskowanie o co mu chodzi.<br />
- Co?<br />
Klepnęłam go lekko w rękę, żeby przyciągnąć jego uwagę.<br />
- Nie poznałem jeszcze tego faceta, który mieszka obok, ale jestem pewien, że teraz już wie, jak mam na imię. - zaśmiał się nadal lekko zdyszany.<br />
Poczułam nagły przypływ siły i obróciłam się przyciskając jego nadgarstki po obu stronach jego głowy. Usiadłam okrakiem w jego talii i pochyliłam się nad nim.<br />
- Jesteś strasznym dupkiem. - rzuciłam w odwecie.<br />
Nie przestawał się śmiać, cały czas starając się potrzeć nosem moją szyję, ale się odsunęłam. Harry opadł z powrotem na poduszkę wpatrując się we mnie.<br />
- Cóż, muszę przyznać, że twoja dupka całkiem mi się podoba. - ton jego głosu wskazywał, że jest w nastroju do żartów.<br />
- Zamknij się. - odcięłam mu się szybko.<br />
- Zmuś mnie. - nie tracił rezonu. Jego głos zniżył się lekko, kiedy rzucał mi wyzwanie.<br />
Uśmiechnęłam się pod nosem i pochyliłam zostawiając małe buziaki na krajobrazie torsu Harry'ego, który rozciągał się przed moimi oczami. Jego klatka unosiła się i szybko opadała, pod wpływem mojego dotyku, kiedy lekko zassałam jego lewy sutek. Byłam zadowolona z siebie, gdy spojrzałam w górę. Harry leżał z zamkniętymi oczami, całkowicie oddając się przyjemności. Skorzystałam z jego chwilowej nieuwagi i przejechałam językiem wzdłuż jego szyi. Jego mruknięcie było wszystkim czego potrzebowałam, zanim przeniosłam swoje usta do jego ucha.<br />
- Chcę to zrobić jeszcze raz. - powiedziałam cicho.<br />
Miałam podejrzenia co do tego, że Harry nie często nie wiedział co ma powiedzieć. Przynajmniej w sytuacjach takich jak ta. Wyglądał na trochę zbitego z tropu, ale po chwili się ocknął.<br />
- Daj mi szansę się pozbierać... - zażartował.<br />
Położyłam się na nim. Moja głowa płasko spoczywała na jego święcącym od potu torsie. Po chwili poczułam jak wplata swoje palce w moje włosy.<br />
- Daj mi znać.<br />
- Och, mogę ci zagwarantować, że dowiesz się jako pierwsza.<br />
Nie zdawałam sobie sprawy z dosłowności jego słów dopóki nie poczułam na swoim udzie, jego twardniejącego penisa kilka chwil później. Podniosłam głowę, żeby spotkać się z nim wzrokiem.<br />
- Tak jak teraz?<br />
Nie wiedziałam o co dokładnie pyta. Niepewność musiała być jasno wymalowana na mojej twarzy, bo zaraz uśmiechnął się w moją stronę. Podniósł dłoń do mojej buzi i kciukiem przejechał po zewnętrznej stronie ust.<br />
- Jesteś taka słodka. - cmoknął czubek mojego nosa.<br />
Jego erekcja stała się dla mnie oczywista, kiedy ruszył biodrami. Przełknęłam głośno ślinę, kiedy zdałam sobie sprawę, że Harry proponuje mi bycie na górze. Nie odpowiedziałam, wyobraźnia zasnuła mój umysł obrazem Harry'ego, który leży pode mną, podczas gdy uprawiamy seks. Nigdy wcześniej tego nie próbowaliśmy. Miałabym nad nim kontrolę? Musiałam przyznać, że zaintrygował mnie ten pomysł. Z zamyślenia wyrwał mnie jego cichy chichot.<br />
- Bo, jak chcesz to zrobić "na jeźdźca", wystarczy powiedzieć. - uśmiechnął się pod nosem.<br />
Nie wiedziałam, że jest możliwe, żeby moja twarz nabrała jeszcze bardziej czerwonego koloru. Harry nadal tylko leżał i szczerzył się idiotycznie.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Mógł z łatwością wyczuć moje wahanie. Zastanawiałam się nad jego nową propozycją, kiedy usiadłam przerzucając swoje nogi po obu stronach jego kolan. </div>
<div style="text-align: left;">
- Będziesz czuła się pewniej, jak usiądę?</div>
<div style="text-align: left;">
Kiwnęłam głową i uśmiechnęłam się, gdy mięśnie jego brzucha napięły się, a chłopak usiadł na łóżku. Jego silny tors przywarł do mojej klatki, nasza skóra była jeszcze lekko wilgotna. Oboje uśmiechaliśmy się nieśmiało, czułam jak pociera swoim nosem mój policzek.</div>
<div style="text-align: left;">
- Spróbuj jeszcze raz. - zachęcił cicho Harry.</div>
<div style="text-align: left;">
Lekko uniósł moje biodra. Chwyciłam w dłoń jego penisa i powoli przytrzymałam go w miejscu, żeby móc zatopić go w sobie. Skrzywiłam się, lewą ręką podtrzymując się jego talii, kiedy po raz kolejny nie udało mi się odpowiednio złączyć naszych ciał. Moja twarz przybrała skoncentrowanego wyrazu, co wyraźnie rozbawiło Harry'ego. Przyciszonym głosem dodawał mi otuchy, cały czas całując skórę na moim ramieniu. Kiedy poczułam jego dużą dłoń na swojej, byłam niezmiernie wdzięczna za jego cierpliwość i cenne wskazówki. Dokonałam małych poprawek w naszej pozycji, zanim poczułam jak jego główka wsuwa się we mnie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Powoli. - szepnął Harry.</div>
<div style="text-align: left;">
Opuściłam się w dół stosując się do jego rady, pojękiwałam cicho w odpowiedzi na nagle uczucie wypełnienia. Leniwy uśmiech znów zagościł na jego pięknej twarzy. Pocałunek złożony na moich rozchylonych ustach, był jakby zapowiedzią jego rychłego oddalenia się, kiedy wysunął się z moich objęć i chciał ponownie ułożyć się na wygodnej pościeli. Ale nie pozwoliłam mu na to, szybko oplatając jego kark. </div>
<div style="text-align: left;">
- Proszę cię, nie. Zostań ze mną. - powiedziałam błagalnym tonem. </div>
<div style="text-align: left;">
- W porządku.</div>
<div style="text-align: left;">
Jego odpowiedź potwierdzona była opiekuńczym opleceniem ramion wokół mojego ciała, kiedy został ze mną w pozycji siedzącej. Oparłam głowę o jego prawe ramię, moje włosy opadły po jego boku. Kiedy zaczęliśmy się powoli ruszać, nie mogłam zapobiec postrzępionym oddechom uciekającym z moich ust. Harry praktycznie wziął wszystko na siebie, chwytając moje uda i lekko unosząc mnie przy swoim ciele. </div>
<div style="text-align: left;">
Tym razem pociągnął mnie w dół razem z sobą i oboje leżeliśmy na łóżku. Całowałam jego twarz niemal w desperacji, gdy wyznawał mi miłość między krótkimi oddechami. Odpiął mój stanik, który na moment spoczął między naszymi rozgrzanymi ciałami, zanim odważnie wyprostowałam się do pozycji siedzącej. Delikatnie zsunął ramiączka po moich rękach, opuszki jego palców parzyły moją skórę. Zostałam zostawiona sama sobie, nie bardzo wiedząc jaką pozycję przyjąć, żeby było mi wygodnie. Harry prawie w ogóle się nie ruszał, kiedy ostrożnie unosiłam i opuszczałam swoje biodra. Satysfakcja wymalowana na jego twarzy, dała mi poczucie, że podoba mu się wizja dominującej kobiety nad nim. Wydawało mi się, że nie przywiązuje zbyt dużej wagi do mojego braku doświadczenia, zadowolony z faktu, że ktoś może po prostu odwzajemnić jego miłość. </div>
<div style="text-align: left;">
- Bo, możesz się o mnie oprzeć. </div>
<div style="text-align: left;">
Chwycił moje dłonie i przeniósł je na swój tors, umożliwiając mi lekkie pochylenie się do przodu. To spowodowało, że lekko zakołysałam biodrami. Aura szczęścia, która go otaczała była zaraźliwa. Cały czas opuszkami palców znaczył ścieżki po obu stronach mojego ciała. </div>
<div style="text-align: left;">
Harry podciągnął swoje kolana, co zmusiło mnie do całkowitego pochylenia się nad nim. Jedyne co widziałam to jego pełne usta. </div>
<div style="text-align: left;">
- Cześć. - zaśmiał się cicho.</div>
<div style="text-align: left;">
- Hej. </div>
<div style="text-align: left;">
- Wszystko dobrze?</div>
<div style="text-align: left;">
- Mhmm... - mruknęłam.</div>
<div style="text-align: left;">
Ta krótka rozmowa trochę mnie rozproszyła, czego efektem było wysunięcie się ze mnie Harry'ego. Powiodłam dłonią między naszymi ciałami, żeby ponownie go chwycić. Tym razem czułam się już nieco pewniej, co pozwoliło mi złączyć nasze ciała szybciej. Nie przestawałam całować rozgrzanej skóry mojego kochanka. Odnalazłam jego czuły punkt, tuż przy podstawie szyi, chwilę przed tym, jak odchyliłam się by zaczerpnąć powietrza. Moje ruchy były nieregularne, biodra kołysały się w nieumiarkowanym tempie. To wszystko było dla mnie nowe i odpowiedzialność kontrolowania tego wszystkiego, była jakimś szalonym pomysłem. Wcześniej polegałam na Harrym. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie myśl o tym. - położył dłoń na mojej talii - Znajdźmy twój rytm, Skarbie. </div>
<div style="text-align: left;">
Jego ręce zjechały w dół moich bioder, by po chwili lekko ścisnąć moje pośladki. Pozwoliłam mu kierować moim ciałem w przód i w tył w jednostajnym tempie. Uczucie, które przyszło było czymś czego jeszcze nigdy wcześniej nie znałam. Moje ciasne wnętrze dokładnie oplatało Harry'ego, mogłam czuć dokładnie jego każdy centymetr. </div>
<div style="text-align: left;">
- Podoba ci się? - zapytał.</div>
<div style="text-align: left;">
Uśmiech na jego twarzy wypełniony był przyjemnością. Wpatrywał się w uwodzicielskie ruchy moich bioder, coś o co nigdy wcześniej bym siebie nie podejrzewała. Nigdy nie postrzegałam siebie jako seksownej, ta cecha była akurat bardzo daleka od mojej codziennej nieudolności. Kiedy Harry wypchnął w górę swoje biodra, momentalnie wygięłam plecy w łuk i uniosłam brodę do góry. Proces spowodował, że moja klatka wysunęła się do przodu, a ja oparłam się o jego uda. </div>
<div style="text-align: left;">
- Kurwa... Jesteś taka gorąca. - mruknął.</div>
<div style="text-align: left;">
Ścisnęłam jego nogi i przygryzłam dolną wargę, starając się powstrzymać głośne jęknięcia. Cały czas się ruszaliśmy, pochyliłam się nad nim, by poczuć jego usta. Chwycił moją dolną wargę między swoje zęby i lekko ją pociągnął. W pokoju zabrzmiał mój śmiech, który chwilę później przemienił się w głośniejsze jęknięcie. Postanowiłam odpłacić się za jego wcześniejsze, mocniejsze pchnięcie i wbiłam paznokcie w jego jaśniejący od potu tors, przywierając do niego biodrami i zataczając nimi kółka zaraz przy jego ciele. </div>
<div style="text-align: left;">
- Stój. Przestań, Bo. - rzucił błagalnym tonem. </div>
<div style="text-align: left;">
Zignorowałam go, skupiona wyłącznie na tym, żeby osiągnął swój orgazm. Nasze oddechy były ciężkie. To było prawdopodobnie najbardziej możliwe zbliżenie naszych ciał. Harry chwycił moje biodra, żeby zapanować nad sytuacją, ale było już za późno. Jęknęłam cicho, kiedy poczułam jak wypuścił swoje spełnienie w prezerwatywę. Przycisnęłam swoje dłonie płasko do jego torsu, opuszczając głowę i pozwalając żeby moje włosy opadły po obu jej stronach. Było gorąco, to wszystko działo się tak szybko. Jego oczy były mocno zaciśnięte, desperacko starał się powstrzymać jęknięcia, starające wydostać się z jego ust. Jego dolna warga mocno uwięziona była między jego zębami, byłam pewna, że zostawią po sobie jakiś ślad. Przypomnienie po wciąż pulsującym w nim orgazmie. Jedyne o czym myślałam w tamtym momencie to, żeby ucałować podrażnione miejsce. </div>
<div style="text-align: left;">
Harry wciąż był głęboko we mnie, kiedy ukazał mi swoją mroźną zieleń oczu. Nie wydawał się zachwycony, zaraz na jego czole pojawiła się wyraźna zmarszczka. Chwycił mnie za nadgarstki, kiedy poruszyłam się żeby z niego wstać. </div>
<div style="text-align: left;">
- Harry.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie. - warknął cicho.</div>
<div style="text-align: left;">
W mgnieniu oka znalazłam się pod nim. Obie moje ręce znalazły się przyciśnięte w jego dużej dłoni, tuż nad moją głową. Na moim ustach zarysowało się jego imię, ale nie wydałam z siebie żadnego dźwięku. Jego pchnięcia były krótkie i pewne, kiedy wolną ręką znaczył małe kółka na mojej łechtaczce. </div>
<div style="text-align: left;">
- No dalej. - wycedził przez zęby - Dalej, wypuść to z siebie. </div>
<div style="text-align: left;">
Ciepło w dole moje brzucha zaczęło momentalnie wzrastać, pod wpływem jednostajnych ruchów jego bioder i sprecyzowanego dotyku palców. Chwilę później Harry doświadczył widoku czegoś, co przeznaczone było tylko i wyłącznie dla jego oczu, kiedy głośno krzyczałam jego imię. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Dlaczego kazałeś mi przestać? - zapytałam.</div>
<div style="text-align: left;">
Palcami kreśliłam rozmaite wzory na jego brzuchu, kiedy leżeliśmy obok siebie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jestem<i> twardym</i> wyznawcą zasady, że panie mają pierwszeństwo. </div>
<div style="text-align: left;">
Jego głos zaakcentował wyraz "twardy", kiedy lekko ścisnął moje biodra. Zachichotałam cicho i mocniej wtuliłam się w jego bok, kiedy zaciągnął pościel pod nasze głowy. </div>
<div style="text-align: left;">
Ręką oplotłam jego talię.</div>
<div style="text-align: left;">
- Cóż, panie Styles... Rycerskość pana wyprzedziła. - rzuciłam zaczepnie - Ale lubię patrzeć, jak dochodzisz. - dokończyłam cicho, unikając jego przenikliwego wzroku. </div>
<div style="text-align: left;">
- Co ty nie powiesz.</div>
<div style="text-align: left;">
- Mocno zaciskasz oczy i przygryzasz dolną wargę. - powiedziałam przejeżdżając kciukiem po opuchniętym lekko miejscu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Cóż, mi podoba się jak krzyczysz moje imię. </div>
<div style="text-align: left;">
Już miałam mu powiedzieć, żeby się zamknął, ale przerwał mi dzwonek telefonu Harry'ego. Ciasno oplotłam się pościelą, kiedy jego ciepłe ciało zsunęło się z łóżka. Pochylił się i naciągnął na siebie bokserki, zanim chwycił spodnie leżące na ziemi i z tylnej kieszeni wyciągnął brzęczącą komórkę. Z zaciekawieniem obserwowałam jego reakcję na nazwę migającą na wyświetlaczu. Odrzucił połączenie i odwrócił się w moją stronę. </div>
<div style="text-align: left;">
- Pójdę zobaczyć, czy zamknąłem drzwi.</div>
<div style="text-align: left;">
- Są zamknięte. - powiedziałam szybko - Zaciągnąłeś łańcuszek, jak tylko weszliśmy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Po prostu się upewnię.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie zostawiaj mnie.</div>
<div style="text-align: left;">
Wiedziałam, że marudzę, ale nie chciałam zostać sama.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dwie minuty. Nie ruszaj się stąd.</div>
<div style="text-align: left;">
- A cóż mogę zrobić? Wyskoczyć przez okno? - zaśmiałam się - Dobra. </div>
<div style="text-align: left;">
Kiedy minęło pięć minut postanowiłam wstać i umyć zęby, przed pójściem spać. Poprawiłam prześcieradło podtrzymując je rękami, kiedy ruszyłam do łazienki, długi materiał powlókł się zaraz za mną. Podniosłam głowę i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Niewiele mogłam zrobić z moimi poburzonymi włosami, więc po prostu założyłam niesforne pasemka za uszy. Moje policzki były lekko zaróżowione, ale nie przeszkadzało mi to jakoś specjalnie z uwagi na to, że kolor przyjemnie kontrastował z błękitem moich tęczówek. </div>
<div style="text-align: left;">
Spojrzałam na zegarek i doszłam do wniosku, że minęło dobre dziesięć minut od wyjścia Harry'ego, więc ruszyłam wzdłuż korytarza, żeby go poszukać. Był w salonie, stał do mnie tyłem, przyciskając telefon do ucha. Długość jego nóg, była czymś czego zaczynałam mu zazdrościć, ale zepchnęłam na bok podziwianie jego ciała. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jeżeli możesz to zrobić, to to musi być dzisiaj w nocy. Nie będzie ich, aż do wczesnego rana. </div>
<div style="text-align: left;">
Moja ciekawość wzięła górę, ale potknęłam się zaraz o długie prześcieradło. Szybko wyciągnęłam przed siebie ręce i oparłam się o kanapę, żeby nie upaść twarzą prosto na ziemię. Harry gwałtownie odwrócił się w moją stronę, jego rysy momentalnie złagodniały, kiedy mnie zobaczył.</div>
<div style="text-align: left;">
- Poczekaj. - rzucił do słuchawki.</div>
<div style="text-align: left;">
Zakrył dłonią mikrofon w telefonie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Wszystko w porządku?</div>
<div style="text-align: left;">
- Wracasz do łóżka?</div>
<div style="text-align: left;">
Zakołysałam się na stopach, kiedy nie uzyskałam odpowiedzi na swoje pytanie, Harry uważnie śledził wzrokiem całą moją posturę, kiedy mocno przyciskałam cienki materiał do klatki. Przerzuciłam swoje włosy za jedno ramię.</div>
<div style="text-align: left;">
- Harry? - ponagliłam go.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wyglądasz jak bogini. </div>
<div style="text-align: left;">
Nie takiej odpowiedzi się spodziewałam, jego komplement mnie zaskoczył. Podziękowałam cicho i przestąpiłam z nogi na nogę.</div>
<div style="text-align: left;">
- Będę za pięć minut.</div>
<div style="text-align: left;">
- To samo mówiłeś dziesięć minut temu. </div>
<div style="text-align: left;">
- Obiecuje. - puścił mi oko i uśmiechnął się pod nosem.</div>
<div style="text-align: left;">
Odwróciłam się, kierując się w stronę drzwi. Przy wyjściu, jeszcze raz spojrzałam przez swoje ramie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Cóż... Chcę tylko żebyś wiedział, że trochę mi zimno bez ciebie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak właśnie myślałem. Będę się musiał zatem pospieszyć. </div>
<div style="text-align: left;">
Zadziorność w jego głosie była oczywista, kiedy błysnął wesołymi oczyma. Zaśmiałam się głośno, kiedy usłyszałam jak mówi do swojego rozmówcy, żeby się zamknął. Jasnym było, że ktoś po drugiej stronie linii słyszał całą naszą rozmowę, mimo usilnych starań Harry'ego do uzyskania odrobiny prywatności.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Poczułam lekkie kołysanie, kiedy Harry położył się na łóżku. Uprzedziłam go, że może liczyć na przytulanie tylko wtedy, jak wyszczotkuje zęby. Nie tracił wesołego usposobienia, szczerząc się w szerokim uśmiechu i ukazując mi biel swoich zębów.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wszystkie czyściutkie. - oświadczył z dumą.</div>
<div style="text-align: left;">
Delikatnie muskał skórę na moim policzku, zanim ucałowałam koniuszek jego prawego oka. Wtuliłam się w jego bok, wracając do poprzedniej pozycji, w której leżeliśmy, zanim brunet odebrał tajemniczy telefon. </div>
<div style="text-align: left;">
- Chodź, połóż się na mnie. - zaproponował Harry. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie, po jakimś czasie robisz się niewygodny. - odpowiedziałam szczerze.</div>
<div style="text-align: left;">
- Co?</div>
<div style="text-align: left;">
- No dziwnie jakoś tak. - wyjaśniłam - Jesteś raczej dość twardy, a ja jestem jak... galaretka.</div>
<div style="text-align: left;">
- Galaretka? - zaśmiał się chłopak.</div>
<div style="text-align: left;">
Lekko dźgnęłam go palcem w brzuch. Jego mięśnie momentalnie się napięły i wyraźnie zarysowały. Jasny dowód wielogodzinnych ćwiczeń na siłowni. Powiodłam palcem wskazującym w górę jego torsu i odsunęłam się kiedy próbował mnie pocałować. Nie mogłam powstrzymać śmiechu, próbując wydostać się z jego ramion, kiedy powtórzył mój ruch i delikatnie poklepał palcem mój dekolt. </div>
<div style="text-align: left;">
- No.</div>
<div style="text-align: left;">
Nawet gdyby codziennie, ktoś powtarzał mi jaka jestem piękna, wciąż drzemała we mnie ta uparta niepewność. Te wszystkie cuda w magazynach i gazetach, sprawiające, że nie czujesz się dobrze we własnej skórze. Nie łudziłam się nawet, że kiedykolwiek będę nosiła rozmiar, który jest ogólnie promowany. Może gdybym stanęła w pozie jakiegoś superbohatera. Po prostu miałam całkiem inną budowę ciała i postanowiłam zrobić użytek z tego, czym obdarzyła mnie matka natura. </div>
<div style="text-align: left;">
Harry wydawał się dość pomocny w tej kwestii. Wystarczyło mi to, jak na mnie patrzył. Nie obchodziło go, czy mam jakieś blizny, czy trochę więcej tłuszczyku na biodrach. Śmiałam się z niego, kiedy powtarzał, że się cieszy, bo ma więcej mnie do przytulania. </div>
<div style="text-align: left;">
- Możesz położyć na mnie poduszkę, jak chcesz. </div>
<div style="text-align: left;">
Zostałam podciągnięta ku górze, żeby położyć się na rozłożonym ciele chłopaka. Usiadłam, kiedy sięgnął ręką po poduszkę zaplątaną w pościel i umieścił ją na swoim torsie. Poprawiłam ją zgodne ze swoimi upodobaniami i położyłam na niej głowę. Wsunął nogę między moje uda, a ja zaczęłam pocierać stopą jego lekko owłosioną łydkę. </div>
<div style="text-align: left;">
- Przestań się wiercić. - rzucił rozbawionym, marudnym głosem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Sorry.</div>
<div style="text-align: left;">
Podniosłam głowę i oparłam brodę o poduszkę wpatrując się w pięknego chłopaka, leżącego pode mną. </div>
<div style="text-align: left;">
- Wszystko w porządku?</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak.</div>
<div style="text-align: left;">
Podciągnął pościel i przykrył moje plecy. Mruknął cicho, kiedy oplotłam jednego z jego loków, wokół swojego palca. Spokojna cisza zaraz została przeze mnie przerwana. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jesteś na prawdę ładny. </div>
<div style="text-align: left;">
Zaczynało mnie to nieźle wkurzać, że Harry praktycznie nie wkładał żadnego trudu w swój zapierający dech w piersiach wygląd. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dzięki, ty też. - uśmiechnął się szeroko - I tak na przyszłość, twoje galaretowate ciałko też mi się całkiem podoba. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dziękuję. </div>
<div style="text-align: left;">
Nie miałam pojęcia jak długo jeszcze leżeliśmy tak, rozmawiając. Przez ten czas całkiem zapomniałam o wszystkich tych akcjach, kiedy Harry przejawiał swoje zbyt agresywne zachowanie. Był uroczy, interesowało go to, co mam do powiedzenia, nie krępował się również robić sobie ze mnie żartów. Słuchanie wychodziło mu równie dobrze, co mówienie. Tematy rozmów były rozbieżne, zaczynając od muzyki, kończąc na pieczeniu. Obiecałam, że nauczę go robić placek, jeśli zabierze mnie na koncert jakiejś kapeli w lokalnym parku. Musiało być jakoś nad ranem, kiedy zauważyłam jak zaczyna zasypiać. Ja dołączyłam do niego kilka minut później, całkiem pochłonięta chłopakiem z burzą loków na głowie i dwoma, wyraźnymi dołeczkami w policzkach. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com161tag:blogger.com,1999:blog-4358016818492003305.post-27883584622970337532013-04-24T14:22:00.001+02:002013-04-24T14:22:23.700+02:00Rozdział 47.<div style="text-align: center;">
<span style="color: #cfe2f3;"><b>Dzisiejszy rozdzial jest troche jakby inaczej wygladem xD bo sa te przerwy gdzie powinny byc zwykle akapity, ale nie pisalam u siebie i nie umiem tego zmienic, czy cos. Wazne, ze jest. Jesli by gdzies nie bylo polskiego znaku - BARDZO PRZEPRASZAM. Z bledami tak samo. To wszystko przez to ze nie mam neta i jestem zdana na tulaczke lol. W kazdym badz razie pozdrawiam, caluje, mam nadzieje, ze sie spodoba :) xx</b></span> </div>
<div style="text-align: center;">
Nastepny rozdzial za 3 (slownie: TRZY) dni. czyli w SOBOTE :) </div>
<div style="text-align: center;">
______________________________________________________________________</div>
<br />
<br />
Oboje to powiedzieliśmy. Oboje wypowiedzieliśmy te słowa, których nie miałam odwagi z siebie wydusić, aż do tamtego momentu. Minęło pięć dni. I to właśnie wtedy, po raz ostatni widziałam Harry'ego. Te kilka ostatnich sekund naszego spotkania zakorzeniło się głęboko w moim umyśle, odtwarzając je z każdym najmniejszym szczegółem, kiedy bezdźwięcznie słowa układały się na jego ustach. "Kocham cię".<br />
Nadużywany, przereklamowany frazes zdawał się mieć nikłą wartość w dzisiejszych czasach. W momencie, kiedy zaczął pochodzić od Harry'ego nabrał całkiem nowego znaczenia. Wydaje mi się, że nikomu, nie licząc jego rodziny, nigdy nie powiedział tych słów. Może nigdy nie pragnął tego typu uczucia, które niosło ze sobą zbyt dużo emocji, było zbyt intymne. Kochać drugiego człowieka.<br />
Słowa Harry'ego dały mi nową siłę, nie wiedziałam nawet, że to możliwe. Siła ta, pozwoliła mi wyczuć i usłyszeć czyjeś ciężkie kroki, tuż za mną. Wracałam od Zoe, niebo było zachmurzone i panowała nieprzyjazna ciemność. Wsunęłam palce do torebki i wymacałam na jej dnie małą puszkę. Nie miałam zamiaru nigdy więcej być ofiarą zastraszania.<br /><br />- Cofnij się! - krzyknęłam odwracając się gwałtownie, by stanąć oko w oko z prześladowcą.<br /><br />Prawą ręką mocno trzymałam puszkę, wyciągnęłam ją przed siebie mierząc w wysoką sylwetkę.<br /><br />- Cholera.<br /><br />Właśnie wtedy dostrzegłam lekko spanikowaną twarz. Harry zrobił krok do tyłu, czekając aż opuszczę swoją broń. Serce mocniej zaczęło bić w mojej piersi, poczułam ulgę, że nie muszę konfrontować się z nieznajomym.<br /><br />- To spray pieprzowy? - zapytał z niedowierzaniem. Chwycił małą puszkę i zaczął czytać etykietę, kiedy ja starałam się uspokoić swój oddech. - Gdzie żeś to dostała?<br /><br />Wręczył mi ją z powrotem, a ja wrzuciłam ją do bezpiecznej torebki.<br /><br />- Tata Lucy pracuje dla policji. - wyjaśniłam - Mogłeś mnie nie straszyć.<br /><br />- Drugi raz nie popełnię tego błędu. - odpowiedział rozbawiony.<br /><br />Mimo jego wesołego tonu głosu, oczywistym było, że zdziwiło go moje obronne zachowanie. Minęło kilka sekund i między nami zawisła cisza. Kilka SMS-ów, które wymieniliśmy w ciągu ostatnich dni, były łatwiejszą formą komunikacji, niż rozmowa telefoniczna. Przynajmniej wtedy nie byliśmy zmuszeni do wymiany zdań. Teraz, kiedy przed nim stałam, nie miałam pojęcia co mam powiedzieć. Ostatni raz, kiedy rozmawialiśmy, wyznaliśmy sobie miłość. Co się robi potem?<br /><br />Spojrzałam na Harry'ego. Nerwowo przygryzał dolną wargę, to dodało mi trochę więcej pewności siebie. Przynajmniej wiedziałam, że jedziemy na tym samym wózku.<br /><br />- Możemy... - machnął rękami, żebyśmy kontynuowali nasz spacer wzdłuż ścieżki.<br /><br />- Pewnie.<br /><br />Kiedy szliśmy ukradkiem obserwowałam, jak z wahaniem co jakiś czas przybliża swoją dłoń do mojej. Nie był pewny, czy ten dotyk nie przekroczy wyimaginowanej granicy, która była między nami. I to nie ja ją tam umieściłam. To strach Harry'ego.<br /><br />- Oni zauważyli, Harry. - powiedziałam nagle.<br /><br />- Co? - przez jego głos przebijało się niezrozumienie - Kto zauważył co?<br /><br />- Bójki, awantury w barach. - lekko pokręciłam głową, wciąż idąc przy jego boku po chodniku - Trochę ich ostatnio dużo i policja, to zauważyła. Słuchaj Harry, chcę po prostu żebyś był ostrożniejszy. Powiedziałam ci już, że nie zamierzam odwiedzać cię za kratkami i nadal się tego trzymam.<br /><br />- W porządku. - odpowiedział.<br /><br />- Tak po prostu?<br /><br />Spodziewałam się jakiegoś protestu, czy coś. Jego cisza sprawiła, że zatrzymałam się na środku chodnika. Odwrócił się, by stanąć ze mną twarzą w twarz, był zdziwiony. Wyciągnął ciepłą dłoń, by chwycić moją, ale cofnął ją w połowie drogi i opuścił przy swoim ciele.<br /><br />- Nie mam zamiaru cię stracić. - zamilkł na chwilę - Jeśli to znaczy, że muszę bardziej nad sobą panować, to zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby tak było.<br /><br />Jego argumentacja wmurowała mnie w ziemię. Upór Harry'ego był jedną z głównych cech jego charakteru. Wiem jak trudno było mu stosować się do poleceń innych ludzi. Zawsze robił wszystko na opak.<br /><br />- Dziękuję.<br /><br />Nieśmiały uśmiech, który na moment błysnął na jego ustach, zaraz został zastąpiony tym pełnym rozbawienia. Wesoła część jego usposobienia, była tym co pokochałam najszybciej. Czułam się uprzywilejowana móc doświadczać czegoś, czego większość nigdy nie widziała.<br /><br />- Chodź, wystawa Sean'a zaczyna się za 40minut, a ty jeszcze musisz się przebrać. Wiem ile czasu zajmuje wyszykowanie się kobietom.<br /><br />- Czuję się urażona. - rzuciłam lekko się z nim drocząc.<br /><br />Jego głośny chichot wywołał uśmiech na mojej twarzy.<br /><br />Nawet, kiedy już przełamaliśmy pierwsze lody, nasz dotyk utrzymywał się na minimalnym poziomie. Kiedy szliśmy co jakiś czas odwracałam swoją głowę, żeby mu się przyjrzeć. Miał na sobie białą koszulę, a na niej rozpiętą marynarkę. Wykończeniem czarnych jeansów były buty, których nigdy wcześniej u niego nie widziałam.<br /><br />- Podoba mi się twoja fryzura.<br /><br />Zazwyczaj poburzone włosy odgarnięte były do tyłu, nad jego czoło. Lekko wyprostowane loki pozwalały mi myśleć, że wiele razy przeczesywał je palcami, by uzyskać zamierzony efekt.<br /><br />- Dzięki. - zaśmiał się cicho.<br /><br /><br /><br />***<br /><br /><br /><br />W drzwiach zostaliśmy ciepło przywitani przez moją mamę, która niemal wepchnęła nas do środka i od razu zaproponowała, że zrobi nam coś do jedzenia, zanim wyjdzie do pracy.<br /><br />- Ide zacząć się szykować. - poinformowałam ich.<br /><br />Harry kiwnął głową, kiedy ruszyłam w stronę schodów, nie był pewny czy ma iść za mną, czy zostać z moją mamą. Zatrzymałam się w połowie drogi, kiedy zaciekawił mnie przyciszony ton jej głosu, kiedy wypowiadała jego imię, by przyciągnąć uwagę chłopaka. Pochylił się w jej stronę, by słyszeć lepiej, a ja w tajemnicy przed nimi przysiadłam na górze schodów.<br /><br />- Pewnie zauważyłeś, no bo trudno żeby nie, że Bo ostatnio zaliczyła poważne obrażenia na twarzy. - wstrzymałam oddech, czekając na jej kolejne słowa. Nie spodziewałam się, że posądzi o to Harry'ego. - Powiedziała mi, że wpadła na drzwi, ale nie jestem co do tego pewna. Nie wątpię w to, że się nią opiekujesz, Harry. Po prostu się martwię. Widzisz ją teraz częściej niż ja i chciałam cię prosić, czy mógłbyś mieć na nią oko?<br /><br />Przeceniłam roztargnienie mojej mamy wierząc, że kupiła moje kłamstwo.<br /><br />- Oczywiście, że tak. Nie musi się pani martwić. Bo jest ze mną bezpieczna. - odpowiedział Harry.<br /><br />- Dziękuję ci.<br /><br />Wstałam ze schodka i wychyliłam się za poręcz.<br /><br />- Harry mógłbyś tu przyjść i pomóc mi wybrać sukienkę?<br /><br /><br /><br />***<br /><br /><br /><br />- Ta ci się podoba?<br /><br />Podniósł na mnie wzrok odkładając na bok komórkę. Zmusiłam go do obejrzenia małego pokazu mody w ostateczności decydując się na kilka kreacji.<br /><br />- Ta jest ładna. - pokiwał głową spoglądając na zielony materiał.<br /><br />- To samo mówiłeś o wszystkich czterech pozostałych. - fuknęłam.<br /><br />- Bo we wszystkich wyglądasz cudownie.<br /><br />Jego odpowiedź nasunęła mi pytanie, czy aby jego mama i siostra nie przeszkoliły go w razie sytuacji takich jak ta, kiedy kilka słów może zaważyć o życiu, albo śmierci mężczyzny. Albo przynajmniej o tym, że będzie spał na kanapie. Wyraz nieprzekonania na mojej twarzy zmusił Harry'ego, żeby jeszcze raz zastanowił się nad swoim wyborem. Usiadł prosto na łóżku i spojrzał na sukienki.<br /><br />- Ta fioletowa.<br /><br />Wskazał palcem na kreację, która wisiała na drzwiach otwartej szafy. Faceci byli tacy niedomyślni. Chciałam, żeby jakąś wybrał, ale nie akurat tę. Po wyrazie jego twarzy, widziałam, że będzie potrzebował trochę pomocy. Podniosłam wieszak nieco wyżej uśmiechając się do niego i poruszając nim w powietrzu. Materiał zakołysał się lekko na co chłopak zmarszczył brwi i popatrzył zdezorientowany.<br /><br />- Um... To ta granatowa.<br /><br />Dzięki Bogu!<br /><br />- Tak! Mi też się podoba.<br /><br />Szeroko uśmiechnął się w moją stronę wyraźnie zadowolony ze swojej decyzji.<br /><br />- Dobry wybór, Styles.<br /><br />Harry wyszedł do łazienki, kiedy kończyłam swój makijaż. Przeczesałam jeszcze włosy i odłożyłam na bok szczotkę. W tym samym momencie usłyszałam znajomy głos mojej mamy.<br /><br />- Bo!<br /><br />Boso ruszyłam do drzwi. Uchyliłam je i zobaczyłam jej zatroskaną twarz i jakąś obawę w oczach.<br /><br />- Mamo, coś nie tak?<br /><br />- Gdzie jest Harry? - spojrzała nad moim ramieniem.<br /><br />- W łazience. Co się dzieje? - rzuciłam szybko - Mamo. - ponagliłam ją i chwyciłam za rękę.<br /><br />- Myślałam, że jesteście na zewnątrz.<br /><br />To co powiedziała wprawiło mnie w osłupienie.<br /><br />- Nie, na zewnątrz jest już ciemno, przygotowaliśmy do wyjścia.<br /><br />- Tak właśnie myślałam. - powiedziała cicho, bardziej do siebie niż do mnie - Bo, wydaje mi się, że ktoś jest u nas na podwórku. Byłam w kuchni... Jakiś mężczyzna jest w ogródku za domem.<br /><br />Natychmiast uderzyła mnie myśl o Scott'cie o tym jak wściekle wyglądał, o tym, że nie dokończył swoich zamiarów. Co jeśli dowiedział się gdzie mieszkam? Tata wiedziałby co zrobić, to on zawsze zajmował się takimi rzeczami. Ja i moja mama byłyśmy całkiem nieporadne. Ona nie miała pojęcia o zagrożeniu, w jakim znalazła się jej jedyna córka. Nie chciałam jej martwić, ale jeśli Scott był tutaj, to to z pewnością odbiłoby się na nas dwóch.<br /><br />Myślami odszukałam kij bejsbolowy leżący na dnie mojej szafy, ale szybko zostałam wciągnięta do rzeczywistości, przez Harry'ego, który właśnie wyszedł z łazienki. Byłam skupiona tylko na zaistniałej sytuacji.<br /><br />- Wszystko w porządku?<br /><br />Jego głos zawisł między nami, kiedy po chwili spojrzałam na wysokiego chłopaka.<br /><br />- Ktoś jest na zewnątrz, w ogrodzie. - powiedziałam szybko.<br /><br />Wewnętrzna informacja, którą starałam mu się przekazać dotarła do niego jasno i klarownie. Wiedziałam, że jego pierwszą myślą, tak samo jak u mnie, był Scott. Pociemniałe oczy wędrowały z mojej twarzy na twarz mojej mamy.<br /><br />- Pójdę się rozejrzeć.<br /><br />Nie miałam czasu zareagować, kiedy Harry przeszedł między nami i zaczął zbiegać ze schodów. Ruszyłam za nim, żeby go dogonić. Wyciągnęłam rękę i chwyciłam materiał jego marynarki.<br /><br />- Harry. - zaczęłam błagalnym tonem.<br /><br />Odwrócił się, byliśmy prawie tego samego wzrostu, tylko dzięki temu, że stałam kilka stopni wyżej. Wiedział, że nie chciałam żeby wychodził, ciemność za tylnymi drzwiami domu całkiem pochłonęłaby go w nieprzyjaznym, mrocznym krajobrazie.<br /><br />- Zostań z twoją mamą.<br /><br />Mój strach był bardziej niż widoczny, rozpaczliwie nie chciałam żeby wyszedł na zewnątrz. Determinacja w jego rysach twarzy złagodniała, gdy podniósł dłoń i odgarnął niesforne pasemka włosów, które opadły na moją twarz. Zauważyłam jego głębsze westchnięcie, kiedy zburzył niewidzialną barierę piętrzącą się między nami.<br /><br />- Ślicznie ci w tej sukience.<br /><br />Jego głos był cichy i uspokajający, starał się odwrócić moją uwagę.<br /><br />- Chcę żebyś została z mamą w środku.<br /><br />Stłumiłam swoje obawy, kiedy jej drobna postura zamajaczyła na górze schodów. Harry uśmiechnął się do niej pokrzepiająco, spoglądając nad moją głową.<br /><br />- Bądź ostrożny. - mój głos się załamał.<br /><br />- Będę.<br /><br />Siadłyśmy na najniższych schodkach i niecierpliwie czekałyśmy. Po chwili nasze spojrzenia skupiły się na kuchennym oknie w obawie przed tym co możemy dostrzec w ciemności. Stróżka światła emitowana przez latarkę, którą Harry wziął ze sobą miała pomóc mu odnaleźć intruza. Poczułam dłoń mojej mamy na swojej w takim samym, pocieszającym geście jaki posłałam jej u mnie w pokoju. Kiedy usłyszałyśmy trzaśnięcie, obie natychmiast stanęłyśmy na równe nogi. Harry właśnie przekręcał zamek w tylnych drzwiach domu.<br /><br />- Nikogo tam nie ma. - powiedział.<br /><br />- Dziękuję, że sprawdziłeś, Harry.<br /><br />Skinął głową w kierunku mojej mamy, posyłając jej okraszony dołeczkami uśmiech. Momentalnie zmniejszyłam dystans między nami, oplatając mocno jego talię i wtulając się w jego tors. Nie od razu odwzajemnił uścisk, widocznie nie spodziewał się mojego nagłego przypływu emocji.<br /><br />- Bo, wszystko jest w porządku.<br /><br />Mocniej przycisnął mnie do siebie, kiedy zaciągałam się jego ciężkim zapachem. Jego prawa dłoń pocierała miarowo moje plecy, gdy pochylił się i lekko cmoknął mnie w czubek głowy. Zaczerwieniłam się odsuwając od chłopaka w momencie, w którym dotarło do mnie, że jesteśmy obserwowani przez moją prawie ćwierkającą z zachwytu mamę.<br /><br />- Jesteście najsłodszą parą... cholera! Spóźnię się do pracy.<br /><br />Nie mogłam powstrzymać śmiechu, kiedy niezamierzenie poprawiła nam wszystkim humory. Pospiesznie schyliła się podnosząc torbę, ale zanim jeszcze wyszła do szpitala skierowała się w naszą stronę.<br /><br />- Cieszę się, że wszystko jest w porządku, bawcie się dobrze na tym pokazie sztuki. - szybko wyrzucała z siebie słowa skanując przy tym kuchnię w oszacowaniu, czy czegoś przypadkiem nie zapomniała - I...um...to o czym rozmawialiśmy... - spojrzała na Harry'ego.<br /><br />- Zajmę się tym. - zapewnił ją.<br /><br />- Och, jeszcze jedno. Moglibyście zostać razem na ten wieczór? Harry, byłabym zachwycona gdybyś tutaj nocował. Możesz tu spać, kiedy tylko chcesz... Dobrze, świetnie. Cholera. Jestem spóźniona, już mnie nie ma.<br /><br />Jeszcze nigdy nie widziałam, żeby moja mama poruszała się tak szybko, kiedy prawie biegła w stronę drzwi wyjściowych, żeby zdążyć na swoją nocną zmianę w szpitalu.<br /><br />- Twoja mama jest zabawna. - zachichotał Harry.<br /><br />Jego głos spoważniał moment później, gdy chwycił mnie delikatnie za ramiona, spoglądając mi głęboko w oczy.<br /><br />- Nie musisz się już więcej martwić, zaopiekuje się wami obiema. Znajdę jakiś sposób, Bo.<br /><br />Jego słowa były przepełnione siłą. Coś w tonie jego głosu sprawiło, że uwierzyłam w każde słowo, które wydostało się z jego ust. Poczułam przyjemne ciepło w sercu, kiedy powiedział, że zaopiekuje się nami obiema, mną i moją mamą. Tak długo musiałyśmy radzić sobie bez taty, dobrze wiedzieć, że jest ktoś kto o nas zadba.<br /><br />- Obiecałeś. - przypomniałam mu o naszej wcześniejszej rozmowie, kiedy wracaliśmy do domu. Powiedział wtedy, że zrobi wszystko, żeby ograniczyć swoje agresywne zachowanie do minimum, a może i całkiem je wykluczyć.<br /><br />- Nie zapomniałem. - odparł spokojnie - Ale teraz musimy już wychodzić. - poinformował mnie spoglądając w dół na swój zegarek.<br /><br /><br /><br />***<br /><br /><br /><br />Zatrzymaliśmy się przy krawężniku po drugiej stronie strudia. Na zewnątrz gromadziło się kilku ludzi palących papierosy. Harry wyłączył silnik i oboje odpięliśmy swoje pasy bezpieczeństwa. Obserwowałam jak wysiada ze swojej strony. Postanowiłam przetestować własną klamkę. Ku mojemu zdziwieniu drzwi ustąpiły. Byłam w małym szoku, kiedy chłopak stanął z boku i pomógł mi wysiąść. Kiedy wychodził z auta nacisnął mały guzik odblokowujący otwieranie drzwi pasażera od wewnętrznej strony, po czym wsunął klucze do tylnej kieszeni swoich spodni.<br /><br />- Gotowa? - zapytał.<br /><br />Kiwnęłam głową chwytając go za rękę. Poprowadził nas między ludźmi tłoczącymi się przed dużymi szklanymi drzwiami prowadzącymi do środka galerii. Dostrzegłam kilka znajomych twarzy, ale byłam niezmiernie wdzięczna Harry'emu za to, że ponownie nas sobie przedstawił, bo miałam zwyczaj zapominania imion. Rozbawiło mnie to, jak starał się uniknąć kontaktu z tymi, jak to ich określał "zadufanymi w sobie, pretendujący do bycia artystami". Ten opis nijak miał się do Sean'a, który właśnie podszedł, żeby się z nami przywitać.<br /><br />- Podoba się wam?<br /><br />- Co? - uśmiechnęłam się do niego.<br /><br />- Spójrz w dół.<br /><br />Podążyliśmy za jego instrukcjami, opuszczając głowy. Naszym oczom ukazały się różnokolorowe plamy na posadzce. Nasze malowidło zostało umieszczone pod wielkimi szklanymi płytami, pozwalając gościom kroczyć naszymi śladami.<br /><br />- Wow.<br /><br />- Taa... Zazwyczaj właśnie z taką reakcją się spotykam. - wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu - Jestem niewiarygodnie zadowolony z efektu. Dziękuję wam, że to dla mnie zrobiliście.<br /><br />- Nie ma problemu.- Harry poklepał go po plecach.<br /><br />Wraz z przemieszczającymi się ludźmi ukazywał mi się coraz lepszy widok na nasze dzieło. Niektóre ślady były słabiej widoczne od innych, trochę rozmazane, niewyraźne. Różnica między moimi odciskami a tymi należącymi do Harry'ego była bardzo widoczna. Moją uwagę przykuły zdjęcia, które robiliśmy podczas naszej pracy. Nie miałam pojęcia, że to wszystko może tak doskonale ze sobą współgrać. Ostatnie poprawki Sean'a nadały temu wszystkiemu całkiem niezwykły klimat.<br /><br />Właśnie wtedy Harry odsunął się na bok i zauważyłam jak pilnie się czemuś przypatruje. Momentalnie poczułam gorąco na policzkach i wiedziałam, że spłynęły soczystą czerwienią. Nie miałam wątpliwości. Na białym tle odbiła się postać leżącego Harry'ego. Jakimś cudem kolorowa farba dokładnie odzwierciedliła jego pozę. Modliłam się tylko, żeby nikt nie zauważył fioletowych śladów, które zostawiły moje kolana, kiedy klęczałam po obu stronach jego uda. Odciski były oczywistym dowodem tego, co wydarzyło się w opustoszałym studio.<br /><br />Harry odchrząknął cicho, starając się odpędzić poczucie winy, które mnie nie opuściło nawet na sekundę.<br /><br />- Ja...um... Jest tu parę osób, z którymi muszę pogadać.<br /><br />- Ok.<br /><br />Patrzyłam jak bezczelnie podejmuje swoją ucieczkę, jednak jego wzrost nie umożliwił mu całkowitego wtopienia się w tłum.<br /><br />- Bo, nie miałem już więcej miejsca na te. - Sean uśmiechnął się, wręczając mi plik zdjęć - Pomyślałem, że mogą się wam spodobać.<br /><br />Z wdzięcznością spojrzałam na fotografie.<br /><br />- Dzięki.<br /><br />- Sean!<br /><br />Gwałtownie odwrócił głowę w kierunku z którego dobiegał głos.<br /><br />- Och, przepraszam Bo. Zobaczymy się jeszcze później.<br /><br />Kiedy się oddalił, zaczęłam przeglądać zdjęcia, które dostałam. Zaśmiałam się cicho przyglądając się zabawnym minom Harry'ego. Na jednym z nich uwiecznione zostały nasze pomalowane farbą twarze, szczerzyłam się jak głupia do aparatu. Oczy Harry'ego były zamknięte, długie rzęsy lekko muskały skórę jego twarzy, kiedy przyciskał usta do mojego policzka. Uśmiechnęłam się przywołując moment, kiedy namalował mu te czarne kreski na buzi. Jego włosy były całkowicie poburzone.<br /><br />Następne zdjęcie kompletnie zaparło mi dech w piersiach. Oczywiście Harry wyglądał cudownie, błyszczące oczy, dołeczki w policzkach. Jego różowe usta rozciągnięte były w szerokim uśmiechu, a głowa odwrócona od obiektywu aparatu. Patrząc subiektywnie, nie miałam żadnych wątpliwości, że dziewczyna na zdjęciu jest całkowicie zadurzona w chłopaku na którego patrzy. Nie byłam przygotowana na mignięcie flesza. Urządzenie uwieczniło moment, który myślałam że zdarza się tylko na starych, czarno-białych fotografiach. Moment ponownego spotkania pary, która przez długi czas była od siebie bardzo daleko.<br /><br />- Urocze, czyż nie? - usłyszałam kobiecy głos.<br /><br />Szybko schowałam zdjęcia do torebki, nieprzygotowana na czyjeś towarzystwo. Kiedy zorientowałam się skąd pochodzi spojrzałam na raczej postawną panią stojącą właśnie przy moim boku. Jej krótkie, nastroszone włosy były lekko zroszone siwymi pasemkami. Sukienka, którą miała na sobie sięgała prawie do ziemi, artystyczne zawijasy zdobiły jej materiał. Moją uwagę rozproszyły jej ekstrawaganckie kolczyki, dlatego chwilę zajęło jej czekanie na moją odpowiedź.<br /><br />- Och tak, uważam że to genialne.<br /><br />- Sean ma taki unikalny talent...<br /><br />Pokiwałam głową na znak mojej całkowitej zgody, kiedy obie wpatrywałyśmy się w prace zawieszone na ścianie. Przerwa w naszej rozmowie nie trwała zbyt długo, gdy usłyszałam jak kobieta prycha z niemal obrzydzeniem. Z ciekawością podążyłam za jej wzrokiem, który ku mojemu zdziwieniu skupił się na Harrym. Akurat szedł wzdłuż tłumu do ściany po drugiej stronie galerii.<br /><br />- A ten... Z takiego chłopaka nigdy nie będzie nic dobrego. - prawie cisnęła przez zęby - Słyszałam o nim to i owo. Ponoć brał udział w niezliczonej liczbie bójek. Powinni go po prostu zamknąć i wszystkim nam oszczędzić kłopotów.<br /><br />Sposób w jaki mówiła sprawiał, że w niewyobrażalnie wielkim tempie zaczęła rosnąć we mnie irytacja. O niczym nie miała pojęcia.<br /><br />- To niesprawiedliwe oceniać kogoś, kogo się nie zna. - odparłam mając nadzieję na zakończenie tej dyskusji.<br /><br />Uniosła brwi, wyraźnie zdziwiona tym, że nie przyznałam jej racji.<br /><br />- Cóż, z pewnością to nie jest ktoś z kim chciałabym, żeby umawiała się moja córka. - odpowiedziała z przesadną dumą w głosie.<br /><br />Miałam dość i tej rozmowy i jej głupkowatego stylu ubierania.<br /><br />- No i bardzo dobrze, bo on jest moim chłopakiem.<br /><br />Jej usta rozchyliły się, kiedy usłyszała co powiedziałam, a kolczyki zakołysały się nad jej ramionami. Odwróciłam się od niej i zaczęłam się oddalać, ale po chwili stanęłam w miejscu i jeszcze raz rzuciłam na nią wzrokiem.<br /><br />- Aha, w łóżku też jest dobry.<br /><br />- Jak śmiesz! - podniosła głos.<br /><br />- Odwal się.<br /><br />Dumna z siebie ruszyłam pośród ludzi starając się odnaleźć Harry'ego, który gdzieś zniknął mi z oczu. Po chwili rozpoznałam jego charakterystyczną fryzurę. Stał wyprostowany i wpatrywał się w jakiś obraz. Marynarka, którą miał na sobie idealnie opinała jego szerokie barki. Wszystko czego chciałam, to jedynie owinąć wokół swoich palców małe loczki, które spoczywały na jego karku.<br /><br />Stanęłam koło niego na tyle blisko, że stykaliśmy się ramionami.<br /><br />- Gdzie byłaś? - zapytał Harry.<br /><br />- Broniłam twojego honoru.<br /><br />- Na prawdę?<br /><br />- No.<br /><br />- Cóż, dziękuję ci bardzo. - powiedział rozbawiony.<br /><br />Rozmowy ludzi, którzy nas otaczali, były wielkim kontrastem do naszej ciszy, kiedy przyglądaliśmy się kolejnym malowidłom zawieszonym na ścianach. Na jednym z nich widniały jakieś czarne mazaje, tworząc raczej coś w rodzaju wyniku przypadkowego chlapania farbą, niż dzieła sztuki. Ale cóż, nie miałam w sobie tego artystycznego zacięcia, więc...<br /><br />- Nie mam zielonego pojęcia na co patrzymy. - pozwoliłam ulecieć moim przemyśleniom.<br /><br />- Ja tak samo. - usłyszałam Harry'ego, który momentalnie zachichotał pod nosem - Wydaje mi się, że to chyba miało być coś w rodzaju, wiesz... odzwierciedlenia twojej duszy, czy coś. Nie mam najmniejszego pomysłu, co przedstawia połowa rzeczy, która tutaj wisi.<br /><br />- No to jest nas dwoje.<br /><br />Zdałam sobie sprawę, że to najlepszy moment, kiedy tak po prostu, normalnie rozmawialiśmy.<br /><br />- Pozwoliłeś mi samej wyjść z auta. - rzuciłam żartem, lekko trącając go łokciem.<br /><br />- Staram się zmienić. - Harry zamilkł na chwilę i spojrzał na mnie z góry.<br /><br />Jego oczy wyrażały jakąś bezbronność. Opuścił wzrok i szybko przesunął się do następnego obrazu.<br /><br />- Zauważyłam.<br /><br />- Nie chcę cię przytłaczać... to znaczy, wiesz... nie chcę cię odstraszyć. - na jego twarzy pojawił się lekki grymas - Ostatnio dużo myślałem o tym wszystkim, o tobie i o mnie, o nas. O tym co mamy i nie chcę, żeby to się skończyło.<br /><br />- Ja też nie chcę. - przyznałam cicho - Ale nie zmieniaj się za bardzo, dobra? Nawet lubię tego niegrzecznego chłopca, który czasem przez ciebie przemawia. - zażartowałam nieśmiało.<br /><br />Jego głośny śmiech spowodował, że odpowiedziałam tym samym. To był jeden z moich ulubionych dźwięków.<br /><br />- Kocham cię. - powiedział cicho, lekko trącając mnie biodrem, co sprawiło, że trochę się zachwiałam.<br /><br />Róż na jego policzkach był raczej rzadkim widokiem. Zanim miałam okazję odwzajemnić jego wyznanie, usłyszałam podniesiony głos kobiety, z którą miałam styczność wcześniej.<br /><br />- To tamta. - wskazała na mnie palcem, informując ochronę o mojej obecności.<br /><br />Chwyciłam dłoń Harry'ego i ruszyłam przez tłum ludzi. Dotarliśmy do wolnej ławki, na której momentalnie zajęliśmy miejsca. Usiadł po mojej prawej stronie, stykaliśmy się udami, kiedy poprawiałam materiał swojej sukienki.<br /><br />- Dlaczego się ukrywamy? - zaśmiał się chłopak.<br /><br />Złapałam go za ramię i pochyliłam się w jego stronę, upewniając się, że to co powiem usłyszy tylko on.<br /><br />- Ja też cię kocham. - szepnęłam.<br /><br />Uśmiech, którego nie mogłam już kontrolować zetknął się z jego ustami. Wplotłam palce w jego włosy i poczułam jak dłońmi chwyta moją talię. Ludzie przechodzili obok nas, wyraźnie nie zainteresowani naszą sesją obściskiwania, która zaczęła się zaogniać. Wszyscy oprócz niej.<br /><br />- To ona! To ona była dla mnie niegrzeczna!<br /><br />Harry odsunął się ode mnie, rozbawienie jaśniało w jego oczach, kiedy przeniósł swój wzrok ze mnie na pyzatą kobietę.<br /><br />- Co jej powiedziałaś? To wtedy, kiedy "broniłaś mojego honoru"? - zapytał.<br /><br />Zmarszczyłam nos i pokiwałam głową śmiejąc się cicho.<br /><br />- Ja bym ich oboje stąd wyrzuciła! - kobieta kontynuowała swoje wywody żwawo gestykulując przed wyraźnie znudzonym ochroniarzem.<br /><br />Zignorowałam ją, po czym położyłam swoją dłoń na udzie Harry'ego i lekko ścisnęłam. Wiedziałam, że czuł dokładnie to samo co ja. Wewnętrznie rozpraszające się iskry, wędrujące przez nasze ciała.<br /><br />- Zabierz mnie do siebie. - powiedziałam półgłosem.<br /><br />- Z przyjemnością.<br /><br />Kobieta zachwiała się na nogach, chwytając ramię postawnego mężczyzny, żeby się nie przewrócić, kiedy Harry gwałtownie podniósł się z ławki. Zaborczo chwycił moją dłoń ciągnąc mnie za swoją wysoką sylwetką. Widziałam przerażenie w jej oczach, kiedy zbliżył się do niej górując nad nią wzrostem.<br /><br />- Wybaczy pani. - rzucił surowym głosem.<br /><br />Kobieta niepewnie przesunęła się w prawo, schodząc z drogi Harry'emu.<br /><br />- Do zobaczenia, Ian. - jak gdyby nigdy nic brunet rzucił przez ramię.<br /><br />- Na razie, Haz. - odpowiedział ochroniarz.<br /><br />Czy on znał kompletnie każdego? Zaczęłam się nad tym zastawiać krótko po tym, jak pożegnałam się z Sean'em, który otoczony był przez grupkę "artystycznych". Chwilę później oddychaliśmy z ulgą przenikającym, nocnym powietrzem. Wpadłam na Harry'ego, kiedy nagle odwrócił się, żeby stanąć ze mną twarzą w twarz.<br /><br />- Nie mogę się doczekać, aż zedrę z ciebie tę kieckę. - powiedział niskim, ochrypłym głosem.<br /><br />Pisnęłam zszokowana, kiedy podniósł mnie do góry i przycisnął do znajomej, umięśnionej klatki, po czym zaczął iść, niosąc mnie na rękach, do samochodu.<br /><br /><br /><br /><br /><br /><br /><br /><br /><br /><br />Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com239tag:blogger.com,1999:blog-4358016818492003305.post-16215130373474571112013-04-21T20:42:00.001+02:002013-04-21T20:42:48.917+02:00Rozdział 46.Ledwie dotarłam do domu. Jak tylko przekroczyłam jego próg, natychmiast ściągnęłam z siebie bluzę i rzuciłam ją na ziemię, gdzie chwilę wcześniej powędrowała torebka. Trochę się już uspokoiłam. Mimo że wciąż byłam cała rozdygotana, to mój stan był nieporównywalny z tym, kiedy opuściłam mieszkanie Harry'ego. Nie miałam ochoty, żeby ktokolwiek na mnie patrzył w takim stanie, więc zamiast zatłoczonego autobusu wybrałam pieszą podróż do domu. Lekki wiatr zdawał się koić moje nerwy, przy okazji osuszając mokre od płaczu policzki. Bez przerwy zadręczałam się tym co zostało powiedziane, a raczej tym co nie zostało powiedziane. Oklapłam na zimnej posadzce i zaczęłam rozwiązywać swoje buty. Pragnęłam tylko jednej rzeczy, znaleźć się w moim łóżku i jakimś cudem odpędzić od siebie to wszystko co się stało, odpłynąć w nieświadomość. Moja uwaga została natychmiast odwrócona, kiedy usłyszałam gwałtowne walenie w drzwi wejściowe. Kompletnie się tego nie spodziewałam, dlatego głośny dźwięk sprawił, że lekko podskoczyłam. Harry.<br />
Natychmiast się podniosłam i po chwili zmagania się z zamkiem otwarłam drzwi. Kiedy wychyliłam głowę nie zobaczyłam, tego kogo miałam nadzieję widzieć. Przede mną stał zdyszany Tom, krople potu błyszczały na jego czole. Wyglądał jak połączenie obrazu desperacji i strachu.<br />
- Tom? Co się dzieje? - zapytałam z niepokojem.<br />
Duża ręka oplotła moje ramie.<br />
- Musisz iść ze mną. - rzucił szybko.<br />
- Po co? Co się dzieje? Gdzie jest Harry?<br />
Mój głos zdecydowanie zdradzał wszelkie oznaki lekkiej paniki, załamując się kiedy z trudem zadawałam ostatnie pytanie. Mój Boże... Harry.<br />
- Chodź ze mną, wytłumaczę ci wszystko po drodze.<br />
Nie czekając dłużej chwyciłam klucze z torebki i szybko zamknęłam za sobą drzwi. Ruszyłam za Tom'em prosto do samochodu, który cały czas podczas naszej krótkiej rozmowy, stał z odpalonym silnikiem na poboczu. Wskoczyłam na miejsce pasażera, auto już pędziło ulicą zanim zdążyłam zapiąć swój pas. Ze zniecierpliwieniem patrzyłam na Tom'a, żeby w jakiś sposób wytłumaczył mi to, co się właśnie dzieje.<br />
- Bo, on stracił nad sobą panowanie. Wyszedł szukać Scott'a.<br />
Żołądek wywrócił mi się na drugą stronę, a palce mocno zacisnęły na materiale siedzenia, kiedy dotarły do mnie jego słowa.<br />
- Tom. - wiedziałam, że to jeszcze nie wszystko, dlatego chciałam żeby kontynuował.<br />
- Znalazł go.<br />
Nigdy, w całym moim życiu, nie doświadczyłam takiej jazdy samochodem. Serce podchodziło mi do gardła, a puls przyspieszał jak oszalały. Tom nie zdejmował nogi z gazu. Dotarliśmy na przedmieścia. Jak tylko samochód stanął w miejscu, momentalnie z niego wyskoczyłam i pobiegłam w stronę wejścia do nieznanego mi baru, do którego jak wcześniej powiedział mi Tom, swego czasu, często przychodził Harry. Ilość bójek wywołanych spożyciem alkoholu, skutecznie odciągnęła mnie od jego picia na całą resztę mojego życia.<br />
- Bo, czekaj!<br />
Moje dłonie mocno popchnęły ciężkie drzwi. Przeciskałam się miedzy ludźmi rozwijającymi swoje kontakty towarzyskie. Moje oczy desperacko wypatrywały chłopaka z kręconymi włosami. W tamtej chwili najmniej obchodziło mnie to, że moje wyznanie nie zostało odwzajemnione przez Harry'ego. Pragnęłam jedynie znaleźć go i powstrzymać, zanim zdąży zrobić coś głupiego.<br />
W jednej chwili mój wzrok zawisł na dwóch wysokich mężczyznach. Wiedziałam, że to był Harry. Mimo, że jego miękkie loki ukryte były pod kapturem ciemnej bluzy, to jego postawna sylwetka, była czymś z czym byłam bardzo dobrze zaznajomiona. Duże dłonie zaciśnięte były na koszulce Scott'a ciągnąc go przy ścianie wąskiego korytarza w stronę wyjścia przy łazienkach. Byli praktycznie tego samego wzrostu, budowę ciała też mieli podobną, ale Scott był niczym w porównaniu z pięknym mężczyzną, który aktualnie mierzył go lodowatym spojrzeniem.<br />
Podskoczyłam, kiedy Harry podniósł Scotta z jego pochylonej pozycji, tylko po to, by zaraz przycisnąć go z wielką siłą z powrotem do ściany. Ręka na moim ramieniu odwróciła moją uwagę od przerażającego widoku. Tom podążył za moim wzrokiem, dostrzegając swojego przyjaciela, niezważającego na nic, całkowicie skupionego na osiłku, którego ciągnął wzdłuż zaciemnionego korytarza. Ruszyłam za nimi, żaden z nich nie miał pojęcia, że ja i Tom tam jesteśmy. To znowu się działo. Harry znowu stracił nad sobą panowanie, tak samo jak w ogródku swojej mamy i wtedy, na ringu.<br />
Drzwi ewakuacyjne otwarły się z hukiem uderzając o zewnętrzną ścianę. Zimne, nocne powietrze wypełniło wąski korytarz. Szłam za Tom'em, który szybko mnie wyprzedził. Nie zdążyłam całkiem wyjść z pubu, zanim Harry wymierzył mocny cios w brzuch Scott'a, na co ten zgiął się w pół i zachwiał na własnych nogach.<br />
- Jesteś pierdolonym śmieciem. - wycedził przez zęby Harry - Jaki facet bije kobietę?!<br />
Tom starał się wepchnąć mnie z powrotem do baru, powtarzając pod nosem, że nie powinien był mnie tam przywozić. Nie ruszyłam się z miejsca, nie mogłam oderwać wzroku od tego co działo się przede mną. Dłoń Harry'ego zacisnęła się na ramieniu Scott'a, przytrzymując go w miejscu, kiedy gwałtownie uniósł kolano wymierzając kolejny, bolesny cios w brzuch wytatuowanego mężczyzny.<br />
- Błagam cię, Tom. Powstrzymaj go.<br />
Stałam, cała się trzęsąc, kiedy chłopak, który potrafił być tak delikatny i opiekuńczy z wielkim impetem posyłał kolejne uderzenia na osłabionego już faceta, który przyprawił moją skórę o kilka siniaków. Scott wydawał się taki potężny, kiedy stał na przeciwko mnie. Teraz wcale nie przypominał tego samego człowieka, który był u mnie w pracy. Zwijał się z bólu i słaniał na nogach, kiedy pięść Harry'ego bez przerwy lądowała na jego szczęce.<br />
Tom od razu posłuchał mojej prośby, chwytając bruneta za ramię i starając się go odciągnąć. Obserwowałam jak Harry odpycha go od siebie. Był zbyt zaabsorbowany chęcią sprawienia bólu swojemu przeciwnikowi, żeby zorientować się kto stara się go powstrzymać. Tym razem Scott otrzymał silne kopnięcie w ramię. Zawył z bólu, powoli staczając się w agonię. Nie zdziwiłabym się gdyby wyszedł z tego z kilkoma złamanymi kośćmi. Jeżeli w ogóle by z tego wyszedł. To w jaki sposób Harry się nad nim pochylał, było czymś przerażającym.<br />
Nie dużo brakowało i to wszystko zaszłoby za daleko. Ruszyłam w stronę trzech mężczyzn, zdesperowana żeby coś zrobić, cokolwiek. Stanęłam w pół kroku, kiedy Tom zatrzymał mnie ręką i bezgłośnie powiedział, żebym się odsunęła.<br />
- Wykończę cię, kurwa! - krzyknął Harry.<br />
Dłonią zakryłam usta, żeby powstrzymać wydostające się z nich łkanie. Wściekłość bijąca od Harry'ego wywołała ciarki na całym moim ciele. Tym razem Tom był bardziej stanowczy.<br />
- Stój! Harry, uspokój się, Bo się ciebie boi.<br />
Znajomy odcień zieleni spoczął na mojej twarzy, kiedy Tom siłą odwrócił Harry'ego w moją stronę. Przez ułamki sekund wyglądał na kompletnie zagubionego, zanim jego rysy ponownie się zaostrzyły.<br />
- Zabierz ją stąd. Nie chcę żeby na to patrzyła.<br />
Gorączkowo pokręciłam głową, a ciemne fale opadły na moją twarz.<br />
- Stracisz ją. Harry, stracisz najlepszą rzecz, jaka przydarzyła się w twoim życiu, jeżeli teraz nie przestaniesz!<br />
Z kostek jego palców kapała krew. Jej czerwień symbolizowała niebezpieczeństwo. To co wszyscy dookoła mi powtarzali. Harry był niebezpieczny. Był kompletnie wyzuty z emocji, kiedy tępo wpatrywał się w moje oczy. Słowa Tom'a wyznaczyły jakąś niewidzialną barierę, która powstrzymywała Harry'ego od zadania kolejnego ciosu, który z pewnością pozbawiłby Scott'a przytomności. Podczas gdy uwaga Harry'ego została na moment odwrócona, ten znalazł sposobność ucieczki. Chwiejąc się podniósł z ziemi i niepewnym krokiem ruszył w kierunku głównej drogi. Przez cały ten czas Scott nie odezwał się ani słowem. Może wreszcie dotarło do niego, że nigdy nie wygra. Gdyby nie ja i Tom to z całkiem prawdopodobnym jest, że opuścił by to miejsce w czarnym worku.<br />
Harry z całej siły przytrzymywany był, żeby tylko nie odwrócić się w stronę wytatuowanego mężczyzny. Tom mocno trzymał go za ramiona. Nie zniósłby widoku uciekającego Scott'a. Pragnął jedynie wyrządzić mu jak największą krzywdę. Nawet z dość odległego miejsca w którym stałam, słyszałam jak powtarzane jest moje imię. Tom starał się go uspokoić, zapobiec kolejnej fali złości, która w każdej chwili mogła nadejść.<br />
Mijały kolejne minuty, czułam tylko strach. Słyszałam jak oddech Harry'ego powoli się uspokaja. Tom puścił jego ramiona, wtedy Harry na mnie spojrzał. Poczułam pogardę do samej siebie, kiedy zrobił krok w moim kierunku, a ja bezwiednie cofnęłam się, żeby nie mógł się zbliżyć. Chłopak z niepokojem spojrzał na Tom'a, który momentalnie stanął przy moim boku.<br />
- Zabiorę ją do domu. - powiedział spokojnie Harry.<br />
Instynktownie przesunęłam się za wysoką sylwetkę Tom'a, uciekając od zrozpaczonego wzroku mojego chłopaka. Zraniło go to. Bolało go, że czuje się bezpieczniejsza z kimś innym niż on.<br />
- To chyba nie najlepszy pomysł, stary. Wydaje się jeszcze trochę roztrzęsiona. - Tom pochylił się do przodu, lekko ściskając ramiona Harry'ego, dodając mu otuchy.<br />
Strach błysnął w jego zielonych oczach, kiedy głośno przełknął ślinę.<br />
- Daj mi się z nią pożegnać. - powiedział cicho.<br />
Poniósł swój wzrok na Tom'a, kiedy ja ciągle stałam osłonięta jego postawnym ciałem. Zmarszczył czoło, a jego głos stał się głębszy.<br />
- Tom, ona nadal jest moją dziewczyną.<br />
Poczułam się niemal tak, jakby stała tam nago, kiedy wysoka sylwetka zniknęła z przede mnie. Spuściłam głowę nie będąc przygotowana na taki bliski kontakt z osobą, która jeszcze chwilę temu kipiała złością. Łzy niebezpiecznie zadrżały przy końcach moich oczu, kiedy obserwowałam jak chłopak wyciera zakrwawione ręce w swoje jeansy. Chwilę później delikatnie uniósł moją brodę do góry.<br />
Nie mogłam tego pojąć, wyglądał jak anioł. Błyszczące oczy, pełne, różowe usta. Jak nieokiełznana złość mogła wypływać od kogoś o tak zapierającym dech wyglądzie? Ostrożnie odsunęłam jego ciepłą dłoń od mojej twarzy. Podniosłam rękę i zsunęłam z jego głowy kaptur, uwalniając rozproszone wiatrem loki. Kiedy tak mu się przyglądałam z grozą odkryłam czerwone kropki na dekolcie białej koszulki, która wystawa spod bluzy.<br />
Głośno przełknęłam ślinę, kiedy niepewnie pochylił głowę na co w odpowiedzi z łatwością odwróciłam wzrok. To nie był pierwszy raz, kiedy uchyliłam się od jego pocałunku. Harry zamarł w miejscu, a jego twarz wyrażała jedynie wewnętrzny ból. Po chwili poczułam jego ciepłe usta przy końcu moich. Nie musiał pochylać się bardziej, żeby jego wargi znalazły się przy moim uchu. Usłyszałam jego szept.<br />
- Kocham cię, Bo.<br />
Oddech uwiązł mi w gardle. Poczułam ciepło jego policzka przy swoim, kiedy przysunął się bliżej. Jego niespodziewane wyznanie wprawiło mnie w całkowite osłupienie. Nigdy nie słyszałam, żeby ktoś mówił coś z tak czystą emocją.<br />
- Powiedz to. - szepnął błagalnym tonem - Proszę cię, powiedz, że mnie kochasz.<br />
Ciarki przeszły po moim ciele, kiedy chwycił moją dłoń rozsmarowując na niej reszki krwi ze swoich palców. Ze strachem w oczach spojrzałam na Tom'a, który momentalnie ruszył w naszą stronę zaalarmowany moim niemym wołaniem. Harry cofnął swoją rękę w poczuciu porażki. Tom nie był w stanie zastąpić rozdzierającej pustki, kiedy delikatnie odsunął mnie od Harry'ego. Brązowe oczy starały się odszukać moje, którymi raz za razem wracałam na pięknego, zakrwawionego anioła.<br />
- Idź i czekaj na mnie przy drzwiach.<br />
Skinęłam głową i zrobiłam jak powiedział. Dotarłam za róg, ale zaraz przylgnęłam do ściany całym ciałem starając się usłyszeć ich dalszą rozmowę.<br />
- Kurwa.. Straciłem ją.<br />
Ślepo wsłuchiwałam się w ich wymianę zdań.<br />
- Nie, nie... Ona jest po prostu w szoku. Nie martw się, dojdzie do siebie. - Tom starał się go pocieszyć.<br />
- Boi się mnie, widziałem to w jej oczach. Nie chciała żebym ją dotykał.<br />
- Bo da sobie radę. Jest silniejsza, niż jej na to pozwalasz.<br />
Nastąpiła kilkusekundowa cisza.<br />
- Kocham ją.<br />
Chwyciłam zimną cegłę i zaczepiłam się za nią palcami, lekko wychylając głowę. Harry stał z opuszczoną głową, by po chwili spojrzeć na Tom'a. Głośne westchnięcie z urwanego oddechu wyrwało się z moich ust, kiedy jego wzrok powędrował prosto na moją twarz. Był rozdarty, nie miał pojęcia co ma teraz zrobić.<br />
- Zadzwoń do mnie, jak będzie już w domu. Bezpieczna.<br />
- Jasne.<br />
- Dzięki, Tom. Za wszystko.<br />
- Nie ma problemu.<br />
Obserwowałam jak się żegnali. Harry z zaciekawieniem patrzył, jak wyłaniam się zza rogu w przypływie nagłej odwagi. Spotkałam się z Tom'em w połowie drogi. Chwycił moją dłoń i pociągnął mnie lekko w stronę samochodu.<br />
- Chodź, Bo.<br />
Ale ja nie mogłam odejść. Nie w ten sposób. Harry zbyt dużo czasu spędził szukając czegoś, na co nikt nie był wystarczająco odważny, by mu dać. Miłość. Wysunęłam palce z dłoni Tom'a na co usłyszałam jak zaskoczony woła moje imię.<br />
Nie zareagowałam. Moje ciało samo decydowało co robi ruszając szybko w stronę postaci zostawionej w całkowitej ciemności. Kaptur ponownie został naciągnięty na kasztanowe loki. Tak bardzo pragnęłam zanurzyć w nich swoje palce. Błyszczące oczy cały czas obserwowały moje ruchy. Nie było najmniejszego sensu się teraz bać. Oplotłam ręką tył jego szyi i odetchnęłam ciężko, zanim pocałowałam jego rozgrzany policzek.<br />
Tak szybko jak do niego podeszłam, tak szybko się wycofałam wracając do czekającego Tom'a. Wyciągnął dłoń w moim kierunku z uśmiechem na twarzy. Szybko zaakceptowałam jego gest i ruszyliśmy w stronę samochodu. Odwróciłam głowę, by ostatni raz spojrzeć na wychodzącego właśnie z mroku wysokiego chłopaka.<br />
- Kocham cię. - powiedziałam nie wydając z siebie dźwięku.<br />
Wyraźny uśmiech, który pojawił się na jego ustach tknął w moim sercu powiew ciepła, kiedy cichym echem powtórzył moje słowa.Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com211tag:blogger.com,1999:blog-4358016818492003305.post-49711321195083013222013-04-19T19:33:00.002+02:002013-04-19T19:33:33.166+02:00Rozdział 45.__________________________________________________________________________<br />
Poczułem na skórze powiew zimna, ciepło drugiej osoby, które było obecne przez całą noc gdzieś zniknęło. Wciąż jeszcze lekko zaspany, rękami starałem się odnaleźć obok Bo. Nie było jej, wtedy przypomniałem sobie wszystkie wydarzenia poprzedniego wieczora. Alkohol, krzyki, strach i siniaki na twarzy mojej dziewczyny. Nie mogłem dłużej się jej opierać, kiedy podczas snu mocno wtuliła się w moje ciało, delikatnie splotłem nasze palce, żeby odpędzić jej koszmary.<br />
Gwałtownie usiadłem na łóżku, poranne światło przedzierające się przez zasłony paliło moje oczy. Serce zaczęło bić mocniej, kiedy rozejrzałem się po pokoju żeby ją znaleźć. Odsunąłem pościel i wstałem z łóżka, ruszając prosto do drzwi łazienki.<br />
Żałowałem tego, że na nią krzyczałem, że ją przestraszyłem.<br />
Zapukałem w drewnianą powłokę, czekając tylko kilka krótkich sekund zanim ją popchnąłem. Gdzie ona, do cholery jasnej, się podziała? Przecież nie mogła tak po prostu wyjść.<br />
Byłem wściekły i pijany. Jej decyzja o tym, żeby nie poinformować mnie kto "odwiedził" ją w pracy, była dla mnie czymś kompletnie niezrozumiałym. Jak niby miałem ją chronić skoro o niczym mi nie mówiła? Kiedy zobaczyłem jej twarz, poprzedniego wieczoru, zdałem sobie sprawę że Dan mówił prawdę. Palant, prawie czerpał przyjemność z tego, gdy mówił mi, że to on stanął w jej obronie. Nie byłem w stanie nawet wyobrazić sobie tego, do czego mogło dojść.<br />
Odgarnąłem włosy z czoła i ruszyłem do kuchni mając nadzieję znaleźć tam Bo. Pusto. Drzwi do salonu były otwarte. Chwyciłem się framugi i wetknąłem głowę do środka pokoju, żeby się rozejrzeć. Już miałem się cofnąć, kiedy kątem oka zauważyłem jej ciemne włosy. Siedziała na parapecie, kolana mocno przyciskając do klatki. Patrzyła tępo przez okno obserwując zabiegany świat na zewnątrz. Małymi dłońmi oplatała kubek podnosząc go właśnie do ust i ostrożnie sącząc parujący płyn.<br />
Musiała wyczuć moją obecność, bo zaraz odwróciła głowę w moją stronę. Głębia jej niebieskich oczu zawisła na mojej twarzy. Jej buzia ciągle wyglądała na obolałą. Spuchnięta warga, siny policzek. Moja piękna, załamana dziewczyna.<br />
- Zrobiłam ci herbatę... - powiedziała niepewnie i skinęła głową w moim kierunku.<br />
Przyglądałem jej się, miała na sobie moją ciemną koszulę w kratę.<br />
- Już pewnie wystygła. - kontynuowała - Ale nie chciałam cię budzić.<br />
Nie odezwałem się, a ona przeniosła swój wzrok na mankiet przydługiego rękawa i zaczęła się nim nerwowo bawić. Chciałem ją przytulić, ale z niewiadomych mi powodów nie mogłem ruszyć się z miejsca. Zeszłej nocy słyszałem niezliczoną ilość razy jak płakała, jej łzy moczyły mój tors, kiedy cicho szlochała, ale nie mogłem nic zrobić. Bo wiele razy starała mi się zamydlić oczy, ale teraz całkiem się tego nie spodziewałem. Dlaczego mi nie powiedziała?<br />
- Dzięki. - odparłem cicho.<br />
__________________________________________________________________________<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
To już powoli robiło się śmieszne. Minęły dwa dni od naszej ostatniej rozmowy. Myślałam, ze Harry potrzebuje chwili przerwy, żeby ochłonąć bo komunikował się ze mną na poziomie minimalnym. Kiedy zobaczyłam jego samochód po wyjściu z pracy byłam na prawdę zdziwiona. Wiedziałam, ze chce mieć na mnie oko. </div>
<div style="text-align: left;">
Dan'a nie było w pracy, podejrzewam że bał się spotkania ze mną. Polazł do Harry'ego i powiedział mu o wszystkim za moimi plecami, a gdyby tego było mało to jeszcze wbrew mojej woli. Ale nie miałam zamiaru jeszcze dokładać sobie problemów. Miałam wystarczająco dużo na głowie w związku z zielonookim chłopakiem, który za wszelką cenę unikał mojego wzroku. </div>
<div style="text-align: left;">
Byłam zmęczona jego niedojrzałym zachowaniem. Tak, zataiłam przed nim pewne informacje, ale to co wyprawiał było po prostu głupie. Zamykał mnie w swoim bezpiecznym mieszkanku i mimo to nie mógł przemóc się żeby ze mną normalnie porozmawiać, więc postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. Nie miałam zamiaru dać nadal się ignorować. Nawet jeśli to oznaczało karczemną awanturę, trudno, niech nie oczekuje że kolejny dzień będę kluczyć koło tematu jak po polu minowym. </div>
<div style="text-align: left;">
Kręciłam się koło kuchni, po chwili oparłam się plecami o ścianę przy drzwiach w korytarzu. Kiedy chłopak wynurzył się z pomieszczenia natychmiast zastąpiłam mu drogę, odważnie stając przed jego wysoką sylwetką. Zrobiłam krok w bok, kiedy Harry próbował mnie wyminąć, nie pozwalając mu ruszyć się z miejsca. Zacisnął szczękę i zmarszczył brwi, a jego oczy lekko pociemniały. Był zły. Bez trudu wywoływał przytłaczające uczucie swoim wzrostem, dodatkowo przeszywając mnie palącym wzrokiem. Starał się mnie onieśmielić, ale przemogłam swój strach.</div>
<div style="text-align: left;">
- Porozmawiaj ze mną. - powiedziałam.</div>
<div style="text-align: left;">
Jego spojrzenie złagodniało na ułamek sekundy, nie spodziewał się mojej stanowczości. Wrócił do swojej poprzedniej postawy i znowu poruszył się żeby mnie ominąć.</div>
<div style="text-align: left;">
- Odsuń się, albo ci pomogę. - rzucił niskim, przepełnionym groźbą głosem.</div>
<div style="text-align: left;">
Dlaczego był taki oziębły?</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie dokładnie taką rozmowę miałam na myśli. - zmarszczyłam brwi.</div>
<div style="text-align: left;">
Wiedziałam co zaraz się stanie, kiedy jego duże dłonie powędrowały na moją talię. Nie udało mu się, od razu odstawił mnie na ziemię, kiedy zaczęłam wykręcać się z jego uścisku. Zrobiłam krok do tyłu, żeby złapać równowagę, zanim całkiem zmniejszyłam dystans między nami, chwytając go za ramiona i odpychając do tyłu. </div>
<div style="text-align: left;">
- Przestań! - ledwo powstrzymywałam płacz - Przestań się tak zachowywać! Nie traktuj mnie jak małe dziecko, które za każdym razem możesz po prostu podnieść i odsunąć na bok, kiedy nie masz ochoty ze mną rozmawiać.</div>
<div style="text-align: left;">
Moja klatka unosiła się i opadała w zawrotnym tempie. Harry nie zwrócił na to uwagi. Mocno zacisnęłam oczy, kiedy przeszedł obok mnie, lekko trącając moje ramię. Czułam jego rosnące poirytowanie, kiedy ruszyłam za nim do salonu. Siedział na kanapie. </div>
<div style="text-align: left;">
W niedowierzaniu obserwowałam jak sięga po pilota i włącza telewizor. Zmieniał kanały kilkakrotnie, aż w końcu zaczął oglądać jakiś mecz. No chyba sobie żartował...</div>
<div style="text-align: left;">
- Harry.</div>
<div style="text-align: left;">
Zmarszczka na jego czole znacznie się pogłębiła, kiedy wlepiał nieobecny wzrok w ekran telewizora. Stanęłam przed nim zasłaniając ten jakże interesujący widok. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie jesteś przezroczysta. - odparł.</div>
<div style="text-align: left;">
- Mam to gdzieś. - rzuciłam surowym tonem.</div>
<div style="text-align: left;">
Głos dobiegający z elektrycznego pudła zdawał się irytująco dudnieć, kiedy czekałam na jakąkolwiek reakcję. Jego chłodny wzrok spoczywał na moim ciele, dopóki nie odwróciłam się wyłączając telewizor. </div>
<div style="text-align: left;">
- Porozmawiaj ze mną. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?! - krzyknął nagle.</div>
<div style="text-align: left;">
Serce mocniej zaczęło mi bić, kiedy podniósł głos, fatalnie przygotowałam się do odpowiedzi na to pytanie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Bo chciałam cię chronić! Jeden jedyny raz to ja chciałam cię obronić. Zagroził, że cię zabije jeśli komukolwiek powiem.</div>
<div style="text-align: left;">
Moje ciało nie współpracowało ze mną tak jakby chciała, łzy zaczęły kapać z policzków i gdy tylko je poczułam momentalnie wytarłam twarz. Kiedy Harry podniósł się z miejsca zrobiłam krok w tył, przestraszyłam się. Drogę zablokowała mi półka z telewizorem. Nie pojmowałam tego, jak bardzo przerażający mógł być Harry, jeśli tylko chciał. </div>
<div style="text-align: left;">
- Sam mogę o siebie zadbać! Czego z pewnością nie można powiedzieć o tobie! - odciął się.</div>
<div style="text-align: left;">
Zapłakałam głośniej ze zdenerwowania. Jak on śmiał. Doskonale radziłam sobie sama, zanim pojawił się w moim życiu. Harry potrafił być czasami takim dupkiem. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie powiedziałam ci, bo nie mogłam znieść myśli, że cokolwiek może ci się stać! - wrzasnęłam - Na litość boską, Harry. Nie powiedziałam ci, bo cię kocham! </div>
<div style="text-align: left;">
Słowa wydarły się z moich ust, zanim miałam szansę przemyśleć ich konsekwencje. Jego oczy były szeroko otwarte, kiedy wpatrywał się we mnie z drugiego końca pokoju. Cisza, która zapanowała była przytłaczająca, moja dolna warga drżała niebezpiecznie. Przełknęłam gulę formującą się w moim gardle i spanikowanym wzrokiem rzuciłam w stronę drzwi. Wybiegłam na korytarz i chwyciłam swoją torebkę, pozostałe rzeczy, które starałam się do niej wrzucić wypadały z trzęsących się rąk.</div>
<div style="text-align: left;">
Harry stanął w drzwiach starając się sklecić jakieś sensowne zdanie. Wybawiłam go z opresji. </div>
<div style="text-align: left;">
- I..idę do domu. - wyjąkałam cicho.</div>
<div style="text-align: left;">
Niezdarnie potknęłam się o własne stopy, kiedy ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych. Właśnie wtedy Harry postanowił się łaskawie ze mną porozumieć.</div>
<div style="text-align: left;">
- Bo.</div>
<div style="text-align: left;">
Zaklęłam pod nosem na głos jego ochrypłego szeptu, słyszalnego tuż za mną. Szarpnęłam drzwi, które otwarły się tylko częściowo. Spojrzałam na srebrny zamek z łańcuszkiem, który blokował ich szersze uchylenie. Łzy kapały na moją koszulkę, kiedy zatrzasnęłam drewnianą powłokę, pospiesznie siłując się z metalowym zabezpieczeniem. </div>
<div style="text-align: left;">
Chwilę później stałam na zewnątrz. Ciemne drewno stanowiło barierę między mną a Harrym. Ledwo dotarłam do połowy schodów, kiedy wybuchnęłam niekontrolowanym płaczem. Opadłam z sił i usiadłam na schodku. Co, do diabła, się właśnie wydarzyło? Wyznałam mu miłość i uciekłam. Nie byłam w stanie pozbierać myśli. Miałam w głowie totalny bałagan. Mój rozbiegany umysł torturował mnie jednym pytaniem. Dlaczego nie odpowiedział? Czemu nie powiedział, że mnie kocha?</div>
<div style="text-align: left;">
Dźwięk otwieranych drzwi przywołał mnie do teraźniejszości. Szybko otarłam dowód moich rozdartych emocji i odwróciłam głowę do tyłu. Harry stał na górze schodów desperacko wpatrując się w moją twarz. Ściągnęłam ramiona, kiedy ruszył w moją stronę. Zmusiłam się żeby wstać, niechętne do współpracy nogi powiodły mnie wzdłuż chodnika. Chciałam znaleźć się jak najdalej mieszkania, z którego właśnie wyszłam. </div>
<div style="text-align: left;">
- Bo! - usłyszałam jego krzyk - Bo, poczekaj! </div>
<div style="text-align: left;">
I po raz drugi w przeciągu kilku ostatnich dni, uciekłam od niego. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com140